Radom, Częstochowa, Łomża i dwa razy Białystok... Przyłapałem dziś Spare Bricks na środkowym koncercie minitrasy, jaką odbywają między 9 a 24 kwietnia.
To zresztą mój mały jubileusz, ich dziesiąty koncert, na którym jestem (Mrągowo, Kętrzyn, Olsztyn, znów Olsztyn, i to cztery razy, ponownie Kętrzyn, Ostróda, w końcu dziś Łomża). A dla zespołu, o ile oficjalne statystyki nie kłamią, to już 32. występ od 6 stycznia 2012 roku, gdy debiutowali we wrocławskim klubie Alive.
(Nie)szczęśliwy zbieg okoliczności (pozdrowienia dla złamanej nogi Basi M.) spowodował, że mogłem przyjechać kilka godzin przed koncertem i spotkać się z Agnieszką, by omówić kolejne floydowskie tłumaczenia (bo „Hey You” jest już w repertuarze po polsku od 8 listopada 2014 roku).
Z kilkudziesięciu moich przekładów utworów Pink Floyd, zajęliśmy się dziś „Echoes” (do polskiego tekstu przyfrunął ponownie albatros), „Time” (dyskusja o angielskim stylu i polskich drogach), „Run Like Hell” (moje ustępstwo w sprawie jednego słowa, wytłumaczyłem sobie, że to będzie jak grecki chór), „Shine On You Crazy Diamond” (rozważania o tym, co może robić wiatr). Z powodzeniem pracowaliśmy też nad bardzo specjalną wersją „Money” z podtytułem (uwaga, tu nie ma błędu) „Darek Side of the Moon”.
Darek! Nie daj się!
W życiu szmal to nie wszystko, co ważne jest
Darek! Czadu daj!
Bierz nas za twarz, swój fach wszak dobrze znasz
Wysoko z tobą chcemy zajść
Kto, jak nie ty, pomoże nam
Darek! W ten czas
Bądź wciąż jak głaz, trzymaj się, nas przecież masz
Darek! Uwierz mi!
To jest nasz świat, więc dobrze czuj się w nim
Bo gdy masz swych ludzi, to nie jest wcale źle
Żadne przeszkody nie zmogą cię
Darek! Bądź jak prąd
Dziel robotę, bo nam nie brakuje rąk
Darek! Mówią, że
Bez tych Floydów żyłoby ci się lżej
Lecz ty i my mamy swoją prawdę
Że źle wydaje im się
Darek
Darek
Darek
Olsztyn-Łomża, 1-23.04.2016, współpraca Agnieszka Szpargała
Dzisiejszego wieczoru miała się odbyć premiera „Echoes” po polsku, ale Agnieszka, będąc profesjonalistką, postanowiła popracować jeszcze nad interpretacją. Na razie zatem jedynym dowodem na to, że Adze podoba się mój tekst, jest ten fragmencik z próby...
Każdy koncert Spare Bricks jest inny, ma jakiś unikalny akcent. Tym razem był to charytatywny charakter imprezy. Kto kupił bilet, pomagał chorym dzieciom – Hani i Filipkowi. (przepraszam, ktoś mi kopnął w kamerę)
Stałym elementem spektaklu jest udział dziecięcego chóru, w wiadomym utworze. Tym razem w „Another Brick in the Wall (part II)” pojawił się chór szkolny z łomżyńskiej Szkoły Podstawowej nr 10 pod kierunkiem pani mgr Agaty Durzyńskiej.
Chór liczył aż 30 osób, a scena do największych nie należy (w końcu Filharmonia Kameralna). Wszelkie pomysły choreograficzne zweryfikowała rzeczywistość. Na próbie wyglądało to tak:
Tradycją są też kartony. Wiele już przeżyły... Tyle razy sklejane i rozklejane, stawiane i zwalane ze sceny. Cisi bohaterowie tych spektakli.
Moja Żona pytała, jak oni sobie radzą z transportem tych „cegieł”. Nie dała się nabrać, że wynajmują tira :) W końcu nie dało się dłużej ukrywać faktu, że po prostu cała ekipa po koncercie zajmuje się zrywaniem taśmy klejącej. Sex, scotch i rock and roll...
A przed następnym spektaklem znów kleją. To jest naprawdę piękny mur. Przy tak skromnym budżecie :)
I jak już jest mur, to można się poczuć Dawidem Gilmourem. Zazwyczaj to ja fotografuję gitarzystę Spare Bricks, tym razem Paweł Wrocławski sfotografował mnie. Nieoczekiwana zamiana miejsc :)
Dobre nagłośnienie plus dobry mikrofon w dobrej kamerze równa się dobre nagranie... Udało mi się zarejestrować cały koncert w niezłej jakości (oprócz dwóch momentów, gdy ktoś kopnął kamerę...). Gdy w ubiegłym roku wymieniałem kamerę, brałem pod uwagę głównie możliwość podłączenia do niej mikrofonu zewnętrznego (przypomniała mi się historia, którą usłyszałem kilkanaście lat temu w Trójce z ust Teresy Drozdy, o tym, jak jej ojciec w 1977 roku kupił sobie wysokiej jakości sprzęt stereo specjalnie po to, żeby słuchać „Szalonej lokomotywy” Marka Grechuty). Żeby nie wiadomo jak dobry był mikrofon, nic by z tego nie było, gdyby nie świetna ekipa nagłośnieniowa.
Na początek „Shine On You Crazy Diamond, Parts I-V”. Mało brakowało, a moja piękna i droga kamera z przefajnym mikrofonem nic by nie nagrała, bo nie włączyłem mikrofonu... W ostatniej chwili sobie przypomniałem. Nie darowałbym sobie.
„Comfortably Numb”. Na tę chwilę czekałem, żeby zobaczyć Pawła na szczycie muru.
„Another Brick in the Wall (part II)”. Jak zawsze entuzjastycznie przyjęte rozwalenie muru. Ludzi jednak podnieca destrukcja...
„Echoes” (ilustracją utworu były piękne zdjęcia Leszka Paradowskiego). Jeszcze nie po polsku... Może we Wrocławiu podczas afterparty po koncercie Gilmoura (25 czerwca)? Może w Ostródzie podczas Floydowskiej Strony Ostródy (8-10 lipca)?
„Rattle That Lock” (które zastąpiło „Louder than Words”). Agnieszka zaprasza na wrocławskie afterparty. Gdyby nie moja czujność, zostałoby nam chyba tylko afterparty, bo bilety na koncert Gilmoura rozeszły się naprawdę w kilka minut.
„Breathe”, „Time” i „Breathe (Reprise)”. Za wysoko stanąłem, ponad wszystkimi widzami, i oślepił mnie laser. Kto się wywyższa, będzie poniżony...
„The Great Gig in the Sky”. Czy można przetłumaczyć utwór bez tekstu? Można, na prośbę Agnieszki to zrobiłem.
Agnieszka to ma zdrowie... Najpierw kosztująca sporo wysiłku wokaliza, potem dwie zwrotki „Money”, solo na saksofonie i jeszcze jedna zwrotka.
„Wish You Were Here”. Nieco obcięty początek przez zmianę baterii. A ja w tym utworze lubię ten moment, gdy Jacek zmienia gitarę z dwunastki na bas.
„Dogs”. Mam objaw psa Pawłowa. Gdy słyszę ten utwór, czuję, że zaraz muszę wyjść na scenę...
I jeszcze dostałem zlecenie od Agi, że koniecznie chce ten utwór po polsku. Chyba polubię psy.
„Hey You”. Po polsku. Moja zapowiedź może byłaby i niezła, gdybym nie skopał cytatu z Jacka... I gdybym z Polly Samson nie zrobił Polly Simon.
„Run Like Hell”, czyli powtórzmy to za Maleńczukiem: „faszyści niech spierdalają!”.
„Coming Back to Life”. Chyba jedyny dzisiejszego wieczoru utwór z tekstem Gilmoura.
„High Hopes”. Zapowiadając „Hey You” oczywiście pomyliłem się, mówiąc, że tylko jedna piosenka dzisiejszego wieczoru będzie z tekstem Polly Samson („Rattle That Lock”). Ta przecież też, jak sobie przypomniałem kilka chwil później.
„Brain Damage” i „Eclipse”. Znów ktoś mi kopnął kamerę... Na szczęście nie odwrócił jej całkiem, więc nastawiony kierunkowo (90 stopni) mikrofon dał radę.
A na bis najpierw niemalże postpunkowa wersja „Arnold Layne” (w końcu 40 proc. Spare Bricks gra w zespole Leniwiec).
Oraz bis bis, czyli jeszcze raz dzieciaki na scenie.
I na koniec przedstawmy wszystkie dramatis personæ.
Agnieszka Szpargała, wokal i saksofon.
Paweł Wrocławski, gitara elektryczna i akustyczna.
Jacek Aumüller, bas, gitara dwunastostrunowa i wokal.
Tomasz Gadzina, instrumenty klawiszowe.
Michał Słupski, perkusja.
Chór szkolny z łomżyńskiej Szkoły Podstawowej nr 10 pod kierunkiem pani mgr Agaty Durzyńskiej.
Dariusz Naworski, organizator koncertu.
I cała dzielna ekipa.
Bardzo piękny mur.
Oraz oczywiście zadowolona, czterystuosobowa publiczność.
Do zobaczenia we Wrocławiu 25.06.2016!
Do zobaczenia w Ostródzie 8-10.07.2016!
Post scriptum
Dzień później, 24.04.2016, w Białymstoku zespół zagrał dwa koncerty, na które miałem ochotę się wybrać, ale przeszkodziły mi obowiązki zawodowe. Na finał trasy miała miejsce premiera utworu „Darek”, czyli „Money” z moim polskim tekstem poświęconym Darkowi Naworskiemu, spiritus movens całego tego smacznego zamieszania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz