O „Ciemnej Stronie Księżyca” powiedziano i zaśpiewano już wszystko. No, prawie wszystko. Brakowało kropki nad i, którą postawiliśmy w ten weekend w Olsztyńskim Planetarium.
Trudno w twórczości Pink Floyd doszukiwać się optymistycznego przesłania (pomijam tu tyleż oryginalną, co niesprawiedliwą niedawną opinię Filipa Łobodzińskiego, że więcej treści znajdziemy w jednej piosence Boba Dylana niż w całej literackiej części twórczości PF). „Animals” – ludzie to socjopatyczne bydlaki. „Wish You Were Here” – show business to nędzna moralnie pijawka. „The Wall” – człowiek człowiekowi cegłą. „The Final Cut” – cali jesteśmy z ran.
Nie inaczej jest z „The Dark Side of the Moon”, z tą może różnicą, która zresztą jest przyczyną wielu nieporozumień mentalnych, że muzycznie jest to album najbardziej przystępny w odbiorze (żeby nie powiedzieć: lekki, łatwy i przyjemny). Powiedzmy sobie szczerze – nie po to (a na pewno nie tylko po to) masowy odbiorca utrzymywał płytę przez dwie dekady na liście Bilboardu, żeby delektować się rozważaniami o nieuchronnej śmierci, podstępnej potędze pieniądza, marnowaniu najlepszych lat życia czy przyczynach konfliktów zbrojnych. Ale, przyznajmy tu częściowo rację Januszowi Fąferskiemu (przepraszam, to pierwszy i ostatni raz przywołuję „Dudusia” w kontekście współczesnego FŁ), są to rozważania na tyle elementarne, że przesłanie dotrze i do liberalnego intelektualisty z Nowego Jorku, i do z dziada pradziada mieszkańca Nowego Targu. Nie wiem, co pokazała telewizja dla „z dziada pradziada”, ale wiem, że w wolnych mediach był okolicznościowy rzeczowy i ciekawy materiał.
Przesłanie dotarło i do mnie, może nie na przełomie lat 70. i 80., gdy pierwszy raz wysłuchałem płyty. Po latach na pewno – to był pierwszy album jakiegokolwiek zespołu, który przetłumaczyłem w całości – dziesięć lat temu, na czterdziestolecie „Ciemnej Strony Księżyca”. I mam nadzieję, że, w przeciwieństwie do podmiotu lirycznego utworu „Time”, nie zmarnowałem tych dziesięciu lat:
- marzec 2014 – pierwszy raz na koncercie Spare Bricks,
- listopad 2014 – premiera „Hey You” po polsku w Kętrzynie, 300 metrów od mojej byłej szkoły średniej, a po dwóch dniach powtórka w Olsztynie,
- marzec 2015 – cztery razy na scenie Olsztyńskiego Planetarium zapowiadam „Hey You” po polsku,
- maj 2015 – w Kętrzynie,
- lipiec 2015 – w Ostródzie,
- kwiecień 2016 – wizyta na koncercie w Łomży, co owocuje specjalną polską wersją „Money”,
- czerwiec 2016 – wspólne chwile na wrocławskim koncercie Gilmoura, po którym (utrzymuję, że to mój pomysł) odbywa się międzynarodowe afterparty,
- lipiec 2016 – Floydowska Strona Ostródy (moja nazwa), czyli wykonanie po polsku wspólnie z kilkuset osobami „Another Brick in the Wall (part II)”), zgłębianie sensu całego „The Wall” podczas specjalnej projekcji filmu z moim tłumaczeniem a na deser w hotelowym zaciszu hotelu rejestracja akustycznej wersji „Time” po polsku,
- wrzesień 2016 – mój pierwszy wspólny występ z Jackiem, basistą i wokalistą Spare Bricks,
- grudzień 2016 – jestem świadkiem, jak zespół podbija Gdańsk,
- czerwiec 2017 – kolejna wizyta zespołu w Olsztyńskim Planetarium, po której zapada decyzja, żeby robić całe „The Wall” po polsku,
- wrzesień 2017 – mój drugi wspólny występ z Jackiem,
- grudzień 2017 – po raz trzeci wspólnie z Jackiem na scenie (i z Michałem ze Spare Bricks),
- marzec 2018 – zgrupowanie kondycyjne we Wrocławiu, podczas którego zatwierdzamy cały (no, prawie cały) tekst „The Wall”,
- lipiec 2018 – prapremiera „The Wall” po polsku w Mrągowie,
- wrzesień 2018 – chwilowy oddech od „The Wall” w planetarium, ale warszawskim,
- grudzień 2018 – oficjalna premiera polskiej wersji „The Wall” w olsztyńskiej filharmonii,
- październik 2019 – czwarty raz z Jackiem na scenie (i z Michałem, już nie ze Spare Bricks),
- listopad 2019 – dwa koncerty z polskim „The Wall” dokładnie w 40. rocznicę premiery albumu,
- marzec 2022 – po 840-dniowej przerwie wywołanej wiadomymi przyczynami – znów działamy!, tym razem rok przed jubileuszem pierwszy koncert (a w zasadzie dwa) z „The Dark Side of the Moon”, częściowo po polsku,
- lipiec 2022 – i jeszcze raz w Kętrzynie, znów „Ciemna Strona Księżyca” częściowo po polsku,
- grudzień 2022 – piąty raz z Jackiem na scenie (i z Agnieszką, wokalistką i saksofonistką Spare Bricks).
A może to jest właśnie marnowanie życia? Może trzeba było pójść na kurs past twarogowych? Lepiej bym zrobił idąc na jakieś warsztaty dramaturgiczne, bo pełen jak zawsze świeżych pomysłów Darek Naworski postawił przede mną zadanie napisania monologu, który otworzy jubileuszowe koncerty. Zacząłem w lipcu zeszłego roku, potem zarządziłem sobie pół roku marnowania czasu, więc skończyłem dopiero w styczniu i Maciek Mydlak mógł się zabrać za przygotowania do występu. W ramach tych przygotowań mój tekst uległ pewnym zmianom, które na pewno wyszły mu na dobre, ale nie omieszkam przygotować wersji autorskiej (walczą we mnie dwie dusze – autora, który kocha każde napisane przez siebie słowo i redaktora, który wie, że każdy tekst da się skrócić o połowę).
Równocześnie z tworzeniem tekstu monologu „Mów do mnie”, przygotowałem kilkanaście filmików promujących koncerty. W jednym np. roztrząsam problem daty premiery płyty (według różnych wykładni między 1 i 24 marca 1973, a przecież są i daty rok wcześniejsze):
W innym kilkanaście razy każę Jackowi wcielić się w rolę Gerry’ego O'Driscolla. A to było tak: Stoją mądrale pod drzwiami studia Abbey Road i rozważają, co może być po ciemnej stronie Księżyca. Prosty odźwierny Gerry O'Driscoll błyskotliwie wyjaśnia swoim irlandzkim akcentem, że „Tak naprawdę Księżyc nie ma ciemnej strony. W rzeczywistości to wszystko jest ciemne. Jedyne, co sprawia, że wygląda jasno, to Słońce”.
W innym przywołuję opinię Paula McCartneya, który poleca „Ciemną Stronę Księżyca”! Wprawdzie Pink Floydzi nie dali jego wypowiedzi na płytę (pojawia się za to jego ówczesny gitarzysta, jedyny facet z tej płyty i jedyny facet z Woodstock, który był w Olsztynie!), ale jak widać, nie jest małostkowy:
Trafiłem również per procura do audycji Pawła Jarząbka (tego samego świetnego gościa, który kilkadziesiąt lat temu uczył mnie – średnio skutecznie – języka niemieckiego, ale coś mi się pokręciło i po latach długo byłem przekonany, że uczył mnie języka angielskiego) pod nazwą „Szafa z muzyką” w radiu UWM FM:
No i wymądrzałem się w Telewizji Kopernik, w czym pomaga mi kompetentny Paweł Amulewicz:
Ba, porzucając na chwilę walkę z czasem (znów ten czas!) przy tłumaczeniu „Please Please Me” zrobiłem polską wersję „Ticket to Ride”, czyli utworu, który nieoczekiwanie (?) zaistniał w ostatnich sekundach „The Dark Side of the Moon”.
A nawet, penetrując piwnicę starego mieszkania, trafiłem na wykonaną własnoręcznie 34 lata temu kopię tekstu „The Dark Side of the Moon”.
Satysfakcjonująco mało błędów!
Kończąc wątek przygotowań, dodam, że wyszykowaliśmy sobie z małżonką adekwatne koszulki. Moja:
Żony:
Może w końcu coś o koncercie. O koncertach właściwie, bo były cztery. Wytęż słuch i znajdź różnicę między poszczególnymi przedstawieniami.
Piątek, 24.03.2023, godz. 17:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Byli świadkami oficjalnej premiery polskiej wersji „The Dark Side of the Moon”.
Piątek, 24.03.2023, godz. 20:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Udało się im uniknąć, choćby przypadkowo, bycia świadkami czeskiego błędu polskich piłkarzy.
Sobota, 25.03.2023, godz. 17:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Po wyjściu z planetarium mogli spokojnie czekać na asteroidę 2023 DZ2, która około godz. 20:50 przeleciała między Ziemią i Księżycem. I niczego nie zaćmiła.
Sobota, 25.03.2023, godz. 20:00.
Szczęśliwi ci, którzy wybrali się na ten koncert. Dostali w nagrodę za najbardziej wytrwałe brawa drugi bis!
„Mów do mnie”
Maciej Mydlak sprofesjonalizował mój tekst.
„Speak to Me”
O te kolory idioci po 50 latach zrobili awanturę.
„Breathe”
Zespół Pink Floyd mógłby być ziemskim towarem eksportowym na całą Drogę Mleczną.
„On the Run”
Nie, to nie jest słynna ucieczka galaktyk.
„Time”
Ustaliliśmy z małżonką, że gdyby z płyty miał zostać jeden utwór, to właśnie ten.
„Breathe (Reprise)”
…słuchać ciepłych i magicznych słów…
„The Great Gig in the Sky”
Gościnią zespołu była Ola Bieńkowska, mająca za sobą współpracę z The Australian Pink Floyd Show oraz Brit Floyd i wiele innych ciekawych osiągnięć artystycznych.
„Money”
Bałem się tego tłumaczenia, ale interpretacja Adama usuwa w cień wszelkie moje niedociągnięcia.
„Us and Them”
Podstępnie lekki utwór o mrożącym krew w żyłach przesłaniu.
„Any Colour You Like”
Na przykład różowy.
„Brain Damage”
Będziemy z ciemnej strony Księżyc znać…
„Eclipse”
Przejęty faktem, że będziemy prezentować dzieło w planetarium, dokonałem stosownej poprawki w ostatnim akapicie tekstu, by nie było żadnych wątpliwości natury astronomicznej.
„High Hopes”
Efektowne wejście na zakończenie utworu menedżera zespołu z wnuczką!
„Echoes”
Można godzinami słuchać (i obserwować!), jak Paweł gra na potencjometrze gitary.
To był ten moment, gdy władowywałem się na scenę.
„Comfortably Numb”
Utwór dla szczególnie wytrwałych w klaskaniu, czyli drugi bis na końcowym koncercie.
Zespół Spare Bricks (od lewej):
• Paweł Wrocławski – gitara elektryczna
• Agnieszka Szpargała – śpiew, saksofon
• Jacek Aumüller – gitara basowa, śpiew, syntezator basowy
• Arkadiusz Spanier – instrumenty klawiszowe
• Michał Witiak – perkusja
• Adam Jęczmyk – śpiew, gitara elektryczna
Wokaliza „The Great Gig in the Sky”:
• Aleksandra Bieńkowska
Monolog „Mów do mnie”:
• Maciej Mydlak – wykonanie
• Robert Zienkiewicz – tekst
Tłumaczenie „The Dark Side of the Moon”:
• Robert Zienkiewicz
Wizualizacje:
• Leszek Błaszkiewicz
Realizacja dźwięku i technika:
• Michał Kozłowski
• Robert Orłowski
Grafiki:
• Dariusz Prokopczuk
Obrazy:
Jarosław Szarabajko
Partnerzy:
• Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne
• Telewizja Kopernik
• Gazeta Wyborcza Olsztyn
Management i lasery:
• Nu Media
Menedżer zespołu:
• Dariusz Naworski
PS 1
No więc „Ciemna Strona Księżyca” nie zawiera optymistycznego przesłania, ale bawiliśmy się przy tym doskonale. To nasza Jasna Strona Księżyca!
PS 2
Co dalej?
• Jesienią kolejne koncerty, miejmy nadzieję, że również w naszym regionie.
• Za dwa lata „Wish You Were Here”? Skoro już przetłumaczyłem, to niech się nie marnuje.
• A my z Jackiem knujemy coś na boku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz