W kilku smakach

środa, 15 listopada 2017

Zaproszona Mariza

Powiedzmy sobie szczerze, że ten koncert wybrałem spośród wielu innych muzycznych propozycji, jakie oferowała nam Lizbona, ze względu na Marizę. Pierwszy raz zetknąłem się z tą ulubioną, swego czasu, portugalską artystką pewnego Marcina trzy lata temu, gdy tłumaczyłem piosenkę z repertuaru Amálii Rodrigues. Dziś miałem okazję przekonać się na żywo o jej przesiąkniętym saudade talencie.



Zacznijmy jednak od początku. Występ odbył się w Centro Cultural de Belém, czyli nowoczesnym centrum kulturalnym, które wpadło nam już w oko trzy lata temu, gdy patrzyliśmy na Lizbonę z Pomnika Odkrywców. W środku wygląda jeszcze bardziej efektownie.


Nie dla architektury tu jednak przyszliśmy. Koncert nazywał się Pedro Jóia Trio convida Mariza, z czego można wnioskować było, że Pedro ma swoje trio i że zaprasza Marizę.


Zanim jednak zaprosili popularną wokalistkę (nie odniosłem jednak wrażenia, by publiczność przyszła tylko dla znanej piosenkarki), musieli pograć w trójkę. Więc szef tria Pedro Jóia (gitara klasyczna), Norton Daiello (gitara basowa) oraz João Frade (akordeon).


A więc zagrali...


A co to, Portugalczycy nie mogą grać flamenco i okolic? Mogą, i to jak. Sięgnęli nawet po utwór Paco de Lucíi.


I jeszcze jedna kompozycja Paco.


I godzinę wyczekiwana Mariza...


...która pojawiła się w czterech utworach i jednym bisie.


Prawda, że warto było przelecieć te parę tysięcy kilometrów w ciasnym fotelu taniej linii lotniczej?


I efektowny finał, już bez Marizy.


Została mi tylko na zdjęciach...


Aneks z 2025 - miałem przyjemność zaprezentować utwór Marizy w mojej jednorazowej audycji Radio Babel:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz