Powoli zbliżamy się do końca lizbońskich wakacji…
Napotkana w tym nostalgicznym nastroju muzykująca na Miradouro de Santa Luzia para jak znalazł… Śpiewaj po urlopu kres…
Niestety, nie było czasu na zapoznanie się. Może następnym razem?
Chciałem tylko, żeby gdzieś przekroczyć granicę, wszystko jedno którą, bo ważny dla mnie był nie cel, nie kres, nie meta, ale sam niemal mistyczny i transcendentny akt przekroczenia granicy. (Ryszard KAPUŚCIŃSKI, „Podróże z Herodotem”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz