piątek, 4 marca 2016

Satysfakcja gwarantowana

Señoras y señores! 25 marca na Kubie skończył się komunizm – chyba takimi słowami powinien rozpocząć Mick Jagger koncert Rolling Stonesów, który ma się odbyć w Hawanie dokładnie za trzy tygodnie.

To pierwszy występ słynnego zespołu na Kubie, latami zakazywanego przez rewolucjonistów. Koncert będzie darmowy, Stonesi nie jadą do kraju braci Castro po pieniądze, ale po jeszcze większą sławę. Tak samo, jak w 1967 roku, gdy wybrali się za żelazną kurtynę (chcieli do Moskwy, a trafili do Warszawy). Jagger i koledzy, mający być może jakiś tam kompleks Beatlesów, których w znaczeniu i popularności nie sposób przebić, lubią takie okazje. W 1990 roku, po aksamitnej rewolucji, zagrali w Pradze i spotkali się z prezydentem Václavem Havlem. Mógł być Jagger intelektualnym partnerem dla Havla, skoro już w 1968 roku odnosił się do „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Ale i my nie gorsi – w filmie dokumentalnym Martina Scorsese jest scena, gdy były już prezydent Bill Clinton przedstawia Jaggerowi naszego, również już byłego, prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
W Polsce czasu przełomu też mieliśmy ciekawych gości. 27 maja 1989 roku na Stadionie Dziesięciolecia wystąpił Stevie Wonder, udzielając przy okazji poparcia drużynie Solidarności w zbliżających się wyborach. 9 czerwca na wiecu NZS zaśpiewała Joan Baez, gwiazda festiwalu w Woodstock, przyjaciółka Boba Dylana. W 1981 roku w Gdańsku odbywał się nieocenzurowany Przegląd Piosenki Prawdziwej. Kogóż tam nie chciano zaprosić... W marzeniach organizatorów byli podobno Leonard Cohen i Bob Dylan, a nawet rockowy kontestator Franka Zappa. Ciekawe, jak zmieniłaby się Polska, gdyby zobaczyła na żywo Zappę. I jak zmieniłby się Zappa, gdyby zobaczył na żywo Polskę...

(mój felieton z dzisiejszej prasy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz