niedziela, 1 stycznia 2017

Plany na Słońcu 2017

Czy miniony właśnie kilka godzin temu rok był dla mnie (dla nas) przełomowy, to się jeszcze okaże, ale na pewno dostarczył wielu wrażeń. Czy dobrze je rok temu zaplanowałem? Sprawdźmy...


1. Urlop zagraniczny na powrót w jedynie słusznym wrześniu. Miejsce i czas musi uwzględnić to, że mam już kupione bilety na koncert King Crimson w Zabrzu.
TAK
Kupione w grudniu 2015 roku bilety na koncert King Crimson, który miał odbyć się 17 września 2016 roku w Zabrzu, to przejaw poważnego optymizmu. Już choćby przez wzgląd na zaawansowany wiek Roberta Frippa. Kostucha w 2016 roku sięgała na tę półkę nader często i musimy się pogodzić z faktem, że rockowi idole z pokolenia, które można by nazwać Kolumbowie Rocznik 40, będą odchodzić coraz częściej... A potem coraz rzadziej, aż za 20-30 lat umrze ostatni z nich. Optymizm optymizmem, koncert koncertem, ale na urlop we wrześniu trzeba było gdzieś pojechać. Po przejrzeniu listy połączeń z podkrakowskich Balic (raptem sto kilometrów od Zabrza) padło na Barcelonę.


2. A zatem majówka znów w Polsce. Mam ochotę zaszyć się na jakimś zadupiu...
TAK
Lublin by się obraził, gdyby się okazało, że wystąpił w roli zadupia. Nie, to nie był urlop w miejscu, gdzie diabeł mówi dobranoc. Choć na lubelskim zamku jest przecież odcisk czarciej łapy...


3. Chciałbym zorganizować własny kameralny występ.
TAK
Miałem zupełnie inny plan (występ w grudniu), ale doszło do aż dwóch koncertów z własnymi i tłumaczonymi piosenkami – jednego we wrześniu, drugiego w listopadzie.


4. Myślę, że wpadnę do Skandynawii.
TAK
Wpadłem na krótko, w zasadzie to było jakieś 12 godzin w Karlskronie. Teren rozpoznany, jeszcze się wybiorę na drugą stronę Bałtyku. Tylko jeszcze nie wiem czy od zachodu, od wschodu (hm...), czy znów centralnie przez morze.


5. We wrześniu kolejna szarpiowska impreza i zaawansowane przygotowania do zlotu 2017.
TAK
To znaczy kolejny Zlot Przyjaciół 2 OMDH „Szarpie” się odbył. I znów sukces. Co do przygotowań do Wielkiego Zlotu Hufca 2017, to musiałbym tu postawić spory minus czy raczej znak zapytania, bo pojawiły się pewne wątpliwości, ale po pierwsze sztab organizacyjny jest na zaplanowanym etapie przygotowań, a po drugie pożyjemy, zobaczymy...


6. Przetłumaczenie 35 piosenek.
NIE
W połowie roku myślałem, że będzie znacznie gorzej i odciągany od tłumaczeń setkami innych rzeczy dociągnę ledwie do 20. Skończyło się na 31 przetłumaczonych piosenkach, czyli realizacji na poziomie 89 proc. W swojej prywatnej teorii zarządzania uważam, że cele zrealizowane na poziomie między 90 a 110 procent były dobrze postawione. Więc kusiło mnie, żeby dać sobie TAK, ale jednak NIE...


7. Dokończenie projektu, którym uczczę 1050-lecie naszej państwowości.
NIE
Suche NIE nie oddaje faktu, że projekt jest ogromny, a sfinalizowałem go w tym roku w 6/13 jeśli chodzi o liczbę utworów, czyli 46 proc., a nawet w 56 proc. jeśli uwzględnić liczbę wersów (592 z założonych 1050).


8. Powiem krótko i szybko, żeby mniej bolało – remont.
NIE
Nie zabolało, bo nic się nie wydarzyło. Jeszcze da się mieszkać...

9. Światowe koncerty – na pewno King Crimson i David Gilmour oraz może coś jeszcze.
TAK
„Coś jeszcze” się nie wydarzyło, ale właśnie dokładnie te dwa koncerty padły moim łupem. Gdybym miał wybrać tylko jeden z nich, to jednak King Crimson (sorry, przyjaciele ze Spare Bricks). Może dlatego, że warunki odbioru muzyki w zabrzańskim Domu Pieśni i Tańca były wielokroć bardziej komfortowe niż te na wrocławskim rynku? Człowiek po prostu podjechał taksówką, wszedł na klimatyzowaną salę, znalazł swoje numerowane miejsce blisko sceny, wysłuchał w skupieniu każdego (!) precyzyjnego dźwięku, poklaskał i wrócił taksówką do hotelu. Tylko nie mówcie, że się starzeję...


10. Zaczerpnięcie pełną garścią z Olsztyńskiego Lata Artystycznego (pod nowym kierownictwem).
NIE
Ale nie z mojej winy. Po prostu nie było z czego czerpać... Zresztą trudno tu mówić o czyjejś winie – oferta artystyczna po prostu albo nie przypadała mi do gustu, albo była już przeze mnie kiedyś eksplorowana. W efekcie skorzystałem tylko z dwóch propozycji – jednej bardziej z przyczyn towarzyskich, drugiej dla spodziewanych dreszczy wynikających ze spotkania z legendą.


A zatem realizacja planów na poziomie 60 proc. (z uwzględnieniem wahania przy pozycji 6. dałbym sobie nawet 70 proc.), więc całkiem nieźle w porównaniu z 40 proc., jakie osiągałem w poprzednich dwóch latach. I zupełnie całkiem nieźle, jeśli uwzględnić, jak bardzo wywróciło się do góry moje życie w 2016 roku. Z powodu tych poważnych zmian w moim życiu zawodowym, plany na 2017 rok trudniej mi układać niż w poprzednich latach, ale zaryzykuję... (żeby było jasne – w planowaniu pomijam sprawy zawodowe).

1. Wrześniowy urlop zagraniczny. Waham się między kierunkiem południowym a północnym oraz między jakimś zagranicznym zadupiem a wielkim światem.

2. Kilka wypadów weekendowych w Polsce.

3. Kontynuowanie publicznych występów.

4. Zlot 2017.

5. Przetłumaczenie 35 piosenek.

6. Kontynuowanie projektu z okazji 1050-lecia państwowości, co najmniej dwie piosenki.

7. Zmiany lokalowe, cokolwiek by to znaczyło.

8. Koncert Deep Purple w Łodzi i co najmniej jeszcze jeden koncert światowej gwiazdy, może ponownie wizyta w Dolinie Charlotty?

9. Opanowanie wah-wah.

10. Rozpoczęcie nowego projektu literackiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz