środa, 10 lipca 2024

Ciężko tłumacząc nocami i dniami

Pierwsze (i niejedyne) arcydzieło Beatlesów kończy dziś 60 lat. Pierwsze (i jedyne) arcydzieło moich teściów kończy dziś dużo mniej lat, ale to też okrągła rocznica… Uwielbiam koincydencje!

Mojej trwającej dziś w jubileuszu małżonce dedykuję zatem to tłumaczenie całego album „A Hard Day’s Night”.


To pierwsza w całości autorska płyta Lennona i McCartneya. Po latach, gdy powstały już wszystkie doktoraty i habilitacje z bitelsologii, wiemy, że głównie Lennona. Jakieś 77 proc. utworów to dzieło Johna, a 23 proc. Paula. George jeszcze czekał na swoje pięć minut, a Ringo na swoje pięć sekund.
Przez całe lata 60. Beatlesi kolejnymi płytami rozkładali konkurencję na łopatki. Tę nagrali raptem w trzy miesiące, co w tamtych czasach wydawało się im wiecznością. Mnie tłumaczenie trzynastu piosenek zajęło 11 lat.

„A Hard Day’s Night”


Jedna z tych piosenek, w których słychać proletariackie pochodzenie Johna Lennona. Jeszcze nie są to rozważania o losie członka klasy robotniczej, ale Beatlesi zaczynają rozumieć, że miłość to nie fiu bździu. Kilka miesięcy przed wydaniem „A Hard Day’s Night”, będąc w Paryżu, odkryli przecież Boba Dylana.

„I Should Have Known Better”


W filmie „A Hard Day’s Night” ta piosenka pojawia się dwa razy. Na początku, gdy Beatlesi, po brawurowej ucieczce przed fanami, wpadają do pociągu. W przedziale znajduje się też dziadek McCartneya, który ma problemy sercowe. Nie kardiolog jest jednak starszemu panu potrzebny, ale kolejna narzeczona. Gdy Paul odkrywa, że dziadek lowelas pomiędzy dwoma stacjami zdążył się zaręczyć, profilaktycznie zamyka go w wagonie pocztowym. Trafiają tam zresztą wszyscy Beatlesi, bo nie mogą wytrzymać w przedziale w towarzystwie jakiegoś zgreda. John wyciąga przechodzoną talię kart, Ringo tasuje i grają z dziadkiem. Tzn. dziadek się przygląda. I to jest właśnie ta scena, w której Lennon wyciąga asa z rękawa, czyli właśnie „I Should Have Known Better”.

„If I Fell”


Czy John Lennon pisząc 1964 roku „If I Fell” już „myślał o tym, by zwiać”, że posłużę się cohenowsko-zembatym cytatem? Może podświadomie. Może małżeństwo z Cynthią, zawarte na pięć minut przed beatlemanią, zaczęło go uwierać? Nie mówił o tej piosence jako o autobiograficznej, a Yoko Ono miał poznać dopiero za ponad dwa lata.

„I’m Happy Just to Dance with You”


W 1983 roku na zlecenie „Babci” Grochowskiej, czyli naszej polonistki w technikum, napisałem rozprawkę „Co jedynie zapewnia szczęście w życiu człowieka?”. Za motto 16-stronicowego wypracowania, w którym udowadniałem, że szczęście to chwila, posłużył mi tytuł tej piosenki…

„And I Love Her”


Lennon, który przecież po rozpadzie zespołu nie zawsze ciepło wyrażał się o McCartneyu, powiedział, że „And I Love Her” było pierwszym „Yesterday” Paula. Coś w tym jest…

„Tell Me Why”


Tę piosenkę Beatlesi zagrali na koncercie tylko raz. W dodatku był to występ udawany – chodziło o rejestrację na potrzeby filmu „A Hard Day’s Night”. Sceny kręcono 31 marca 1964 roku w Scala Theatre. Na tym „koncercie” Beatlesi zagrali „Tell Me Why”, „If I Fell”, „I Should Have Known Better”, „And I Love Her” (piosenka pojawiła się w filmie, ale nie z tych ujęć), „You Can't Do That” (utwór nie wszedł w ogóle do filmu, chociaż oczywiście jest na płycie) oraz triumfalne „She Loves You”. Ciekawostka – wśród statystów na widowni był 13-letni Phil Collins. Na pewno jego uwagę przykuwał głównie Ringo, bo Phil już od 8 lat ćwiczył grę na perkusji.

„Can't Buy Me Love”


Kolejna piosenka z cyklu „miłość” i „pieniądze”. Przy czym, o ile tamta, niebeatlesowska zresztą, była nieco cyniczna, to tej idealizm widać było w Londynie aż z Paryża. Czemu z Paryża? Bo właśnie tam Beatlesi zarejestrowali „Can't Buy Me Love”. W styczniu i lutym grali 18 dni paryskiej Olimpii (takie zgrupowanie kondycyjne przed wyruszeniem do USA), ale nie marnowali czasu – pisali w tym czasie nowe utwory, a jeden nawet zdążyli 29 stycznia nagrać (po powrocie z USA do Londynu niektóre rzeczy jednak poprawili, np. Harrison powtórzył swoje solo, ale w tle słychać to z Paryża). Nie sposób zapomnieć o kontekście – na początku 1964 roku ich sukces, również finansowy, był już ugruntowany, a po 18 stycznia zaczął się wznosić na kolejny poziom, bo „I Want to Hold Your Hand” zaczęło szaleć na liście Billboardu. Paul McCartney, który w całości stał za „Can't Buy Me Love”, wyjaśniał potem, że to był czas pierwszych refleksji na temat tego, jak pieniądze zmieniają relacje między ludźmi.

„Any Time at All”


Prosta piosenka, ale z ogromną siłą rażenia. W repertuarze innego zespołu „Any Time at All” byłoby mega hitem, a tak zostało przykryte przez „A Hard Day’s Night”, „I'm Happy Just to Dance with You”, „And I Love Her” czy „Can't Buy Me Love”, czyli przez killery z płyty. Bo Beatlesi byli wtedy konkurencją sami dla siebie. Inaczej mówiąc – nie mieli z kim przegrać…

„I'll Cry Instead”


Jedna z pierwszych piosenek Beatlesów, w których Lennon zaczyna wywalać flaki mentalne na zewnątrz. Czyli utwór o tym, co zrobiłby z dziewczyną, która go porzuciła, gdyby był twardzielem. I w ogóle ze wszystkimi dziewczynami. Póki co – płacze sobie cicho w kąciku. To o tyle ciekawe, że z powszechnie znanych przesłanek biograficznych można wnioskować coś zgoła przeciwnego. Jak widać - John Lennon jak lawa... (że się podeprę Mickiewiczem).

„Things We Said Today”


Artysta nie kocha po prostu. Artysta kombinuje. Wieszczy klęskę, rozstanie, rozpacz. Profetyzm Paula McCartneya sięgnął aż czterech lat. W maju 1964 roku pływając po Karaibach ze swoją dziewczyną Jane Asher napisał na potrzeby „A Hard Day's Night” piosenkę pesymistyczną „Things We Said Today”. W 1968 roku ich związek dobiegł końca...

„When I Get Home”


Na pograniczu Podkarpacia i kongresówki, gdzie mieszkałem za Gierka, koledzy ze 100-letnich wiejskich chałup mówili „do dom”, a nawet „dodom”. Przydałby mi się ten regionalizm przy tłumaczeniu kilku piosenek, ale nie mam śmiałości go użyć. Przydałby się na przykład przy „When I Get Home”, mniej znanej (co nie znaczy, że mniej udanej) piosence z „A Hard Day’s Night”. Lennon jest w trasie, ma jakieś niezobowiązujące tête-à-tête, ale stawia sprawę jasno – gdy już będzie po przelotnym romansie, on wraca do domu. A jak wróci do domu, wszystko wyśpiewa!

„You Can't Do That”


Czemu ta piosenka jest tak podstępnie dobra, chociaż przecież wydaje się prosta niczym droga ze Szczepankowa do Dźwierzut? Bo to jest w zasadzie blues, w tonacji G, o czym świadczą liczne bluesowe wersje. Jednej z nich miałem nawet przyjemnością wysłuchać na żywo w Olsztynie w wykonaniu faceta, który współpracował z Paulem McCartneym, zaistniał jednym zdaniem na płycie Pink Floydów, no i zagrał na Woodstocku 1969 słynne intro do cockerowskiej wersji „With a Little Help from My Friends”. Tym facetem był oczywiście zmarły w 2016 roku Henry McCullough.

„I'll Be Back”


Gdy John Lennon pisał wiosną 1964 roku „I’ll Be Back”, Arnold Schwarzenegger przerzucał w Grazu tony żelastwa, ale żaden John Connor nie wysłał mu z 2029 roku wiadomości, że kiedyś w amerykańskim filmie będzie się anonsował tytułem tej piosenki… Czym urzeka mnie ta piosenka, która kończy album „A Hard Day’s Night”? W warstwie formalnej cudowne jest to początkowe przejście między A-durem i a-mollem (w dalszej części utworu równie świetnie brzmi przejście między E-durem i a-mollem). W warstwie treściowej mamy do czynienia z facetem, który zwierza się, że zawsze będzie wracał do ukochanej, nawet jako zbity pies. Tej miłości nie da się terminować…

Wszystkie przetłumaczone przeze mnie do tej pory w całości albumu The Beatles:
Please Please Me
Rubber Soul
Revolver
Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
Magical Mystery Tour
Abbey Road
Let It Be

To jest dobra okazja, by przypomnieć artykuł ze „Świata Młodych” z 25 grudnia 1964 roku. Polska młoda dziennikarka Alicja Wielgoławska krytycznie opisuje wrażenia z koncertu Beatlesów. Wybaczam.

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

niedziela, 7 lipca 2024

Lennon wraca dodom

Na pograniczu Podkarpacia i kongresówki, gdzie mieszkałem za Gierka, koledzy ze 100-letnich wiejskich chałup mówili „do dom”, a nawet „dodom”. Przydałby mi się ten regionalizm przy tłumaczeniu kilku piosenek, ale nie mam śmiałości go użyć.

Przydałby się na przykład przy „When I Get Home”, mniej znanej (co nie znaczy, że mniej udanej) piosence z „A Hard Day’s Night”. Lennon jest w trasie, ma jakieś niezobowiązujące tête-à-tête, ale stawia sprawę jasno – gdy już będzie po przelotnym romansie, on wraca do domu. A jak wróci do domu, wszystko wyśpiewa!


O tak, o tak!
Do powiedzenia tyle mam jej
Gdy wrócę doń

No więc, w drogę mi
Bo chcę zobaczyć swoją miłą już dziś
Do powiedzenia tyle wszak znów mam jej

O tak, o tak!
Do powiedzenia tyle mam jej
Gdy wrócę doń

No chodź, z łaski swej
Ja czasu nie mam na bzdury te
Dziewczynę mam, co na mnie czeka wciąż dziś tam

O tak, o tak!
Do powiedzenia tyle mam jej
Gdy wrócę doń

Kiedy do niej wrócę tam
Przytulę mocno tak
I będę pieścił aż w Pińczowie dzień
Pokocham mocniej ją
Zanim znowu przejdę przez drzwi te

No już, przepuść mnie
Mam rzeczy zrobić sto, pewnie to wiesz
Tracę tu czas, znajomość z tobą mi nic nie da

O tak, o tak!
Do powiedzenia tyle mam jej
Gdy wrócę doń
Do powiedzenia tyle mam jej
Gdy wrócę doń

Olsztyn, 4.04-7.07.2024



W ten oto sposób koniec wieńczy dzieło, czyli już po zaledwie jedenastu latach ostatnia piosenka z „A Hard Day’s Night” przetłumaczona.


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

środa, 3 lipca 2024

Światło Księżyca w pełnym słońcu

Człowiek chodzi tyle lat po świecie, ale ciągle może zrobić coś pierwszy raz. Na przykład pierwszy raz wybrać się na Open’er.


„Wybrać się na Open’er” to zresztą za dużo powiedziane. Rozsądnie gospodarując siłami (głównie moimi, bo przecież nie młodzieżowej małżonki) oraz strategicznie zarządzając czasem obejrzeliśmy po prostu koncert Måneskin i wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje, czyli do Gdyni.
W tym momencie pojawia się pytanie „A co z Foo Fighters?”. Nic, nie jara mnie. Nie mówię, że skończyli się, zanim zaczęli. Po prostu nie czuję tego.

Czy czuję Måneskin? Mniejsza o to, ważne, że czuje małżonka, największa fanka tej włoskiej ekipy w Polsce, a może nawet w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Zjawiliśmy się przecież na tym koncercie w ramach obchodów jej bardzo okrągłych urodzin.


W przypadku festiwali nie tylko wykonawcy są ważni, ale i logistyka. Najpierw trzeba było dostać się na ul. Zieloną w Kosakowie, a potem zadeptywać zielone hektary, co przywodziło mi na myśl PZHS-y

Potem pół godzinki w kolejce do macanka…

I, jak na dyrektora operacyjnego przystało, pokierowałem sprawami tak, że stanęliśmy pod sceną (pod odpowiednią sceną!) kwadrans przed wejściem na nią Måneskin i jakieś dwanaście minut trzydzieści pięć sekund przed tym, jak rozentuzjazmowany tłum zaczął skandować nazwę zespołu. W całkiem niezłym miejscu nawet (potem okazało się, że za nami stanęło jeszcze parę tysięcy mniej ogarniętych logistycznie osób, które ewidentnie musiały dotrzeć już po rozpoczęciu).

A przecież nie można było stracić ani minuty, bo koncert festiwalowy siłą rzeczy krótki.

„Don't Wanna Sleep”. Gitara, perkusja, bas, wokal… W tej, budującej napięcie, kolejności pojawili się na scenie.

„Gossip”. Żona obserwuje Damiano, ja Victorię…

„Zitti e buoni”. Mogliby śpiewać tylko po włosku, prawda?


Ale z samym włoskim nie wybiliby się nigdy nawet na „prawie headlinera”. A „almost headlining” chyba Damiano nieco boli… Więc zespół Światło Księżyca musiał grać w pełnym słońcu.


„Honey (Are U Coming?)”

„Supermodel”

„Gasoline”. Pierdol się, benzyniarzu!

„Beggin'”. Grałem to podczas walentynkowej audycji, ale w oryginalnej wersji The Four Seasons.


„For Your Love”. Najdzikszy muzycznie moment koncertu!


„I Wanna Be Your Slave”. Taneczny nastrój udzielił się Thomasowi.


„Mammamia”. Zanim Damiano zrzucił fatałaszki, Ethan i Victoria zrobili grę wstępną.

„Bla Bla Bla”

„Kool Kids”. Szaleństwo na scenie. Sam bym się rzucił w objęcia dowolnemu członkowi zespołu!


I co? To koniec? Festiwal ma swoje prawa, minęła dokładnie godzina, więc nie licząc na nic więcej, ruszamy do wyjścia z sektora, co idzie wolno. Po dziesięciu minutach niespodziewanie (?) wychodzi Thomas i robi długi gitarowy wstęp do „The Loneliest”.

A na prawdziwy koniec ponownie „Gossip”. Na scenie pojawia się Tom Morello, który przecież uczestniczył w nagraniu tego utworu. Czy jego obecność na festiwalu (zagrał parę godzin później na mniej zacnej scenie) była przypadkowa czy w pakiecie? Nie trafiłem na RATM (chociaż się kiedyś wybierałem), więc chociaż Morello...


Skrót całości dla większego żalu, jeśli się nie było: