poniedziałek, 28 stycznia 2019

Jezu, to nie jest proste

To jest piosenka oparta na faktach. Bardzo autentycznych. W marcu 1969 roku John Lennon, będący od wielu miesięcy w związku z Yoko Ono oraz świeżo po rozwodzie z Cynthią (w tej kolejności), dowiedział się, że Paul McCartney wziął właśnie ślub z Lindą Eastman. Wprawdzie John i Yoko w swym awangardowym podejściu do sztuki i życia nie myśleli raczej o formalizmach, ale skoro zrobił to Paul…

John chciał oszczędzić Yoko nadętej ceremonii, więc pomyślał o szybkim ślubie na statku. Jakimkolwiek, przecież kapitan może dać ślub na morzu, o tym wie każde dziecko w kraju będącym niegdyś morską potęgą. I chciał to zrobić szybko, więc w te pędy wysłał umyślnego do Southampton, by ten kupił bilety na wieczorny rejs wycieczkowca na Bahamy, a gdy to się nie udało, stawił się z Yoko w porcie osobiście, chcąc popłynąć promem do Francji. Coś było jednak nie tak z paszportem Yoko, więc zostali odprawieni z kwitkiem.
Lennon zmienił plany, wsadził Yoko w samolot i polecieli do Paryża (paszport już nie przeszkadzał?), w nadziei, że na kontynencie dają śluby od ręki.


Z Amsterdamu zadzwonił Peter Brown (współpracownik Beatlesów w ramach Apple, zresztą świadek na ślubie Paula i Lindy), który najpierw próbował załatwić ożenek w Holandii (ale tam trzeba było najpierw pomieszkać dwa tygodnie), aż w końcu odkrył, że bez żadnych ceregieli udzielają ślubów na Gibraltarze. John i Yoko wsiedli więc w samolot, po trzech godzinach wylądowali na Gibraltarze, w godzinę załatwili sprawę (Brown znów świadkował) i wrócili do Paryża. Wieczorem 20 marca (osiem dni po Paulu i Lindzie) John i Yoko byli małżeństwem.
Następnego dnia rolls-roycem Johna pojechali do Amsterdamu, gdzie na dziewiątym piętrze hotelu Hilton zarządzili tygodniowe bed-in for peace, czyli leżenie w łóżku na rzecz pokoju.


Marzec zakończyli w Wiedniu w hotelu Sacher, gdzie dla odmiany odbyła się akcja bag-in, czyli państwo Lennonowie podjęli dziennikarzy ukryci w workach.


Z Wiednia wrócili samolotem do Londynu, gdzie kontynuowali swe starania o pokój w ramach akcji „Żołędzie dla pokoju”, które wysłali przywódcom kilkunastu krajów wraz ze swym pacyfistycznym przesłaniem.
14 kwietnia, czyli kilkanaście dni po powrocie, Lennon tylko z McCartneyem (Harrison miał wakacje, a Starr grał w filmie) zarejestrowali „The Ballad of John And Yoko”, które ukazało się na singlu 30 maja 1969 roku i stało się ostatnim numerem jeden Beatlesów w Wielkiej Brytanii.


Tkwimy w porcie w samym Southampton
Gdzieś tam Francji, Holandii brzeg
Lecz mówi nam gość ten
„Wracajcie już stąd”
Cóż, nawet szansy nam nie dali, wiesz

Jezu, to nie jest proste
Jak trudne, wiesz, może być
Gdy dalej tak pójdzie
Będę miał Pański krzyż

W końcu jest samolot i Paryż
Nad Sekwaną miodowe dnie
Peter Brown dzwoni więc
„Chcecie, róbcie tę rzecz”
„Ślub, blisko Hiszpanii Gibraltar jest!”

Jezu, to nie jest proste
Jak trudne, wiesz, może być
Gdy dalej tak pójdzie
Będę miał Pański krzyż

Paryż był, teraz Amsterdam Hilton
W łóżku gadam przez siedem dni
Pyta gazeta się
„Co robicie w nim więc?”
Mówię „Tak walczymy, by pokój był!”

Jezu, to nie jest proste
Jak trudne, wiesz, może być
Gdy dalej tak pójdzie
Będę miał Pański krzyż

Składasz każdy grosik wciąż na czasy złe
Dajesz każdy ciuch biedakom tym
Żona ci powie
„Chłopcze, poza śmierć
Nie zabierzesz z sobą nic, prócz duszy swej”
„Myśl!”

Teraz szybki przerzut do Wiednia
Ciasto z czekoladą czas zjeść
Piszą gazety więc
„Dał się opętać jej”
„Dwoje guru, jak żywi, czyż nie?”

Jezu, to nie jest proste
Jak trudne, wiesz, może być
Gdy dalej tak pójdzie
Będę miał Pański krzyż

Ranny lot, to znowu Londyn
Worek pełen żołędzi mam
Gość z prasy mi rzekł, że
„Niech wiedzie wam się!”
„Dobrze widzieć jest znowu tu was!”

Jezu, to nie jest proste
Jak trudne, wiesz, może być
Gdy dalej tak pójdzie
Będę miał Pański krzyż
Olsztyn, 26-28.01.2019



Klasyczna sytuacja z 1981 roku – najpierw przeczytałem piosenkę w „Świecie Młodych”, a usłyszałem w radiu dopiero później. Numer jest z 3 stycznia, czyli prawie miesiąc po śmierci Lennona, ale w peerelu media się nigdzie nie śpieszyły.


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

środa, 23 stycznia 2019

Polska cisza

Znamy i kochamy w Polsce tę piosenkę ponad 50 lat, ale już nigdy nie będzie w naszym kraju tym, czym była jeszcze 10 dni temu. Wszystko zmieniło się po odtworzeniu jej wieczorem 14 stycznia na zakończenie wiecu przeciwko przemocy i nienawiści po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.



Nie wiem czy są dawne polskie wersje „The Sound of Silence”. Zapewne, jeśli jakaś powstała w latach 60. lub 70., ma tekst zupełnie niezwiązany z oryginałem. Tak bywało w tamtych czasach, liczyła się znana melodia, którą mógł włączyć do swego repertuaru jakiś polski wykonawca (podobnie, a nawet intensywniej to zjawisko wyglądało w Czechosłowacji). No, chyba że zagraniczny utwór brali na tapetę tacy fachowcy, jak Maciej Zembaty (Cohen), czy Wojciech Młynarski (Brel, Wysocki). Ale nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek słyszał w radiu polską wersję „The Sound of Silence”. W latach 80. kilka piosenek Paula Simona przetłumaczył Jerzy Menel (znajdywałem je w „Na przełaj”), ale „The Sound of Silence” wśród nich nie było. A chyba nie przegapiłem, bo w latach 1982-1988 przeczytałem KAŻDY numer tego fantastycznego tygodnika.

Współcześnie jest kilka tłumaczeń. Przedstawiam te, które znalazłem. Chronologicznie, więc muszę zacząć od swojego, które zacząłem 9.11.2011 roku wylegując się w Makadi Bay, a skończyłem 17-20.12.2011 w Olsztynie. Nagranie powstało 20.12.2011 (gitara) i 21.12.2011 (to, co udaje wokal).


Następną w kolejności wersję ze swoim tekstem nagrał Antoni Kamiński, na YT trafiła 10.03.2012:


Jest też wersja Sylwka Szwedy z jego polskim tekstem z 24.09.2016. Tutaj wykonanie z 21.07.2017:


Sylwek Szweda tłumaczy i wykonuje po polsku głównie piosenki Boba Dylana. Niejednokrotnie porównywałem swoje tłumaczenia Dylana z jego wersjami (dużo wcześniej niż z wersjami Filipa Łobodzińskiego).

Wydarzenia w Gdańsku sprawiły, że 18.01.2019 ponownie nagrałem swoją wersję, próbując wyciągnąć z mego śpiewu tyle, ile się da…


Kilka godzin później, też 18.01.2019, ukazała się na YT wersja Iwony i Macieja Pawlinowów. Zaśpiewali tłumaczenie Romana Romańczuka, którego daty nie znam, ale powstało na pewno nie później niż 6.01.2013 (z taką datą znalazłem tekst w internecie).


Roman Romańczuk przetłumaczył również inne utwory duetu Simon And Garfunkel (znalazłem na YT dwa, ale „The Sound of Silence” wśród nich nie było).

Jako aneks jeszcze dwie wersje. Zespół Bardowie wykonał swoją wersję w 1996 roku podczas nostalgicznego koncertu Warszawski Rock&Roll, wspominającego zespoły z lat 60. Ta wersja tekstu jest właśnie przykładem twórczości abstrahującej od oryginału. Nie krytykuję, stwierdzam fakt. Jest też oryginalna, jak zawsze, wersja tajemniczego Baldrick’a, ale on nie tłumaczy w wersjach do śpiewania.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Antydźwięki antyciszy

Co napisało dziś Antyradio na swojej stronie internetowej w sekcji Duperele? Że Polak (to o mnie) nagrał cover „Sound of Silence” po polsku. I stawia dramatyczne pytanie – Czy utwór stanie się przebojem 2019 roku? No chyba nie w moim wykonaniu, dajcie mi Dyjaka!



Najsmaczniejszy fragment:
Chociaż jego wykonanie nie jest idealne i muzyk nie zawsze trafia w dźwięki, to jednak wideo pokazuje, że utwór może rzeczywiście stać się hitem 2019, skoro Polacy co rusz sięgają po ten numer.


Na antyradiowym Facebooku szał nieprzychylnych komentarzy (zajrzałem tam tylko na kilka sekund, to nie mój problem, co tam piszą), za to na You Tubie dziś ponad 5 tys. odsłon i reakcje w 70 proc. przychylne. Ciekawe, jak to się rozwinie.

niedziela, 20 stycznia 2019

Kłamie, mąci, rani

Według dzisiejszych standardów utwory Led Zeppelin ociekają seksizmem. Męskim oczywiście. Sztandarowy przykład znajdziemy w „Whole Lotta Love”, gdzie Plant obiecuje dać jej każdy cal swojej miłości. A kto jest winny, jeśli z tego dawania nici? Oczywiście ona.

Wyjaśnia się to już na pierwszej płycie w utworze „Your Time Is Gonna Come”. Album „Led Zeppelin I” skończył w poprzednią sobotę 50 lat, co uczciłem obecnością na koncercie Zeppelinians oraz rozpoczęciem tłumaczenia wspomnianego utworu, w którym z grubsza chodzi o to, że to zła kobieta była. Piosenki nie napisał Robert Plant (podpisani są Jimmy Page oraz John Paul Jones), więc nie ma mu co zarzucać hipokryzji, przynajmniej jeśli chodzi o ten utwór. Zeppelinowska słabość do zapożyczeń znalazła swój wyraz także w tej kompozycji – mamy tam dosłowny cytat z piosenki „I Believe to My Soul” Raya Charlesa, zaczynającej się słowami, które trafiły in extenso do pierwszej zwrotki „Your Time Is Gonna Come”:
One of these days and it won't be long
You'll look for me but baby I'll be gone

Podobno Led Zeppelin wykonali na żywo ten utwór tylko jeden raz, 24 września 1971 roku w Tokio w słynnej sali Nippon Budōkan (słynnej choćby z koncertów The Beatles w 1966 czy Deep Purple w 1972). Ja na żywo słyszałem to tydzień temu w wykonaniu Zeppelinians.


Kłamiesz, mącisz, ranisz, to wszystko robisz mi
Kręciłaś tu z każdym chłopakiem już
Rzucasz mnie znów, bo nowy ci się śni
Powtarzasz się, grasz w swoją grę
Rozwalasz mnie, czas twych kłopotów nadchodzi
Zdarzy się dzień i uwierz mi w to
Obejrzysz się, lecz ja już zniknę stąd
Tylko tyle, kobieto, ci powiem

Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się

Myśl taką mam, już złamać cię czas
Dobry był świat, lecz teraz ty płacz
Rób co tam chcesz, już nie mogę cię znieść
Skończyło się, nie czuję nic a nic
Powiesz coś lub nie, jak i tak pójdę gdzieś
I rozliczę cię za ten wielki w sercu mym ból

Ludzie wokół mówią tak
„To kobieta!” Już nigdy
Mego serca nie zrani jej żart
Byłaś dla mnie zła, ale
Wszystko wraca do ciebie już

Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Twój czas już zbliża się
Olsztyn, 12-20.01.2019

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

sobota, 12 stycznia 2019

Rzecz Zeppelin

Jak uczcić 50. rocznicę płytowego debiutu Led Zeppelin? Dla ułatwienia dodam, że to właśnie dziś „Led Zeppelin I” kończy pół wieku. Można na przykład przetłumaczyć piosenkę z tej płyty. Można też pójść na koncert odpowiedniego zespołu. 

Ja zrobiłem dziś obie te rzeczy. Adekwatna piosenka nazywa się „Your Time Is Gonna Come”, a adekwatny zespół to Zeppelinians Tribute Band. O piosence w innym miejscu, a o koncercie słów parę tutaj.


Zeppelinians pochodzą z Trójmiasta i podobno byli już w Olsztynie rok temu. Przepraszam, przegapiłem. Nie istnieją jeszcze dwóch lat, a już jest czego słuchać. No, ale skoro w składzie są „czołowi trójmiejscy muzycy”, jak informują na FB, to można się spodziewać wszystkiego dobrego.


Zaczęli od „Good Times Bad Times” z jubileuszowej płyty. Wprawdzie ani słowa o dzisiejszej rocznicy ze sceny nie usłyszeliśmy, ale „jedynka” była dziś najczęściej przywoływana. Bo jeszcze: „Babe I'm Gonna Leave You”, „Dazed and Confused”, „Your Time Is Gonna Come”, „Communication Breakdown” i „How Many More Times”.


Druga pod tym względem była „dwójka”: „Whole Lotta Love”, „What Is and What Should Never Be”, „Heartbreaker”, „Ramble On” i „Moby Dick”.
Z „Led Zeppelin III” były dwa utwory: „Immigrant Song” oraz „Since I've Been Loving You”.
Z „czwórki” trzy kawałki: „Black Dog”, „Rock and Roll” i „Stairway to Heaven”.
Z „Houses of the Holy” tylko „No Quarter”.
Za to z „Physical Graffiti” trzy: „The Rover”, „Kashmir” i „Ten Years Gone”.


Niczego natomiast nie usłyszeliśmy z „Presence”, niczego z „In Through the Out Door” i niczego z „Cody”, czyli są powody, by wybrać się na ich koncert, w nadziei, że repertuar się dopełni. Ale nie ma co narzekać. W trwającym ponad dwie godziny koncercie zmieścili 20 utworów, z których wiele trwało po 7 czy 8 minut.


„Dazed and Confused”. Tego utworu słuchałem na żywo w wykonaniu Roberta Planta w 2015 roku w Dolinie Charlotty w mocno zdekonstruowanej wersji oraz w tejże Dolinie Charlotty w 2011 roku w wykonaniu Vanilla Fudge, paradoksalnie bardziej zbliżonej do pierwowzoru. A dziś wersja Zeppelinians jak Pan Bóg przykazał. I z gongiem, i ze smyczkiem. I z tą psychodelią, która przechodzi w bluesa, który przechodzi w hard rocka. Mniam mniam.


„Immigrant Song”. Walhallo, nadchodzę!


„Babe I'm Gonna Leave You”, czyli coś w rodzaju „Z nim będziesz szczęśliwsza”… Inspiracje artystów są ponadczasowe i ponadgatunkowe.


„Your Time Is Gonna Come”, czyli coś w rodzaju „Zabraknie ci psa”, że znów nawiążę do Stachury. Dziś przetłumaczyłem.


„Rock and Roll”. Angus Young byłby zadowolony.


„Moby Dick”. Igor pokazał, że umie grać na perkusji gołymi dłońmi. Ale nie w tym utworze :) W tym pałki były w użyciu do końca, tak intensywnie, że jedna na finał została złożona w ofierze na ołtarzu rock and rolla.


„Kashmir”. Słuchałem niedawno w Maladze, gdzie Eric Gales wplótł spory instrumentalny fragment tego utworu pomiędzy „Voodoo Child (Slight Return)” i „Back in Black”. Zacne towarzystwo. Dzisiejsza wersja też zacna.


„Stairway to Heaven”. Jesteś piękna jak wejście perkusji…


„Whole Lotta Love” z zaimplementowanym „How Many More Times”. Sprytne połączenie. No i skoro zaczęli utworem z jubileuszowej „jedynki”, to prawie zakończyli innym z tej płyty. Fajna koda. A nie, z „Cody” nic nie było…
W wersji Planta we wspomnianej już Dolinie Charlotty dane mi było usłyszeć zarówno „Whole Lotta Love”, jak i w pewnym sensie „How Many More Times” (czyli „No Place to Go” Howlin' Wolfa). No i niedawno „śpiewałem” przecież „Whole Lotta Love” na ateńskiej ulicy.


Wychodząc z koncertu byłem świadkiem dramatycznej sceny… Jakiś fan przekonywał drżącym głosem, łkając po prostu, innego fana, że większego zespołu od Led Zeppelin nie było i nie będzie. Prawdopodobnie nigdy nie słyszał The Beatles…


Oddajmy pokłon muzykom, którzy wywołali dziś rockandrollowe dreszcze na plecach wzruszonego fana.

Filip Kamerath – śpiew.


Piotr Augustynowicz – gitara elektryczna.


Tomasz Nowik – gitara basowa.


Michał Mantaj – klawisze.


Igor Augustynowicz – perkusja.

czwartek, 10 stycznia 2019

Śmierć się czai w czarnym worku

Blue monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, dopiero 21 stycznia, a ja już mam przetłumaczoną odpowiednią piosenkę. Lennon napisał ją mniej więcej w lutym 1968 roku w czasie pobytu w Indiach, gdzie zespół miał medytować i zbliżać się do Absolutu.

Z medytacji wyszło mu, że życie jest jak papier toaletowy i że umarłby już chętnie, gdyby nie pewna dziewczyna. Tą dziewczyną była, o czym świat w chwili pisania piosenki jeszcze nie wiedział, Yoko Ono (dowiedział się kilka miesięcy później, co zaowocowało pewną dość znaną piosenką).



Tak samotny, umrzeć chcę
Tak samotny, umrzeć chcę
Czemu jeszcze żyję
O, ty dziewczyno tylko wiesz

O poranku umrzeć chcę
I pod wieczór umrzeć chcę
Czemu jeszcze żyję
O, ty dziewczyno tylko wiesz

Ma matka po niebie szła
Mój ojciec po ziemi szedł
Lecz ja z Wszechświata jestem
Wiesz, ile to warte jest

Samotny, umrzeć chcę
Czemu jeszcze żyję
O, ty dziewczyno tylko wiesz

Żre oko orzeł mi
Robaki liżą kość
Samobójcze sny
Jak z Dylana ten pan Jones
Samotny, umrzeć chcę
Czemu jeszcze żyję
O, ty dziewczyno tylko wiesz

W czarnych chmurach myśl
Dusza skryta mgłą
Samobójcze sny
Wkurwia mnie mój rock and roll
Umrzeć chcę, tak, umrzeć chcę
Czemu jeszcze żyję
O, ty dziewczyno tylko wiesz
Olsztyn, 8-10.01.2019

Jedną z rzeczy, która stawia Beatlesów tam, gdzie inni nawet nie mogą spojrzeć, jest to, że nie mają dwóch takich samych utworów! Po prostu każda ich piosenka to inny styl, inny pomysł, najczęściej prekursorski. Nigdy się nie powtarzali. Tym razem padło na bluesa, którego biała wersja przeżywała w Anglii w drugiej połowie lat 60. swój złoty okres. Pytanie brzmi – czy Lennon parodiuje popularny gatunek, czy tworzy autentycznego bluesa?
Do rozwoju tej muzyki przyczynił się również facet, który dołączył do zespołu jednorazowego użytku The Dirty Mac. Zagrali 11 grudnia 1968 roku na potrzeby filmu Stonesów w składzie John Lennon (gitara, śpiew – pierwszy koncertowy występ Beatlesa poza zespołem), Eric Clapton (to właśnie ten pan, który zdążył już grać w trzech ponadczasowych zespołach bluesowych – Yardbirds, Bluesbreakers oraz Cream), Keith Richards (wypożyczony z The Rolling Stones, ale do zagrania na basie) i Mitch Mitchell (perkusista Hendriksa). No i jeszcze Yoko Ono, ujawniona już światu jako muza Lennona, która nie byłaby sobą, gdyby nie „wystąpiła” razem z zespołem chowając się do czarnego worka. Szacunek, to mi dało do myślenia.


Parę słów na temat The Dirty Mac wygłosiłem 13.02.2024 w radiu UWM FM w audycji Szafa z muzyką Pawła Jarząbka pod moim jednorazowym tytułem From Szafa with Love:


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

niedziela, 6 stycznia 2019

Beatlesi pod batutą

Jak dobrze rozpocząć koncertowy rok? Najlepiej z muzyką The Beatles. Przegapiłbym dzisiejszy występ Wadima Brodskiego w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej, gdybym nie zobaczył stosownego plakatu trzy tygodnie temu. Na piątkowy koncert marszałkowski biletów już oczywiście nie było, ale znalazłem jeszcze ostatnie wolne miejsca na niedzielny koncert rodzinny.



Wykonania Wadima Brodskiego znam od z górą trzydziestu lat, oczywiście dzięki płycie „Beatles Symphony”, którą artysta nagrał w 1986 roku. Nawet chyba kiedyś miałem ten winyl. Tam było wtedy 14 nagrań i dziś też usłyszeliśmy 14 utworów, z tym że:
- właściwie 13, bo jeden dwa razy,
- tylko cztery, które były na płycie sprzed lat,
- w dwóch Wadim Brodski nie zagrał (za to w dwóch innych zaśpiewał).


Orkiestra pod batutą Piotra Sułkowskiego zaczęła sama od „Yellow Submarine”. Dopiero wtedy wkroczył Wadim i poleciało (kolejność przypadkowa):
- „Can't Buy Me Love”
- „Eleanor Rigby”
- „And I Love Her”
- „Got to Get You into My Life”
- „Yesterday” z przyklękiem artysty na koniec
- „Lady Madonna” ze wstępem zaczerpniętym z Bacha
- „Hey Jude” bez Wadima, ale za to jako bolero (a nawet momentami jako „Bolero”)
- „Back in the U.S.S.R.” z zaśpiewanym wstępem „Подмосковные вечера”
- „A Hard Day’s Night” z synem Julianem na saksofonie
- „Maxwell's Silver Hammer” (młotek Maxwella uderzył nas w głowę również na bis)
- „When I'm Sixty-Four”
- „Honey Pie” ze wstępem wokalnym Wadima.

I powiedziałbym, że usłyszeliśmy dziś również „Revolution 9”, ale to tylko muzycy się rozgrywali przed koncertem…


Refleksja końcowa? Na szczęście nie było to jakieś symfoniczne karaoke. Orkiestracje Wadima Brodskiego nie są kopią jeden do jednego utworów Lennona i McCartneya (przeważnie McCartneya) pozbawionych warstwy tekstowej. Skoro już przy słowach jesteśmy… Wprawdzie publiczność została poproszona o zaśpiewanie refrenu „Yellow Submarine”, a Wadim Brodski zamruczał w dwóch piosenkach, to koncert był przecież instrumentalny. Polecam takie koncerty z czystym sumieniem tym, którym nie podoba się, że muzyka niesie ze sobą jakiś przekaz (ciągle nie mogę otrząsnąć się po wrogiej reakcji niektórych polskich „fanów” Pink Floydów, których ubiegłoroczne koncerty Rogera Watersa wyprowadziły z błędu, że muzyka to tylko melodia z jakimiś tam słowami nie wiadomo o czym).

wtorek, 1 stycznia 2019

Top tłumaczeń

Dwa lata temu, gdy słuchaliśmy 23. Trójkowego Topu Wszech Czasów, Żona dopiero w jedenastej godzinie zapytała o moją ulubioną piosenkę. Dziś zapytała już w godzinie drugiej… Tak samo nie umiałem odpowiedzieć. Zastępczo skomentuję cały 25. Top.


1. Queen – Bohemian Rhapsody
Może i podjąłbym się tłumaczenia, ale po pierwsze kto to zaśpiewa, a po drugie muszę odczekać aż minie histeria związana z filmem, na którym, przyznaję, nie byłem. Obejrzę kiedyś na spokojnie w domu.

2. Dire Straits – Brothers In Arms
To chyba warto jednak przetłumaczyć.

3. Led Zeppelin – Stairway To Heaven
Byłem cztery lata temu na koncercie Roberta Planta, ale, jak wiadomo, tej piosenki dawno nie śpiewa. Muszę sam.


4. Deep Purple – Child In Time
Tego chyba nigdy nie nagram. I szkoda, że nie mogłem tego usłyszeć w czasie łódzkiego koncertu Deep Purple w 2017 roku, bo już od dawna Ian Gillan nie decyduje się na wymagające krzyku wykonanie.


5. The Doors – Riders On The Storm
Widziałem dwa razy na żywo ten genialny utwór. W maju 2012 roku w wykonaniu Raya Manzarka:


W lipcu 2012 w wykonaniu The Doors:


Moje wykonanie z 27 grudnia 2017 roku na koncercie z okazji 50-lecia.


6. Pink Floyd – Wish You Were Here
W ciągu ostatnich kilku lat wysłuchałem tego utworu na żywo kilkanaście razy... Wybieram wersję z Ostródy:


7. Archive – Again
Wolę tłumaczyć prawdziwych Pink Floydów, ale chylę głowę przed udaną piosenką.

8. John Lennon – Imagine
Nie odważyłem się jeszcze nagrać, choć tłumaczenie gotowe jest od wielu lat.


9. King Crimson – Epitaph
Czy mogłem podejrzewać 39 lat temu, gdy poznałem King Crimson, że ten utwór usłyszę na żywo w oryginalnym (no, prawie oryginalnym, bo przecież bez głosu Grega Lake’a) wykonaniu? I że przetłumaczę i wykonam ten utwór...


10. Metallica – Nothing Else Matters
To tłumaczenie powstało specjalnie z okazji tego koncertu:


Wykonanie domowe:


Wykonanie w Qźni:


11. Obywatel G.C. – Nie pytaj o Polskę
Utwór po polsku, ale rośnie liczba osób, którym należałoby go przetłumaczyć...

12. Guns N' Roses – November Rain
Aż takim fanem nie jestem...

13. Nirvana – Smells Like Teen Spirit
Raczej nie podejmę się.

14. The Eagles – Hotel California
Jedno z moich ulubionych tłumaczeń (decydujące znaczenie ma fakt, że podoba się Żonie).
15. Pink Floyd – High Hopes
Jak już kiedyś wyznałem – nie mam serca do piosenek Pink Floydów z lat 90.

16. Pink Floyd – Shine On You Crazy Diamond
Na żywo dane mi było usłyszeć w wykonaniu Davida Gilmoura. No i oczywiście mam w głowie kilkanaście koncertowych wersji Spare Bricks (i Tales of Pink Floyd). Udało się mi też nagrać własną:


17. Led Zeppelin – Kashmir
Może i bym przetłumaczył, ale kto to zaśpiewa?

18. Czesław Niemen – Dziwny jest ten świat
Jak wyżej – polska piosenka, ale niektórym należałoby ją przetłumaczyć... Słuchałem jej na żywo w czterech wykonaniach. To z ubiegłego roku przekonuje mnie najbardziej:


19. Prince – Purple Rain
Przepraszam, ale nie kręci mnie.

20. Black Sabbath – Paranoid
Aż kusi, żeby przetłumaczyć, ale ciągle ćwiczę tempo i rytm na gitarze.

21. Perfect – Autobiografia
Ze trzy razy słuchałem na żywo... Dziś taka refleksja – a gdybym był Anglikiem i tłumaczył na język Szekspira, co bym właściwie zrozumiał z tekstu Bogdana Olewicza? Jak bym zinterpretował martenowski piec?

22. Pink Floyd – Comfortably Numb
Utwór do posłuchania na żywo z moim tłumaczeniem w ramach „The Wall po polsku” Spare Bricks.


23. Marillion – Kayleigh
Nie załapałem się na fascynację ani Tolkienem, ani grupą Marillion.

24. Queen – The Show Must Go On
Ostatnia płyta Queen, która mi się podobała, to „Jazz”, więc sami rozumiecie...

25. The Cranberries – Zombie
Nie moja bajka.

26. Genesis – Mama
Zachodzę w głowę, czemu nie podniecam się twórczością Genesis?

27. Kult – Polska
Rzecz nieprzetłumaczalna, nawet na hiszpański...

28. Depeche Mode – Enjoy the Silence
Zostawiam znawcom i fanom.

29. Pink Floyd – Hey You
Pierwsze z moich tłumaczeń, które doczekało się profesjonalnego wykonania:


A teraz całe „The Wall” jest dostępne na koncertach po polsku.

30. Omega – Gyöngyhajú lány
Przetłumaczyłem z węgierskiego:


I... zaśpiewałem po węgiersku. Ambasada węgierska, póki co, nie interweniowała...


31. Pink Floyd – Another Brick In The Wall (part II)
Jedno z moich pierwszych tłumaczeń floydowskich. W 2016 roku śpiewaliśmy po polsku z naprawdę dużym chórem:


32. Dire Straits – Sultans of Swing
Mój ulubiony fragment: Wolą to, co nazywają „rock and roll”:


33. The Beatles – Yesterday
Miałem to szczęście, że usłyszałem piosenkę w autorskim wykonaniu, niecały rok po swoim tłumaczeniu.


34. The Animals – House of the Rising Sun
Nie tylko przetłumaczyłem, ale trzykrotnie słuchałem, jak Eric Burdon wykonuje ten największy przebój lat 60., a nawet raz mu akompaniowałem:


35. Deep Purple – Smoke on the Water
Jeśli w autobusie zadzwoni komórka i rozlegnie się „tam-tam-tam, tam-tam-tam-tam”, to znaczy, że jedzie moja Żona... Nie ma co tłumaczyć.

36. Republika – Biała flaga
Ja nie wywieszam...

37. Simon and Garfunkel – The Sound of Silence
Żałuję, że nie dam rady wrzucić tego do repertuaru na występy. Ledwo dałem radę w warunkach domowych:


38. Maanam – Krakowski spleen
Ja też czekam na ten wiatr…

39. Dżem – List do M.
Może tłumaczenie z polskiego na polski przydałoby się temu facetowi, który w latach 90. zadzwonił do Trójki i twierdził, że radio lansuje ateizm, bo usłyszał fragment „(...) nie ma Boga, nie ma nie! Nie ma Boga, nie”. Przegapił biedak początek frazy: „Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że...”

40. Kult – Arahja
Tytuł zdałoby się przetłumaczyć...

41. U2 – One
Dzisiaj sobie nawet zagrałem na gitarze, więc może…

42. R.E.M. – Losing My Religion
Epoka MTV odcisnęła piętno i na mnie:


43. The Beatles – Hey Jude
Dwa razy dane mi było posłuchać tego w autorskim wykonaniu, ostatnio niecały miesiąc temu:


44. Queen – Innuendo
Queen tylko do „Jazz” i ani płyty dalej.

45. AC/DC – Highway To Hell
Jest jakaś polska wersja kabaretowa, to nie będę robił konkurencji.

46. Metallica – The Unforgiven
Jedna ballada tego zespołu wystarczy.

47. U2 – With Or Without You
Jedyna płyta U2, którą lubię, to „The Joshua Tree”:


48. Led Zeppelin – Whole Lotta Love
Mam jakieś wstępne wersje tłumaczenia i ćwiczebną wersję nagrania, uczynioną na chwilę przed wyjazdem na koncert Roberta Planta:


No i kompromitujące wykonanie w ubiegłym roku w Atenach:


49. Metallica – One
Nie mam takiej kondycji.

50. Sinead O'Connor – Nothing Compares 2 U
Nie, bo nie.

51. Deep Purple – Perfect Strangers
Do zajęcia się tym utworem nie przekonał mnie nawet koncert z 2017 roku.

52. Phil Collins – In The Air Tonight
Spróbuję kiedyś. Może polski czerwcowy koncert (chociaż nie wybieram się) będzie pretekstem?

53. Pink Floyd – Time
Miałem okazję posłuchać wersji Davida Gilmoura, wersji Rogera Watersa, wielu wersji Spare Bricks, wersji Tales of Pink Floyd. Miałem okazję zaśpiewać po polsku, ale jest też wersja Agnieszki i Pawła z ostródzkiego hotelu:


54. Jimi Hendrix Experience – Hey Joe
W powstaniu tłumaczenia tego utworu pośrednio wziął udział Lars von Trier, ale nic o tym nie wie:


A ja tą piosenka zostałem rekordzistą:


55. Michael Jackson – Billie Jean
Nie moja broszka.

56. AC/DC – Thunderstruck
Musiałby paść grom z jasnego nieba, żebym to przetłumaczył...

57. Toto – Africa
Nie kręci mnie.

58. The Rolling Stones – Angie
Niestety, Stonesi nie wykonali tego utworu ani na chorzowskim koncercie w 1998 roku, ani na ubiegłorocznym w Warszawie (ciągle ostatni koncert Stonesów, jaki się odbył, przynajmniej do kwietnia). Więc tylko moja wersja:


A w ubiegłym roku śpiewałem na żywo w Gietrzwałdzie:


59. Dire Straits – Money For Nothing
Do tłumaczenia zniechęca mnie konieczność ćwiczenia otwierającego piosenkę riffu.

60. Louis Armstrong – What a Wonderful World
Jak się zestarzeję...

61. The Doors – The End
Tłumaczenie jest, ale nagrania raczej nie będzie.

62. David Bowie – Let's Dance
Dziękuję, nie tańczę. Ale widziałem fajną wersję Sikora:


63. TSA – 51
Przypomniał mi się koncert TSA w Dolinie Charlotty w 2011 roku...

64. The Police – Every Breath You Take
Jest polska zawodowa wersja, nie będę robił konkurencji.

65. Radiohead – Creep
Tak mi to wyszło:


66. Sting – Englishman In New York
Czemu ja nie ekscytuję się Stingiem?

67. Depeche Mode – Personal Jesus
Rozważam, chociaż skłania mnie ku temu wersja Johny’ego Casha.

68. Scorpions – Wind Of Change
Ostatnia dobra płyta Scorpionsów to „Blackout”...

69. Bruce Springsteen – Streets Of Philadelphia
Zbyt amerykańskie...

70. Marek Grechuta – Dni, których nie znamy
Przypomniał mi się koncert Grechuty w Kortowie w 1989 roku...

71. Sztywny Pal Azji – Wieża radości, wieża samotności
Przypomniał mi się koncert Szpala w Nowej Hucie w 1987 roku...

72. The Moody Blues – Nights In White Satin
Na żywo słyszałem dwa razy w wykonaniu Starych Drobnych Małży:


73. The Cure – Lullaby
No i co z tego, że mój imiennik? Nie eksajtuję się.

74. Procol Harum – A Whiter Shade Of Pale
Miałem w domu dwa instrumenty klawiszowe, ale służyły mi jako parapet, więc bez charakterystycznego wstępu:


75. Leonard Cohen – Hallelujah
Nie będę poprawiał po Zembatym, tłumaczyłem Cohena z najnowszych płyt.

76. Red Hot Chili Peppers – Californication
Z całej twórczości RHCP ta piosenka wydała mi się najprostsza do zagrania:


77. George Michael – Careless Whisper
Lat 80-tych nie ruszam z założenia. Chociaż robię wyjątki…

78. Myslovitz – Długość dźwięku samotności
Wystarczy, że nazwa miasta jest przetłumaczona.

79. Metallica – Master of Puppets
Za szybko.

80. Sting – Fragile
Za delikatnie.

81. Queen – We Are the Champions


82. The Beatles – Let It Be
To była pierwsza w ogóle piosenka, którą chciałem przetłumaczyć. Był rok 1981... Nic z tego nie wyszło, wróciłem do sprawy po ponad trzydziestu latach:


Mam zresztą dwie wersje tekstowe, jedna gorsza od drugiej:


No i dane mi było słyszeć autora w 2013 roku oraz w ubiegłym roku.

83. Dire Straits – Private Investigation
Za wyrafinowane.

84. Iggy Pop – The Passenger
Jest dobra polska wersja, ale może moja powstająca od kilku miesięcy nie będzie gorsza.

85. Pink Floyd – Money
I znów to samo – miałem okazję posłuchać Davida Gilmoura, Spare Bricks, Tales of Pink Floyd. Moja wersja jest z gatunku tragicznych, jeszcze popracuję kiedyś nad nią:


86. Peter Gabriel & Kate Bush – Don't Give Up
Poddaję się.

87. Budka Suflera – Jolka, Jolka
Gdy to usłyszałem w premierowym wykonaniu, to myślałem, że to śpiewa... Niemen.

88. The Police – Roxanne
Kiedyś to zrobię.

89. Metallica – Enter Sandman
Może kiedyś przetłumaczę. Widziałem oczywiście na żywo na Bemowie, ale mam też własną instrumentalną próbkę akustyczną:


90. The Doors – Light My Fire
Moja wersja jest słaba, więc posiłkuję się wykonaniem The Doors, jakie dane mi było usłyszeć w Dolinie Charlotty:


91. Eric Clapton – Tears In Heaven
Nie wczuję się...

92. Queen – Who Wants To Live Forever
Muszę do tego dojrzeć.

93. Guns N' Roses – Don't Cry
Przetłumaczone i czeka na nagranie.

94. Eric Clapton – Layla (Unplugged)
Przetłumaczyłem parę miesięcy temu, teraz ćwiczę.

95. Bob Dylan – Knockin' On Heaven's Door
Jest już kilka polskich wersji, nie będę się pchał.

96. Iron Maiden – Fear Of The Dark
Boję się tego utworu.

97. Chłopcy z Placu Broni – Kocham Wolność
I love freedom, może być?

98. David Bowie – Space Oddity


99. Gary Moore – Still Got The Blues
Po polsku też można czuć bluesa, więc...

100. a-ha – Take on Me
Jak wrócę z Norwegii (ale się nie wybieram).

101. Joy Division – Love Will Tear Us Apart
Tekstem tego utworu interesowałem się już w 1984 roku... A nagrać trzeba będzie jeszcze raz:


102. Nirvana – Come As You Are
Wstęp umiem zagrać, więc może...

103. Europe – The Final Countdown
I cóż, że ze Szwecji?

104. Czesław Niemen – Sen o Warszawie
Wystarczy, że jest wersja francuska.

105. Alphaville – Forever Young
Mam nadzieję, że nie znam.

106. Leonard Cohen – Dance Me to the End of Love
Sprawę załatwił już Maciej Z.

107. Bob Marley – No Woman No Cry
Reggae mnie nie jara, że tak powiem...

108. Kazik – 12 groszy
W pewnym sensie przetłumaczyłem tę piosenkę:


109. Frank Sinatra – My Way
Nie będę konkurował z Młynarskim.

110. Republika – Odchodząc
No to idę.

Aneks historyczny, czyli 100 płyt rocka wybranych przez czytelników „Razem” w połowie lat 80. Też głosowałem, nie pamiętam na co, chociaż mogę się domyślać:


Plany na Słońcu 2019

Zanim pomyślę, co zrobię w rozpoczętym osiemnaście godzin temu 2019 roku, muszę tradycyjnie zacząć od rozliczenia się z planów, jakie postawiłem sobie na rok, który właśnie się zakończył (też osiemnaście godzin temu, co za zbieg okoliczności).


1. Urlop zagraniczny w listopadzie. Album z najpiękniejszymi miejscami na świecie, jaki dostałem na urodziny, otworzył mi się na Tajlandii. Natomiast Żona użyła słowa na Z.
TAK

No więc ani Tajlandia, ani Zanzibar, ale zgodnie z planem w listopadzie. No i Andaluzja to za granicą jest, więc śmiało stawiam sobie TAK.


2. Pojechanie do takiego miasta w Polsce, w którym jeszcze nie byłem.
NIE

Niestety, Grabowo to nie miasto.

3. Jakaś forma występów publicznych.
TAK

„Jakaś”, czyli na przykład wykonanie po polsku kilku piosenek The Rolling Stones w Gietrzwałdzie.


„Jakaś”, czyli na przykład wykonanie „Whole Lotta Love” na ateńskiej ulicy.


„Jakaś”, czyli wywiad w Radiu Olsztyn u Gosi Sadowskiej.


4. Koncert The Rolling Stones.
TAK

To było łatwe. Tylko koniec świata albo jakieś wspinaczki na palmy mogły spowodować, że Stonesi nie zagraliby zaplanowanego i sprzedanego koncertu. No więc sprzedali i zagrali. A ja żyję tą satysfakcją (wraz z kilkudziesięcioma tysiącami innych ludzi), że byłem na ostatnim jak do tej pory koncercie The Rolling Stones. I będę w tej satysfakcji trwać do 20 kwietnia, gdy Stonesi zagrają w Miami.


5. Przetłumaczenie 25 piosenek.
NIE

Znów obniżyłem sobie poprzeczkę i znów nie zrealizowałem planów.

6. Dokończenie projektu z okazji 1050-lecia państwowości przed 11 listopada.
NIE

Powiedzmy, że w ramach emigracji wewnętrznej odłożyłem pracę nad tym projektem. Poszukam innej okazji. Póki co przekroczyłem półmetek.


7. Udział w ambitnym projekcie floydowskim.
TAK

Udział to skromnie powiedziane. We współpracy ze Spare Bricks dokończyłem tłumaczenie „The Wall” i powstała sceniczna wersja tego albumu, którego czterdziestolecie będziemy świętować w 2019 roku. Prapremiera odbyła się 10 lipca w Mrągowie, a 15 grudnia zapełniliśmy filharmonię w Olsztynie.


8. Koncert Rogera Watersa w Krakowie.
TAK

Niezniszczalny Waters robi trasy idące w setki koncertów, więc to też był bezpieczny punkt w moim planie. Z przyczyn zawodowych pojechałem do dalszego Krakowa zamiast do bliższego Gdańska.


9. Zapanowanie nad wszelkim sprzętem muzycznym zgromadzonym w domu.
TAK

To zdjęcie SPRZED zapanowania. Jest dużo lepiej. Żona nie ma uwag natury porządkowo-estetycznej, więc z czystym sumieniem TAK.


10. Coś dla zdrowia.
NIE

Takie postanowienie są tylko po to, by się irytować i psuć sobie zdrowie.


Realizacja całego planu na poziomie 60 proc. to nie mistrzostwo świata, ale też i nie kompromitacja.


Czym zatem będę się irytował*/fascynował*/podniecał*/stresował*/zajmował* (niepotrzebne skreślić) w 2019 roku?

1. Urlop zagraniczny w październiku, listopadzie lub grudniu. A może nawet zakończony w 2020 roku.

2. Weekend w mieście, do którego ciągle nie mogę się wybrać, bo za blisko i się nie opłaca, ale przecież warto i trzeba.

3. Kontynuowanie występów publicznych.

4. Koncert Johna Fogerty’ego w Dolinie Charlotty.

5. Przetłumaczenie 25 piosenek.

6. Napisanie trzech własnych utworów.

7. Zainteresowanie jakiegoś profesjonalnego wykonawcy swoimi tłumaczeniami, np. piosenek The Beatles.

8. Trzy dowolne koncerty za granicą.

9. Nowy instrument muzyczny.

10. Jakiś ciekawy spektakl podczas Olsztyńskich Spotkań Teatralnych.