niedziela, 30 września 2018

I ja gorę z Grażyną

Cztery lata temu zrezygnowałem z koncertu zespołu Kazik na Żywo, by obejrzeć finał Polska-Brazylia siatkarskich mistrzostw świata. Mimo kupionych już biletów. Wyrzucenie w błoto stu złotych opłaciło się, jak pamiętamy. Kilkanaście dni temu, kupując bilety na dzisiejszy koncert Grażyny Łobaszewskiej, musiałem zdecydować, jak wielkie zaufanie mam do polskich siatkarzy.

Czy kupować na godzinę 19:00, w przekonaniu, że do planowanego na godz. 20:30 finału i tak nie dojdą? Czy może kupić na godzinę 17:00 w nadziei, że nie tylko wejdą do strefy medalowej, ale i przebiją się do finału? Tym razem ryzykowałem sto dziesięć złotych. Wybrałem słusznie… Koncert o godz. 17:00 był tak dobry, jak gra Bartosza Kurka w półfinale Polska-USA.


Ale, ale… Ja na sporcie się przecież nie znam, to jest blog przeważnie muzyczny. Więc krótko i na temat, bo… zaraz finał Polska-Brazylia (nie mogę się uwolnić od myślenia o tym, że być może dziś polska drużyna będzie drugi raz z rzędu mistrzem świata). Krótko i na temat – wspaniały koncert, świetni muzycy, cudowne utwory, najlepsi autorzy (Bukartyk, Poniedzielski, Wołek, Filar, Asnyk).


Wczoraj rozmawiałem z pewnym wokalistą, który szkolił się u Grażyny Łobaszewskiej. Zdradził mi anegdoty, jakimi zasypuje studentów. Nie są to może pikantne szczegóły, ale pokazują, że ma poczucie humoru. Co potwierdziło się na dzisiejszym koncercie. Rozrywkowy jest zresztą także zespół Ajagore, więc dobrali się idealnie.


Działający z przerwami od 1999 roku zespół Ajagore, czyli obecnie:

Sławomir Kornas – śpiew, gitara basowa


Maciej Kortas – gitara elektryczna


Michał Szczeblewski – perkusja


My też dziękujemy i polecamy ubiegłoroczną płytę „Sklejam się”.


Dla nieszczęśliwców, którym zabrakło biletów i na pierwszy, i na drugi koncert…

sobota, 29 września 2018

Ciemniejsza cegła Copernicusa

Planetaria wydają się wręcz stworzone do muzyki Pink Floyd. Takie na przykład Olsztyńskie Planetarium zostało otwarte 19 lutego 1973 roku, miesiąc przed premierą „The Dark Side of the Moon”. Kosmiczny zbieg okoliczności? Nie sądzę…



Ale nie mówmy o Olsztynie, skoro dziś Spare Bricks zagrali swój pierwszy warszawski koncert, właśnie w Planetarium Niebo Kopernika w Centrum Nauki Kopernik. A jutro zagrają drugi. (Nie)zupełnie jak w Olsztynie, że jednak jeszcze raz to miasto wspomnę, gdzie trzy lata temu odbyły się pod kopułą cztery występy w dwa dni.


Okazało się zresztą, że to w ogóle pierwszy koncert rockowy pod Niebem Kopernika. Bo w normalnych okolicznościach można tu usłyszeć Chopina, Debussy’ego…


Żeby dobrze nastroić się na koncert, wpadliśmy najpierw do CNK, gdzie m.in. wygenerowałem sobie wiersz…


...oraz wczułem się w perkusję swego serca:


Dzisiejszy repertuar skrojony na miarę godzinnego spektaklu w planetarium.


„Comfortably Numb”

Wielkie solo Pawła Gilmoura pod Wielkim Wozem.

„Time” # „Breathe (Reprise)”

Słońce bez zmian na swój sposób trwa, lecz ty wciąż starszy…
Dobre miejsce na tę refleksję astronomiczno-eschatologiczną.

„Money”

Pierwszy raz w wykonaniu Adama, członka zespołu od kilku miesięcy. Aga jak zawsze niezawodnie z saksofonem.

„Wish You Were Here”

Odświeżające aranżację solo Arka na emulowanym hammondzie.

„Rattle That Lock”

Najnowszy utwór dzisiejszego wieczora. Najnowszy, ale mający już trzy lata… W tej sprawie refleksje trzy utwory wcześniej.

„Hey You”

Od czterech lat po polsku. Próżność tłumacza zaspokojona. Ale z kwiatami proszę jutro, bo Międzynarodowy Dzień Tłumacza 30 września.

„Run Like Hell”

To jest ten moment, gdy Jacek lubi sobie poskakać.

„Coming Back to Life”

Pierwszy ukłon w stronę tych, którzy zakochali się w Pink Floydach w latach 90-tych.

„High Hopes”

Drugi ukłon w stronę tych, którzy zakochali się w Pink Floydach w latach 90-tych.

Koniec? Prawie. Gospodarz zaszpanował i profesjonalnie wymienił z głowy wszystkich członków zespołu.


„Another Brick in the Wall Part II”

Bis musiał być. Okazuje się, że Adam nie tylko ostro śpiewa, ale i ostro gra na gitarze. Solo Pawła, solo Adama, solo Michała… Normalnie jazz :)

Niby pod kopułą, ale dużo czasu spędziliśmy dziś za murem. „The Wall” to najmocniej reprezentowany dziś album. 40 proc. repertuaru pochodziło właśnie z niego. Na następnych koncertach (2 listopada Gdańsk, 1 grudnia Jelenia Góra, 2 grudnia Wrocław, 7 i 8 grudnia Łódź, 15 grudnia Olsztyn) będzie 100 proc. „The Wall” i 100 proc. po polsku.


I teraz to już był naprawdę koniec.


Ostatni rzut oka na Wisłę, na Most Świętokrzyski, na Stadion Narodowy (było się niedawno) i do domu. Prawie trzygodzinną drogę umilili nam przez radio siatkarze, którym właśnie tyle było potrzeba, by wejść do finału mistrzostw świata.

niedziela, 23 września 2018

Każdy miewał to przeczucie

Co robili Lennon i McCartney, gdy nie mieli czasu (weny, ochoty…) na dokończenie piosenki? Szli do kolegi i mówili: „daj kawałek”.

Tak powstało nie tylko „A Day In The Life”, ale również na przykład „I’ve Got a Feeling”. Jak to u Beatlesów, sytuacja jest pokręcona nie tylko z tego powodu. Piosenka została nagrana 30 stycznia 1969 roku podczas koncertu na dachu studiów EMI i w takiej wersji ukazała się, ale dopiero 8 maja 1970 roku na płycie „Let It Be”, gdy zespół już oficjalnie nie istniał od miesiąca.
Gdyby Lennon dokończył swoją pesymistyczną piosenkę, nazywałaby się „Everybody Had a Hard Year” (chociaż początkowa wersja teksu mówiła, że „everyone”, co jest subtelną, ale różnicą). Zwyciężył optymizm i przeszła nazwa Paula jego pozytywnie nastawionej do świata piosenki „I’ve Got a Feeling”, którą mam nadzieję usłyszeć 3 grudnia w Krakowie.


Mam to przeczucie, przeczuwam mocno to
O tak, o tak (tak jest)
Mam to przeczucie, nie umiem ukryć go
O nie, nie, o nie, o nie
Tak, tak! Mam to przeczucie! Tak!

O, proszę, wierz mi, na pociąg zdążyć chcę
O tak, tak, o tak!
Gdy mnie porzucisz, nie spóźnię znowu się
O nie, o nie, o nie
Tak, tak! Mam to przeczucie! Tak
Mam to przeczucie

Tyle lat po świecie włóczę się sam
Czemu nikt, ciekawe, mi nie powiedział,
Że wszystko, czego szukam, to ktoś, kto
Wygląda jak ty

Mam to przeczucie, co zdwaja czujność mą
O tak, o tak
Mam to przeczucie i myślę, że już każdy wie to
O tak, o tak, o tak
Tak, tak! Mam to przeczucie! Tak!

Każdy miewał lata trudne
Każdy bawił się bez końca
Każdy kiedyś miał sny mokre
Każdy widział promień słońca
O tak, o tak
Każdy miewał lata dobre
Każdy nerwom dał odpocząć
Każdy brał się za robotę (o tak)
Każdy swego umiał dopiąć
O tak, tak!

Mam to przeczucie, przeczuwam mocno to
(Każdy miewał lata trudne)
(Każdy bawił się bez końca)
O tak, o tak (tak jest)
(Każdy kiedyś miał sny mokre)
(Każdy widział promień słońca)
Mam to przeczucie, nie umiem ukryć go
(Każdy miewał lata dobre)
(Każdy nerwom dał odpocząć)
O nie, nie, o nie, o nie
(Każdy brał się za robotę)
(Każdy swego umiał dopiąć)
Tak, tak! Mam to przeczucie! Tak!
Olsztyn, 22-23.09.2018



Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

sobota, 8 września 2018

Fiolet mgieł miał w głowie swej

Czy jak coś jest purpurowe, od razu musi się kojarzyć z narkotykami? Widać musi, skoro kojarzy. Napisany 26 grudnia 1966 roku i nagrany 11 stycznia 1967 roku utwór „Purple Haze” ma to skojarzenie wpisane w swój kod genetyczny.

Sam Hendrix odżegnywał się od tej interpretacji (zupełnie jak Lennon nie dał sobie wmówić, że „Lucy in the Sky with Diamonds” to piosenka o LSD, chociaż na pierwszy rzut oka widać, że i owszem…). Zwykła miłosna piosenka, inspirowana snem. Zwykła? W 1966 roku? U Hendriksa?
Tekst tekstem, ale jest też muzyka. A w niej magiczny akord E7#9. Akord Hendriksa streszczający całą skalę bluesową. Pozwoliłem sobie go zagrać, ale na drugiej ścieżce dźwiekowej, więc na filmie tylko jakaś jego imitacja.


Fiolet mgieł mam w głowie swej
Rzeczy ciągle zmieniają się
Wszystko śmieszy, nie wiem czemu tak
Chwilunia, chcę buzi niebu dać

Fiolet mgieł wokół trwa
Nie wiem, czy mi bliżej góry, czy dna
Czym szczęśliwy, czy w biedę brnę?
Cokolwiek to jest, dziewczyna zaklęła mnie

Pomóż!
Pomóż!
O, nie, nie

Fiolet mgieł w swych oczach mam
Nie wiem, czy to czas nocy, czy dnia
Już mnie rozwalasz, rozwalasz jaźń
Czy to jest już jutro, czy tylko kończy się czas?

Pomóż!
A, tak, tak, fiolet mgieł, tak
O, nie, o
O, pomóż!
Olsztyn, 30.08-8.09.2018



Dobre miejsce na mój ulubiony plakat z „Razem” z początku lat 80., który otwiera właśnie fragment z „Purple Haze”:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

piątek, 7 września 2018

Ta stacja Egipt się nazywa

Tak sobie pomyślałem, że skoro nie dane mi było wysłuchiwanie płyt Beatlesów w dniu ich premiery, to muszę to nadrabiać z płytami Paula McCartneya. I co? Byłem dziś w olsztyńskim Empiku z samego rana, ale płyty nie było.

Tzn. nie było na półkach, nie było w systemie informacyjnym. Dwie godziny później niezawodna żona donosi, że system zaczął wyświetlać dostępność. Dowieźli? Pewnie z Egiptu pociągiem… To są frustracje malkontenta, bo przecież płytę odpakowałem dopiero w domu, na co mam dowód:


Jak wrażenia? Spisane na gorąco przy pierwszym przesłuchaniu…

1. „Opening Station”
Gdzie ta stacja? Dokąd zabierze mnie ten pociąg? I tak sobie skojarzyłem, że David Gilmour też sobie pojeździł pociągiem na swojej płycie z 2015 roku.

2. „I Don't Know”
Piękny fortepian. Piękny tekst o tym, że faceci się mylą, bo są tylko facetami.

3. „Come On to Me”
Pozwoliłem sobie przetłumaczyć kilka dni przed premierą. Wesołe może być życie staruszka. On to w pociągu przeżył? Teraz czy w młodości? Na miejscu żony bym się zainteresował.

4. „Happy with You”
214 piosenka o tym, że „kiedyś byłem niedobry, a teraz jestem szczęśliwy z Tobą”. Niby banał, ale jak pięknie zaaranżowany.

5. „Who Cares”
Od razu wpada w ucho. No i okazuje się, że Paul ciągle wyciąga wysokie dźwięki. Tekst o tym, żeby nie zwracać uwagi na idiotów, czyli żeby robić swoje.

6. „Fuh You”
No dobrze, ale co znaczy to „fuh”? Słownik gwary miejskiej

7. „Confidante”
Klasyczne zagadnienie nastolatków - czy możliwa jest przyjaźń między kobietą i mężczyzną?

8. „People Want Peace”
Skojarzenie z „Give Peace a Chance” jest nieuchronne. Piosenka Paula nie jest tak archetypiczna jak Johna, ale dziś równie potrzebna, niestety.

9. „Hand in Hand”
Jak się okazuje, teksty o trzymaniu się za rękę można pisać nawet, a może zwłaszcza, w wieku 76 lat. Piękne.

10. „Dominoes”
O rany, jaki fajny koniec utworu. Tego nie robią w zwykłych piosenkach pop. Ale przecież Paul nie pisze zwykłych piosenek pop.

11. „Back in Brazil”
Jaka piękna bossanova! Mój, jak do tej pory, ulubiony kawałek z tej płyty. Ale jeszcze pięć utworów, więc może coś się zmienić. Czy ta wstawka jest po portugalsku czy po japońsku???

12. „Do It Now”
Teraz! Teraz! Teraz!

13. „Caesar Rock”
Gitara od tyłu, niespodziewane zmiany rytmu, ostry śpiew Paula. Czego chcieć więcej?

14. „Despite Repeated Warnings”
Dokąd zawiedzie nas szalony kapitan? Paul ma spojrzenie globalne, jest obywatelem świata, więc tym kapitanem jest chyba przywódca wolnego świata…
Genialne zmiany rytmu i melodii piosenki, skoordynowane z treścią utworu. Za to kochamy Paula.

15. „Station II”
Zbliżamy się do stacji końcowej. Proszę sprawdzić, czy zabrali państwo bagaż…

16. „Hunt You Down / Naked / C-Link”
I jeszcze jedna suita piosenkowa. Tzn. w jeden utwór zlały się dwie piosenki i jedno nagranie instrumentalne. Końcowy instrumentalny fragment robi naprawdę świetne wrażenie. Nieco zajechało mi „How Do You Sleep?”, w którym przecież John beształ Paula. Czyżby odrobina masochizmu?