piątek, 10 listopada 2017

Covery na mojej ulicy

Rua do Norte tak bardzo się nam spodobała podczas poprzedniej wizyty w Lizbonie, że gdy wróciliśmy do stolicy Portugalii po trzech latach, zamieszkaliśmy właśnie na niej. Z całą świadomością, że dzień w dzielnicy Bairro Alto nie kończy się wcześniej niż o trzeciej w nocy...



Wśród licznych miejsc, które poprzednio tylko mijaliśmy, był klub Alface Hall. Tak prezentował się w 2014 roku. Jak widać, bardzo rockandrollowo.


Lokal niewielki, powiedzmy na 30 osób. Ale jak ktoś ma ochotę, może posłuchać muzyki na zewnątrz.


Wystrój typowy dla tego typu przybytków – coś z niczego... Pojedynczo.


Lub masowo. Te wszystkie okładki łączy jedno – to płyty z muzyką filmową. No fakt, obok stoi nawet stary projektor. Do kupienia we wtorki i soboty na Targu Złodziei na Alfamie.


Klub ma kilku rezydentów muzycznych. W piątki grywa tam zespół Belle Blue. Tym razem pojawił się w okrojonym o jedną trzecią składzie, bez perkusisty.


66,66 proc. zespołu stanowili Francis Valadj (gitara, wokal) oraz, uwaga!, Fab Jablonski (klawisze i wokal, na moje oko potomek Polonii brazylijskiej sprzed około stu lat, który wrócił na kontynent).


Może coś w końcu o muzyce? Koncert coverów, sprawdzony pomysł na dobrą zabawę przy szklance czego kto tam lubi. Powiedzmy „Wish You Were Here”, której to wersji niczego nie sposób zarzucić.


Powiedzmy „Love Me Do”.


Powiedzmy „All My Loving”.


I powiedzmy „Hotel California”. Kto powiedział, że słynne solo musi być na gitarze?
Jeszcze tu wrócimy... W poniedziałki i wtorki blues!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz