piątek, 29 stycznia 1988

Magiczne momenty teatralno-podwawelskie

W czasie (krótkich) studiów matematycznych w Krakowie gorliwiej studiowałem repertuar kin i teatrów niż podręcznik do topologii, więc nic dziwnego, że studia były krótkie.

W ciągu jednego semestru zdążyłem odwiedzić chyba wszystkie najważniejsze krakowskie teatry. Niektóre nawet kilkakrotnie. Tym zbiorczym wspomnieniem próbuję ogarnąć wszystko to, co ocalało w pamięci.
Najchętniej odwiedzałem Teatr STU, bo skojarzył mi się (litościwie nie napiszę, że pomylił) z teatrem KTO (wszak też krakowskim), który w sierpniu widziałem na VI PZHS we Fromborku w plenerowym spektaklu „Don Giovanni”.

Teatr STU
20.01.1988
Sławomir Mrożek „Zabawa”
premiera: 22.10.1987
reżyseria: Krzysztof Jasiński
scenografia: Krzysztof Jasiński
muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz
w rolach: Stanisław Gąsienica-Szymków, Andrzej Róg, Jan Piotrowski
magiczny moment: w tajemniczy scenograficznie sposób przed bohaterami, wypatrującymi z niepokojem zabawy, pojawia się pół litra, co kwitują z ulgą „jest zabawa!”

Teatr STU
3.12.1987
Sławomir Mrożek „Letni dzień”
premiera: 22.11.1987
reżyseria: Marek Pasieczny
w rolach: Dorota Pomykała (Dama), Jan Frycz (Ud), Ryszard Jasiński (Nieud)
magiczny moment: spoglądająca w przerwie na widownię przeciągle i z góry Dorota Pomykała

Teatr im. Juliusza Słowackiego
19.12.1987
Juliusz Słowacki „Balladyna”
premiera: 28.03.1987
reżyseria: Jerzy Wróblewski
muzyka: Lucjan Kaszycki
w rolach: m.in. Wojciech Ziętarski (Pustelnik, Popiel III Wygnany), Jacek Strama (Kirkor), Halina Gryglaszewska (Matka), Beata Wojciechowska (Balladyna), Jolanta Łagodzińska (Alina), Jerzy Nowak (Fon Kostryn), Andrzej Zieliński (obsada, to był jego debiut sceniczny, choć widziałem go już wtedy w kinie w filmie „Yesterday”)
magiczny moment: grom z jasnego nieba, który wymierza ludową sprawiedliwość i jednocześnie budzi uśpioną romantyzmem publiczność

Teatr Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego
Donatien de Sade „Niedole cnoty”
premiera: 10.05.1987
reżyseria: Stefan Szlachtycz
muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz
scenografia i kostiumy: Hanna Bakuła i Jerzy Boduch
w rolach: m.in. Elżbieta Szwec (Justyna), Tadeusz Kwinta (Pan de Sade)
magiczny moment: zdobycie biletów na sztukę zakrawającą o soft porno było trudniejsze od kupienia podwawelskiej bez kartek

Teatr im. Juliusza Słowackiego – Teatr Miniatura
13.12.1987
Aleksander Gelman „Ławeczka”
premiera: 14.12.1986
reżyseria: Wojciech Ziętarski
przekład: Jerzy Koenig
w rolach: Anna Sokołowska (Ona), Krzysztof Jędrysek (On)
magiczny moment: „Ja ci dam fabrykę fajansu!” – wrzeszczy Ona, gdy On nie może sobie przypomnieć z kim ma do czynienia (a w zasadzie z kim miał przyjemność rok wcześniej)


Teatr Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego
14.10.1987
Jerzy Szaniawski „Dwa teatry”
premiera: 19.10.1986
reżyseria: Tadeusz Malak
muzyka: Zygmunt Konieczny
w rolach: Julian Jabczyński Dyrektor teatru), Tadeusz Kwinta (Dyrektor II), Ewa Lejczakówna (Lizelotta), Krystyna Stankiewicz (Laura), Jerzy Bączek (Woźny), Eugeniusz Dykiel (Chłopiec), Bohdan Grzybowicz (Autor), Bogdan Gładkowski (Montek), Stanisława Waligórzanka (Matka), Barbara Omielska (Pani), Marian Czech (Leśniczy), Jolanta Januszówna (Żona), Zbigniew Mieczyński (Andrzej), Jolanta Gadaczkówna (Anna), Bogdan Kiziukiewicz (Ojciec), Zbigniew Śluzar (Kapitan)
magiczny moment: to był pierwszy krakowski teatr, który nawiedziłem już dwa tygodnie po przybyciu do Krakowa

poniedziałek, 25 stycznia 1988

Norwid, Niemen i Horacy

No, może kolejność nie taka :)


Pomyliłem twą skórę z bielą prześcieradła,
Szukałem, błądziłem, lecz tyś mi wzrok ukradła.
Jak poranny ogród byliśmy tak młodzi
I szczęście przy mnie było w twych włosów powodzi.

I tylko zieleń twego spojrzenia budziła niepokój.
Tak bardzo się bałem, że odejdziesz, gdy leżąc przy twym boku
Odczytywałem na nowo przebrzmiałe miłosne historie.
Zresztą czyż można dzisiaj być pewnym na świecie czegokolwiek?

Narkotyk twego ciała zawładną mą duszą.
Byłaś dla mnie pieniędzmi, co złodzieja kuszą,
Wzrokiem szybko podniesionym, otwartą księgą
Usta twe były. Nawet spełnioną przysięgą.
Kraków, 24/25.01.1988

Skąd inspiracja? Z najwyższej półki. Kształcąc się w Kętrzynie na elektromechanika, poznawałem w kole recytatorskim tajniki interpretacji poezji Norwida. Okazją było 100-lecie śmierci Czwartego Wieszcza, które przypadało w 1983 roku. Nie muszę chyba dodawać, że taki wiersz wygłoszony w odpowiednim momencie dobrze wpływa na relacje z płcią przeciwną :)

Daj mi wstążkę błękitną...
Daj mi wstążkę błękitną — oddam ci ją
Bez opóźnienia..
Albo daj mi cień twój z giętką twą szyją
— Nie! nie chcę cienia.

**
Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
Bo on nie kłamie!
Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko,
Usuwam ramię...

***
Bywałem ja od Boga nagrodzonym
Rzeczą mniej wielką:
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką...


W 1983 roku nie znałem za bardzo Niemena (akurat wtedy byłem zakręcony na King Crimson), ale w następnych latach nadrobiłem to z nawiązką. I tylko żałuję, że nie udało mi się być na Jego koncercie…

Niemen i jego grupa Aerolit w Sopocie w 1974 roku – „Daj mi wstążkę błękitną”:


Za komuny w Sopocie śpiewano ewidentne gnioty, ale zdarzały się perełki, jak ten występ. Zresztą po upadku komuny nic się w tej kwestii nie zmieniło...

Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

piątek, 22 stycznia 1988

Nowy Pal Huty

W połowie stycznia „Wieża radości, wieża samotności” utrzymywała się na 6. miejscu Listy Przebojów PR III, ale miesiąc wcześniej była przez dwa tygodnie numerem jeden.

Śmiało można więc powiedzieć, że byłem na koncercie Sztywnego Pala Azji w szczycie jego popularności. I to w miejscu, gdzie prawie dwa lata wcześniej zadebiutował na scenie, czyli w znanym mi już Nowohuckim Centrum Kultury.
Na pewno znałem sporo utworów, częściowo z Trójki, częściowo z Rozgłośni Harcerskiej: „Kurort” (graliśmy po latach z Cypkiem, a co!), „To jest nasza kultura”, „Spotkanie z…”, „Nieprzemakalni (I)”, „Wieża radości, wieża samotności”, może także „Twoja imitacja”, „Póki młodość w nas” i „Budujemy grób dla faraona”. To mogło brzmieć jakoś tak (nagranie z 1987 roku – też z Krakowa, ale nie w NCK, tylko z klubu Zaścianek).

niedziela, 17 stycznia 1988

Mielonka wołowa w tłuszczu

Tuszonka wyciągnięta na harcerskim rajdzie w połowie lat 80. XX wieku budziła szacunek dla jej właściciela. Główną przyczyną owego szacunku był system kartkowy, szczytowe osiągnięcie myśli ekonomicznej realnego socjalizmu, w przypadku mięsa obowiązujący do końca lipca 1989.

Technologia obsługi tuszonki w warunkach polowych była prosta. Należało:
a) rozpalić ognisko,
b) otworzyć konserwę,
c) wstawić ją do ognia,
d) od czasu do czasu zamieszać i czekać aż tłuszcz się rozpuści, a następnie zacznie wrzeć,
e) zjeść to pyszne kaloryczne danie zagryzając wyciągniętym z plecaka pogniecionym i pokruszonym chlebem.
Typowe objawy po spożyciu:
a) wzrost sił witalnych,
b) zgaga.

Wyprawa na biwak zimowy

To nie są żarty ani bajki.
Kiedy mrozik ściska styczniowy,
Chłodem wieje jak z serca Majki.
Jest w plecaku na taki moment
Ogromna puszka z wołowiną.
Trzeba tylko zapalić ogień
I pieśni wesołe popłyną.

Mielonka pełna energii,
Skarbonka na zimowe dni.
Skowronka czyni z każdego,
Tuszonka dodaje nam sił.

Skwierczy tłuszczyk w puszce radośnie
I już niegroźny mróz i śniegi.
W taki czas pomyśleć o wiośnie,
Kiedy znowu harcerskie biegi.
A tymczasem zmielone mięsko
Rozgrzewa chłód naszych ciał.
Tuszonka odniosła zwycięstwo
Nad chłodem, co przygrzać nam chciał.
Kraków, 17.01.1988

Słynny rok 1984. Spożywam tuszonkę podczas II Rajdu Ludowe Wojsko Polskie w Harcerskiej Gawędzie w Pręgowie koło Kętrzyna.


Wymieniona w songu wołowym Majka to niejaka Gertruda N., legendarna drużynowa 32 Ludowej Drużyny Harcerskiej „Takselki” (trochę z Kętrzyna, trochę z Olsztyna). Nie mylić z innymi Majkami :) Ta Majka znana jest np. z tego, że 18.10.1986 roku uczciła 10. rocznicę mojej obietnicy zuchowej wywalając się w kałużę na rajdzie w Pieckowie (szliśmy z Reszla do Kętrzyna).

Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

sobota, 16 stycznia 1988

Miała piękne niebieskie oczy...

Piosenka o tyle się zdezaktualizowała, że gdzieś tak od połowy lat 90. nie buduje się już latryn na obozach. Sprawy zaszły tak daleko, że w zasadzie nie wolno już nawet plastikowego kibelka postawić, jeśli nie ma szczelnego zbiornika. Cała „produkcja” (kopro-dukcja, że tak się wyrażę…) musi po prostu trafić do oczyszczalni ścieków. Czyli musi przyjechać pan szambonurek i efektownie wszystko wessać, a potem zrzucić to do gminnej oczyszczalni.

Ostatnią latrynę kopaliśmy na obozie w Kownatach w 1992 roku. Dzielna drużyna „Żuawów” nie żałowała wysiłku, by konstrukcja była solidna, bo właśnie wtedy na ogniskach podśpiewaliśmy sobie tę piosenkę.
Pęknięta żerdka to licentia poetica, nic mnie takiego na szczęście nie spotkało. Natomiast w 1986 roku na obozie w Brzeźnie padłem ofiarą eksperymentów z gaśnicą proszkową. Druh Wróblewski postanowił sprawdzić czy zadziała. Końcówkę węża wsunął do latryny, w której właśnie przebywałem. W życiu nie byłem taki zatalkowany… Miałem to nawet na zdjęciu, ciekawe gdzie się podziało.

Miała piękne niebieskie oczy
I jej oddech był już tak blisko,
Lecz marą senną była tylko ona,
Bo snem okazało się wszystko.
Gdy gwizdek wdarł się w twą świadomość
I krzyk warty tak przerażony,
Jak w kuchni, gdy zabrakło zupy,
Alarm głosił na wszystkie strony.

Ref.
Bez paniki, druhowie.
To tylko mały alarm.
Zaraz każdy się dowie
O co cały ten raban.
Druhowie, bez paniki.
Ćwiczenie to jest i gra.
Nie atakują nas dziki
Ani nie pali się las.

Spodnie mają osiem nogawek,
Tylko nie możesz trafić w żadną.
Pewnie drużynowy z oboźnym
Wymyślili zabawę ładną.
Zabawa jest chyba udana.
Galopuje drużyna placem.
Nikt nie wie, co się jeszcze stanie,
Może Pershing śmignie nad lasem.

Stanąłeś jak wszyscy w szeregu
I ciebie też zżera panika,
Bo wieść straszna z ucha do ucha
Głosi, że wcięło wartownika.
Wtem znów gwizdek i głos straszliwy
Wskazał miejsce pobytu zguby.
Do latryny gnacie więc szybko.
„No, na tę żerdkę to byłeś za gruby!”.

Kraków, 16.01.1988

Na obozie w 1998 roku mieliśmy już plasticzek:




Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

Pali się...

Starodawny nasz ogniu,
Witamy cię serdecznie.
Gdy płoniesz tak pogodnie,
Czujemy się bezpiecznie.
Ogrzewasz nasze dłonie,
Oświetlasz nasze dusze,
Gdy księżyc powyganiał
Wszystkie gwiazdy z poduszek.

Ref.
Trochę ciepła na co dzień.
Każdemu, nie od święta.
Dajmy jak daje ogień,
Niech nas dobrze pamięta.

Ogniu nasz starodawny,
Dobrze siedzieć przy tobie.
Ktoś nabierze odwagi
I pomyśli o sobie.
Wspaniały ty płomieniu,
Wyciągasz dusze z bagna,
Bo przecież niejednemu
Iskra do serca wpadła.

Kraków, 16.01.1988

Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

piątek, 15 stycznia 1988

Ob-leśna piosenka

Gdyby pewien pan ze Szczytna miał wątpliwości, to wyjaśniam, że piosenka jest harcerska, a nie satanistyczna :)

Przypomniała mi się historia sprzed lat, gdy w naszym hufcu istniała drużyna „Przyjaciele Wesołego Diabła”. Nazwa nawiązywała oczywiście do filmu z końca lat 80. I oczywiście pojawił się pan, który napisał protest do Komendy Chorągwi, że propagujemy satanizm. Drużyna już nie istnieje, ale nie z powodu Pana Egzorcysty bynajmniej...

W ciemnym lesie widać diabła,

To największe jego piękno.
Przenigdy byś nie odgadła,
Jak tu wolno chwile biegną.

Ref.
Spójrz, to nasi przyjaciele:
Kwiaty, ptaki oraz drzewa.
I czyż trzeba czegoś więcej,
By móc śpiewać, śpiewać, śpiewać.

Tajemniczo, czasem straszno
Jest w tym lesie o północy.
Kiedy wszystkie ptaki zasną,
Władca puszczy cicho kroczy.

Ptaki śpią razem z kwiatami,
Snami przykryte i nocą.
Ach, szkoda, że nie poznamy
Snów, co tak nimi szamocą.

Kwiaty też mają swe myśli
I jak ludzie się kochają.
Stokrotce harcerz się przyśni
I weźmie za serca panią.
Kraków, 15.01.1988

Inspiracją do napisania powyższej piosenki był obóz w Szerokim Borze (sierpień 1987 roku). Może tego nie widać, ale gram na ksylofonie butelkowym. Ciągle się rozstrajał z powodu padających deszczów:


Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

czwartek, 14 stycznia 1988

Piosenka turystyczna nr 4, czyli Kolejowa Lista Przebojów

Każdy urodzony w PRL ma traumatyczne przeżycia związane z wakacyjnymi podróżami Polskimi Kolejami Państwowymi, trudno być tu oryginalnym (wsiadanie przez okno, podróż w WC, czy też nocleg na półce bagażowej to są standardowe przeżycia). Żeby jednak być choć trochę niebanalnym, podaję taką oto swoją Kolejową Listę Przebojów:

