czwartek, 29 lipca 1982

Patelnią po oczach

Moje życie harcerskie w Hufcu Gorzyce przebiegało od przypadku do przypadku. Kilka zbiórek zuchowych, obietnica zuchowa, kilka zbiórek harcerskich, a na finał obóz w Łazorach w gminie Harasiuki koło Biłgoraju.

Bardzo się nam te pobliskie Harasiuki podobały. Tak bardzo, że nasz zastęp nazwaliśmy „Hare Siuki”, co ewidentnie miało nawiązywać do Hare Kriszna (parę miesięcy wcześniej w objazdowym kinie, które przyjeżdżało do Zakładowego Doku Kultury przy WSK PZL, oglądaliśmy film „Hair”). Wizytujący obóz jakiś partyjniak nie zrozumiał dowcipu, ale się zaśmiał. Zupełnie by nie zrozumiał, czemu na piosenkę zastępu wybraliśmy „Pepe wróć” Perfectu.
A propos muzyki – to był obóz zupełnie niepuszczański. Po środku placu apelowego stał głośnik, z którego leciała muzyka. Normalnie, głośna, rockowa. Np. właśnie Perfect, ale też Scorpions, który przecież wydał wtedy fajną (ostatnią ciekawą…) płytę, Maanam. No po prostu wszystko, co było na Liście Przebojów Programu III.
Przy ogniskach śpiewaliśmy jednak obowiązkowy zestaw piosenek, z „Krajką” na czele. Oczywiście plus nasze „Pepe wróć”.
W naszym namiocie (zajmowanym oczywiście wspólnie z Mariuszem oraz z kolegami o wyszukanych pseudonimach: Sanki, Boguś, Spirala, Szymszel, Tomczyna, Porządkowy vel Rzutnik oraz Nowicjusz) działy się różne rzeczy, np. zakupione w Harasiukach soki zamieniały się po otwarciu i po leżakowaniu przez dwa-trzy dni w niesoki, co po latach trafiło do tego tłumaczenia.
Na dole płynęła rzeka Tanew. Służyła oczywiście do kąpieli, ale i do innych zabaw. Kilka dni przed końcem obozu puszczaliśmy na niej kaczki. Patelniami. Lidka P., zwana już chwilę później Krwawą Lidką, jedną z tych kaczek puściła na wysokości mojej głowy. Instynktownie zasłoniłem się dłonią… W efekcie wieziony byłem potem pilnie na pace dostawczego żuka do izby przyjęć w Biłgoraju, gdzie pan doktor wsadził mi dwa palce w ranę, by ją oczyścić po zlaniu wodą utlenioną, następnie wbił igłę ze znieczuleniem, a na finał zrobił fachowo dwa szwy.
Dwa dni później, z tą poważnie zabandażowaną dłonią, składałem przyrzeczenie harcerskie, oczywiście na wierność socjalizmowi. Czekam na lustrację. Tym bardziej czekam, że pełniłem na obozie funkcję zastępowego, czyli ewidentnie byłem reżimowym funkcjonariuszem.


Wracając do wspomnianego wcześniej Perfectu, tak to widziałem w „Świecie Młodych” 5 czerwca 1982 roku, czyli miesiąc przed obozem. O „Pepe wróć” Hołdys nie mówi, ale w radiu nie przestawali tego grać.

I drugi kącik „Świata Młodych”, czyli wspomniany musical „Hair” w numerze z 27 czerwca 1981. Tak to widziałem.

16-29.07.1982
obóz hufca ZHP Gorzyce
Łazory koło Harasiuków