niedziela, 9 grudnia 1990

Mój pierwszy raz (za kotarą)

II tura wyborów prezydenckich w 1990 roku przypadła 9 grudnia.

Ten weekend 2 Krąg Starszoharcerski „Szarpie” spędzał właśnie w Krakowie. Zaświadczeń nijakich o wpisaniu na listę wyborców z Olsztyna nie zabraliśmy, nie planując nawet, że będziemy chcieli spełnić swój patriotyczny obowiązek. Ale w niedzielny poranek, gdy wyszliśmy na miasto, wstąpiła w nas chęć uczestniczenia w Historii, więc rozejrzeliśmy się za jakąś komisją wyborczą. Ja tym bardziej byłem zdeterminowany, bo jakoś tak się złożyło, że do tej pory unikałem lokali wyborczych. Np. dwa tygodnie wcześniej, podczas I tury wyborów prezydenckich, błądziłem po Sorkwitach na rajdzie „Ob-Ciach” w poszukiwaniu noclegu. A słynnego 4 czerwca 1989 roku zaszyliśmy się w lesie w okolicy Rentyn.

Wracając do 1990 roku… Wybraliśmy godną lokalizację – w Muzeum Przyrodniczym Polskiej Akademii Nauk, chyba przy ul. Św. Sebastiana.


Obwodowa Komisja Wyborcza nr 14 mimo braku zaświadczeń przyjęła nas życzliwie, zajrzała nam w dowody i… wydała karty do głosowania. Nie, nie lataliśmy potem po wszystkich krakowskich obwodowych komisjach wyborczych, choć w sumie moglibyśmy…
W II turze wybieraliśmy między Lechem i Stanem, więc kto nie miał kajli na iberlaufie zamiast rozumu, wiedział jak powinien głosować. Gdy w poniedziałek nad ranem wysiedliśmy z pociągu na olsztyńskim dworcu, pierwsze kroki skierowałem do kiosku. Wynik znacie :)