sobota, 25 marca 2023

Jasna strona ciemnej strony

O „Ciemnej Stronie Księżyca” powiedziano i zaśpiewano już wszystko. No, prawie wszystko. Brakowało kropki nad i, którą postawiliśmy w ten weekend w Olsztyńskim Planetarium.


Trudno w twórczości Pink Floyd doszukiwać się optymistycznego przesłania (pomijam tu tyleż oryginalną, co niesprawiedliwą niedawną opinię Filipa Łobodzińskiego, że więcej treści znajdziemy w jednej piosence Boba Dylana niż w całej literackiej części twórczości PF). „Animals” – ludzie to socjopatyczne bydlaki. „Wish You Were Here” – show business to nędzna moralnie pijawka. „The Wall” – człowiek człowiekowi cegłą. „The Final Cut” – cali jesteśmy z ran.

Nie inaczej jest z „The Dark Side of the Moon”, z tą może różnicą, która zresztą jest przyczyną wielu nieporozumień mentalnych, że muzycznie jest to album najbardziej przystępny w odbiorze (żeby nie powiedzieć: lekki, łatwy i przyjemny). Powiedzmy sobie szczerze – nie po to (a na pewno nie tylko po to) masowy odbiorca utrzymywał płytę przez dwie dekady na liście Bilboardu, żeby delektować się rozważaniami o nieuchronnej śmierci, podstępnej potędze pieniądza, marnowaniu najlepszych lat życia czy przyczynach konfliktów zbrojnych. Ale, przyznajmy tu częściowo rację Januszowi Fąferskiemu (przepraszam, to pierwszy i ostatni raz przywołuję „Dudusia” w kontekście współczesnego FŁ), są to rozważania na tyle elementarne, że przesłanie dotrze i do liberalnego intelektualisty z Nowego Jorku, i do z dziada pradziada mieszkańca Nowego Targu. Nie wiem, co pokazała telewizja dla „z dziada pradziada”, ale wiem, że w wolnych mediach był okolicznościowy rzeczowy i ciekawy materiał.

Przesłanie dotarło i do mnie, może nie na przełomie lat 70. i 80., gdy pierwszy raz wysłuchałem płyty. Po latach na pewno – to był pierwszy album jakiegokolwiek zespołu, który przetłumaczyłem w całości – dziesięć lat temu, na czterdziestolecie „Ciemnej Strony Księżyca”. I mam nadzieję, że, w przeciwieństwie do podmiotu lirycznego utworu „Time”, nie zmarnowałem tych dziesięciu lat:
- marzec 2014 – pierwszy raz na koncercie Spare Bricks,
- listopad 2014 – premiera „Hey You” po polsku w Kętrzynie, 300 metrów od mojej byłej szkoły średniej, a po dwóch dniach powtórka w Olsztynie,
- marzec 2015 – cztery razy na scenie Olsztyńskiego Planetarium zapowiadam „Hey You” po polsku,
- maj 2015 – w Kętrzynie,
- lipiec 2015 – w Ostródzie,
- kwiecień 2016 – wizyta na koncercie w Łomży, co owocuje specjalną polską wersją „Money”,
- czerwiec 2016 – wspólne chwile na wrocławskim koncercie Gilmoura, po którym (utrzymuję, że to mój pomysł) odbywa się międzynarodowe afterparty,
- lipiec 2016 – Floydowska Strona Ostródy (moja nazwa), czyli wykonanie po polsku wspólnie z kilkuset osobami „Another Brick in the Wall (part II)”), zgłębianie sensu całego „The Wall” podczas specjalnej projekcji filmu z moim tłumaczeniem a na deser w hotelowym zaciszu hotelu rejestracja akustycznej wersji „Time” po polsku,
- wrzesień 2016 – mój pierwszy wspólny występ z Jackiem, basistą i wokalistą Spare Bricks,
- grudzień 2016 – jestem świadkiem, jak zespół podbija Gdańsk,
- czerwiec 2017 – kolejna wizyta zespołu w Olsztyńskim Planetarium, po której zapada decyzja, żeby robić całe „The Wall” po polsku,
- wrzesień 2017 – mój drugi wspólny występ z Jackiem,
- grudzień 2017 – po raz trzeci wspólnie z Jackiem na scenie (i z Michałem ze Spare Bricks),
- marzec 2018 – zgrupowanie kondycyjne we Wrocławiu, podczas którego zatwierdzamy cały (no, prawie cały) tekst „The Wall”,
- lipiec 2018 – prapremiera „The Wall” po polsku w Mrągowie,
- wrzesień 2018 – chwilowy oddech od „The Wall” w planetarium, ale warszawskim,
- grudzień 2018 – oficjalna premiera polskiej wersji „The Wall” w olsztyńskiej filharmonii,
- październik 2019 – czwarty raz z Jackiem na scenie (i z Michałem, już nie ze Spare Bricks),
- listopad 2019 – dwa koncerty z polskim „The Wall” dokładnie w 40. rocznicę premiery albumu,
- marzec 2022 – po 840-dniowej przerwie wywołanej wiadomymi przyczynami – znów działamy!, tym razem rok przed jubileuszem pierwszy koncert (a w zasadzie dwa) z „The Dark Side of the Moon”, częściowo po polsku,
- lipiec 2022 – i jeszcze raz w Kętrzynie, znów „Ciemna Strona Księżyca” częściowo po polsku,
- grudzień 2022 – piąty raz z Jackiem na scenie (i z Agnieszką, wokalistką i saksofonistką Spare Bricks).

A może to jest właśnie marnowanie życia? Może trzeba było pójść na kurs past twarogowych? Lepiej bym zrobił idąc na jakieś warsztaty dramaturgiczne, bo pełen jak zawsze świeżych pomysłów Darek Naworski postawił przede mną zadanie napisania monologu, który otworzy jubileuszowe koncerty. Zacząłem w lipcu zeszłego roku, potem zarządziłem sobie pół roku marnowania czasu, więc skończyłem dopiero w styczniu i Maciek Mydlak mógł się zabrać za przygotowania do występu. W ramach tych przygotowań mój tekst uległ pewnym zmianom, które na pewno wyszły mu na dobre, ale nie omieszkam przygotować wersji autorskiej (walczą we mnie dwie dusze – autora, który kocha każde napisane przez siebie słowo i redaktora, który wie, że każdy tekst da się skrócić o połowę).

Równocześnie z tworzeniem tekstu monologu „Mów do mnie”, przygotowałem kilkanaście filmików promujących koncerty. W jednym np. roztrząsam problem daty premiery płyty (według różnych wykładni między 1 i 24 marca 1973, a przecież są i daty rok wcześniejsze):


W innym kilkanaście razy każę Jackowi wcielić się w rolę Gerry’ego O'Driscolla. A to było tak: Stoją mądrale pod drzwiami studia Abbey Road i rozważają, co może być po ciemnej stronie Księżyca. Prosty odźwierny Gerry O'Driscoll błyskotliwie wyjaśnia swoim irlandzkim akcentem, że „Tak naprawdę Księżyc nie ma ciemnej strony. W rzeczywistości to wszystko jest ciemne. Jedyne, co sprawia, że wygląda jasno, to Słońce”.


W innym przywołuję opinię Paula McCartneya, który poleca „Ciemną Stronę Księżyca”! Wprawdzie Pink Floydzi nie dali jego wypowiedzi na płytę (pojawia się za to jego ówczesny gitarzysta, jedyny facet z tej płyty i jedyny facet z Woodstock, który był w Olsztynie!), ale jak widać, nie jest małostkowy:


Trafiłem również per procura do audycji Pawła Jarząbka (tego samego świetnego gościa, który kilkadziesiąt lat temu uczył mnie – średnio skutecznie – języka niemieckiego, ale coś mi się pokręciło i po latach długo byłem przekonany, że uczył mnie języka angielskiego) pod nazwą „Szafa z muzyką” w radiu UWM FM:


No i wymądrzałem się w Telewizji Kopernik, w czym pomaga mi kompetentny Paweł Amulewicz:


Ba, porzucając na chwilę walkę z czasem (znów ten czas!) przy tłumaczeniu „Please Please Me” zrobiłem polską wersję „Ticket to Ride”, czyli utworu, który nieoczekiwanie (?) zaistniał w ostatnich sekundach „The Dark Side of the Moon”.


A nawet, penetrując piwnicę starego mieszkania, trafiłem na wykonaną własnoręcznie 34 lata temu kopię tekstu „The Dark Side of the Moon”.

Satysfakcjonująco mało błędów!

Kończąc wątek przygotowań, dodam, że wyszykowaliśmy sobie z małżonką adekwatne koszulki. Moja:

Żony:

Może w końcu coś o koncercie. O koncertach właściwie, bo były cztery. Wytęż słuch i znajdź różnicę między poszczególnymi przedstawieniami.

Piątek, 24.03.2023, godz. 17:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Byli świadkami oficjalnej premiery polskiej wersji „The Dark Side of the Moon”.


Piątek, 24.03.2023, godz. 20:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Udało się im uniknąć, choćby przypadkowo, bycia świadkami czeskiego błędu polskich piłkarzy.


Sobota, 25.03.2023, godz. 17:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Po wyjściu z planetarium mogli spokojnie czekać na asteroidę 2023 DZ2, która około godz. 20:50 przeleciała między Ziemią i Księżycem. I niczego nie zaćmiła.


Sobota, 25.03.2023, godz. 20:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Dostali w nagrodę za najbardziej wytrwałe brawa drugi bis!



„Mów do mnie”
Maciej Mydlak sprofesjonalizował mój tekst.

„Speak to Me”
O te kolory idioci po 50 latach zrobili awanturę.

„Breathe”
Zespół Pink Floyd mógłby być ziemskim towarem eksportowym na całą Drogę Mleczną.


„On the Run”
Nie, to nie jest słynna ucieczka galaktyk.

„Time”
Ustaliliśmy z małżonką, że gdyby z płyty miał zostać jeden utwór, to właśnie ten.

„Breathe (Reprise)”
…słuchać ciepłych i magicznych słów…

„The Great Gig in the Sky”
Gościnią zespołu była Ola Bieńkowska, mająca za sobą współpracę z The Australian Pink Floyd Show oraz Brit Floyd i wiele innych ciekawych osiągnięć artystycznych.

„Money”
Bałem się tego tłumaczenia, ale interpretacja Adama usuwa w cień wszelkie moje niedociągnięcia.

„Us and Them”
Podstępnie lekki utwór o mrożącym krew w żyłach przesłaniu.

„Any Colour You Like”
Na przykład różowy.

„Brain Damage”
Będziemy z ciemnej strony Księżyc znać…

„Eclipse”
Przejęty faktem, że będziemy prezentować dzieło w planetarium, dokonałem stosownej poprawki w ostatnim akapicie tekstu, by nie było żadnych wątpliwości natury astronomicznej.

„High Hopes”
Efektowne wejście na zakończenie utworu menedżera zespołu z wnuczką!

„Echoes”
Można godzinami słuchać (i obserwować!), jak Paweł gra na potencjometrze gitary.

To był ten moment, gdy władowywałem się na scenę.

„Comfortably Numb”
Utwór dla szczególnie wytrwałych w klaskaniu, czyli drugi bis na końcowym koncercie.

Zespół Spare Bricks (od lewej):
• Paweł Wrocławski – gitara elektryczna
• Agnieszka Szpargała – śpiew, saksofon
• Jacek Aumüller – gitara basowa, śpiew, syntezator basowy
• Arkadiusz Spanier – instrumenty klawiszowe
• Michał Witiak – perkusja
• Adam Jęczmyk – śpiew, gitara elektryczna

Wokaliza „The Great Gig in the Sky”:
• Aleksandra Bieńkowska

Monolog „Mów do mnie”:
• Maciej Mydlak – wykonanie
• Robert Zienkiewicz – tekst

Tłumaczenie „The Dark Side of the Moon”:
• Robert Zienkiewicz

Wizualizacje:
• Leszek Błaszkiewicz

Realizacja dźwięku i technika:
• Michał Kozłowski
• Robert Orłowski

Grafiki:
• Dariusz Prokopczuk

Obrazy:
Jarosław Szarabajko

Partnerzy:
• Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne
• Telewizja Kopernik
• Gazeta Wyborcza Olsztyn

Management i lasery:
• Nu Media

Menedżer zespołu:
• Dariusz Naworski

PS 1
No więc „Ciemna Strona Księżyca” nie zawiera optymistycznego przesłania, ale bawiliśmy się przy tym doskonale. To nasza Jasna Strona Księżyca!

PS 2
Co dalej?
• Jesienią kolejne koncerty, miejmy nadzieję, że również w naszym regionie.
• Za dwa lata „Wish You Were Here”? Skoro już przetłumaczyłem, to niech się nie marnuje.
• A my z Jackiem knujemy coś na boku…

środa, 22 marca 2023

One, two, three, four... Sixty!

Beatlesi nagrali swoją debiutancką płytę w jeden dzień. Ja potrzebowałem na przygotowanie jej polskiej wersji 10 lat. A i tak jeszcze nie skończyłem.

Dziś album „Please Please Me” kończy 60 lat. Skoro już jesteśmy przy datach, to najpierw ta, której nie mogę pamiętać (bo więcej niż połowa płyt Beatlesów jest starsza ode mnie). 20 marca 1963 roku Piotr Kaczkowski usiadł pierwszy raz przed mikrofonem pewnego radia (Tego, Którego Już Nie Ma) i zapowiedział „Love Me Do”. Ciekawe, czy wiedział, że dwa dni później ukaże się debiutancki album zespołu The Beatles, o istnieniu którego na pewno mało kto w Polsce wiedział. Bo i niby skąd w marcu 1963 roku miał wiedzieć? A może młody Piotrek już miał swoje wtyki?
Dwadzieścia lat później Piotr Kaczkowski, czego byłem już nausznym świadkiem, zaprezentował w swojej audycji „Kanon rocka” płytę „Please Please Me”. Brzmi to dziś śmiesznie, ale była wówczas strasznie stara – miała aż dwadzieścia lat! Pamiętam jak dziś, że redaktor Kaczkowski zapowiedział ją jako „prawdopodobnie najstarszą płytę, jaka pojawi się w >>Kanonie rocka<<”. Od marca 1983 roku do dziś minęło 200 proc. więcej czasu niż od debiutu Beatlesów do tamtej audycji Piotra Kaczkowskiego. A że na czas musimy patrzeć po gospodarsku, przechodzę niezwłocznie do sedna.

1. „I Saw Her Standing There”
Na pewno inni członkowie zespołu też umieli liczyć do czterech, ale to Paul dostąpił zaszczytu rozpoczęcia. Jeśli podzielić piosenki na płycie na lennonowskie i mccartneyowskie, to ta jest oczywiście mccartneyowska. Najlepszy numer Paula na płycie.


2. „Misery”
Pierwszy przykład tego, co mniej więcej do 1966 roku było siłą napędową zespołu - wspólne tworzenie piosenek przez Lennona i McCartneya. Tak wspólne, że po latach mieli sprzeczne zeznania, kto konkretny kawałek zaczął, a kto skończył.


3. „Anna (Go to Him)”
Na pierwszy w pełni autorski album Beatlesów trzeba było poczekać raptem 1,5 roku („A Hard Days Night” przygotują w całości John i Paul), a już na debiucie pokazali, że chodzi im o śpiewanie własnych piosenek, co wtedy nie było wcale normą.
Ale kilka świetnie wybranych obcych numerów trafiło na płytę. Tę piosenkę napisał Arthur Alexander.


4. „Chains”
I kolejny cover. Czy kariera Carole King rozwinęłaby się tak, gdyby Beatlesi nie wybrali jej piosenki na swoją płytę? George Harrison nie ma jeszcze swego utworu na płycie (może jeszcze nic nie przyniósł), ale już ma możliwość pokazania się również jako wokalista.


5. „Boys”
Tę triadę cudzesów na pierwszej stronie płyty zamyka piosenka, którą napisali Luther Dixon i Wes Farrell. A śpiewa Ringo, żeby nie było wątpliwości, że cały zespół jest wszechstronnie utalentowany. No i miałem okazję posłuchać na żywo!


6. „Ask Me Why”
W tłumaczeniu.

7. „Please Please Me”
O ile pozycja pierwsza to popis Paula, to finał pierwszej strony to najlepsza piosenka Johna na płycie.

Przekładamy płytę na druga stronę…

1. „Love Me Do”
A drugą stronę longplaya zaczyna cały pół roku wcześniejszy singel. Nie sposób nie przypomnieć w tym momencie (przypomnieć, nie wypominać), że ledwie Ringo Starr został 18 sierpnia 1962 roku perkusistą The Beatles w miejsce mniej sprawnego Pete'a Besta, to w czasie sesji nagraniowej 4 września nie poszło mu wystarczająco dobrze przy rejestracji materiału na pierwszego singla. W efekcie tydzień później powstała wersja z muzykiem sesyjnym i to właśnie Andy White gra w „Love Me Do” na płycie (kto chce posłuchać wersji z Ringo, sięga po album „Past Masters”, a kto chce posłuchać, jak poradził sobie z „Love Me Do” Pete Best, zagląda na „Anthology 1”).
A na żywo słuchałem wersji z czwartym perkusistą (Abe Laboriel Jr.).


2. „P.S. I Love You”
Tu również przy perkusji Andy White. A ja niegotowy z tłumaczeniem...

3. „Baby It’s You”
I już do końca płyty będzie przekładaniec - cudzy, własny. Jednym ze współautorów tej piosenki jest Burt Bacharach. Nieśmiało stawiam to samo pytanie, co przy piosence Carole King...


4. „Do You Want to Know a Secret”
Drugi utwór śpiewany przez George'a. Nadal nie przetłumaczony...

5. „A Taste of Honey”
Zupełnie nierockandrollowy cover można po latach odczytać jako sygnał, że Beatlesi nie będą się zamykać na żadny styl muzyczny.


6. „There’s a Place”
W tłumaczeniu.

7. „Twist and Shout”
Po to tu przyszliśmy! Żeby usłyszeć, jak John daje się z siebie wszystko... Tzn. ja nawet nie próbuję.


Aneks zaoceaniczny, czyli album podpisany przez wszystkich Beatlesów w zasobach nowojorskiej Hard Rock Cafe, na który trafiłem 15.10.2023:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

niedziela, 19 marca 2023

Tańcz i krzycz z gołą klatą

O rany, ile jest pysznych szczegółów związanych z beatlesowską wersją „Twist and Shout”.



Jak choćby ta, że Lennon w czasie rejestracji tego utworu, co miało miejsce na koniec słynnej całodniowej sesji 11 lutego 1963 roku, rozebrał się do pasa. Czyżby chciał w ten sposób odpowiedzieć na wyzwanie George’a Martina, że ma w tym wykonaniu (specjalnie zostawionym na koniec, by wystarczyło głosu na mniej forsowne piosenki) dać z siebie wszystko? A może po prostu w 11 godzinie pracy w studiu był już spocony jak mysz? Jedno jest pewne – faktycznie dał z siebie wszystko i trochę więcej. A gdy jeszcze na prośbę Briana Epsteina zrobili (na wszelki wypadek) dubla, stracił zupełnie głos. Na szczęście nie na zawsze (zresztą już następnego dnia zagrali koncert w Oldham, ale przezornie bez „Twist and Shout”).
Albo ta, że pierwszą wersję nagrał dwa lata wcześniej zespół Top Notes, a wyprodukował ją Phil Spector, z którym Beatlesi nawiążą współpracę pod koniec działalności. Nie tę, w sumie dość cienką, wersję jednak Beatlesi poznali. Zapewne w sklepie swego menedżera trafili na nagranie The Isley Brothers. Swoją drogą, ta założona w 1954 roku grupa nadal działa! Oczywiście mocno przerzedzona, ale jeśli Stonesi mogą się pochwalić 60-leciem, to ci z braci Isley, którzy dotrwali do naszych czasów, mogą przebić ich wkrótce 70-leciem! Z tym, że Stonesi oczywiście nie powiedzieli ostatniego słowa…
Wracając do Beatlesów… Tekst raczej z tych niewzywających do zmiany świata, ale przetłumaczyć w ramach zbliżającej się 60. rocznicy wydania „Please Please Me” trzeba.


Więc trzęś się maleńka dziś (trzęś się maleńka)
Tańcz i krzycz (tańcz i krzycz)
No chodź, no chodź, no chodź, no chodź mała dziś (no chodź mała)
No chodź i rozpraw się z tym (rozpraw się z tym)

Więc rozpraw się z tym (rozpraw się z tym)
Wyglądasz świetnie tak (świetnie tak)
Wiesz, że już masz mnie całkiem dziś (całkiem dziś)
To się musiało stać (się musiało stać)

Więc trzęś się maleńka dziś (trzęś się maleńka)
Tańcz i krzycz (tańcz i krzycz)
No chodź, no chodź, no chodź, no chodź mała dziś (no chodź mała)
No chodź i rozpraw się z tym (rozpraw się z tym)

Ty wiesz, że twist taki jest (twist taki jest)
Twistujesz pięknie tak (pięknie tak)
No chodź i twistuj nieco bliżej mnie (twistuj nieco bliżej)
I pozwól czuć, że cię mam (pozwól czuć, że cię mam)

Więc trzęś się maleńka dziś (trzęś się maleńka)
Tańcz i krzycz (tańcz i krzycz)
No chodź, no chodź, no chodź, no chodź mała dziś (no chodź mała)
No chodź i rozpraw się z tym (rozpraw się z tym)

Ty wiesz, że twist taki jest (twist taki jest)
Twistujesz pięknie tak (pięknie tak)
No chodź i twistuj nieco bliżej mnie (twistuj nieco bliżej)
I pozwól czuć, że cię mam (pozwól czuć, że cię mam)

Więc trzęś się, trzęś się, trzęś się maleńka (trzęś się maleńka)
Więc trzęś się, trzęś się, trzęś się maleńka (trzęś się maleńka)
Więc trzęś się, trzęś się, trzęś się maleńka (trzęś się maleńka)

Olsztyn, 17-19.03.2023



Niedawno słuchałem wersji instrumentalnej. I to jazzowej:


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

poniedziałek, 13 marca 2023

Smak miodu

Anglia, rok 1958. Do rewolucji seksualnej jeszcze kilka ładnych lat. Józefina, 17-letnia mieszkanka prowincjonalnego Salford, po przygodzie z czarnoskórym marynarzem zachodzi w ciążę, a gdy kochaś zrywa się w morze, opiekuje się nią przyjaciel gej. To i wiele więcej znajdziemy w sztuce „A taste of honey”, napisanej przez 19-letnią Shelagh Delaney.



Sztukę w 1958 roku poznała najpierw klasa robotnicza w Slaford. W 1959 roku trafiła na West End do Londynu, a w 1960 roku była już w Nowym Jorku na Broadwayu! Na deser w 1961 roku Tony Richardson, główny przedstawiciel angielskiego kina młodych gniewnych, nakręcił na podstawie sztuki film.
Gdzie w tym wszystkim piosenka? Bobby Scott i Ric Marlow na potrzeby wersji broadwayowskiej przygotowali motyw instrumentalny, który w 1961 roku, już jako piosenkę „A Taste of Honey”, nagrał William December Williams Jr. (grający w sztuce marynarza). Większą popularność osiągnęła wersja, którą w 1962 roku nagrał Lenny Welch.
No i już jesteśmy w domu, bo w czasie słynnej sesji 11 lutego 1963 roku piosenkę nagrali Beatlesi. Mogli sobie na to pozwolić, bo tekst jest dużo bardziej niewinny niż sztuka. Swoją drogą, zastanawiam się, czy film „Smak miodu” nie był inspiracją dla Agnieszki Osieckiej, która dekadę później napisała dla Barbary Krafftówny piosenkę „Sztuczny miód” (mającą zresztą jakieś problemy z cenzurą, zapewne z tego powodu, że w gierkowskiej Polsce miód nie mógł być sztuczny).


To był smak miodu
Słodszy niż wina to smak

Ust twoich smak wciąż mam w swym śnie
Znów pierwszy raz chcę poczuć je

To był smak miodu (to był smak miodu)
Słodszy niż wina to smak

Powrócić chcę, tak, powrócić chcę
Wrócić tu, by znów poczuć ten miód

To smak twych ust moje serce skradł
I trwa to, choć tyle dzieli nas

To był smak miodu (to był smak miodu)
Słodszy niż wina to smak

Powrócić chcę, tak, powrócić chcę
Wrócić tu (wrócisz tu), by znów poczuć (by znów poczuć) ten miód

Olsztyn, 4-13.03.2023



Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

środa, 8 marca 2023

Sienkiewicz kontra Zienkiewicz

To już drugi raz, kiedy z koncertu w Gietrzwałdzie wyniosłem nie tylko dobre wrażenia, ale i pomysł na piosenkę. Poprzednio chodziło o krzesła, tym razem poszło o Sienkiewicza.



Gdy w poprzedni piątek Kuba Sienkiewicz w gietrzwałdzkim Centrum Kulturalno-Bibliotecznym zapowiadał swoją piosenkę „Wielka radość”, pomyślałem, że chyba napiszę kontrofensywną pieśń „Mały smutek”. Tak jak na przykład Kuba napisał „Ludzie chcą wojny” w reakcji na piosenkę „People Want Peace” Paula McCartneya. I oczywiście ani Kuba nie naigrywa się z Paula, ani Zienkiewicz z Sienkiewicza. Takie tam zabawy wybitnych tekściarzy…
Na marginesie dodam, że już raz nazwiska McCartney, Sienkiewicz i Zienkiewicz stanęły obok siebie przy okazji tłumaczenia „Let Me Roll It”.

e / a / H7 / e a e

e
Dzieci wybiegły po nauce
a
Liść kontra człowiek co minutę
H7
Głowa Lenina ma przeczucie
e a e
Smutek maleńki, mały smutek

e
Co ja tu robię, to jest głupie
a
Na mieście przecież tyle uciech
H7
Szczanie, bekanie, rzygi, plucie
e a e
Smutek maleńki, mały smutek

C
Maleńki smutek, smutek mały
G
Już wielka radość nas nie ocali
a7
Śpiewa Sienkiewicz, Zienkiewicz słucha
e H7 e
Gra akordeon, za oknem cuda

e
Tam znów u steru tępe buce
a
Co wciąż profity ciągną sute
H7
I wszystko mają w tyle, w dupie
e a e
Smutek maleńki, mały smutek

e
Neurolog zawsze jest na służbie
a
Nerwy ukoi, czasem duszę
H7
Bo gdy w nią włażą brudnym butem
e a e
Smutek maleńki, mały smutek

C
Maleńki smutek, smutek mały
G
Ja jestem z miasta, tłumy na sali
a7
Śpiewa Sienkiewicz, Zienkiewicz słucha
e H7 e
Gra akordeon, za oknem cuda

e
Wolność jest straszna, mogłeś musieć
a
Aneks do życia małym druczkiem
H7
Podpisz jak Kiler białym tuszem
e a e
Smutek maleńki, mały smutek

e
Bo kiedyś przyjdzie zmienić grupę
a
To już jest koniec, będziesz trupem
H7
Ciało zostawisz i chałupę
e a e
Smutek maleńki, mały smutek

C
Maleńki smutek, smutek mały
G
Się przewróciło to, co już stało
a7
Śpiewa Sienkiewicz, Zienkiewicz słucha
e H7 e
Gra akordeon, za oknem cuda

C
Maleńki smutek, smutek mały
G
Stan równowagi był, lecz nietrwały
a7
Sienkiewicz śpiewał, słuchał Zienkiewicz
e H7 e
Grał akordeon, z czego się cieszysz
Olsztyn, 5-8.03.2023

Piosenka powinna przemawiać sama przez siebie, ale niezorientowanym zwolennikom innych bardów nieśmiało wyjaśniam, że pojawiają się w niej odniesienia do następujących utworów Kuby: „Dzieci wybiegły”, „Człowiek z liściem na głowie” „Głowy L. (do obrazu Salvadora Dalí)”, „Co ja tutaj robię”, „Wielka radość”, „Kiler”, „Napady”, „Jestem z miasta”, „Wolność jest straszna”, „Mogłem”, „Koniec”, „Przewróciło się”, „Wytrąciłaś mnie z równowagi”.

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

niedziela, 5 marca 2023

Proszę, zrób mi dobrze

Od czego zaczęła się beatlemania? Gdyby szukać pozycji dyskograficznej, to chyba właśnie od tego utworu, który ujrzał światło dzienne 11 stycznia 1963 roku. Choć sama nazwa ogólnoangielskiego (a wkrótce ogólnoświatowego) młodzieżowego bzika pojawiła się dopiero jesienią tego roku.



„Please Please Me”, drugiemu singlowi Beatlesów, udało się to, co nie udało się wcześniejszemu o pół roku „Love Me Do” – dotarł na szczyt angielskiej listy przebojów. John Lennon, było nie było twórca zespołu, zrobił to, co do niego należało – właśnie on napisał przełomowy utwór. Na łóżku w domu ciotki, u której mieszkał, po prostu. Narodzinom legendy nie muszą towarzyszyć pioruny na niebie.
Lennona fascynowało podwójne znaczenie słowa „please”, mnie natomiast fascynuje (i mam nadzieję, że nie jest to niezdrowa fascynacja) bezczelność Lennona, który pozwolił sobie w niewinnym jeszcze 1962 roku (rejestracja odbyła się 26 listopada 1962) napisać piosenkę wzywającą dziewczynę, by go zadowoliła. Rolling Stonesi ze swoją niemoralną frazą „załatw jakąś dziewczynę” byli o trzy lata późniejsi.


Tej nocy rzekłem jej te słowa
Wiem, nigdy nie chcesz choć spróbować

No chodź (no chodź), no chodź (no chodź)
No chodź (no chodź), no chodź (no chodź)
Daj, daj mi, o tak
Co daję ci

Beze mnie wiesz też, jak to robić
Czemu ci zawsze mam to mówić

No chodź (no chodź), no chodź (no chodź)
No chodź (no chodź), no chodź (no chodź)
Daj, daj mi, o tak
Co daję ci

Nie myśl wcale, że się skarżę
Ale wiesz, że ciągle deszcz w mym sercu (w mym sercu)
Zawsze zadowolić chcę cię
Trudno tak dogadać nam się
O tak, czemu zasmucasz mnie

Tej nocy rzekłem jej te słowa
Wiem, nigdy nie chcesz choć spróbować

No chodź (no chodź), no chodź (no chodź)
No chodź (no chodź), no chodź (no chodź)

Daj, daj mi, o tak
Co daję ci
Daj, daj mi, o tak
Co daję ci
Daj, daj mi, o tak
Co daję ci
Olsztyn, 26.02-5.03.2023

11 lutego 1964 roku w Waszyngtonie beatlemania była już dobrze rozwiniętą jednostką chorobową:


Oficjalny miesięcznik Beatlesów 9/1963:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

piątek, 3 marca 2023

Wielka radość w bańce

Skoro żyjemy obecnie w Polsce w dwóch bańkach, to bardem jednej jest, powiedzmy, Ryszard Makowski, a drugiej, powiedzmy, Kuba Sienkiewicz.

Ten tendencyjny dobór przykładów wskazuje oczywiście, w której bańce przebywam. Zakładam, że wspólnie z większością widzów dzisiejszego koncertu w Centrum Biblioteczno-Kulturalnym w Gietrzwałdzie.

To było już moje trzecie spotkanie na żywo z Kubą Sienkiewiczem. Prawie dokładnie 29 lat temu, 5 marca 1994 roku, widziałem Elektryczne Gitary w olsztyńskiej filharmonii, a 30 grudnia w 1997 roku w Zakopanem.

1. „Wytrąciłaś mnie z równowagi”
Piosenka młodych linoskoczków życia, w której ze zdumieniem odkryłem, że akordeon Łukasza Dąbrowskiego umie wdzięcznie symulować organy Hammonda.

2. „Mogłem”
Ścieżka dźwiękowa kryzysu wieku średniego.

3. „Głowy L. (do obrazu Salvadora Dalí)”
Aranżacja zakrawająca o „Light My Fire” z punktem kulminacyjnym w postaci solo na akordeonie. Smaczne!


4. „Rachu-ciachu”
Piosenka dla (dorosłych) dzieci.

5. „Napady”
Czy na sali jest neurolog?

6. „Jestem z miasta”
Pieśń Polski samorządowej.

7. „Ja żyję w bańce”
Nie wiem czy moje działania są skuteczne, ale by nie dać się zamknąć w bańce informacyjnej (bo o nią tu chodzi), oszukuję (?) internetowe algorytmy zaglądając czasem na strony, z którymi się fundamentalnie nie zgadzam.

8. „Człowiek z liściem na głowie”
A analogiczny incydent w samochodzie się liczy?


9. „Precz z komuną”
Jako mieszkaniec tej samej bańki, co Kuba, zgadzam się z tezą, że najlepiej się walczy z komuną 30 lat po jej upadku.

10. „Blowin’ in the Wind”
Nie miałem chyba do tej pory okazji zapoznać się z tym tłumaczeniem Stanisława Barańczaka.


11. „Wielka radość”
Skoro Kuba w reakcji na piosenkę Paula McCartneya „People Want Peace” napisał polemiczny utwór „Ludzie chcą wojny”, to ja może napiszę piosenkę „Mały smutek”? Niekoniecznie o przekopie.

12. „Co ja tutaj robię”
Kalambur interpunkcyjny: „Solidarność” Baranów czy solidarność baranów? Trudno powiedzieć, w ustach nie widać cudzysłowów i wielkich liter.

13. „Chiquilín de Bachín”
Chwila refleksji przy utworze Astora Piazzolli. Refleksji bezsłownej, choć ten utwór ma też tekst, którego autorem jest Horacio (a jakże!) Ferrer.

14. „Dzieci wybiegły”
Gdyby ZNP ogłosił konkurs na hymn (bo chyba nie ma?), to faworyt już jest.

15. „Tęczowa aureola”
Pocałuj w dupę Niemca!

16. „Koniec”
Skoro Kuba napisał ten utwór pod koniec lat 80., to nieśmiało chciałem zaznaczyć, że ja wiersz o podobnym przesłaniu wysmażyłem w 1980 roku. O utworze The Doors nie wspominając…

17. „Wolność jest straszna”
Nie ma wolności bez odpowiedzialności. To straszne.

18. „Czym skorupka za młodu”
Od dzieciństwa…

19. „Tam, gdzie nie ma nic”
…do śmierci.

20. „Kiler”
To co się dzieje, naprawdę nie istnieje… Piosenka młodych platoników?


21. „A ty co”
A wy co? A my co? A oni co? A one co? A ja co? Tyle pomysłów na polemiczne piosenki.

22. „Przewróciło się”
Piosenka młodych prokrastynowców. Żona zerkała na mnie znacząco…

Skrót całości:


Zazwyczaj nie kupuję sprzedawanych po koncertach płyt, ale okazji, by Sienkiewicz podpisał się Zienkiewiczowi nie mogłem przegapić.

Corpus delicti:


Dla porządku: wystąpili Kuba Sienkiewicz – gitara, wokal oraz Łukasz Dąbrowski – akordeon midi.


Koncert wart każdej złotówki:

środa, 1 marca 2023

Kalendarz księżycowy

Dziś sporo osób zauważyło, że właśnie 1 marca obchodzimy 50. rocznicę „Ciemnej Strony Księżyca”. Zgadzam się, a nawet jestem przeciw.


Moje powszechnie znane sensacyjne ustalenia:
● 17-19 stycznia 1972 roku w londyńskim Rainbow Theatre – próby produkcyjne przed trasą koncertową utworu „The Dark Side of the Moon”. Utworu, a nie płyty – nie było wówczas powiedziane, że musi być z tego płyta, niejeden projekt zespołu poszedł przecież w odstawkę.
● W 1972 roku materiał z przyszłej płyty o nieustalonej jeszcze nazwie Pink Floydzi grali przedpremierowo na 88 koncertach.
● Pierwszy raz 20 stycznia 1972 roku w Brighton, ale tylko połowę utworów. Coś się zepsuło w czasie „Money”, resztę koncertu wypełniły inne nagrania.
● Następnego dnia w Portsmouth wybrzmiała już całość (pomijam kwestię kolejności, aranżacji itp.), czyli 21 stycznia 1972 roku miała miejsce prapremiera utworów (ale, podkreślmy, nie płyty).
● 17 lutego 1972 roku w Rainbow Theatre w Londynie miała miejsce prasowa premiera dzieła pod nazwą „Dark Side of the Moon – A Piece for Assorted Lunatics” (tak podaje Nick Mason w swojej książce „Moje wspomnienia”).
● Potem grali ten program w Niemczech, Belgii, Danii, Anglii, Kanadzie, USA, Holandii, Japonii i Francji (ostatni koncert z tej trasy 10 grudnia 1972 roku w Lyonie).
● W międzyczasie, 1 czerwca 1972 roku, zaczęła się sesja nagraniowa w studiach Abbey Road.
● W styczniu i lutym 1973 roku Pink Floydzi wzięli oddech od „Ciemnej Strony Księżyca”, koncertując we Francji z innym repertuarem.
● 27 lutego 1973 roku w londyńskim planetarium – oficjalna premiera prasowa mająca formę odsłuchu płyty, z udziałem tylko Ricka Wrighta (reszta grupy nie przyszła, obrażona za brak przygotowania wersji kwadrofonicznej).
● 1 marca 1973 – premiera płyty w USA.
● Od 4 do 24 marca 1973 roku – trasa po USA i Kanadzie, ewidentnie promująca nowy album.
● 4 marca 1973 roku w Madison w stanie Wisconsin zagrali już oficjalnie program z płyty, która właśnie ukazała się w USA 1 marca.
● 17 marca 1973 – debiut na 95. miejscu listy Billboard 200.
● 24 marca 1973 – premiera płyty w Anglii (na stronie Pink Floyd jest data 23 marca).
● W maju 1973 roku – dwa występy w Londynie i w czerwcu powrót do Ameryki po sławę i kasę.
● Jesienią 1973 roku odbyły się raptem cztery koncerty (Niemcy, Austria, Anglia), po których nastąpiła przerwa koncertowa aż do czerwca 1974 roku, gdy „Ciemną Stronę” zaczynają poprzedzać utwory, które za rok trafią na „Wish You Were Here”, a nawet te, które znajdą się za trzy lata na „Animals”.
● Ostatni raz „The Dark Side of the Moon” zabrzmiało w całości 5 lipca 1975 roku podczas festiwalu w Knebworth (ostatni raz z Watersem, bo lata 80. i 90. to inna historia). Gdy Pink Floydzi wrócili na scenę 23 stycznia 1977 roku, na repertuar złożyły się już płyty „Animals” i „Wish You Were Here”.

Źródła lub quasi-źródła:
Billboard 200
Katalogowa data ukazania się płyty w USA
Katalogowa data ukazania się płyty w UK

Aneks z 26.03.2024, czyli Paweł Jarząbek sięga po ten wpis: