sobota, 22 marca 2025

Smaczna Palma

Majorka to jest trochę inna Hiszpania, także w knajpach i restauracjach. Inna, ale równie smaczna.

Na początek Mercat Municipal de Santa Catalina, czyli miejsce powszechne, popularne i pożyteczne. Mercaty lubimy w Portugalii, lubimy i w Hiszpanii. To połączenie targu z artykułami spożywczymi z punktami gastronomicznymi. Przy czym targ startuje wcześnie rano, potem obie formy funkcjonują wspólnie, a drzwi zamyka gastronomia. W przypadku tego mercatu gastronomia funkcjonuje do około 16:00.

Nasz wybór padł na Bar La Tapita, którego tablica uśmiechnęła się do nas zachęcająco i w miarę zrozumiale. Z kilkunastopunktowej listy wybraliśmy cztery pozycje.

Pica pica, czyli mątwa.

Na drugim talerzyku frito mallorquin, czyli warzywa smażone z wątróbką (są wątpliwości, jaka to wątróbka).

Trzeci talerzyk to carne en salsa – łatwo zrozumieć, że to wieprzowina w sosie.

I czwarty tapas – albondigas, czyli klopsiki mięsne.

Za to wszystko i dwie cole 28,6 euro.

To był 17 marca, więc wieczorem wyrwaliśmy się na chwilę z kręgu kultury katalońskiej i wpadliśmy do pubu Hogan's, by świętować Dzień Św. Patryka.

A tam, wiadomo, Guinness i burgery.


Do tego wszystkiego kapela Esclatafolks w repertuarze przeważnie celtyckim.

Całość za 40 euro.

Drugi dzień (a będzie to dzień zakończony z przytupem) zaczynamy od wizyty w budynku Can Forteza Rey na placa del Marques del Palmer.

W tych pięknych okolicznościach secesji znajduje się Forn del Santo Cristo.

A w Forn del Santo Cristo znajdują się rzeczy (uwaga, jadę Makłowiczem) emblematyczne dla Majorki, czyli ensaimadas (to w cukrze) i empanadas pollo (to drugie).

Skoro drugi dzień, to drugi mercat. Mercat de L'Olivar znajduje się, zaskoczenie na Placa de L'Olivar.

Zasiedliśmy w Bar des Peix (lub też w innej wersji Bar del Peix, w końcu mamy tu w użyciu język hiszpański i język kataloński), czyli jak nic barze rybnym, który zresztą szykował się do zamknięcia.

Ale na stół zdążyły jeszcze wjechać torpedo (langustynki), croquetas bacalao (krokiety z dorszem) i pimientos.

Na deser croquetas jamon, czyli krokiety z szynką.

Całość za skromne 38 euro.

Prawdziwe wydatki dopiero przed nami! Ale nie uprzedzajmy wypadków. Wieczór postanowiliśmy spędzić w restauracji Adriana Quetglasa, szczycącej się gwiazdką Michelina.

Przed nami osiem momentów. A co jeden, to pyszniejszy.

Paté de ave con cereza negra
Poultry paté with black cherry
czyli pasztet


Taco César con boquerones y salsa de jalapeños
Caesar taco with anchovie and jalapeño sauce
czyli wegańskie taco

El huevo de oro con consomé de setas silvestres y vaca vieja curada & disecada
The golden egg with wild mushroom´s consomme and matured cow cured & dried
czyli rosół

Alubias con callos de bacalao, esfera de matanzas, esencia de membrillo y oxalis
Beans with cod tripe, sphere of „matanzas”, quince essence and wood sorrel
czyli fasolowa

Jamón york de calamar con fricasé marino y velouté de plancton
Squid cooked ham with marine fricassee and plancton velouté
czyli kalmar udający szynkę

Ragú de castañetas con puré de castañas, oloroso y mandarina
Pork castanets ragout with chestnuts puree, oloroso and mandarine
czyli ragout

Piña con cacahuetes, coco, albahaca y chocolate blanco crujiente
Pineapple with peanuts, coconut, basil and crunchy white chocolate
czyli biała czekolada

Invierno: Jengibre, manzana y Pedro Ximénez
Winter: Ginger, apple and Pedro Ximénez
czyli cholera wie co

Ułatwiająco-utrudniające tłumaczenie menu (dwie wersje z dwóch komórek):


Ile za to wszystko? Strach napisać.

No to może w kolejnych dniach coś tańszego, np. bar Pesca d'Oli.

A w nim tutejsza wersja fish and chips.

No, to w stosunku do ulubieńców Michelina jest za darmo.

Kropką nad i niech będzie ensaimadas, którym raczyliśmy się w naszym Protur Naisa Palma Hotel.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz