sobota, 31 października 2020

Każdy niech się zajmie swoim bobrem

Wprawdzie prawie dokładnie rok temu stwierdziłem nihilistycznie, że „pieśni protestu nic dziś nie znaczą”, ale od tego czasu wiele wirusów upłynęło w Łynie. W nowym świecie, jaki się nam wykuwa, każdy liczący się artysta musi zaznaczyć swoją obecność. W związku z posiadaniem niezachwianego przekonania o byciu liczącym się artystą, skomentowałem już trzykrotnie wstępną (jak się okazało) fazę pandemii. Dziś komentarz stricte społeczny. Bo jest co komentować.

Jako błyskotliwy komentarz do komentarza, chciałbym zauważyć, że:
1. Polska prawdopodobnie ma naturę korpuskularno-falową
2. jedni Polacy czują się cząstkami, inni falują, przy czym jest to stan chwilowy
3. dopełniacz liczby mnogiej od nazwy naszej ojczyzny, to Polsk (to na wszelki wypadek, gdyby dualizm korpuskularno-falowy nie opisywał wystarczająco precyzyjnie istoty).


E7
Cała Polska śpiewa z nami
Fis7
Wypierdalać z zakazami
A7
Ruszać chyżo z gównem tym
E7
Taki się ułożył rym

Cała Polska w ośmiu gwiazdkach
Być wkurwionym to nie fraszka
Obowiązek to jest psi
Taki się ułożył rym

Cała Polska dość ma tego
Dziękujemy ci, kolego
Co nie jesteś Bóg wie kim
Taki się ułożył rym

A7
Cała Polska, cała niemal
E7
Wszystkich przecież tutaj nie ma
A7
Różność nie jest niczym złym
Bb7 / A7 / Gis7 / G7 / Fis7 / F7 / E7
Taki się ułożył rym

Cała Polska jest w gorączce
Spaceruje rączka w rączkę
Młodzi, starzy, siwy dym
Taki się ułożył rym

Cała Polska oddech łapie
Powiedz mamie, powiedz tacie
Jaki z ciebie czarci syn
Taki się ułożył rym

Cała Polska tak dziś rzecze
Jesień kończy średniowiecze
Odrodzenie wygra z nim
Taki się ułożył rym

Cała Polska, cała niemal
Wszystkich przecież tutaj nie ma
Różność nie jest niczym złym
Taki się ułożył rym

Cała Polska na kartonach
Polka nie da się pokonać
Każdy napis to jak hymn
Taki się ułożył rym

Cała Polska dziś rymuje
Rzuca cipką, rzuca chujem
Już poeci wiodą prym
Taki się ułożył rym

Cała Polska wyszła w pole
Annuszka rozlała olej
Głowa zbliża się do szyn
Taki się ułożył rym

Cała Polska, cała niemal
Wszystkich przecież tutaj nie ma
Różność nie jest niczym złym
Taki się ułożył rym

Cała Polska przekonana
Że już został tylko anal
Strach się ruchać, weź się wstrzym
Taki się ułożył rym

Cała Polska – Żnin, Łódź, Kraków
Będzie rodzić im lewaków
Przed terminem, partii czyn
Taki się ułożył rym

Cała Polska nie chce klękać
Będzie bobrem zło zwyciężać
Każdy niech się zajmie swym
Taki się ułożył rym

Cała Polska, cała niemal
Wszystkich przecież tutaj nie ma
Różność nie jest niczym złym
Taki się ułożył rym

Cała Polska chce wolności
Niech stąd zniknie kilku gości
Wróci do butelki dżin
Taki się ułożył rym

Cała Polska wie, że nie jest
Podmiot zgodny z orzeczeniem
On, ona, ono, ja, ty, my, wy
Taki się ułożył rym

Cała Polska jest ciekawa
Jak się skończy ta zabawa
Zabrać te zabawki im
Taki się ułożył rym

Cała Polska, cała niemal
Wszystkich przecież tutaj nie ma
Różność nie jest niczym złym
Taki się ułożył rym

Cała Polska, cała niemal
Wszystkich przecież tutaj nie ma
Różność nie jest niczym złym
Taki się ułożył rym
Olsztyn, 30-31.10.2020

29.12.2022 wykonałem to na koncercie urodzinowym w Sowie:


Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

środa, 28 października 2020

Stary do młodego, młody do starego

Tak było zawsze i tak będzie na wieki wieków (amen). Młody nie rozumie starego, stary nie rozumie młodego. Tzn. stary sądzi, że młodego rozumie. Bo owszem, ma tę przewagę, że młody już był… Skoro jednak taki mądry swoim własnym doświadczeniem młodości, to czemu próbuje przekonać młodego do tego, co sam odrzucał kilkadziesiąt lat wcześniej? Nie nauczył się, że mu się nie uda? Te rozważania snuje Cat Stevens w utworze „Father And Son” z 1970 roku. Wytęż wzrok i słuch, by odróżnić wersy młodego od wersów starego…



To nie czas na zmiany jest
Weź po prostu to na luzie
Młodość twa winą twą
Dużo poznać musisz wciąż
Dziewczę znajdź, może dom
Jeśli zechcesz, weź za żonę
Na mnie patrz – stary człek, lecz szczęśliwy

Byłem kiedyś taki sam
Wiem, niełatwo być spokojnym
Kiedy już dojrzysz, że
Coś tu dzieje się
Lecz nie spiesz się, pomyśl też
O wszystkim, co tu masz na co dzień
Bo wciąż będziesz jutro tu, lecz
Czy marzenia też?

Jak mam tę wyjaśnić rzecz
Gdy on znów odwraca się
Tak było i tak jest
Wciąż to samo
Odkąd mogłem mówić już
To kazano, żebym słuchał
Dziś sposób jest
I już wiem, że stąd odejść muszę gdzieś
Wiem to, już muszę iść

To nie czas na zmiany jest
Siadaj tu, trochę zwolnij
Młodość twa winą twą
Dużo przeżyć musisz wciąż
Dziewczę znajdź, może dom
Jeśli zechcesz, weź za żonę
Na mnie patrz – stary człek, lecz szczęśliwy

Cały czas, gdy łkałem sam
Wciąż dusiłem wszystko w środku
Trudno jest, lecz trudniej ignorować to
Przyznałbym rację im
Lecz to oni mają ją, nie ja
Dziś sposób jest
I już wiem, że stąd odejść muszę gdzieś
Wiem to, już muszę iść

Olsztyn, 20.09-28.10.2020



Kropką nad i niech będzie to, że w tym roku Yusuf Cat Stevens nagrał „Father And Son” ponownie po pięćdziesięciu latach, podobnie jak całą płytę „Tea for the Tillerman” z 1970 roku. Ciekawe, co stary Yusuf powiedziałby młodemu Catowi…


Jest w doskonałej formie, w pierwszej piątce żyjących artystów, których chciałbym zobaczyć na żywo.

Póki co, 5.11.2021 pod Pomnikiem Odkrywców w Lizbonie trafiłem na wersję, którą zaprezentował MusicosKamones:


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT Horacy
Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

sobota, 24 października 2020

Nie mam czasu na tę miłość

Wprawdzie tę piosenkę przetłumaczyłem z powodu niedawnej śmierci Spencera Davisa, ale więcej będzie o genialnym Stevie Winwoodzie, który ma się zupełnie dobrze i jest w takim wieku, że mogę sobie jeszcze wyobrazić obecność na jego koncercie (oczywiście jak się skończy to całe C-gówno).

Steve miał zaledwie 14 lat, gdy został członkiem The Spencer Davis Group, gdzie śpiewał, grał na gitarze i organach Hammonda. Nie miał jeszcze lat 19, gdy odszedł z zespołu starszego prawie o dekadę Davisa, by założyć Traffic. Nie miał jeszcze lat 20, gdy zagrał na organach Hammonda w słynnym jamie „Voodoo Chile” na płycie Hendriksa. Nie miał jeszcze lat 21, gdy założył Blind Faith, czyli (upraszczając) kontynuację Cream. Mimo tych wszystkich świetnych momentów, nie zaszedł moim zdaniem tak daleko w karierze, jak powinien… Jest nie tylko zdolnym wykonawcą, ale i świetnym autorem. Jego dziełem jest właśnie „I’m a Man”, do którego użył akordu E7+9 (pokazał mu go nie nikt inny jak Hendrix). Słowa napisał Jimmy Miller, producent nagrań.
Muzyka genialna, słowa intrygujące, choć może nieco banalne w przesłaniu (wybór między zatraceniem się w miłości a poświęceniem się sztuce). Banalność słów nieco mija w wersie dotyczącym życia z kotem, co czyni utwór zupełnie zrozumiałym w Polsce roku 2020.


Cóż, poduszkę mam w nieładzie
Pekaesy rosną mi
Postawiłem na muzykę
Gram, by zawsze wygrać w tym
Nie mam czasu na tę miłość
Cały czas zajęty mam
W kółko siedzę, by to wszystko
Co tu tworzę, miało smak

Cóż, męski typ, tak to ja
Nie zrobię nic, lecz kocham cię
Cóż, męski typ, tak to ja
Nie zrobię nic, lecz kocham cię

Gdybym mógł wybierać jednak
To bym raczej z kotem żył
Wciąga nas mentalna brednia
Tam, gdzie każdy z nas już był
A w relacji z każdym innym
Póki silna wolna jest
Trwać w oporze przed czymś głębszym
Z każdą ładną, co mam przed

Męski typ, tak to ja
Nie zrobię nic, lecz kocham cię
Lecz męski typ, tak to ja
Nie zrobię nic, lecz kocham cię

Muszę twarz ocalić swoją
Gdybym miał opuścić tron
Na królestwo wciąż mieć oko
Ludzi nie znam, co w nim są
Myślą, że nie jestem ludzki
I z kamienia serce me
I problemów nie mam żadnych
I mam sedes złoty wręcz

Męski typ, tak to ja
Nie zrobię nic, lecz kocham cię
Cóż, męski typ, tak to ja
Nie zrobię nic, lecz kocham cię

Olsztyn, 24.10.2020



Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

Nowy początek mile widziany

Taka atmosfera w kraju, że najchętniej przetłumaczyłbym „Woman Is the Nigger of the World”, ale już to dawno temu zrobiłem. Wcale nie w zastępstwie inna ważna pieśń Lennona z tytułem, który nawet mógłby pasować do tego, co się dzieje. Nowy początek mile widziany!

Singel z „(Just Like) Starting Over” ukazał się dokładnie czterdzieści lat temu. Ciekawe, jak dziś odbieralibyśmy tę piosenkę, gdyby nie to, co zdarzyło się półtora miesiąca później pod Dakotą… Może wrażenie, jakie robi cała płyta „Double Fantasy”, zbladłoby wobec tych albumów, które John Lennon nagrałby w kolejnych latach, zwłaszcza że początkowe recenzje nie były przychylne. Moje ulubione gdybanie zostawiam dziś jednak gdybakom, bo pieśń jest naprawdę wyjątkowa. John Lennon wraca po pięciu latach poświęconych życiu rodzinnemu do aktywności twórczej (z naszej perspektywy pięciu latach zmarnowanych, z jego perspektywy – na pewno bardzo ważnych).


Życie nam, we dwoje, jest jak klejnot, we dwoje
Dojrzeć czas, dojrzeć czas
Miłość ta wciąż wyjątkowa
Bierzmy tę szansę i lećmy stąd, gdzieś stąd, ja, ty

Tak długo razem nam mija czas
I nie jest winne żadne z nas, że tak szybko
Lecz gdy cię ujrzę, skarbie
To będzie jakby miłość dopadła nas znowu dziś
To jak zacząć znowu, zacząć znowu

I każdego dnia wciąż kochać się
Dlaczego by nie kochać się, to przyjemne
Rozwinąć skrzydła czas i w dal
Nie pozwól, by kolejny dzień przeminął już
To jak zacząć znowu, zacząć znowu

Czemu nie wybrać gdzieś się
Ruszyć stąd gdzieś tam daleko, hen
I być razem znowu sami gdzieś
Tak jak kiedyś, jak w te pierwsze dnie
Tak, tak skarbie

Tak długo razem nam mija czas
I nie jest winne żadne z nas, że tak szybko
Lecz gdy cię ujrzę, skarbie
To będzie jakby miłość dopadła nas znowu dziś
To jak zacząć znowu, zacząć znowu

Życie nam, we dwoje, jest jak klejnot, we dwoje
Dojrzeć czas, dojrzeć czas
Miłość ta wciąż wyjątkowa
Bierzmy tę szansę i lećmy stąd, gdzieś stąd

Zacząć znowu, zacząć znowu
Zacząć znowu, zacząć znowu
Zacząć znowu, zacząć znowu

Olsztyn, 17-20.10.2020



Z ciekawostek – na płycie gitarę basową obsługiwał Tony Levin, oczywiście jeszcze nie tak znany, jak dziś, ale już mający na koncie linie basowe zagrane dla Paula Simona, Petera Gabriela, Alice Coopera czy Lou Reeda, a nawet pierwszą współpracę z Robertem Frippem (jeszcze nie z King Crimson, bo w tym zespole pojawił się dopiero rok później). I właśnie z King Crimson dane mi go było zobaczyć w Zabrzu w 2016 roku:

Kącik okładkowy, czyli miałem taką kasetę:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

sobota, 10 października 2020

Ringo i jego pierwszy raz

Ringo, eufemistycznie mówiąc, nie napisał zbyt wielu piosenek dla Beatlesów. Tej zresztą też nie napisał. Nie za to go jednak kochamy. Oprócz tego, że był najlepszym perkusistą w zespole (a jednak!), był nieustającym źródłem inspiracji dla bardziej utalentowanych kolegów. Choćby jego powiedzonka, dzięki którym mamy „A Hard Day’s Night” czy „Tomorrow Never Knows”.

Z „What Goes On” jest nieco inaczej. John napisał prototyp tej piosenki jeszcze w czasach The Quarrymen. Potem w 1963 roku nagrał z Paulem jej próbną, ciągle niedokończoną wersję. Aż w czasie pracy nad „Rubber Soul” wyciągnął ją ponownie, coś tam dołożył Paul, coś Ringo (w efekcie pierwszy raz zaistniał na płycie jako autor) i mamy piosenkę o niewiernej dziewczynie.
A ja mam przedostatnie tłumaczenie z „Rubber Soul”. Na 3 grudnia zdążę…


Co ty tam w sercu masz?
Co ty tam w głowie masz?
Że rozdzielasz teraz nas
Gdy mnie źle traktujesz tak
Co ty tam w głowie masz?

Tamtego dnia ujrzałem cię
Gdy szedłem z tyłu krok
Lecz gdy go z tobą zobaczyłem
Mą przyszłość dopadł mrok
Takie dziewczę, jak ty, ciągle musi łgać
Czemu tak Co ty tam w sercu masz?

Co ty tam w głowie masz?
Że rozdzielasz teraz nas
Gdy mnie źle traktujesz tak
Co ty tam w głowie masz?

Spotkałem cię dziś rano
Patrząc, co się zdarzyć ma
Więc tak się sprawy mają
Byłem ślepy, jasność mam
Takie dziewczę, jak ty, ciągle musi łgać
Czemu tak

Co ty tam w sercu masz?

Wciąż tylko ty w mych myślach
Lecz nic nie zmieniasz się
Dla ciebie nikim jestem
I bez imienia wręcz
Czy me serce chciałaś złamać, choćbym zmarł
Czemu tak

Co ty tam w sercu masz?
Co ty tam w głowie masz?
Że rozdzielasz teraz nas
Gdy mnie źle traktujesz tak
Co ty tam w głowie masz?

Olsztyn, 27.07-10.10.2020



Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

piątek, 9 października 2020

Żal mi tej Mary Jane

Odrzut, ale za to jaki… Jeśli coś nie weszło na „Biały Album”, to najpewniej tylko dlatego, że miało naprawdę dużą konkurencję.

Ja wiem, miłośnicy The Beatles, którzy zatrzymali się na „A Hard Day’s Night” lub co najwyżej na „Help!”, utworów pokroju „What's the New Mary Jane” raczej nie lubią. Nie cierpi ich zresztą również wielu z tych, którzy dopłynęli z zespołem do „Abbey Road”. W obydwu przypadkach palmę pierwszeństwa dzierży jednak na pewno „Revolution 9”, więc wdzięczna pieśń o przygodach Mary Jane jest jakoś tolerowana. Tym łatwiej, że pojawiła się oficjalnie dopiero w 1996 roku na „Anthology 3”, czyli już w czasach, gdy każda beatlesowska nowość była przyjmowana z pocałowaniem ręki i to z przyklękiem.
O czym jest ten utwór? Tradycyjnie, jak to u Lennona, Mary Jane raczy wiedzieć… Może to była tylko okazja do eksperymentów muzycznych. Może kolejna ukryta opcja botaniczna. Może reminiscencja z dzieciństwa (jest coś u Milnego, tego od Kubusia Puchatka, o Mary Jane, która, wręcz przeciwnie niż w piosence Lennona, czuje się dobrze). A może kolejny żart Lennona, który podstępnie zmusza nas do szukania ukrytych znaczeń tam, gdzie ich nie było, nie ma i nie będzie.
Aha, to tłumaczenie z okazji przypadającej dziś osiemdziesiątej rocznicy urodzin Johna Lennona (nie z okazji osiemdziesiątych urodzin, irytują mnie te wszystkie „Happy Birthday” kierowane w stronę nieboszczyków).


Wygląda jak królowa gnu
Zje placki w śmietanie i już
Ma smak mongolskiego barana
Przybyła wprost z Aldebarana

Żal mi jej, Mary Jane, czuła się źle na party
Żal mi jej, Mary Jane
Żal mi jej, Mary Jane, czuła się źle na party

Tak chciałaby pobrać się z Yeti
Co żłobi po kątach spaghetti
Więc skacze jak fasolki strąk
By ciało swe chudsze mieć wciąż

Żal mi jej, Mary Jane, czuła się źle na party
Żal mi jej, Mary Jane
Żal mi jej, Mary Jane, czuła się źle na party

Żre znów patagońskie racuchy
Co z ginem dodają otuchy
Wie, jak znajomości tu mieć
Już z Apple dogaduje dziś się

Żal mi jej, Mary Jane, czuła się źle na party
Żal mi jej, Mary Jane
Żal mi jej, Mary Jane, czuła się źle na party
Olsztyn, 7-9.10.2020



Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

poniedziałek, 5 października 2020

Powrót do jurty

Tegoroczny krótki urlop październikowy zamknął nam się pewnego rodzaju klamrą… Najpierw odwiedziliśmy Sandomierz, a potem wylądowaliśmy na Podlasiu, gdzie oczywiście nie mogliśmy darować sobie wizyty w Tatarskiej Jurcie. Jak zapisali się Tatarzy w historii Sandomierza, nie będziemy tu wypominać. Od roku 1259 czasu trochę minęło, a Tatarzy polscy żyją dobrze w naszych granicach od wielu stuleci. W Kruszynianach, bo przecież o nich mowa, od 1679 roku.



Podczas poprzedniej wizyty na tatarskim Podlasiu odwiedziny w Tatarskiej Jurcie były kropką nad i, przed którą były mizary i meczety w Bohonikach oraz w Kruszynianach. Tym razem kuchnia Dżennety była na finał peregrynacji po nieco odległej Krainie Otwartych Okiennic. Wiele się od naszej poprzedniej wizyty wydarzyło… „Wiele” to eufemizm. Przecież wiadomo, że chodzi o pożar, jaki wybuchł w nocy z 30 kwietnia na 1 maja 2018 roku. Dzielna ekipa Jurty bardzo szybko wznowiła działalność w prowizorycznych, a następnie zastępczych warunkach.


Jechałem ze wspomnieniem tatarskiej pyzy, pierekaczewnika i listkowca, ale tym razem trafiliśmy na nieco inne menu (to nie sieciówka, to rodzinna kuchnia, improwizacja jest naturalna).

Po pierwsze katłama.


Po drugie banash.

Po trzecie kołduny tatarskie.

Po czwarte manty z serem na słodko.

Po piąte dedykowana woda produkowana w nieodległych Krynkach.

A na wynos na jutrzejszy obiad babka ziemniaczana z grzybami, manty na ostro i czeburek...

niedziela, 4 października 2020

Żydowski król w Białymstoku

Jakieś fatum wisiało nad naszą obecnością na dzisiejszym przedstawieniu „Jesus Christ Superstar” w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.



Najpierw system sprzedaży biletów postanowił dać mi znienacka tylko 15 sekund (tak, sekund) na wypełnienie danych. Klepię we wszelakie klawiatury od około 35 lat i czuję się mistrzem wszechświata i okolic, ale wpisanie w zadanym czasie imienia, nazwiska, dwukrotnie maila, przeczytanie kilku komunikatów i naciśnięcie odpowiedniego guzika z kilku do wyborów skończyło się oczywiście niepowodzeniem. W efekcie wybrane przeze mnie miejsca przestały być dostępne, a ja zostałem z niczym… A że były to miejsca najlepsze z punktu widzenia epidemicznego (czteroosobowa loża w całości dla dwóch osób, zgodnie z założeniami, że dostępne jest co drugie miejsce), zupełnie nie miałem ochoty na inne. Zwłaszcza, że były to też miejsca całkiem przyjemne z punktu widzenia, nomen omen, widzenia sceny.

Po kwadransie, czego się spodziewałem, ale trwałem w niepewności, bilety wróciły do puli, system tym razem nie zwariował i dał mi przyzwoite 15 minut na dokończenie zakupu, co uczyniłem. Jak widać miejsca były nie tylko dobre, ale i tanie. No i w ogóle były, co w normalnych czasach nie zdarzyłoby się. Nie, nie napiszę, że epidemia ma dobre strony. W normalnych czasach zaplanowałbym urlop pół roku wcześniej i tak samo wcześniej kupił bilety. W nienormalnych czasach musiałem to zrobić trzy dni wcześniej…

To było pierwsze fatum. Drugie? Z niejasnych przyczyn wdrukowałem sobie do głowy, że przedstawienie zaczyna się o godz. 19:00. Gdy zatem o godz. 17:15 rzuciłem okiem na bilet, włos zjeżył mi się na głowie… Nie na tyle jednak, by kwadrans później nie iść luźnym spacerowym krokiem w kierunku Opery i Filharmonii Podlaskiej. Tzn. tak się nam wydawało… Bo tu wkracza do akcji fatum numer trzy. Zamiast do nowoczesnego budynku przy Odeskiej 1 wybraliśmy się beztrosko do poprzedniej siedziby białostockiej filharmonii, czyli na Podleśną 2. W efekcie o godz. 17:50 pocałowaliśmy klamkę starej filharmonii, będąc o 1,5 km od właściwego miejsca, co wyjaśniła nam sympatyczna białostocczanka szczęśliwym trafem parkująca akurat samochód przy rzeczonej klamce. Sympatyczna na tyle, że po 30 sekundach siedzieliśmy już w jej samochodzie, a po 5 minutach byliśmy pod właściwą klamką…

Nie przyszliśmy tu jednak, by oglądać klamki. „Jesus Christ Superstar” to frapujący temat (coś o przeznaczeniu, coś o walce dobra ze złem, coś o zazdrości, coś o relacji mistrz uczeń, coś o zwątpieniu, coś o polityce) oraz intrygująca muzyka (coś rockowego, coś wodewilowego, coś operowego). Dostaliśmy to wszystko plus sugestywną choreografię (autorstwa Santiago Bello) i świetne wykonanie, zarówno wokalno-taneczne, jak i instrumentalne. Na scenie w porywach ze trzydzieści albo więcej osób i to wszystko grało jak trzeba! (nie wiem tylko co sądzić o scenie Ostatniej Wieczerzy, w której doliczyłem się 15 uczestników).

Co do szczegółów – świetny Łukasz Zagrobelny w roli Judasza. Porównywalny Jakub Wocial (jednocześnie reżyser) w roli Jezusa.

Nieodgadniona Magdalena Masiewicz jako Przeznaczenie.

W roli Kajfasza (w środku) Roman Chumakin ze swoim rosyjskim basem. Cudownie!

W groteskowego Heroda dzisiejszego wieczora wcielił się z powodzeniem Krzysztof Stankiewicz.

I zasłużone brawa dla zespołu muzycznego… Głośno lub cicho, szybko lub wolno. Zależnie od potrzeby.


I jeszcze ewidentnie obsadzeni po warunkach Piłat i Maria Magdalena...

sobota, 3 października 2020

Śpiewam nad rzeką dzieciństwa

Skoro z powodu pandemii musiałem odwołać koncerty w Nowym Jorku, Buenos Aires i Tokio, nie pozostało mi nic innego, jak wystąpić nad rzeką dzieciństwa. A jest nią nie Wisła, nie San nawet, a Łęg w Gorzycach pod Sandomierzem. Zanim jednak stanie się nad rzeką, trzeba przekroczyć wał przeciwpowodziowy. Nie stałem na nim 38 lat. To banalne, ale wtedy wydawał mi się większy…



Nie wiem, czy pomysł „występu” na rzeką był bardziej spontaniczny, czy bardziej wystudiowany. W każdym razie w bagażniku samochodu przypadkowo znalazła się i kamera, i statyw, i pulpit, teksty piosenek, o gitarze nie wspominając.


Repertuar był krótki, ale treściwy. Po pierwsze „Trzynaście srebrników”, bo przecież właśnie w tej rzece miałem się nie kąpać (kto zabroni 10-latkowi wchodzić z kolegami do wody?).


Po drugie „Come Together”, bo przecież właśnie nad tą rzeką roztrząsałem z Mariuszem o wyższości Johna nad Paulem (kto zabroni 13-latkowi przeżywać śmierć Beatlesa?).


Po trzecie „Riders on the Storm”, bo czemu nie (kto zabroni 53-latkowi śpiewać o mordercy na drodze?).