Chciałem tylko, żeby gdzieś przekroczyć granicę, wszystko jedno którą, bo ważny dla mnie był nie cel, nie kres, nie meta, ale sam niemal mistyczny i transcendentny akt przekroczenia granicy.
(Ryszard KAPUŚCIŃSKI, „Podróże z Herodotem”)
Skoro mam wszystkie płyty zespołu Kury, to nie mogło mnie zabraknąć na dzisiejszym koncercie!
Tym bardziej, że dokładnie dzisiaj minęła 26. rocznica koncertu Kur w Pstrągu, który trafił na płytę „Na żywo w Pstrągu”, jedną z moich ulubionych z przełomu tysiącleci. I tym bardziej, że mam do Kuźni Społecznej 300 metrów i chodziłbym tam w kapciach, gdyby nie okalające z każdej strony to ciekawe miejsce błoto, które mogłoby zagrać główną rolę w filmie „Polskie gówno”.
Płytę „P.O.L.O.V.I.R.U.S.”, odegraną dziś prawie w całości, pokochałem patologiczną miłością od pierwszych dźwięków, które popłynęły z mojego kupionego za całą dyrektorską wypłatę odtwarzacza płyt kompaktowych pod koniec lat 90. XX wieku. Byłem w tamtym czasie dwa razy na koncercie Kur w klubie Come In, więc dziś też nie mogło mnie zabraknąć. Zagrali prawie wszystko. A że wszystko znamy na pamięć, to zauważyliśmy nieco inną kolejność pod koniec oraz brak utworu „Adam ma dobry Humer” (czy w tym jest jakieś drugie dno?). Znamy wszystko na pamięć i artyści też znają te porąbane teksty na pamięć. Tym większa szkoda, że musieliśmy się tego domyślać. Nagłośnienie było na poziomie smutnych oczu drobiu.
„Śmierdzi mi z ust” „Jesienna deprecha” „Nie martw się, Janusz” „Dlaczego” „Kibolski” „Sztany, glany” „Ideały Sierpnia”
„Trygław cz. I”/ „Trygław cz. II” (tu się zagubiłem, czy były obie części) „Szatan” (tańczył nawet nawrócony) „Mój dżez” „Nie mam jaj” „O psie” „Lemur / noktowidzenije Kryszak-Roshiego”
„Gadka I”, „Gadka II” i „Gadka III” poleciały z komputera. Dodatkowo był discopolowy „Wiosenny szał” i godny Roberta Frippa „Teflonowy mózg”. I jeszcze „Pleśń”.
Na bis piosenka o wiadomym Zenku (którego nazwisko nie pojawi się na tym blogu!), potem „Jesienna deprecha”:
I na finał znów mieliśmy nieświeży oddech:
Grupa formalnie ta sama, ale dziś to nieco inna rasa drobiu. Kury grzebały w składzie: - Tymon Tymański – gitara, bas (Höfner!), wokal, saksofon (jakieś stałe problemy z ustnikiem), - Olaf Deriglasoff – gitara, bas, wokal, konsumpcja banana, pogoń za kapeluszem, - Jerzy Mazzoll – klarnet, wokal, poszukiwanie okularów, - Szymon Burnos – instrumenty klawiszowe, wokal (najlepszy tego wieczoru), - Michał Gos – perkusja.
Z dwóch piosenek George’a Harrisona, które trafiły na album „Help!”, ta jest ewidentnie lepsza.
Beatlesi zbliżali się powoli do połowy kariery, czego oczywiście nikt na początku 1965 roku nie wiedział, a George miał na płytach zespołu dopiero jedną własną kompozycję. Sytuacja bardzo się poprawi na koniec tego roku, bo tych piosenek będzie już pięć (a potem Harrison wyraźnie przyspieszy, bo dojdzie do 24 samodzielnych utworów, czyli mniej więcej co dziewiąta piosenka The Beatles to dzieło George’a). Utwór „I Need You”, bo o nim dziś mowa, trafił też do filmu „Help!”, więc George miał pełną satysfakcję. Pojawia się tuż obok innej ślicznej piosenki miłosnej w scenie poligonowej. George, szczery chłopak, adresuje piosenkę oczywiście (?) do Pattie Boyd, która tyle dobrego zrobiła w dziele inspiracji muzyków do pisania niesamowitych utworów („Something” i „Layla”, że rzucę tylko dwa najwybitniejsze przykłady).
Nie wiesz tego, jak jesteś potrzebna Kocham cię od lat i zawsze będę Więc proszę wróć już dziś, bo jesteś wciąż tak mi Potrzebna
Rzekłaś, że chcesz dziś mi coś powiedzieć Będę w nerwach, skąd to miałem wiedzieć Patrzyłem w oczy twe, co miały znaczyć te Twe słowa
O, tak, twe słowa Że nie chcesz miłości mojej już Ranią od nowa I czuję się tak Że rady nie mogę dać już
Wciąż pamiętaj, co czuję do ciebie Żyć naprawdę nie mogę bez ciebie Więc wróć i zobacz dziś Jak bardzo jesteś mi Potrzebna
Lecz twoje słowa Że nie chcesz miłości mojej już Ranią od nowa I czuję się tak Że rady nie mogę dać już
Wciąż pamiętaj, co czuję do ciebie Żyć naprawdę nie mogę bez ciebie Więc wróć i zobacz dziś Jak bardzo jesteś mi Potrzebna Potrzebna, potrzebna Olsztyn, 27-28.01.2025
Beatlesi czerpali inspirację ze wszystkiego, co się dało i nie dało. Nawet z religijnej makatki.
W piosenkę „Tell Me What You See” Paul McCartney wplótł nawiązanie do motta, jakie wisiało w domu ciotki Mimi, która wychowywała Johna Lennona: Jakkolwiek czarne mogą być chmury, To z czasem przeminą. Miej wiarę i zaufanie, a zobaczysz, Że Boże światło rozjaśni twój dzień.
Stosowne słowa, przeniesione do relacji damsko-męskiej, do odnalezienia w drugiej zwrotce (nie mylić z refrenem):
Jeśli mi swe serce dasz Dam ci dowód już Że nic nie rozdzieli nas Jestem cały twój
Otwórz więc swe oczy Mów, co widzisz, mi To cię nie zaskoczy Że mnie widzisz dziś
Chmury czarne mogą być Z czasem pójdą precz Jeśli zechcesz ufać mi Twój rozjaśnię dzień
Spójrz więc w moje oczy Mów, co widzisz, mi Zdajesz sobie sprawę Że mnie widzisz dziś
Mów, co widzisz, mi
Słuchaj proszę jeszcze raz Co mam zrobić tu? Spróbuj dojrzeć, że to ja Staram się być twój
Otwórz więc swe oczy Mów, co widzisz, mi To cię nie zaskoczy Że mnie widzisz dziś
Mów, co widzisz, mi
Słuchaj proszę jeszcze raz Co mam zrobić tu? Spróbuj dojrzeć, że to ja Staram się być twój
Otwórz więc swe oczy Mów, co widzisz, mi To cię nie zaskoczy Że mnie widzisz dziś Mmm, mmm, mmm, mmm, mmm Olsztyn, 27.01.2025
Ta piosenka to niezły kalambur. Ringo Starr śpiewa, że chcą z niego zrobić gwiazdę. A mogli Fronczewskiego.
17 czerwca 1965 roku Beatlesi zamknęli erę coverów na swych albumach. Tego dnia nagrali „Act Naturally”, ostatni obcy numer (wygłupów na „Let It Be” nie licząc). To klasyczna w formie i treści piosenka country. Napisał ją Johnny Russell z jakimś dziwnym udziałem Lavonii Inez Morrison, która podobno nie miała żadnego artystycznego wkładu w piosenkę, ale spowodowała, że nagrał ją Buck Owens. Piosenka wyszła w marcu 1963 roku. To ciekawe, że Beatlesi wzięli na warsztat utwór, który zdobył popularność, gdy sami byli już gwiazdami. Ale podobno piosenki country to była ich guilty pleasure. Swoją drogą, ciekawe czy piosenka o facecie, który planuje zostać gwiazdą filmową dzięki wziętym z własnego życia rolom samotnego faceta miała jakiś wpływ na powstanie kilka miesięcy później piosenki „Drive My Car”, w której dla odmiany gwiazdą filmową chce być dziewczyna, na razie nastawiona na znalezienie jelenia w roli jej osobistego kierowcy.
Chcą dać mi rolę w nowym w filmie Chcą ze mnie zrobić wielką gwiazdę dziś To będzie film o człeku smutnym i samotnym A wszystko, co mam robić, to sobą być
Więc się załóż, że będę wielką gwiazdą Jak będzie Oscar, nie zdziw temu się A kino zrobi mnie wielką gwiazdą Bo świetnie zagram rolę tę
Więc nadzieję mam, że mnie zobaczysz w kinie I wtedy przyjrzysz się wyraźnie mi Największy głupiec, który sięgnął sławy A wszystko, co miał robić, to sobą być
To scena jest o człeku smutnym i samotnym Co błaga na kolanie zgiętym swym Tę rolę zagram, lecz bez żadnej próby A wszystko, co mam robić, to sobą być
Więc się załóż, że będę wielką gwiazdą Jak będzie Oscar, nie zdziw temu się A kino zrobi mnie wielką gwiazdą Bo świetnie zagram rolę tę
Więc nadzieję mam, że mnie zobaczysz w kinie I wtedy przyjrzysz się wyraźnie mi Największy głupiec, który sięgnął sławy A wszystko, co miał robić, to sobą być Olsztyn, 27.01.2025
Ujadanie myśliwskiej sfory i strzelające korki szampana nie są w stanie zagłuszyć nadciągającej burzy. Ta złota myśl reżysera Zagajnego z planu „Ostatniej paróweczki hrabiego Barry Kenta” pasuje nie tylko do II Rzeczypospolitej, ale i do końcowych lat Republiki Weimarskiej.
Filmy o przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku w Niemczech to nie jest rozrywka lekka, łatwa i przyjemna, nawet jeśli pozornie jest. Punktem odniesienia na zawsze pozostanie „Kabaret”, ale są też nowsze rzeczy. Kilka lat temu Niemcy zrobili świetny serial kryminalny „Babilon Berlin”, zaczynający się w 1929 roku. No to wiadomo, że lekko nie będzie… Jedną z bardziej efektowych i wyjątkowo rozrywkowych scen jest sekwencja, w której w klubie nocnym Moka Efti pojawia się piosenka „Zu Asche, zu Staub”. Artystka kabaretowa Swietłana Sorokina alias Nikoros to nie tylko kochanka trockisty Kardakowa, ale i niezła aferzystka. W tej roli litewska aktorka Severija Janušauskaitė.
Piosenkę napisali Tom Tykwer, Mario Kamien, Larry Mullins i Nikko Weidemann. Larry Mullins, który jest członkiem zespołu Nick Cave and the Bad Seeds, to nie tylko współautor utworu, ale i wykonawca solówki perkusyjnej. Prawie go nie rozpoznałem, bo na niedawnym koncercie w Krakowie wyglądał już nieco inaczej.
Wracając do piosenki – scena w filmie przedstawia beztroską zabawę, ale w jej tle dzieją się rzeczy niepokojące. A sam utwór beztroski nie jest nic a nic.
Do piachu i w proch Bez światła mrok Lecz jeszcze nie Cud na końcu zdarza się
Ocean jak czas Odwiecznych praw Do piachu i w proch Do piachu Lecz jeszcze nie
Do piachu i w proch Bez światła mrok Lecz jeszcze nie Cud na końcu Lecz jeszcze nie Cud na końcu zdarza się
To jest po prostu sen Za wiatrem zwykła pogoń jest Któż to na pewno wie?
Na ścianie zegar masz Na piasku ziarnka patrz Dłoń swoją w moją kładź Wiecznymi pozwól stać
Wybierasz dla nas coś To będzie szczęście lub zły los Wybaczyć mogę to
Śmierć zbliża się już twa Lecz wzrok swój jasny masz Przyjrzyj się mi, już mam ten stan I nieśmiertelność moją znajdź
To jest po prostu sen Za wiatrem zwykła pogoń jest Któż to na pewno wie?
Na ścianie zegar masz Na piasku ziarnka patrz Dłoń swoją w moją kładź Wiecznymi pozwól stać
Wybierasz dla nas coś To będzie szczęście lub zły los Wybaczyć mogę to
Śmierć zbliża się już twa Lecz wzrok swój jasny masz Przyjrzyj się mi, już mam ten stan I nieśmiertelność moją znajdź Olsztyn, 25.01.2025
Dokładnie miesiąc później była okazja, by zaprezentować ten utwór w Radiu Babel, mojej jednorazowej audycji:
Czyż tytuły obu piosenek z pierwszego singla Beatlesów do siebie nie pasują? Na pierwszej stronie „Kochaj mnie”, a na drugiej „P.S. Kocham cię”. Intrygująco od samego początku.
Piosenkę „P.S. I Love You” Beatlesi nagrali 11 września 1962 roku. Od kilku tygodni perkusistą zespołu był Ringo Starr, ale w tym utworze w zasadzie nie zagrał. George Martin aranżując sesję wiedział, że Pete Best wylatuje z zespołu, ale nie wiedział, że jest już jego następca. Zatrudnił więc sesyjnego perkusistę. Andy White wywiązał się z zadania profesjonalnie i przeszedł do historii jako muzyk z debiutanckiego singla The Beatles. Pozazdrościć. Ringo na pocieszenie dostał do ręki marakasy.
Kiedy ten list piszę Miłość swą ci ślę Pamiętaj, że na zawsze Będę kochał cię
Weź tych kilka słów, nim miłość razem Połączy nas na zawsze P.S. Kocham cię Cię, cię, cię
Wrócę znów do domu, ciebie, miła I aż po ten dzień, miła P.S. Kocham cię Cię, cię, cię
Kiedy ten list piszę Miłość swą ci ślę Pamiętaj, że na zawsze Będę kochał cię
Weź tych kilka słów, nim miłość razem Połączy nas na zawsze P.S. Kocham cię Cię, cię, cię
Kiedy ten list piszę Miłość swą ci ślę Pamiętaj, że na zawsze Będę kochał cię
Wrócę znów do domu, ciebie, miła I aż po ten dzień, miła P.S. Kocham cię Cię, cię, cię Cię, cię, cię Kocham cię Olsztyn, 14.03.2023, 23.01.2025
Kącik prasowy, czyli tak wyglądała piosenka w „BeatlesMonthly” z lutego 1964 roku:
Czy jest jakaś piosenka, którą śpiewali zarówno Beatlesi, jak i Mieczysław Fogg? Oczywiście - „Bésame mucho”!
Przy czym Fogg zrobił to jakieś 15 lat wcześniej, czyli około 1947 rok. A mocno teoretycznie mógł jeszcze wcześniej, bo piosenka ujrzała światło dzienne w 1940 roku (Fogg miał zgodę państwa podziemnego na oficjalne występy). A i już zupełnie hipotetycznie nawet jeszcze wcześniej, bo piosenka powstała w 1932 roku. Napisała ją Consuelo Velázquez. Kiedy ja ostatnio tłumaczyłem piosenkę napisaną przez kobietę? Chyba „Here Comes the Rain Again”. Zresztą w tym przypadku tłumaczę nie hiszpańskie słowa zmarłej 22 stycznia 2005 roku, czyli dokładnie 20 lat temu Consuelo, a angielskie słowa, które w 1944 roku napisał Sunny Skylar. Sunny zrobił to, co było powszechną praktyką tekściarzy – napisał swój własny tekst, mało mający wspólnego z oryginałem. Oryginał jest nostalgicznie pesymistyczny, a wersja amerykańska (bo to w Nowym Jorku było pisane) jest romantycznie optymistyczna. Zresztą, gdy Consuelo pisała swoje hiszpańskie słowa miała raptem 16 lat, jeszcze się nie całowała i uznawała to za grzech (jak to córka matki, która nazywała się María de Jesús Torres Ortíz). Dlaczego tłumaczę wersję angielską, a nie hiszpańską? Bo Beatlesi nagrali, i to dwa razy, „Bésame mucho” po angielsku. Pierwszy raz 1 stycznia 1962 roku jako demo dla wytwórni Decca (tak, to demo, które Decca odrzuciła, a już 14 miesięcy później pluła sobie w brodę) i drugi raz w czasie pierwszej sesji nagraniowej dla EMI 6 czerwca 1962 roku. Dostępne są obie wersje, ale oczywiście na historycznym albumie „Anthology 1” wydanym 20 listopada 1995 roku znalazło się nagranie dla EMI. W obu gra na perkusji Pete Best. Jeszcze.
Całuj mnie, całuj mnie mocno Gdy cię całuję, to w krąg Boska muzyka brzmi Więc całuj mnie, całuj mnie mocno O, kocham na wieki Mów, że cię zawsze już mam
Droga ma, jeśli odejdziesz Każde marzenie przeminie A z nim życie me O, całuj mnie, całuj mnie mocno O, kochaj na wieki Spraw, niech się spełnią me sny
O, radość ta nowa jest Kiedy już tulę cię Nie był mi ten znany dreszcz Kto by pomyślał, że Będę cię trzymał, szepcząc wciąż „W tobie durzę się”
Tak więc, droga ma, jeśli odejdziesz Każde marzenie przeminie A z nim życie me O, tak, całuj mnie, całuj mnie mocno Tak, kocham na wieki Spraw, niech się spełnią me sny
O, radość ta nowa jest Kiedy już tulę cię Nie był mi ten znany dreszcz Kto by pomyślał, że Będę cię trzymał, szepcząc wciąż „W tobie durzę się”
O, tak, droga ma, jeśli odejdziesz Każde marzenie przeminie A z nim życie me O, tak, całuj mnie, całuj mnie mocno O, kocham na wieki Spraw, niech się spełnią me sny O, kocham na wieki Spraw, niech się spełnią me sny O, kocham na wieki Spraw, niech się spełnią me sny Olsztyn, 21-22.01.2025
Na wykonanie Fogga nie załapałem się, ale byłem świadkiem jednej wersji w Bangkoku (czyli znów tak, jak lubię – Polacy w Tajlandii słuchają Chińczyka śpiewającego piosenkę, którą napisała po hiszpańsku Meksykanka, a którą na angielski przełożył amerykański Żyd z korzeniami w Rosji):
I trzy miesiące wcześniej jednej wersji instrumentalnej w Wilnie:
No i z przyjemnością zaprezentowałem utwór w mojej jednorazowej audycji Radio Babel:
Na pierwszej płycie Beatlesów George Harrison nie zadebiutował jeszcze jako autor (na to musiał poczekać do drugiego albumu), ale zaśpiewał dwie piosenki – „Chains” oraz „Do You Want to Know a Secret”. W tej drugiej nieświadomie maczała palce królewna Śnieżka.
Piosenkę napisał jesienią 1962 roku John Lennon. Słowa „Do you want to know a secret/Do you promise not to tell” zaczerpnął z pochodzącej z animowanego filmu „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” (1937) piosenki „I’m Wishing”. W filmie śpiewała ją Adriana Caselotti. Małemu Johnowi śpiewała ją do snu matka Julia. Gdy dwadzieścia lat później dorosły już John napisał piosenkę, uznał, że nada się dla George’a (co w swoim stylu skomentował w jednym z ostatnich wywiadów, że piosenka odpowiadała ówczesnym możliwościom wokalnym Harrisona).
Nie dowiesz się, jak szczerze ciebie kocham Nie dowiesz się, jak szczerze ciebie chcę
Słuchaj Czy chcesz poznać tajemnicę? Czy nie zdradzisz nigdy jej?
Podejdź Pozwól, że wyszepczę ci Słowa, w których miłość brzmi Tak cię kocham już
Słuchaj Czy chcesz poznać tajemnicę? Czy nie zdradzisz nigdy jej?
Podejdź Pozwól, że wyszepczę ci Słowa, w których miłość brzmi Tak cię kocham już
Trzymam ten sekret od tygodnia lub dwóch Nie wie wciąż nikt, prócz nas już
Słuchaj Czy chcesz poznać tajemnicę? Czy nie zdradzisz nigdy jej?
Podejdź Pozwól, że wyszepczę ci Słowa, w których miłość brzmi Tak cię kocham już Olsztyn, 20-21.01.2025
Kącik archiwalny, czyli piosenka pojawiła się w „BeatlesMonthly” w październiku 1964 roku:
Do tej piosenki Beatlesi podeszli po raz pierwszy w studiu nagraniowym 6 czerwca 1962 roku, jeszcze z Pete'em Bestem na perkusji. Czy to był gwóźdź do trumny Pete’a, który kilka tygodni później został usunięty z zespołu?
Nagrania z tej sesji zostały uznane przez wytwórnię za nieudane i zostały zniszczone (co nie zmienia faktu, że „Bésame Mucho” i „Love Me Do” jednak ocalały). „Ask Me Why” z wersji z Bestem zatem nie ma. Gdy Beatlesi szykowali się do wydania swego drugiego singla, piosenka, już z Ringo Starrem, została zarejestrowana 26 listopada 1962 roku. 11 stycznia 1963 roku wyszła na stronie B singla z „Please Please Me”.
Kocham cię, bo wciąż mówisz to, co słyszeć chcę Zgadza się, chodzi tylko, by pokazać, że… że to wiem Że ja, ja, ja, ja nie będę nigdy, nigdy smutny już
Dziś cię mam, me szczęście sprawia, że wciąż łkam Przyjdzie czas, zrozumiesz wszystko, czemu ja, czemu łkam To nie, nie smutek jest Twa miłość jest jedyną tą, której chcę Jak wierzyć dziś w to szczęście swe mi Już nigdy mi nie zdarzy się złego nic
Spytaj mnie, powiem, że kocham Jesteś ciągle w mych myślach już
Kocham cię, bo wciąż mówisz to, co słyszeć chcę Zgadza się, chodzi tylko, by pokazać, że… że to wiem Że ja, ja, ja, ja nie będę nigdy, nigdy smutny już
Spytaj mnie, powiem, że kocham Jesteś ciągle w mych myślach już
Jak wierzyć dziś w to szczęście swe mi Już nigdy mi nie zdarzy się złego nic
Spytaj mnie, powiem, że kocham Jesteś ciągle w mych myślach już Olsztyn, 4.03.2023, 20.01.2025
Krótkie piosenki Beatlesów są dobre, bo są dobre i krótkie jak ostatnia noc z dziewczyną.
Na przykład „The Night Before”.
W filmie „Help!”, bo z tego filmu i albumu pochodzi piosenka, Beatlesi wykonują ją na poligonie, na którym stacjonuje 3. Królewski Pułk Czołgów. Przez łąki sunie w bojowym pędzie czołg Centurion. Jak widać, do Lata Miłości jest jeszcze dużo czasu…
Pożegnania łzy (w tę poprzednią noc) Miłość w oczach twych (w tę poprzednią noc)
Dziś rozumiem, że już zmieniłaś się Traktuj mnie, jak w tę poprzednią noc
Czy to był czas kłamstw? (w tę poprzednią noc) Byłem głupi tak? (w tę poprzednią noc)
Gdy tuliłem cię, szczera byłaś, więc Traktuj mnie, jak w tę poprzednią noc
Taką właśnie zapamiętam ciebie, w noc tę Kiedy myślę o tym wszystkim, płakać ciągle chcę
Pożegnania łzy (w tę poprzednią noc) Miłość w oczach twych (w tę poprzednią noc)
Dziś rozumiem, że już zmieniłaś się Traktuj mnie, jak w tę poprzednią noc
Gdy tuliłem cię, szczera byłaś, więc Traktuj mnie, jak w tę poprzednią noc
Taką właśnie zapamiętam ciebie, w noc tę Kiedy myślę o tym wszystkim, płakać ciągle chcę
Czy to był czas kłamstw? (w tę poprzednią noc) Byłem głupi tak? (w tę poprzednią noc)
Gdy tuliłem cię, szczera byłaś, więc Traktuj mnie, jak w tę poprzednią noc W tę poprzednią noc Olsztyn, 17.01.2025
Co zrobić, gdy goście dzwonią do drzwi, a lodówka pustka? Dobrzy gospodarze na taki wypadek zawsze coś mają w zamrażarce. To w dużym uproszczeniu historia kończącego dziś 56 lat albumu „Yellow Submarine”.
Beatlesi wynaleźli różne rzeczy, wśród nich muzyczny recykling. Pierwszym ekologiem był zdaje się George Martin, który mówił, że jak coś sprzedało się raz, to może i drugi. Album „Yellow Submarine” jest zatem w pewnym sensie składanką rozciągniętą mentalnie od 1966 do 1969 roku.
Yellow Submarine Najstarszy utwór na płycie, bo nagrywany już pod koniec maja 1966 roku. Ukazał się na płycie „Revolver”, która wyszła w sierpniu 1966 roku.
Only a Northern Song To piosenka nowa, ale też nie do końca, bo została nagrana w lutym i kwietniu 1967 roku i od tamtego czasu spokojnie czekała na swoją szansę, bo nie weszła ani na „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band”, ani na „Magical Mystery Tour”, ani na „White Album”.
All Together Now Tę piosenkę zespół nagrał 12 maja 1967 roku i też czekała półtora roku na ukazanie się na płycie.
Hey Bulldog Ten utwór natomiast został nagrany 11 lutego 1968 roku.
It's All Too Much Tę piosenkę nagrano bezpośrednio po zakończeniu sesji do „Sierżanta Pieprza”, czyli na przełomie maja i czerwca 1967 roku. I też – na kilkanaście miesięcy do zamrażarki.
All You Need Is Love Tak, jak album „Yellow Submarine” zaczyna utwór już wcześniej znany, tak też i kończy. Hymn lata miłości został nagrany w czerwcu 1967 roku, wyemitowany (częściowo z taśmy) 25 czerwca podczas transmisji satelitarnej na cały świat (no, pewnie, że nie do Polski) i wydany na singlu 7 lipca. Rok później odegrał kluczową rolę w filmie „Yellow Submarine”, aż w końcu zakończył swą dziejową misję na płycie, która dziś ma 56 lat.
Sześć utworów to za mało na album, więc na jego drugiej stronie George Martin przemierzał muzycznie krainę Pepperlandii na czele 41-osobowej orkiestry. Zdolny człowiek.
W całej układance nie możemy oczywiście zapomnieć o filmie, który pojawił się w Anglii w lipcu 1968 roku i zawierał wszystkie z powyższych piosenek (czasem w odmiennych wersjach) oraz jeszcze kilkanaście innych, z różnych albumów.
Losy moich tłumaczeń tego albumu nie są może tak zagmatwane, ale pierwszą polską wersję, która wcale nie była tłumaczeniem, przygotowałem z Cypkiem w lipcu 1998 roku. Dla niepoznaki nazywam ją zasadniczo „Jeloł Sambarin”:
Tak zmotywowany kilka tygodni później przetłumaczyłem już na serio „Yellow Submarine”, a potem „All You Need Is Love” i znów… zawiesiłem prace nad utworami z tego albumu, tym razem aż na sześć lat. W ostatnich dniach przetłumaczyłem więc „It's All Too Much” oraz „Only a Northern Song” i zwodowałem w końcu tę łódkę.
Jedna z tych piosenek Beatlesów, po których konkurencja zapisuje się na kurs past twarogowych.
W „You're Going to Lose That Girl” wszystko się zgadza. Mamy wyjątkowo udane, nawet jak na zawsze świetnych w tych sprawach Beatlesów, harmonie wokalne. Mamy zgrabne i lakoniczne, jak na tamte czasy przystało, solo gitarowe Harrisona. No i mamy nietypowy tekst – facet śpiewa do faceta, że mu odbije dziewczynę, jeśli się nie będzie o nią starał.
Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę
Jeśli nie wyjdziesz z nią dziś sam Mieć może inny plan Jeśli ja wyjdę z nią dziś sam Zachować się wiem jak
Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę
Gdy ją traktować będziesz źle To znajdzie inny ląd Chcę ją traktować dobrze, więc Będziesz samotny wciąż
Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę
Taki mam cel, by zabrać ci ją w końcu już Jeśli jej źle jest, co mam czynić tu?
Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę
Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę
Taki mam cel, by zabrać ci ją w końcu już Jeśli jej źle jest, co mam czynić tu?
Jeśli nie wyjdziesz z nią dziś sam Mieć może inny plan Jeśli ja wyjdę z nią dziś sam Zachować się wiem jak
Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę Stracisz dziewczynę tę Olsztyn, 13-14.01.2025
Aha, no i po wykonaniu tej piosenki w filmie „Help!” Ringo zapada się ze swoją perkusją pod ziemię. Wszakże nie ze wstydu!
Dziewczyny też mogą śpiewać o groźbie utraty dziewczyny, czemu nie…
Kącik archiwalny, czyli oficjalny miesięcznik Beatlesów 12/1965:
Jak na tak enigmatycznego twórcę, jakim od początku swej kariery jest Bob Dylan, to przekonanie, że wiadomo, o kim, w związku z kim i przez kogo powstała piosenka „It Ain't Me, Babe”, jest zaskakująco optymistyczne.
Wejdźmy jednak w tę narrację. Utwór jest dużo łagodniejszym niż „Ballad in Plain D” (gdzie wali na odlew) podsumowaniem związku z Suze Rotolo. Oba utwory zamykają płytę „Another Side of Bob Dylan” z sierpnia 1964 roku, gdy ich miłość była już przeszłością.