1. Rok 1984 oraz 1990 - nieplanowana wizyta w ZSRR (dzisiejsze tereny Ukrainy) pociągiem jadącym w Bieszczady. Dla niezorientowanych – granica wytyczona w 1945 roku lekce sobie ważyła istniejące linie kolejowe.
2. Rok 1985 – szczyt turpizmu? Proszę bardzo – na samym środku brudnego dworca w Korszach zgłodniała grupka harcerzy otwiera nożem wielkości maczety malutką konserwę rybną. Pomidorowe śmierdzą najbardziej...
3. Rok 1986 – w odstępie tygodnia ten sam sokista wlepia mi dwa razy tysiączłotowy mandat. W Kętrzynie za wyraz „dupa” (wypowiedziany w samoobronie wobec napaści słownej niejakiego Wiśni). W Sątopach Samulewo za wyjście z pociągu nie z tej strony peronu, gdy pomagałem wydostać się kobiecie z dzieckiem i wózkiem. W efekcie drugiej przygody nie skorzystałem z dalszych usług PKP, bo Strzała Północy relacji Korsze-Reszel odjechała sapiąc beze mnie. 12 kilometrów nocą z ciężkim harcerskim plecakiem dla dzielnego 19-latka? Bułka z masłem :) Aha, oba mandaty zapłaciłem z wynagrodzenia dziennikarskiego za artykuły w „Na Tropie”.
4. Rok 1991 – na stacji PKP w Zagórzu, u samego podnóża Bieszczadów, dowiaduję się z kupionej w dworcowym kiosku gazety, że właśnie oto upada Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Dzień blaskiem zakrzyczał,
Obwieścił przygodę,
Chłód rosy przywitał,
Obiecał pogodę.
Kolejowa męka
Przez dwanaście godzin
Na mnie dzisiaj czeka,
A tu słońce wschodzi.

Ref.
Na peronie została rodzina:
Mama, tato i moja dziewczyna,
Ale mnie to już nic nie obchodzi,
Przede mną dwanaście godzin.

Na głowie plecak mam,
U stóp zaś namioty.
Już wiem co znaczy ta
Podnieta przez dotyk.
A pociąg cały czas
Nabiera prędkości,
Mijają żółwie nas
O kilka długości.

Ref.
Na peronie została rodzina:
Mama, tato i moja dziewczyna,
Ale mnie to już nic nie obchodzi,
Jeszcze tylko osiem długich godzin.

Mijamy miasteczka,
Wioski i perony.
Gdzie moja zawleczka?
Już odbezpieczony...
Przechodzą mnie dreszcze,
Nie ma na nie rady.
Nie ruszaj się jeszcze,
Niedługo Bieszczady.

Ref.
Na peronie została rodzina:
Mama, tato i moja dziewczyna,
Lecz tu nie ma już moje rodzinki,
No i dobra, jeszcze pół godzinki.

Luźniej jakby trochę,
Puste już wagony.
Jeszcze cztery chwile
I wjazd w dzikie strony.
Harcerska kraina,
Bieszczady przecudne.
Tu warto przyjeżdżać,
Bo tu nie jest nudno.

Ref.
Na peronie została rodzina:
Mama, tato i moja dziewczyna,
Ale w ogóle mi ich nie szkoda,
Bo zaczęła się nasza przygoda.

Kraków, 14.01.1988

Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

Stara dobra przewiązka

Do klubu „Pod Przewiązką” zaglądałem w czasie wolnym od wykładów z algebry (dr Stefan Turnau, ojciec słynniejszego Grzegorza), filozofii czy fizyki dość często, głównie na projekcje wideo koncertów (The Doors, Led Zeppelin).

Raz byłem tam na koncercie na żywo. To było Stare Dobre Małżeństwo w swoim klasycznym składzie, jeszcze z Aleksandrą Kiełb, która swoim aksamitnym głosem podkreślała łagodny klimat piosenek.
Zespół od roku-dwóch był gwiazdą harcerskich ognisk i festiwali piosenki turystycznej , miał na koncie wydaną nieco amatorskim wysiłkiem kasetę „Piosenki Stachury” i z niej zabrzmiał na koncercie repertuar: „Wędrówką życie jest człowieka”, „Jak”, „Z nim będziesz szczęśliwsza”, „Jest już za późno, nie jest za późno”, „Kim właściwie była ta piękna pani”, „Gdziekolwiek”, „Szczęście”, „Opadły mgły, wstaje nowy dzień”, „Piosenka dla Wojtka Bellona” (no, nie jest to oczywiście piosenka Stachury, słowa napisała Ola Kiełb), „Gloria”, „Noc albo oczekiwanie na śniadanie”, „Ciało me wklęte w korowód istnienia”, „Nie brookliński most”, „Tobie albo zawieja w Michigan”, „Pieśń na wyjście”.

14.01.1988
Stare Dobre Małżeństwo
klub Pod Przewiązką – Kraków

poniedziałek, 11 stycznia 1988

Piosenka turystyczna nr 3, czyli ocenzurowane nogi dziewicy

Jedna z dwóch moich piosenek, która poszła w szeroki świat i żyje sobie własnym życiem… W internecie znalazłem kilka wersji tekstowych, np. brakuje jednej linijki. Ciekawe jak to wychodzi w śpiewaniu, gdy brak jednej linijki teksu? Dostają czkawki? :)


G
Wybiegasz z domu z rozwianym włosem,
e
Wzrok rozbiegany, na ustach piana.
G
W kieszeni góra czterdzieści złotych.
e
Skąd w tobie taka nagła przemiana?
C D G e
Zawsze spokojny, zrównoważony,
C D G G7
Patrzysz na ludzi posępnym wzrokiem
C D G e
Grzecznie ubrany i ogolony,
C D
A dziś przerażasz swoim widokiem.
C D G e
W tramwaju patrzą jak na idiotę,
C D G G7
A przecież sami nie są bez wad.
C D G e
Wyrzucić ciebie mają ochotę,
C D
Nawet nie wiedzą, że jedziesz na rajd.

C D G e
Jedziesz na rajd sto pięćdziesiąty raz,
C D G G7
A nogi drżą ci jak u dziewicy,
C D e
Wiatr znowu muska przyjaźnie twą twarz,
C D
Jak gdyby chciał ci piegi policzyć.

G
Mózg ci pracuje na pełnych obrotach,
e
Przyspiesza jeszcze na myśl o nocy.
G
Tak cię podnieca styk piątek-sobota,
e
Nie powstrzymujesz myśli na wodzy.
C D G e
Najlepsze chwile ciągle czekają,
C D G G7
No, kiedy się ten tramwaj zatrzyma.
C D G e
Wreszcie wysiadasz, kumple machają,
C D
W końcu dla ciebie rajd się zaczyna.
C D G e
Już jesteś razem z całą drużyną,
C D G G7
Zbiórka, kulbaczyć i dalej w las.
C D G e
Jak z bicza strzelił trzy dni przeminą,
C D
Na wędrowanie wciąż krótki jest czas.
Kraków, 11.01.1988

Ciekawe również jak ewoluuje linia melodyczna, której współautorem był niejaki Gałąz… Gałąz dokonał zresztą pierwszej ingerencji w oryginalny tekst. Jako znany świętoszek zmienił „A nogi drżą ci jak u dziewicy” na „A nogi drżą ci jakby z osiki”.


W piosence jest mowa o 40 zł. Na początku 1988 roku nie była to oszałamiająca kwota, ale coś jednak znaczyła (można było kupić zapiekankę). Potem zawartość kieszeni wybiegającego w piosence z domu harcerza gwałtownie zubożała, by w 1995 roku, po denominacji, odzyskać na jakieś 10 lat swoją wypasioną godność. Zupełnie jak w pewnej piosence Agnieszki Osieckiej, że się porównam do dobrego wzorca :) „Potem wiążą koniec z końcem za te polskie dwa tysiące...” - najpierw to było mało, potem jeszcze mniej, potem nic, a potem przez chwilę dużo, a dziś znów mało...

Na zlocie hufca w 2012 roku tłumaczę się z napisania tej piosenki:


W tymże 2012 roku hufcowe śpiewanki:


Debiutancki koncert „Fa w Kulce” w 2016 roku:


Koncert Galowy na zlocie w 2017 roku:


Turystyczna piosenka nr 3, bo były inne piosenki turystyczne. Ta z repertuaru Wołosatek, w niezapomnianym wykonaniu niejakiego Zbyszka:


Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

niedziela, 10 stycznia 1988

Sceny z życia niemałżeńskiego

Piosenka w jakiś tam sposób może i profetyczna, ale zupełnie nie oparta na faktach (a już na pewno na faktach autentycznych). Ot, wprawka studenta matematyki, znudzonego macierzami i topologią, a zafascynowanego możliwością codziennego spacerowania po krakowskich Plantach. Zaręczam Wam, wystarczy przespacerować się po Plantach i uświadomić sobie, że 100 lat wcześniej śmigał po nich kolega Stanisław Wyspiański, by zostać poetą.


G H7

A gdy poczułem się jak kula
C D
Przy twej pięknej nodze,
G H7
Pomyślałem „Nie wytrzymam”
C D
I rzekłem „Odchodzę!”.
C D
Gdy odejdę, będzie ci żal
C D
Moich długich spojrzeń.
C
Nie zobaczysz ich nigdy,
C D
Więc zapamiętaj je dobrze.

G H7 C D
To wszystko tak puste jak niedobry sen.
G H7 C D
Puść tę rękę, bo cię kopnę, dość tych głupich scen!
C D C D
Odchodzę, bo mogę, odchodzę, bo chcę!
C D
Nie trzymaj mnie zdziro, jesteś jak ta wesz...

G H7
A gdy poczułem się bez ciebie
C D
Jak puste podwórze,
G H7
Pomyślałem „Może tak wrócić,
C D
Czekasz na mnie może”.
C D
Spotkałem cię na ulicy,
C D
Jak czołg naprzód parłaś.
C
Wszyscy słyszeli,
C D
Jak gębę wydarłaś.

G H7 C D
To wszystko tak puste jak niedobry sen,
G H7 C D
Puść tę rękę, bo cię kopnę, dość tych głupich scen!
C D C D
Nie wrócisz, bo nie chcę, nie wrócisz, bo nie!
C D
Nie trzymaj mnie chamie, jesteś jak ten pies…
Kraków, 10.01.1988



Kraków, październik 1987. To na tej gitarce wystrugałem to i owo...


Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

piątek, 8 stycznia 1988

Relacja prosto z norki, czyli dajcie mi krzyczeć z zasmarkanym nosem

Najpierw była inspiracja z naprawdę wysokiej półki:



Piotr Bukartyk napisał to ok. 1985 roku, a w 1986 roku piosenka była dostępna na winylu „Dla bliskich i dalekich”. Moja bezczelna odpowiedź miała być tylko parodią piosenki dołującej... A niektórzy potraktowali ten utwór na poważnie :) Pewnie za sprawą muzyki w stylu tęsknej dumki autorstwa Gałąza. Najśmieszniejsze jest to, że piosenka ta funkcjonuje w wielu śpiewnikach jako piosenka... harcerska.

a G F

Gdybyś się dziś urodził,
a G F
A jutro umrzeć miał,
C G a
Czy byś się na to zgodził
F G C
I czy byś tego chciał.

a G F
Co zrobić z życiem tak krótkim,
a G F
Za krótkim nawet na strach,
C G a
Bo strach dopada maluczkich,
F G C
Ja nie należę do mas.

C G
Krzyczeć, dajcie mi krzyczeć.
a F
Krzyk to przeżycie, to piękna rzecz.
C G
Skrzydła, dajcie mi skrzydła.
F C
Ziemia mi zbrzydła, odlecę stąd.
C G
Spokój, dajcie mi spokój.
a F
Chociaż raz w roku, tak bardzo chcę.
C G
Trumnę, dajcie mi trumnę.
F C
Może gdy umrę, będzie mi lżej.

a G F
Jak przejść przez ten las obłędu,
a G F
Gdy wokół czai się śmiech.
C G a
Może się przyznać do błędów,
F G C
Tak nieuchronnych jak pech.

a G F
Smutnego życia bariera,
a G F
Kres szalonej drogi tej.
C G a
Śmierć nam nowe drzwi otwiera.
F G C
Strach tak bez trwogi wejść.
Kraków, 8.01.1988

I najlepsze na koniec. Nadaje się do plagiatowania (czekam aż „autor” usunie „swój” wiersz)

A tak śpiewa ją autor muzyki, czyli Gałąz:


Drużyna "Wideta" śpiewa na obozie w Muszakach w 1999 roku:


Tłumaczę się z tej piosenki na hufcowych śpiewankach w 2012 roku:


I w końcu własna wersja z 11.12.2015:


Aneks 35 lat później – w nowojorskim Met stoję przed obrazem Eugène’a Delacroix „Hamlet i jego matka” z 1849 roku.

Kącik rękopisów:

I jeszcze aneks do kącika rękopisów, czyli coś, co wygląda na jakąś wizję sceniczną. Nierozwinięty punkt 4. jasno pokazuje, że rzecz nie została dokończona ani na etapie koncepcji, ani tym bardziej na etapie realizacji:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

Wróbelki a sprawa polska

Zaklików to wieś (od 2014 roku ponownie miasto) w pobliżu Stalowej Woli, obecnie województwo podkarpackie, kiedyś świętej pamięci województwo tarnobrzeskie. Jest tam fajny zalew uczyniony nad rzeką Sanną. Z braku jezior w tej części Polski jest niezłą atrakcją.

Mieszkając w latach 70. w pobliskich Gorzycach (wieś pod Sandomierzem), korzystałem raczej z rzeki Łęg, ale dwa razy wybrałem się nad zaklikowski zalew. Pierwszym razem było cudownie - czysta, zimna woda. Drugim razem już nie było cudownie, bo zalew akurat był spuszczony i tylko marne kałuże połyskiwały w lipcowym słońcu...
Opuściwszy Gorzyce w 1982 roku, zalew ów (a właściwie Zaklików) pozostał jak widać w mej pamięci, skoro trafił do protest songu przeciwko drogowcom czasu schyłku realnego socjalizmu.
Tylko skądże biedny student matematyki miał w 1988 roku wiedzieć, że Zaklików nie ma sołtysa, bo jest siedzibą gminy i urzęduje tam naczelnik gminy.
Z innej beczki - ciekawe, czy urodzony w Zaklikowie Leszek Długosz wspomniał o swej rodzinnej miejscowości w którejś ze swych piosenek...

a C a C
I znów niesłychanie się zamyślimy
a C a C
Nad trudnym losem wróbelków tej zimy.
F
Do krwi ze strachu przygryziemy palce,
F E
Bo pierwszy drogowiec padł ze śniegiem w walce.
a C a C
Siedząc tak w domu wśród śnieżnej zamieci,
a C a C
Nawet nam biednym przez myśl nie przeleci,
F
Że gdzieś być może w jakimś Zaklikowie
F E
W jednym, drugim z nas budzi się człowiek.

a C a C
Cóż na to odpowie sołtys zaklikowski,
a C a C
Że lud mu się budzi, wstyd dla całej wioski.
F
Powstanie wioskowy organ ochrony
F E
Przed zgubnym działaniem ludzi przebudzonych.
a C a C
Nie boimy się epidemii takich,
a C a C
Niech prasa napisze "Sołtys potrafi",
F
I że nic nikomu się nie stanie.
F E
Jeszcze przed lutym koniec z przebudzaniem.

a C a C
Drogi sołtysie, ach drogi sołtysie,
a C a C
Niech ta piosnka do snu cię ukołysze.
F
Niech cię nic nie zbudzi do końca tej zimy,
F E
My na straży twych snów ofiarnie śpimy.
a C a C
Nie dla nas głupie oczu przecieranie,
a C a C
Nam łóżko, poduszka, sennik i chrapanie.
F
Bo co nas obchodzą durne wróbelki,
F E
Tak jak z drogowców – pożytek niewielki.
Kraków, 8.01.1988



Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek