środa, 31 grudnia 2008

Moja lista przebojów 2008 roku

Na miejscu 10.:
Horacy przy pracy
Jak człowiekowi czegoś bardzo nie chce się robić (na przykład pisać pracy magisterskiej), to zaczyna robić coś innego (na przykład pisać bloga). Zaczęło się od wróbelków.

Na miejscu 9.:
Wo! dzu! Pro! wadź! Na! Kow! no!
Trzecia wizyta na Litwie, tym razem w Kownie. Za krótko...

Na miejscu 8.:
Podatki, miłość i rozterki egzystencjonalne
Brak gruntownej znajomości języka angielskiego nie przeszkodził mi przetłumaczyć w tym roku kilku piosenek. To z lenistwa – łatwiej śpiewać po polsku, niż łamać sobie język.
Najbardziej mnie ekscytuje to tłumaczenie.

Na miejscu 7.:
Zielono mi (ponownie)
Doczekałem się w końcu nowego munduru harcerskiego. Szyty na miarę w monopolistycznej firmie, więc sprawa wlokła się dwa lata. Jak jeszcze raz ktoś powie coś złego na wolny rynek, to go osobiście wyślę do 1988 roku (jeszcze nie wiem jak).
Inauguracja munduru odbyła się podczas spotkania wigilijnego instruktorów i drużynowych hufca ZHP „Rodło” w Magazynie Solnym przy olsztyńskim zamku.


Na miejscu 6.:
Złota Dziesiątka
Zawsze to miło, jak docenią człowieka w pracy. Dzięki :)


Na miejscu 5.:
Horacy idzie do remontu
Czwarta w życiu wizyta w szpitalu. Na szczęście nie był to remont kapitalny. Taki tam drobny remoncik.

Na miejscu 4.:
Pan z siekierką, a wszyscy pijani...
To było na północ od Węgorzewa. W poszukiwaniu Kanału Mazurskiego zapędziłem się z żoną w okolice wsi Guja. Upał jak diabli, ale na leśnej drodze błoto po pas. No i oczywiście samochód ląduje w tym błocie. Drzwi udało się otworzyć, idę do Gui po traktor, a żona zostaje przy samochodzie.
We wsi w co drugim gospodarstwie traktor jest, a jakże. Tylko w trzech pierwszych traktorzyści pijani. Jak to w piątkowe popołudnie. Jeden nawet chce jechać, już odpala, gdy z chałupy wypada wściekła żona. Ja uciekam na drogę, traktorzysta w pole.
Czwarty jest trzeźwy, no może po jednym piwie. Jedziemy. Ja niczym Indiana Jones stojąc z tyłu ciągnika, trzymając się opuszkami palców jakiejś ostrej krawędzi i balansując ciałem na każdym wyboju jak finalista „You Can Dance”.
Na miejscu okazuje się, że zostawiona samotnie w lesie kobieta zawsze sobie poradzi. Nasz samochód wyciągnął przygodny pan z siekierką.
Odechciało się nam śluzy na Kanale Mazurskim. Dokładnie 20 lat wcześniej byłem tam pieszo na harcerskim rajdzie. Dla odmiany padał śnieg. Człowiek co najwyżej mógł się poślizgnąć. Szczęśliwe to czasy, gdy się nie miało samochodu :)

Na miejscu 3.:
Jestem w poważnej depresji
Pierwsza połowa września to od kilku lat tradycyjny czas urlopu. Tym razem padło na Holandię (i Belgię).

Kilka refleksji już poczyniłem:

Sprawiedliwość dla wszystkich, sikanie dla facetów
Śledziu! Jak ci się wiedziu?
Floriada na wysokościach
Chyba nas pogięło
Koronkowa robota
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły
Fast food etnicznie naznaczony
Dyskretna nutka ekshibicjonizmu
Kto ukradł milion rowerów?
(Nie) przeminęło z wiatrem

Na miejscu 2.:
Piramidalna niespodzianka
Gdy po kwietniowych zakopaliskach nad Kanałem Mazurskim (patrz miejsce 4.) trafiłem do piramidy w Rapie, nie spodziewałem się, że w tym roku będzie mi dane stanąć pod jej starszymi poprzedniczkami.

Piramidy czekają też w Polsce
Piramidalni potomkowie
Czemu ogórek (już) nie śpiewa?
Wszyscy jesteśmy policjantami
Benzyna po 2 zł
Ja wiem, co tam jest. Tam nic nie ma!
Jedna kobieta na sześciu mężczyzn

Na miejscu 1.:
Od zera do magistera
21 lat studiowania na trzech kierunkach, na trzech uczelniach, w dwóch miastach. Wystarczy. A skończyłem i tak w tym budynku, w którym w 1987 roku zaczynałem…
Prasowe reklamy wyborcze na łamach „Gazety Olsztyńskiej” i jej tygodników lokalnych w wyborach samorządowych 2006 roku w województwie warmińsko-mazurskim

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Harcerskie ABC (11) – H jak Horacy

Skoro dziś przypada 2073 rocznica urodzin poety Horacego, pora wyjaśnić w jakich okolicznościach to imię zagościło w moim życiu.

Rzecz działa się w 1985 roku podczas IV Polowej Zbiórki Harcerstwa Starszego (patrz: PZHS) na Grunwaldzie. Będąc tam nieletnim jeszcze Harcerzem Orlim, pełniłem funkcję komendanta 1000-osobowego biwaku Zawisza. Nic z tego nie wynikało, poza iluzorycznym splendorem i koniecznością przywitania w bramie biwaku generała Floriana Siwickiego, ówczesnego ministra obrony narodowej.
Jak to na takich masowych imprezach bywa, zawsze ktoś przyjedzie na tzw. krzywy ryj i nie ma gdzie spać. Nie wiedzieć czemu, pewna druhna szukała noclegu w namiocie zajmowanym przeze mnie i Gałąza (patrz: GAŁĄZ). Atrakcyjna brunetka zawsze przyda się w namiocie do zmywania garów. Aby nie było tak prozaicznie, zełgałem, że mam na imię Horacy, a imieniem tym obdarował mnie ojciec, światowej sławy tłumacz literatury starożytnej.
Gdy druhna smacznie spała, ja udałem się na naradę do Sztabu PZHS. Gałązowi, który zjawił się w tym czasie w namiocie, dziewczę oznajmiło, że to miejsce wyznaczył jej do spania druh Horacy. – Robas, jakiś Horacy zajął nam namiot – oznajmił roztrzęsiony Gałąz po odnalezieniu mnie w Sztabie.

Dokładnie 20 lat później…


Skoro zrobiło się już tak miło, przywołam stosowny utwór mego mistrza:

Oda 26
Vixi puellis nuper idoneus


Do dziewcząt dawniej brać się umiałem – hej!
W zapasach takich nieraz wodziłem rej.
A teraz broń i skołatane
Struny mej lutni niech zdobią ścianę!

czwartek, 4 grudnia 2008

Wszyscy jesteśmy policjantami

Od października 1981 roku w Egipcie obowiązuje nieprzerwanie stan wojenny. Wprowadził go natychmiast po zaprzysiężeniu na prezydenta Hosni Mubarak, który objął władzę po zabitym w zamachu Anwarze Sadacie. 27 lat stanu wojennego... Nasz trwał „tylko” półtora roku.

I Sadat, i Mubarak dążyli do jakiejś formy ugody z Izraelem, co nie w smak było (i jest) islamskim ekstremistom, takim jak np. Egipski Dżihad Islamski czy Bractwo Muzułmańskie. Sadat zginął, Mubarak trwa żywy przy władzy, zapewne właśnie dzięki stanowi wyjątkowemu.
W Egipcie na każdym kroku można spotkać służby mundurowe. Przeważa Policja Turystyczna, choć przy czterdziestym panu z karabinem w garści trudno zorientować się w jego rzeczywistych zadaniach. W przybyszach z Zachodu, a więc i w nas, egipscy mundurowi budzą różne emocje. Niektórzy się ich raczej obawiają. Innym, zwłaszcza tym, którzy pamiętają o zamachu przed świątynią Hatszepsut z 17 listopada 1997 roku, dodają otuchy.


Dolina Królów


Dolina Królów


Dolina Królów


Pod piramidami w Gizie


Drogówka w Hurghadzie


Przed świątynią Hatszepsut w Tebach koło Luksoru. 17 listopada 1997 roku zginęło tu 58 turystów i 4 Egipcjan


Przed hotelem w Makadi Bay


Cytadela w Kairze. Zmilitaryzowana ochrona murka, niedostępnego dla turystów


Policjant nie istnieje bez swego posterunku. Hurghada


Posterunek przy kościele koptyjskim w Hurghadzie


Przed Światynią Luksorską


To też posterunek. Giza, pod piramidami


Check point w którejś wiosce nad Nilem


Jeden z kilkudziesięciu check pointów w Hurghadzie


Check point w Hurghadzie


Check point w miejscowości Qeft nad Nilem


Gdzie policja?


W Al Ashey nad Nilem też ich nie ma?


Uff… Policja się odnalazła w kolejnym punkcie kontrolnym


Bezpieczeństwa strzegą również formacje niemundurowe


Hm, może to egipskie ORMO?


Giza, pod piramidami. Napis wszystko wyjaśnia


Giza, wjazd pod piramidy

Benzyna po 2 złote

Europejskim kierowcom włos jeży się na głowie, gdy widzą w Kairze nieuporządkowany potok trąbiących pojazdów. Rzeczywistość nie jest jednak pewnie aż tak dramatyczna, jak się wydaje na pierwszy rzut oka:




Pierwsze wrażenie po wyjeździe z lotniska nie jest takie złe


Potem się zagęszcza…


…i zagęszcza…


…i zagęszcza…


…a czasem się rozluźnia, np. w pobliżu Pałacu Prezydenckiego (mają swoje metody)


Kair, nie Kair, zwierzęta też muszą się zmieścić w pasie drogowym


Tak się zastanawiam, czy moc tego samochodu wyrażona jest w koniach (KM) czy w wielbłądach mechanicznych (WM)?


Tłok powraca w wielkim stylu. Wszyscy przyjechali pod piramidy


Benzyna w Egipcie kosztuje 2 złote…


…za to kilkuletni polonez 12 tysięcy złotych (tak twierdzi przewodnik). Prosimy nie wyjeżdżać polonezami na południe, w Kairze mają nadal fabrykę tych wozów…


Jeżdżą też maluchy, ale ceny przewodnik nie zdradził


Wbrew pozorom ta pani nie fotografuje się przy samochodzie, ale z niego wysiadła. Zakwefione kobiety za kierownicą to częsty widok w Kairze


Wypadek z widokiem na piramidę Chefrena


Niedaleko kojeny wrak. Też porzucony


Ciężarówki też już nikt nie chce


Na pustyni szosy są szerokie, proste…


…i raczej puste…


…ale to nie chroni przed wypadnięciem z drogi


A może takie drogi są tylko tam, gdzie wożą turystów (w konwojach, jak tu)? Z drugiej strony Egipt ma prosty system drogowy – a) wzdłuż Nilu, b) od morza do Nilu, c) wzdłuż morza


A czym jeżdżą zwykli Egipcjanie? Taksówkami…


Podróżowanie taksówkami między miastami nie musi być drogie, skoro pamiętamy, że benzyna po 2 złote, a do środka wchodzi co najmniej 6 osób


Na koniec – jak rozpoznać egipski pojazd? To proste – po rejestracji


Przy okazji można nauczyć się cyfr indyjsko-arabskich, używanych w krajach arabskich. Europejskie cyfry (powszechnie używane dziś na całym świecie) wzięliśmy w średniowieczu od Arabów, którzy z kolei zapożyczyli je z Indii. Potem ewolucja tych znaków przebiegała inaczej w Indiach, inaczej w krajach arabskich, a inaczej w Europie. No to uczymy się – po lewej mamy 149076, a po prawej to samo, ale cyframi indyjsko-arabskimi