Zostaw już me okno I odejdź stąd w tempie swym Nie mnie dziś pragniesz, skarbie Nie mnie ci trzeba dziś Mówisz, że szukasz takiego Co sił ma dość, ma zawsze moc Kto cię zawsze będzie bronił Rzecz zrobisz dobrą czy złą Kogoś, kto żadnym nie podda się drzwiom
Lecz to nie mnie, nie Nie, nie, nie, to nie mnie, nie To nie mnie szukasz, skarbie, wciąż
Spokojnie opuść progi Spokojnie ruszaj gdzieś Nie mnie dziś pragniesz, skarbie Zawiodę tylko cię Mówisz, że szukasz takiego Co obieca być zawsze tu Kogoś, kto zamknie na inne swe oczy I do serca swego zgubi klucz Kogoś, kto za ciebie umrze lub coś
Lecz to nie mnie, nie Nie, nie, nie, to nie mnie, nie To nie mnie szukasz, skarbie, wciąż
Znów w nocy rozpłyń się W środku swym z kamienia wszystko mam I nic się tu nie rusza Tak czy owak nie jestem sam Mówisz, że szukasz takiego Co zawsze podniesie w upadku twym cię Co będzie wciąż kwiaty rwał ci Na skinienie czekał twe Kochankiem twoim będzie i to już dość
Lecz to nie mnie, nie Nie, nie, nie, to nie mnie, nie To nie mnie szukasz, skarbie, wciąż Olsztyn, 9-12.01.2025
Po latach Dylan żałuje piosenki „Ballad in Plain D”, a w traktującym o latach 1961-1965 filmie „A Complete Unknown”, który wczoraj oglądałem, na jego prośbę postać Suze Rotolo została przedstawiona niedosłownie (jako Sylvie Russo). Dylan sporo jej zawdzięczał, choćby zainteresowanie sprawami społecznymi i politycznymi, co nie dziwi, bo Rotolo była typową przedstawicielką nowojorskiej lewicy. Ojciec był członkiem Komunistyczna Partia Stanów Zjednoczonych Ameryki, a ona na przykład działaczką Kongresu Równości Rasowej, o której, według filmu, Dylan dowiaduje się od niej. Do historii muzyki rockowej przeszła również dzięki temu, że na okładce drugiej płyty Dylana, czyli „The Freewheelin' Bob Dylan” z 1963 roku, idzie z nim pod rękę zimową nowojorską ulicą.
Piosenkę umieściła też na swoim albumie już w październiku 1964 roku Joan Baez, która (na zakładkę i na krótko) zastąpiła Suze przy boku Boba:
I nie od rzeczy będzie pochwalić się, że słyszałem ten utwór na żywo w 1994 roku w wykonaniu autora:
Byłem kompletnie przygotowany do zobaczenia tego filmu. I wiedziałem, że kompletnie mnie nie rozczaruje. Kompletnie się nie myliłem.
Od razu sobie powiedzmy, że „A Complete Unknown” ma bezobjawową fabułę, ale nie po to poszedłem do kina, by śledzić z wypiekami na twarzy nieprzewidywalne losy bohaterów, które to losy przecież znamy. Czy film mógł odkryć coś nowego w biografii faceta, którego cały świat obserwuje siódmą dekadę? Nie sądzę. Twórcy mogli dać od siebie jakąś interpretację, jakiś punkt widzenia, ale tego raczej nie dostrzegłem. Może przesłoniły mi to te wszystkie kultowe sceny, sytuacje, koncerty, osoby, piosenki, które znam na wyrywki. Może przesłoniły mi ulice Nowego Jorku, które miałem okazję oglądać kilkanaście miesięcy temu. Jak na przykład budynek Sądu Najwyższego, z którego wychodzi Pete Seeger po ogłoszeniu niekorzystnego wyroku.
Albo sceny z Carnegie Hall, gdzie podziwiałem Branforda Marsalisa.
Najlepsze w filmie jest oglądanie niekłamanego podziwu, z jakim Bob Dylan spotyka się od samego początku. Podziw, ale nie zazdrość. Podziwia Woody Guthrie, podziwia Pete Seger (Norton w końcu się zestarzał), podziwia Johnny Cash, podziwia Albert Grossman, podziwia (do czasu) Alan Lomax, podziwia Joan Baez. Może przez parę chwil relacja między Dylanem a Joan Baez otarła się o to, co łączyło Mozarta z Salierim, ale poza wyrzuceniem go z pokoju hotelowego większej krzywdy mu nie zrobiła. W filmie Beatlesi zaistnieli w dokładnie jednym zdaniu. Szkoda, chętnie obejrzałbym rekonstrukcję pierwszego spotkania na szczycie, do którego doszło w sierpniu 1964 roku w Nowym Jorku. W opowieści o tym, jak Dylan zmienił gitarę akustyczną na elektryczną (że zredukuję przekaz filmu do tej jednej myśli), spotkanie z zespołem, który zrewolucjonizował muzykę przy pomocy Rickenbackerów, mogłoby mieć kluczowe znaczenie. Nie wszystko jest w filmie dosłowne. Do słynnego koncertu na festiwalu w Newport (25 lipca 1965) zaimportowano cytaty z koncertu w Manchesterze (17 maja 1966). Widziałem perkusję z tego drugiego koncertu w nowojorskim Hard Rock Cafe.
Nie sposób nie być pod wrażeniem, że piosenki wykonują i to na żywo aktorzy! Timothée Chalamet tak śpiewa i gra Dylana, że spokojnie może ruszać w trasę. Monica Barbaro jako Joan Baez i Boyd Holbrook jako Johnny Cash też. I to nie jest żadna wysokobudżetowa wersja „Twoja twarz brzmi znajomo”. To po prostu prawdziwe granie na najwyższym poziomie. Najwyższy poziom zapewnia też Filip Łobodziński, który przetłumaczył wszystkie teksty. Oficjalna ścieżka dźwiękowa zawiera 23 utwory, z czego pięć to utwory spoza repertuaru Dylana (piszę tak pokrętnie, bo dla odmiany wśród tych pozostałych osiemnastu jeden to cover, jaki Dylan umieścił na swoim debiucie). Sześć z nich przetłumaczyłem już dawno, a siódmą, czyli „It Ain't Me, Babe”, kończyłem dziś, na godzinę przed wyjściem do kina. Filip Łobodziński umieścił na płycie „Niepotrzebna pogodynka, żeby znać kierunek wiatru” zespołu Dylan.pl dziewięć z tych piosenek (a w ogóle jest tam 29 tłumaczeń z Dylana na nasze).
Kolejność przypadkowa: - autor – ten sam, czyli George Harrison, - rejestracja – obie zostały nagrane w pierwszej połowie 1967 roku, - obie miały szansę (albo nie miały) trafić na „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band” (ominęła je też publikacja na „Magical Mystery Tour” i „White Album”), - publikacja – obie trafiły na film, a potem na album „Yellow Submarine”, - brzmienie – bardzo podobny psychodeliczny klimat, który w 1967 roku był dla Beatlesów odkryciem, a który w 1969 roku był już dla nich dawno wspomnieniem. To jedna z kilku piosenek, w których George uprawia swój sarkazm. Jak widać jego napędem twórczym była nie tylko miłość, ale i frustracja artystyczna (wpuszczają mu mało piosenek na płyty) oraz finansowa (zarabia mało w stosunku do Johna i Paula). Northern Song to wydawnictwo Beatlesów, w którym miał (podobnie jak Ringo) kilkanaście razy mniejsze udziały od spółki Lennon/McCartney. Więc Harrison jedzie po całości – nieważne, co się gra, nieważne jak się gra, to wszystko i tak jest tylko Północną Pieśnią, czyli łapę trzyma na tym wydawnictwo. Czyli śpiewa piosenkę na temat piosenki. Metapieśń. Jak widać narastające uduchowienie nie stoi na przeszkodzie interesowaniu się sprawami materialnymi… Zresztą w 1964 roku założył swoje własne wydawnictwo Harrisong, by kontrolować swoje utwory, co przydało się w późniejszych latach. W 1967 roku piosenka nie spodobała się pozostałym kolegom, krzywo na nią patrzył też George Martin. Może tak miało być – Harrison celowo nie przyłożył się do pracy, by pokazać, że za takie pensy to on nic lepszego nie przyniesie. Gdy jednak przyszedł czas na realizację zobowiązań wobec United Artist dotyczących piosenek na powstający film animowany, już nikt nie grymasił.
Jeśli słuchasz pieśni tej Myślisz, że coś jest w akordach źle Ale nie On napisał to tak
Jeśli słuchasz późno w noc Myślisz, że się zespół myli wciąż Ale nie On po prostu tak gra
I naprawdę bez znaczenia, jak akord gram Co śpiewam tam Lub jaka pora dnia To jest tylko Północna Pieśń
Naprawdę bez znaczenia, jak noszę się Lub co mi jest Lub włosy jakie mam Gdyż to tylko Północna Pieśń
Jeśli myślisz, że chór dziś Coś fałszuje albo mrocznie brzmi Rację masz rację, bo nie ma go tu
Tom Waits w typowym dla siebie stylu (co piszę na bezczelnego, bo nie znam tego stylu nic a nic, ale tak mi się kojarzy) wyznaje miłość dziewczynie z New Jersey…
Nie można powiedzieć, że nie byłem w stanie New Jersey, bo byłem. Jakieś 5 godzin. W drodze powrotnej do Polski z Nowego Jorku przez lotnisko Newark. My dostaliśmy się tam Tunelem Lincolna, a jak poradził sobie Tom Waits, gdy zmierzał na spotkanie z ukochaną?
W życiu wszystko (?) się zgadza z piosenką. Tom Waits poznał Kathleen Brennan w 1978 roku w czasie pracy nad filmem „Paradise Alley”, gdzie ona była scenarzystką (filmem jako reżyser debiutował Sylvester Stallone), natomiast on wcielił się rolę niejakiego Mumblesa. Kathleen mieszkała wówczas w New Jersey, a Tom w Los Angeles. 10 sierpnia 1980 roku wzięli ślub w Always Forever Wedding Chapel. Brzmi poważnie, ale to była jakaś kanciapa przy Manchester Boulevard w Watts, dzielnicy Los Angeles. Urzędnik dający ślub nazywał się Arbuz i ciągle przekręcał nazwisko Waits na Watts... Znaleźli to miejsce kilka dni wcześniej w książce telefonicznej. „Kaplica” była całodobowa, uroczystość odbyła się o pierwszej czy drugiej w nocy. Całość kosztowała siedemdziesiąt dolarów, ona miała 50 dolców, on 20 i tak zaczęli tę szczęśliwą i trwająco do dziś miłość. Po ślubie Waits sprowadził się do Nowego Jorku. Zmienił też inne rzeczy – rozstał się ze swoim poprzednim menedżerem i wytwórnią płytową, a żona została jego producentką i wpłynęła na zaostrzenie brzmienia przez Waitsa. Piosenka „Jersey Girl” wyszła na płycie „Heartattack and Vine”, która ukazała się 9 września 1980 roku, czyli śmiało można nazwać ją prezentem ślubnym Tomka dla Kasi.
Nie czas na kumpli z rogu, co Na ulicy robią hałas wciąż Dziwki z Ósmej też nie znaczą nic Bo dziś w nocy pragnę z tobą być
Bo dziś w nocy ruszę w drogę swą Do New Jersey, przejdę rzekę, most W lunaparku będę bawić ją I ruszymy przez świat gdzieś z nią
Rzeczy dobre na wybrzeżu są Ze swoją małą w tę sobotnią noc Spełniasz me marzenia już Gdy ulicą z tobą idę znów
Sza la la la, kocham tę, co z Jersey jest Wiesz, że zachwyca mnie urok jej Gdy w ramionach swych tuli mnie Mój mały anioł da wszystko mi Obrączka będzie na palcu lśnić
Więc nie przeszkadzaj, bo mi czasu żal W drodze jestem do dziewczyny, co ma Bo na tym świecie nic nie liczy się Gdy kocham tę, która z Jersey jest
Sza la la la, kocham tę, co z Jersey jest
Wołam imię twe Spać nie mogę w noc
Sza la la la, kocham tę, co z Jersey jest Olsztyn, 8.01.2025
Piosenka ta nie zdążyła wejść na „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band”, spadła z „Magical Mystery Tour”, nie pojawiła się na „Białym Albumie”, nie wyszła na planowanej EP-ce aż zaistniała w końcu na „Yellow Submarine” (choć najpierw w filmie). Kolejny dowód na to, jak ciężko było przebić się Harrisonowi ze swoimi kompozycjami przez układ zamknięty Lennon/McCartney.
Utwór „It's All Too Much” George Harrison napisał w maju 1967 roku (wspólnie z LSD) i wtedy, w czasie Lata Miłości, pasowałby idealnie. Zresztą w czasie tego Lata Miłości, do którego Harrison się rozczarował po sierpniowej wizycie w San Francisco. Nie tylko dlatego Beatlesi wysiedli z tramwaju psychodelia na przystanku „Magical Mystery Tour”… Piosenkę nagrali bez pomocy George’a Martina i to słychać – jest luz, szaleństwo, pełen odlot. Dyscyplina studia Abbey Road poszła na spacer (zwłaszcza że nagrywali w innym miejscu). No i słychać w pierwszych sekundach utworu, że mają w Londynie nowego kolegę, który nazywa się Jimi Hendrix.
Za dużo wciąż Za dużo wciąż
Kiedy patrzę w oczy twe To widzę miłość w nich I im bardziej patrzę w nie To więcej widzę w tym
Za dużo wciąż do wzięcia jest Miłości lśniącej wokół ciebie Każda, którą robisz rzecz Do wzięcia jest za dużo wciąż
Płynie w dół strumienia czas Mijają życia mi I nieważne, gdzie w tym trwasz Lub gdzie byś chciała być
Za dużo wciąż do wzięcia jest Miłości lśniącej wokół ciebie Świat to tort, co kusi cię Kawałek weź, ale w sam raz
W srebrne słońce żegluj mnie Gdzie wolnym mogę być Pokaż, że trwam w każdym z miejsc Do domu weź mnie dziś
Za dużo wciąż dostrzegam więc Miłości lśniącej wokół tutaj Im więcej ksiąg, tym wiedzy mniej Za dużo robię ciągle wciąż
Za dużo wciąż do wzięcia jest Miłości lśniącej wokół ciebie Każda, którą robisz rzecz Do wzięcia jest za dużo wciąż
Za dużo Za dużo
Twoich włosów blond I blask oczu twych Twoich włosów blond I blask oczu twych
Na potrzeby filmu „Yellow Submarine”, który wszedł na ekrany w Anglii w lipcu 1968 roku, powstała krótsza wersja piosenki, z inną wersją tekstu (gdyby połączyć obie wersje, otrzymamy pierwotną ośmiominutową wersję z maja 1967). To ostatnia piosenka części animowanej filmu, chwilę po niej na ekranie pojawiają się prawdziwi Beatlesi.
Za dużo wciąż
Kiedy patrzę w oczy twe To widzę miłość w nich I im bardziej patrzę w nie To więcej widzę w tym
Za dużo wciąż do wzięcia jest Miłości lśniącej wokół tutaj Świat to tort, co kusi cię Kawałek weź, ale w sam raz
Miło czas ten znowu mieć Dać szansie szansę dziś Czas, bym spojrzał w oczy twe A w me spojrzałaś ty
Za dużo wciąż dostrzegam więc Miłości lśniącej wokół ciebie Każda, którą robisz rzecz Do wzięcia jest za dużo wciąż
Nie byłem nigdy wielkim znawcą ani fanem Talking Heads, ale tak rzadko puszczają coś dobrego w kinach, że postanowiłem zobaczyć na wielkim ekranie odrestaurowany „Stop Making Sense”.
Chodzi o film koncertowy nakręcony podczas czterech wieczorów w grudniu 1983 roku w Los Angeles, a konkretnie w Pantages Theatre przy Hollywood Boulevard. Te „cztery wieczory” bardzo szybko do mnie dotarły – obserwując ujęcia, montaż, różnice w ubiorze i zachowaniu wykonawców, zrozumiałem, że nie mamy do czynienia z liniowo nagranym koncertem i że nawet poszczególne utwory są montażem z różnych dni. Nie ma co się czepiać, w końcu to nie koncert, a film koncertowy. Podobnie przecież jest choćby z „The Song Remains the Same” Led Zeppelin czy „Pink Floyd: Live at Pompeii”. Tu są dowody – Byrne ma kołnierzyk na przemian zapięty i rozpięty, co w niczym nie szkodzi wysokiemu poziomowi artystycznemu.
W pewnym momencie poczułem się, jak miał do czynienia z koncertem King Crimson z powiedzmy 1982 roku. Nie tylko momentami bardzo podobne brzmienie (pomijam niepodrabialne przebiegi gitarowe Roberta Frippa), ale David Byrne przypominający głosem, scenicznym zachowaniem a nawet wyglądem Adriana Belewa. Trop nie jest taki głupi, bo autorem jednej z piosenek, którą usłyszeliśmy, jest właśnie Belew (chodzi o „Genius of Love”, utwór grupy Tom Tom Club, czyli pobocznego projektu niektórych członków Talking Heads). No i przecież Adrian Belew współpracował przy nagraniach i koncertach w latach 1980-1981. Materiał jest odrestaurowany, to widać. Przyznam, że spodziewałem się jeszcze lepszej jakości obrazu, ale tu poprzeczkę podniósł Peter Jackson, który restaurując materiał filmowy z 1969 roku na potrzeby wielogodzinnego filmu „The Beatles: Get Back” wspiął się na wyżyny, wykorzystując opracowaną przez siebie technologię. Film był z napisami, czyli wszystkie piosenki zostały przetłumaczone. Świetną robotę wykonała Gaba Kulka, nie mam się czego przyczepić – frazy leciały bardzo podobnie do oryginału, czasem zdarzały się rymy. No dobra, to teraz czekam na polską premierę „A Complete Unknown”, czyli filmu o Dylanie. Już za dwa tygodnie (a może uda się zobaczyć przedpremierowo)!
Co robić w Nowy Rok? Wspominać przeszłość (bo przecież nie przyszłość)! Top Wszech Czasów w Radiu 357 będzie do tego dobry (dodajmy, że trwał trzy dni).
Po przesłuchaniu 321 utworów, zamiast końcowej refleksji, oddaję się analityce:
a) najwięcej piosenek: Queen – 11 Pink Floyd – 9 Metallica – 6 David Bowie – 5 Dire Straits – 5 Adele – 4 Depeche Mode – 4 Guns N' Roses – 4 Led Zeppelin – 4 Michael Jackson – 4 Pearl Jam – 4 Sting – 4 The Beatles – 4 (zgroza) The Doors – 4 The Rolling Stones – 4 U2 – 4
b) punktacja wykonawców (za pierwsze miejsce 321 punktów itd.) 1. Queen – 2073 2. Pink Floyd – 2030 3. Metallica – 1437 4. Dire Straits – 1139 5. Sting – 992 6. Led Zeppelin – 829 7. Phil Collins – 788 8. David Bowie – 779 9. The Beatles – 768 (mówiłem, że zgroza?) 10. U2 – 767
c) najstarsza piosenka: Édith Piaf – Non, je ne regrette rien – 65 lat
d) najmłodsza piosenka: Jack Savoretti – You Don't Have to Say You Love Me / Io che non vivo senza te – 4 lata
e) średnia wieku piosenek: 38 lat i 10 miesięcy
f) średnia wieku piosenek narastająco od ostatniego do pierwszego miejsca, czyli im wyższa pozycja, tym głosujący stawiają średnio na młodsze utwory:
g) najmocniej reprezentowane dekady (przy czym nieśmiało zauważam, że rok 1980 kończy lata siedemdziesiąte itp.):
h) liczba moich tłumaczeń w zestawieniu: 66, czyli 21 procent
16. Bruce Springsteen – Streets Of Philadelphia (1994)
17. Depeche Mode – Enjoy the Silence (1990)
18. Deep Purple – Child in Time (1970) Według Żony, która nie boi się sądów kategorycznych, to najlepszy, bo wszystko mający, utwór w historii rocka. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam.
19. Phil Collins - In the Air Tonight (1981)
20. The Cranberries – Zombie (1994)
21. Pink Floyd – High Hopes (1994) To utwór, którego wysłuchałem na żywo w ostatnich 11 latach jakieś 25 razy i nadal nie mam z nim relacji emocjonalnej, za co do nikogo nie mam pretensji, w tym do siebie również nie. Po prostu Pink Floyd to Waters i Gilmour, jak The Beatles to Lennon i McCartney.
47. AC/DC – Highway to Hell (1979) Nie mogę rozkminić, co byłoby w buddyzmie odpowiednikiem piekła, usłyszana w Bangkoku wersja Tajów w tym nie pomaga:
86. Leonard Cohen – Hallelujah (1984) O co chodzi z tą niedokończoną przez Marka Niedźwieckiego anegdotą? W 1985 roku Cohen koncertował w Polsce i na koniec (według wersji Macieja Zembatego, który w sprawach Cohena powinien być dobrze zorientowany) miał jeszcze pojawić się w Podkowie Leśnej na głodówce w obronie uwięzionego za odmowę służby wojskowej studenta. Nie było na to zgody, ale już z pokładu samolotu wysłał do polskich władz (do generała!) depeszę: Oby Bóg zmiękczył serce faraona. Jest też druga wersja wydarzeń (nie muszą się wykluczać) – Cohen koncertował w Polsce w dniach 19-22 marca 1985 roku, ale dopiero na koncercie w Bostonie 4 maja 1985 roku zadedykował „Solidarności” piosenkę „The Partisan”. I wprawdzie tak się składa, że w notowaniu Listy Przebojów Programu Trzeciego z tegoż 4 maja „Dance Me to the End of Love” spadło, ale przecież nie w wyniku słów Cohena, które wypowiedział w Bostonie (różnica czasu chociażby, o zupełnie innych okolicznościach technologicznych nie wspominając). Ale już kolejnych piosenek Cohena na Liście Przebojów przez kilka lat nie było (aż do 1988 roku).
87. Foreigner – I Want to Know What Love Is (1984)
97. Bob Marley – No Woman, No Cry (live) (1975) Słuchałem na różnych koncertach w różnych wykonaniach, np. w wersji brazylijskiego zespołu Mr. Funky Band w lizbońskim klubie Alface w 2021 roku:
98. Metallica – Enter Sandman (1991) Oczywiście słuchałem na warszawskim koncercie Metalliki w 2010 roku, ale tylko trochę mniejsze wrażenie zrobiła na mnie wersja dwóch Tajów w Bangkoku (w tym samym klubie kilka godzin później inny zespół już nie zrobił na mnie takiego wrażenia w tym utworze):
99. The Beatles – Hey Jude (1968) To się w pale nie mieści, że singiel tysiąclecia na tak odległym miejscu (ewidentnie rozproszenie elektoratu). Jeszcze bardziej zadziwia, że mogłem posłuchać autora i to dwa razy – w Warszawie w 2013 i w Krakowie w 2018 roku:
100. Deep Purple – Perfect Strangers (1984) Byłem pod wrażeniem tamtego powrotu, podobnie jak pod wrażeniem wykonania na żywo w Łodzi w 2017 roku:
101. Deep Purple – Smoke on the Water (1972) Pierwszy raz na żywo widziałem w wykonaniu Acid Drinkers, ale liczy się oczywiście wykonanie autorskie, które zobaczyłem w 2017 roku:
102. Nick Cave & Kylie Minogue – Where the Wild Roses Grow (1995)
103. Aerosmith – Dream On (1972)
104. Iron Maiden – Fear of the Dark (1972)
105. Queen & David Bowie – Under Pressure (1981) Zaniepokoił mnie wówczas ten utwór, odbiegający od tego, za co kochałem Queen pod koniec lat 70. Jak się okazało, słusznie…
179. Bryan Adams – (Everything I Do) I Do It for You (1991)
180. OMD – Enola Gay (1980)
181. Queen – Don't Stop Me Now (1979)
182. Madonna – Like a Prayer (1989) Słuchałem na żywo na warszawskim koncercie 1 sierpnia 2012 roku, na którym byłem de facto służbowo, więc mam rock and rollowe usprawiedliwienie.
193. Eurythmics – Here Comes the Rain Again (1984) Od tylu lat przetłumaczone, ale jak to zaśpiewać…
194. Faith No More – Easy (1992)
195. Joe Cocker – You Are So Beautiful (1974)
196. New Order – Blue Monday (1983)
197. Arctic Monkeys – Do I Wanna Know? (2013) Jestem uodporniony na te nowości.
198. Scorpions – Still Loving You (1984) Umówmy się, że „Love at First Sting” z 1984 roku to ostatnia ciekawa płyta zespołu.
199. Chuck Mangione – Children of Sanchez (1978) Niezawodni The Doctors włączyli ten utwór do swego repertuaru, czego byłem świadkiem 29.07.2023 w równie niezawodnej Sowie.
200. Aretha Franklin – I Say a Little Prayer (1968) Słuchałem w Bolonii w Cluricaune Irish Pub w wykonaniu RooBa Forte Trio.
201. Limahl – The NeverEnding Story (1984) Mój bardzo nieulubiony moment w historii muzyki. Nie zmienia to faktu, że jesienią 1987 roku byłem na filmie „Niekończąca się opowieść” w krakowskim kinie Wanda, z czego wynika, że studiowanie matematyki było cokolwiek nudne…
202. The Clash – London Calling (1979) Przetłumaczyłbym, ale jest już udana polska wersja (uwspółcześniona, co przecież i ja czasem robię).
203. Suzanne Vega – Luka (1987)
204. Disturbed – The Sound of Silence (2015) Aż trafiłem do Antyradia.
205. Dire Straits – Your Latest Trick (1986)
206. Elton John – Rocket Man (1972)
207. Santana – Samba Pa Ti (1970) Słuchałem na żywo w 1994 roku.
208. Chris Rea – Driving Home for Christmas (1986)
209. Buena Vista Social Club – Chan Chan (1997) Dotarli nawet do Olsztyna.
210. Oasis – Wonderwall (1995) Nie podzielam entuzjazmu w sprawie niedawnej reaktywacji zespołu, ale 25 listopada 2018 roku w Maladze słyszałem to tak:
216. Michael Kiwanuka – Cold Little Heart (2017) Nie znam człowieka.
217. The Cure – Friday I'm in Love (1992)
218. Daft Punk – Get Lucky (2013) Jak już zupełnie nie mam co robić, biorę gitarę basową do ręki, włączam backing track i podejmuję nierówną walkę.
219. Marillion – Lavender (1985)
220. Johnny Cash – Hurt (2002)
221. Eminem – Lose Yourself (2002)
222. 4 Non Blondes – What's Up (1993)
223. Barry White – You're the First, the Last, My Everything (1974)
224. Michael Jackson – Smooth Criminal (1988)
225. Amy Winehouse – Rehab (2006) Słuchałem w Bolonii w Cluricaune Irish Pub w wykonaniu RooBa Forte Trio. I sto razy w telewizorze, gdy jeszcze miałem, podczas stu różnych talentszołów.
226. Bon Jovi – Livin' on a Prayer (1986)
227. George Michael & Queen – Somebody to Love (live) (1992) W pewnym sensie słuchałem tego na żywo, czyli 20 kwietnia 1992 roku rejestrowałem sobie na video transmisję The Freddie Mercury Tribute Concert z Londynu. W tych okolicznościach nawet George Michael mi się podobał.
228. Candy Dulfer & Dave Stewart – Lily Was Here (1989) Słyszałem ten utwór na żywo podczas Ribs & Blues Festival (Festiwal Bluesa i Żeberek) w holenderskim Raalte w 2015 roku, chociaż pojechałem tam z innego powodu.
229. Aerosmith – Crazy (1994)
230. USA For Africa – We Are the World (1985) Dwadzieścia lat przed tym, jak zacząłem tłumaczyć, ta piosenka zainspirowała mnie do pewnego własnego utworu, który ma już część pierwszą (czyli II), drugą (czyli III) i trzecią (czyli IV).
231. Pearl Jam – Black (1991)
232. Yes – Owner of a Lonely Heart (1983)
233. Electric Light Orchestra – Ticket to the Moon (1981) Cała płyta świetna, uwielbiałem ją w epoce.
234. Status Quo – In the Army Now (1986) Słuchanie tego kilka miesięcy po stanięciu na komisji miało swój smaczek.
235. Cigarettes After Sex – Sweet (2017) No, ja nie palę.
236. Annie Lennox – Why (1992)
237. Alice Cooper – Poison (1989)
238. Seal – Kiss From a Rose (1994)
239. Nena – 99 Luftballons (1993)
240. Janis Joplin – Piece of My Heart (1968) Słuchałem tego w wykonaniu Natalii Sikory w Teatrze Polonia 19 stycznia 2024 roku, w dniu 81. urodzin Janis.
246. Santana – Europa (Earth's Cry Heaven's Smile) (1976) Słuchałem na żywo w 1994 roku.
247. Simply Red – If You Don't Know Me by Now (1989)
248. The Clash – Should I Stay or Should I Go (1991) Było tak – wchodzę ze znajomymi do klubu, za barmanem stoi telewizor, taki jeszcze kineskopowy, w nim leci MTV, a w nim The Clash. I komu to przeszkadzało?
249. Cocteau Twins – Pandora (for Cindy) (1984)
250. Jack Savoretti – You Don't Have to Say You Love Me / Io che non vivo senza te (2021) To już Dusty Springfield nie można było wybrać? Nie znam okoliczności, w których ta wersja zasłużyła na popularność, więc nie będę się wyzłośliwiał.
251. Aretha Franklin – Respect (1967) Słuchałem w Bolonii w Cluricaune Irish Pub w wykonaniu RooBa Forte Trio.
252. Lionel Richie – Hello (1994)
253. Beverley Craven – Promise Me (1990)
254. Rammstein – Du Hast (1997) Wszystkiego po Tajach się spodziewałem, ale nie zaśpiewania niemieckiej piosenki, czego byłem świadkiem w Bangkoku.
255. Stevie Wonder – I Just Called to Say I Love You (1984)
256. Vangelis – Conquest of Paradise (1992) Mam swoją piosenkę na ten temat.
257. Bryan Adams, Rod Stewart, Sting – All for Love (1993)