czwartek, 4 kwietnia 2024

Gdybym był twardzielem

Jedna z pierwszych piosenek Beatlesów, w których Lennon zaczyna wywalać flaki mentalne na zewnątrz.



Czyli utwór o tym, co zrobiłby z dziewczyną, która go porzuciła, gdyby był twardzielem. I w ogóle ze wszystkimi dziewczynami. Póki co – płacze sobie cicho w kąciku. To o tyle ciekawe, że z powszechnie znanych przesłanek biograficznych można wnioskować coś zgoła przeciwnego. Jak widać - John Lennon jak lawa... (że się podeprę Mickiewiczem).

Powodów nie brak mi, by złościć dzisiaj się
Bo ma jedyna opuściła mnie
Więc gdybym sposób znał
Zamknąłbym się dziś w sobie sam
Nie wiem jak, wolę łkać, w tym rzecz

Na barkach ciężar mam, po nocach mi się śni
Z ludźmi mi się nie chce gadać dziś
A gdy cię spotkam gdzieś
Postaram się zasmucić cię
Nie wiem jak, wolę łkać, w tym rzecz

Wśród ludzi nie chcę płakać, nie
Gdy gapią się, to wstyd mi jest
Próbuję więc ukryć już się
Lecz wrócę tu, to będzie dzień

Gdy zrobię to, to lepiej schowaj wszystkie je
Jak świat szeroki stanę się łamaczem serc
Tak, wszystkie złamię na pół
Pokażę ci, do czego zdolny kochaś twój
Póki co wolę łkać, w tym rzecz

Wśród ludzi nie chcę płakać, nie
Gdy gapią się, to wstyd mi jest
Próbuję więc ukryć już się
Lecz wrócę tu, to będzie dzień

Gdy zrobię to, to lepiej schowaj wszystkie je
Bo jak świat szeroki stanę się łamaczem serc
Tak, wszystkie złamię na pół
Pokażę ci, do czego zdolny kochaś twój
Póki co wolę łkać, w tym rzecz

Olsztyn, 3-4.04.2024



Oficjalny miesięcznik Beatlesów 4/1965:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

wtorek, 2 kwietnia 2024

Telefon do pocieszyciela

Prosta piosenka, ale z ogromną siłą rażenia.



W repertuarze innego zespołu „Any Time at All” byłoby mega hitem, a tak zostało przykryte przez „A Hard Day’s Night”, „I'm Happy Just to Dance with You”, „And I Love Her” czy „Can't Buy Me Love”, czyli przez killery z trzeciej płyty zespołu. Bo Beatlesi byli wtedy konkurencją sami dla siebie. Inaczej mówiąc – nie mieli z kim przegrać…

Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Ty po prostu do mnie dzwoń
A zjawię się

Gdy pokochać kogoś dziś chcesz
To w oczy moje patrz
Zjawię się, twój naprawię czas
Gdy ci smutno, czujesz się źle
To czuję także tak
Więc nie smuć się, a numer mój znasz

Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Ty po prostu do mnie dzwoń
A zjawię się

Jeśli słońce zachmurzy się
Przywrócę jego blask
Zrobię wszystko, każdą rzecz
Jeśli chcesz wypłakać się dziś, to
W ramionach moich płacz
Numer mój znasz, a ja przyjdę wnet

Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Ty po prostu do mnie dzwoń
A zjawię się

Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień, czy noc
Czy to dzień czy noc
Ty po prostu do mnie dzwoń
A zjawię się
Czy to dzień, czy noc
Ty po prostu do mnie dzwoń
A zjawię się

Olsztyn, 18.02-2.04.2024



Tekst pisany z punktu widzenia pocieszyciela, który na pewno nie omieszka połączyć przyjemnego z pożytecznym. 


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

sobota, 16 marca 2024

Jeszcze jedna cegła w historii Spare Bricks

Pewnego dnia Arnold Layne, ciężko oddychając, znajdzie czas na wsłuchiwanie się w echa lśniącej jak szalony diament forsy, żałując, że psów nie ma ani tu, ani przy kolejnej cegle w murze, dzięki czemu komfortowo odrętwiałe mogłyby wiać jak diabli z młodzieńczym pożądaniem i ogromną nadzieją na powrót do życia, co spowodowałoby albo uszkodzenie mózgu, albo zaćmienie.


Tak w skrócie wyglądał program ideowy dzisiejszego koncertu. Spare Bricks kolejny raz pojawili się w olsztyńskiej filharmonii, tym razem z programem „Historia Pink Floyd”. Koncert był z cyklu tych idealnych, czyli zagrało wszystko – repertuar, światła, nagłośnienie (zwłaszcza!), forma muzyków, interpretacje, publiczność. I jeszcze udało się to nieźle zarejestrować, co widać w tym skrócie:


Skoro padło już słowo „historia”, to nie mogę nie zauważyć, że 29 marca minie dziesięć lat od pierwszego koncertu zespołu Spare Bricks, na którym byłem. I żeby uwiarygodnić swą kombatancką historię prawdziwego fana, podaję kilka liczb, wobec wymowy których milkną oczywiście słowa poety:
- 1 napisany dla Spare Bricks tekst piosenki,
- 1 napisany na koncerty tekst sceniczny,
- 2 albumy Pink Floyd z moim polskim tłumaczeniem wykonywane przez Spare Bricks („The Wall” i „The Dark Side of the Moon”),
- 3 członków zespołu towarzyszyło mi na moich występach,
- 3 koncerty muzyków Pink Floyd, na których byliśmy wspólnie (Gilmour, Waters, Mason),
- 7 różnych miast, gdzie ich widziałem (Mrągowo, Kętrzyn, Olsztyn, Ostróda, Łomża, Wrocław, Gdańsk),
- 16 z tych koncertów w Olsztynie,
- 28 różnych występów,
- 34 różne piosenki wykonane chociaż raz po polsku z moimi tłumaczeniami,
- 55 różnych piosenek zagranych na tych koncertach,
- 513 piosenek łącznie, licząc z dzisiejszym koncertem.


Pierwsza dziesiątka wysłuchanych przeze mnie w ciągu tych dziesięciu lat na żywo utworów:
- Another Brick in the Wall (part II) – 26 razy,
- Money – 25,
- Brain Damage – 22,
- Eclipse – 22,
- Hey You – 22,
- Time – 22,
- Comfortably Numb – 21,
- Echoes – 18,
- High Hopes – 18,
- Run Like Hell – 18.


A co było dziś?

One of These Days

Arnold Layne

Echoes

Time # Breathe (Reprise)

Money

Shine On You Crazy Diamond

Wish You Were Here

Dogs

Another Brick in the Wall (part II)

Young Lust

Comfortably Numb

Run Like Hell

High Hopes

Brain Damage

Eclipse

Coming Back to Life

Účinkovali:

Aga, dziś w formie wybitnej

Paweł, dziś również w roli konferansjera

Jacek, dziś nie na półwyspie

Adam, dziś na boso

Michał i Arek, dziś również w roli dawców autografów

Darek i Mateusz, dziś jako zadowoleni przedstawiciele działu realizacji (oraz stół mikserski reprezentujący świetnego Adama)

Cegły z muru, dziś do zabrania

Filharmonia, jak zawsze na koncertach Spare Bricks, wypełniona publicznością (no może nie na tym zdjęciu...)

sobota, 9 marca 2024

Urbaniak i nie tylko

Michała Urbaniaka już widziałem, i to co najmniej dwa razy. Miałem też okazję słuchać na żywo Urszulę Dudziak (ale nie pamiętam kiedy). Dziś zasiadłem na widowni Olsztyńskiej Sceny Jazzowej Mirka Mastalerza, by podziwiać nie tylko ich utalentowaną córkę, ale i „zięcia”.


Mama też się zresztą pojawiła.

Występ Miki Urbaniak i Victora Daviesa z gościnnym udziałem Urszuli Dudziak odbył się pod hasłem „The Beatles i nie tylko…”, więc oczywiście musiałem być. Wybór piosenek Lennona i McCartneya mnie nie zaskoczył, ale aranżacje były niebanalne, nie był to kolejny słodkopierdzący koncert z cyklu „a teraz posłuchamy pięknych melodii, jakie napisali Beatlesi”. W dodatku to wszystko tylko na gitarę akustyczną i dwa lub trzy jazzująco-rapująco-improwizujące wokale.

„With a Little Help from My Friends” (The Beatles)


„Crazy Little Thing Called Love” (Queen)


„Norwegian Wood (This Bird Has Flown)” (The Beatles)


„Drive My Car” (The Beatles)


„Yesterday” (The Beatles)


„Let’s Go Crazy” (Prince & The Revolution)


I tu Urszula Dudziak zrobiła falstart - najwyraźniej nie wiedziała, że ma grać po góralach (co piszę zachęcony przez nią słowami, by robić sobie jaja ze wszystkiego, z czego można).


Ale po następnym utworze już weszła na scenę, uraczyła nas kilkoma anegdotami (o niemieckiej publiczności, o Krystynie Prońko) i dołączyła do córki i „zięcia”.

„Get Back” (The Beatles)


„Pójdę wszędzie z Tobą”


„Papaya”


Bisu miało nie być, ale był.

„Happy” (Pharrell Williams)


To już drugi w odstępie trzech dni koncert w ramach Olsztyńskiej Sceny Jazzowej Mirka Mastalerza, na którym byłem. Konferansjerka szefa nieustająco balansuje na cienkiej granicy pomiędzy „nie bierze jeńców” a „ale o co chodzi”. Kochaj albo rzuć!

środa, 6 marca 2024

Randy bezbłędny

Gdyby Randy Brecker nie odszedł po nagraniu pierwszej płyty z zespołu Blood, Sweat & Tears, byłbym dziś na drugim olsztyńskim koncercie artysty, który wystąpił na Woodstock (pierwszy to Henry McCullough).


Jak przeczytałem w wywiadzie dla „Jazz Forum”, odszedł, bo nie mógł sobie zbytnio pograć w zespole, który ciążył raczej w stronę rocka niż jazzu. A jego granie „długich nut”, czyli akompaniamentu dla innych wirtuozów, nie interesowało. Że miał rację, pokazała jego cała późniejsza kariera, w czasie której nagrał mnóstwo dobrego jazzu z innymi wielkimi muzykami i zgarnął kilka nagród Grammy. No i muszę zauważyć, że pojawił się na ostatniej płycie, w której maczali palce wszyscy Beatlesi, a był to album „Ringo’s Rotogravure” z 1975 roku.

Skrót:


„Some Skunk Funk” z płyty „The Brecker Bros.”, którą nagrał w 1975 roku z bratem Michaelem (poszukiwanie dawców szpiku dla brata zacieśniło relacje Randy’ego z Polską, gdy tropy rodzinne zawiodły go do Tykocina).


I bis:


Gwiazdą był dziś oczywiście Randy Brecker (tak, gra na trąbce), ale towarzyszyli mu Piotr Lemańczyk (gitara basowa), Rafał Sarnecki (gitara) i Adam Golicki (perkusja). Randy współpracuje tylko z najlepszymi, że wspomnijmy choćby Włodka Pawlika, z którym podzielił Grammy za „Night in Calisia”.

Koncert był wyjątkowy również z tego powodu, że pierwszy raz odwiedziłem niedawno otwartą Olsztyńską Scenę Jazzową Mirka Mastalerza, któremu od razu przypinam łatkę olsztyńsko-jerzwałdzkiego Piotra Skrzyneckiego.

Na OSJ MM będę wpadał. Już choćby w najbliższą sobotę…

sobota, 2 marca 2024

Sobotni Duet Młodzieżowy

Tradycja grania z Cypkiem rzeczy zwariowanych, dziwnych i takich sobie, sięga trzech dekad. Dziś kolejna odsłona.

Mieliśmy sobie zagrać „My Sweet Lord”, „Something” lub „Band on the Run”, ale skończyło się na improwizacji, którą zainicjował Cypek. Moja rola – nietrzymanie rytmu na basie.

Montaż filmowy 1:


Montaż filmowy 2:


Montaż filmowy 3:

niedziela, 18 lutego 2024

Pieniądze, miłość i Paryż

Kolejna piosenka z cyklu „miłość” i „pieniądze”. Przy czym, o ile tamta, niebeatlesowska zresztą, była nieco cyniczna, to tej idealizm widać było w Londynie aż z Paryża.

Czemu z Paryża? Bo właśnie tam Beatlesi zarejestrowali „Can't Buy Me Love”. W styczniu i lutym grali 18 dni paryskiej Olimpii (takie zgrupowanie kondycyjne przed wyruszeniem do USA), ale nie marnowali czasu – pisali w tym czasie nowe utwory, a jeden nawet zdążyli 29 stycznia nagrać (po powrocie z USA do Londynu niektóre rzeczy jednak poprawili, np. Harrison powtórzył swoje solo, ale w tle słychać to z Paryża). Nie sposób zapomnieć o kontekście – na początku 1964 roku ich sukces, również finansowy, był już ugruntowany, a po 18 stycznia zaczął się wznosić na kolejny poziom, bo „I Want to Hold Your Hand” zaczęło szaleć na liście Billboardu. Paul McCartney, który w całości stał za „Can't Buy Me Love”, wyjaśniał potem, że to był czas pierwszych refleksji na temat tego, jak pieniądze zmieniają relacje między ludźmi.


Nie kupię cię, nie
Nie kupię cię

Pierścionek, miła, kupię ci
Byś się dobrze mogła czuć
Cokolwiek zechcesz, to dam ci
Byś się dobrze mogła czuć
Bo nie dbam zbytnio o pieniądze
Forsą nie kupię cię

Więc dam ci wszystko, co tu mam
Gdy mi powiesz: „Kocham znów”
I choć niewiele może mam
To ci oddam wszystko już
Nie dbam zbytnio o pieniądze
Forsą nie kupię cię

Nie kupię cię, wszyscy wokół mówią to
Nie kupię cię, nie, nie, nie, nie

„Pierścionka nie chcę” – powiedz mi
I to ucieszy mnie
Powiedz mi, bym rzecz dał taką ci
Co nie da kupić się
Nie dbam zbytnio o pieniądze
Forsą nie kupię cię

Nie kupię cię, wszyscy wokół mówią to
Nie kupię cię, nie, nie, nie, nie

„Pierścionka nie chcę” – powiedz mi
I to ucieszy mnie
Powiedz mi, bym rzecz dał taką ci
Co nie da kupić się
Nie dbam zbytnio o pieniądze
Forsą nie kupię cię

Nie kupię cię, nie
Nie kupię cię, nie

Olsztyn, 18.02.2024



Piosenkę słyszałem na żywo dwa razy. W Krakowie zaśpiewał dla mnie, dla Anity oraz dla kilkudziesięciu tysięcy innych ludzi Paul McCartney:


W Gietrzwałdzie dla nieco mniejszej publiczności utwór wykonali The Doctors, w dodatku po polsku (ale to nie moje tłumaczenie, tylko wariacja na temat, jaką uczynił Piotr Maksimiuk.


Kącik „Świata Młodych”, czyli tak to widziałem 31 października 1981:

Oficjalny miesięcznik Beatlesów 6/1964:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

Cienkim głosem

Tę piosenkę Beatlesi zagrali na koncercie tylko raz. W dodatku był to występ udawany – chodziło o rejestrację na potrzeby filmu „A Hard Day’s Night”.

Sceny kręcono 31 marca 1964 roku w Scala Theatre. Na tym „koncercie” Beatlesi zagrali „Tell Me Why” (o tym utworze dziś mówimy), „If I Fell”, „I Should Have Known Better”, „And I Love Her” (piosenka pojawiła się w filmie, ale nie z tych ujęć), „You Can't Do That” (utwór nie wszedł w ogóle do filmu, chociaż oczywiście jest na płycie) oraz triumfalne „She Loves You”. Ciekawostka – wśród statystów na widowni był 13-letni Phil Collins. Na pewno jego uwagę przykuwał głównie Ringo, bo Phil już od 8 lat ćwiczył grę na perkusji.
Wracając do piosenki – nie jest szczególnie wyróżniającym się utworem The Beatles. Typowy, o ile u Beatlesów coś jest typowe, wypełniacz (w rozpędzonym czasie 1963-1964 spółka Lennon-McCartney nie zdążyła zresztą wyprodukować ich wystarczającej liczby, bo na albumie „A Hard Day’s Night” znalazło się 13 utworów, podczas gdy normą było wówczas siedem na każdej stronie płyty). Ale nawet w takiej pełniącej rolę masy tabletkowej piosence mamy smaczek, czyli zaśpiewaną falsecikiem jedną linijkę tekstu (ten jego fragment, w którym podmiot liryczny jest już na kolanach).


Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?
Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?

Wszystko dałem ci, co mogłem dać
A ty z niczym zostawiłaś mnie
Czy musiałaś mnie traktować tak?
Zwieszam głowę, słyszysz tylko jęk

Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?
Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?

Może jakieś słowo, jakiś czyn
Powiedz co, a kajać będę się
Bez tego nie dam rady żyć
I powstrzymać w swoich oczach łez

Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?
Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?

Więc cię błagam na kolanach już
Jeśli tylko mych wysłuchasz próśb
Jakąkolwiek zrobić mogę rzecz
Nie wytrzymam już tego
Tak bardzo kocham cię

Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?
Czemu łkasz i czemu kłamiesz mi?

Olsztyn, 17-18.02.2024



Oficjalny miesięcznik Beatlesów 6/1965:


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

sobota, 17 lutego 2024

Już myślał o tym, by zwiać

Czy John Lennon pisząc 1964 roku „If I Fell” już „myślał o tym, by zwiać”, że posłużę się cohenowsko-zembatym cytatem?



Może podświadomie. Może małżeństwo z Cynthią, zawarte na pięć minut przed beatlemanią, zaczęło go uwierać? Nie mówił o tej piosence jako o autobiograficznej, a Yoko Ono miał poznać dopiero za ponad dwa lata. Zresztą do współautorstwa piosenki przyznawał się też Paul McCartney. Wiadomo, że utwory podpisywali konsekwentnie do końca zespołu Lennon-McCartney, ale z biegiem czasu spółka kompozytorska stawała się bardziej marką niż faktem. Na tym etapie współpraca przy pisaniu piosenek była jednak oczywiście normą.


Jeśli cię pokocham już
Musisz mi obiecać tu
Że pojmę, jak to jest
Bo już miałem miłość swą
I już wiem – to więcej coś
Niż rąk czuły gest

Jeśli serce swe dam ci
Chcę pewność mieć
Od pierwszego dnia, że ty
Pokochasz mocniej mnie

Gdy zaufam już, to ty
Nie chowaj się
Gdy pokocham już, to ty
Jak ona nie krzywdź mnie
Bo nie mogę tego znieść
I ja będę smutny, gdy nam też pójdzie źle

Czy ty widzisz to, że ja
Tak chcę cię kochać
A ona ma łkać
Gdy dowie się o nas
Bo nie mogę tego znieść
I ja będę smutny, gdy nam też pójdzie źle

Czy ty widzisz to, że ja
Tak chcę cię kochać
A ona ma łkać
Gdy dowie się o nas

Jeśli cię pokocham już

Olsztyn, 5-17.02.2024



Płyta „A Hard Day’s Night” pokazała ostatecznie, że The Beatles to nie chwilowa ciekawostka i że mamy do czynienia z naprawdę utalentowanymi facetami, także pod względem kompozytorskim. Wszystkie utwory napisali sobie sami, co w tamtych latach nie było oczywistością. „If I Fell” to pierwsza pełnokrwista ballada Lennona w historii zespołu. W dodatku z niebanalną strukturą, ze zmieniającą się linią melodyczną, w zasadzie bez refrenu. Są też świetne harmonie, które John robi sobie częściowo sam, ale oczywiście przede wszystkim z Paulem. No i ten tekst, w którym facet snuje rozważania na temat związku z lepszą kandydatką, pozostając nadal z tą gorszą.

Oficjalny miesięcznik Beatlesów 12/1964:

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

wtorek, 13 lutego 2024

From Szafa with Love

W licznych listach do redakcji domagaliście się, żebym wszedł ponownie do szafy… No to wszedłem. Z tym, że to były listy do redakcji „Głosu Wołającego na Puszczy”, a szafa była muzyczna. W dodatku nie moja.


A tak serio – dwa tygodnie po tym, jak pierwszy raz gościłem w audycji Szafa z Muzyką, którą Paweł Jarząbek prowadzi w radiu UWM FM, wylicytowałem jej prowadzenie, już jako w pełni odpowiedzialny. Licytacja oczywiście na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Zaczęło się od 50 zł, ale ja trwałem przyczajony niczym John Bohnam szykujący się do wejścia w „Stairway to Heaven”. Kolejne kwoty mnie nie ruszały: 110, 200, 240, 300, 333 (na część odrodzonej Trójki), 350, 380, 400, 538 (nie, to nie chodziło kopnięty ciąg Fibonacciego)… Potem było 555 i konsekwentnie 666 i dopiero wtedy wspaniałomyślnie wszedłem do walki z kwotą 700 zł. Oczywiście zaraz padło 753, na co byłem gotowy – 909! Kontra dla mnie na 1001! A tu ostatnie sekundy licytacji, ale wytrzymałem psychicznie (lata doświadczeń na Allegro + trening mentalny żony) i rzutem na taśmę przebiłem na 1021. Efekt podsumował Paweł:

Czyli mój konkurent doszlusował honorowo do mojej przebitki i mamy remis (no, ze wskazaniem na mnie, mam nadzieję). Kilka dni później zasiliłem WOŚP-ową puszkę w Centrum Kulturalno- Bibliotecznym w Gietrzwałdzie i z czystym sumieniem zacząć przygotowywać się do audycji. Spojrzałem w kalendarz i od razu wiedziałem, że chcę to zrobić w wigilię dnia św. Walentego, czyli 13 grudnia. No i w dodatku to Międzynarodowy Dzień Radia.

Tydzień temu nie było już odwrotu. Ani dla mnie, ani dla Pawła:


A dziś wyszło tak (wersja audio):


I tak (wersja wideo, rozszerzona o niektóre wątki spoza anteny):


Robert Palmer – Addicted to Love
Bo ja też Robert jestem.

Paul McCartney – My Valentine
Bo obok mnie siedzi Paweł.

Måneskin – Valentine
Bo żona uwielbia i mamy już bilety na lipcowy koncert.
Dobry moment, by każdy w studiu pozdrowił swoją Walentynkę.

Frankie Valli & The Four Seasons – Beggin'
Bo Måneskin też to grają.

Smash Mouth – I'm a Believer
Bo jest podejrzenie, że mam skitrane pieniądze za rolę w Shreku.

The Turtles – Happy Together
Bo skoro były mały, muszą być żółwie.

Shirley Bassey – (Where Do I Begin?) Love Story
Bo to wielki głos.

Adam Cohen – Like a Man
Bo głos w sprawie skomplikowanych relacji damsko-męskich nie zawsze musi zabierać Leonard.

Happysad – Zanim pójdę
Bo to wybrał Paweł.

Umberto Tozzi & Monica Bellucci – Ti Amo
Bo w audycji z muzyką miłosną musi być coś po włosku.
Tu się wygłupiłem, bo powiedziałem, że film „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” jest hollywoodzki, a to przecież film europejski.

I Ching – Heksagram sześćdziesiąty piąty
Bo nie wszystko musi być o miłości, a o tę piosenkę poprosił inny licytujący trzy tygodnie temu, co zasiliło konto WOŚP też sporą sumką.

The Rolling Stones – Angry
Bo musiałem się pochwalić, że byłem wtedy w Nowym Jorku.

The Beatles – Something
Bo jak byli Stonesi, to muszą być Beatlesi.
Dobry moment, by pozdrowić wszystkich radiowców w Międzynarodowym Dniu Radia (przy okazji zmieniając jednemu z nich imię) i z tej okazji zagrać coś z... MTV :)

Eric Clapton – Layla
Bo skoro była jedna piosenka dla Pattie Boyd, musi być druga.
Tak się rozgadaliśmy o Harrisonie i Claptonie, że prawie zapomniałem podać, w kim się kochali...

John Lennon – Oh My Love
Bo byłem też pod Dakota House.
Jeszcze jedna skucha - pomyliłem „Abbey Road” z „White Album”.

Elvis Presley – Are You Lonesome Tonight?
Bo to najważniejszy walc naszego życia.
W tajemniczych okolicznościach weszła nie ta wersja. Nie pośmialiśmy się...

Screamin' Jay Hawkins – I Put a Spell on You
Bo o miłości można też krzyczeć.

Kult & Violetta Villas – Kochaj mnie, a będę twoją
Bo to świetny przedwojenny tekst.
Znów wpadka z imieniem... Bronisława to jednak nie to samo co Czesława.

Krystyna Prońko – Modlitwa o miłość prawdziwą
Bo kto to tak pięknie gra na organach Hammonda?

India.Arie – Ready for Love
Bo chciałem być oryginalny.

Jimi Hendrix – Foxey Lady
Bo taka miłość też istnieje.

Spare Bricks – Young Lust
Bo przetłumaczyłem całą płytę.

Cat Stevens – Lady D'Arbanville
Bo byłem w kinie z największym wówczas ekranem w Polsce na filmie, w którym Lady D'Arbanville robiła ogromne wrażenie estetyczne.

Sean Connery - In My Life
Bo trzeba pięknie zakończyć.

Co dalej z tą radiową przygodą? Przejdę się i się zastanowię...

niedziela, 21 stycznia 2024

Szesnaste na Chmielnej

Z widokiem w czasie tego pobytu w Warszawie nam się udało.

Wjeżdżając na szesnaste piętro hotelu NYX przy ul. Chmielnej miałem takie oto refleksje:


Dzień pierwszy, popołudnie:

Dzień drugi, wieczór:

Istotny szczegół tego widoku (dobra okazja, by posłuchać adekwatnej piosenki Czesława Niemena, którego 20. rocznica śmierci przeszła dwa dni wcześniej jakoś niezauważona, ale pojawiły się przynajmniej wspomnienia o zmarłym rok temu Marku Gaszyńskim, czyli autorze tekstu „Snu o Warszawie”):

Dzień czwarty, rano:

Dzień piąty i ostatni, też rano, ale jakże inne:

Gdy skierować wzrok w dół, widać budowę, która ma połączyć Chmielną ze Złotą:


Wiadoma rzecz, smacznica

Tym razem stolicę smakowaliśmy przeważnie orientalnie, co nawet korespondowało z jedną z muzealnych wizyt.

Na początek mix tajsko-chiński w Pełną Parą na Siennej, czyli dwuosobowy zestaw, w którym znalazły się następujące specjały: bułeczka bao z tofu, bułeczka bao z kurczakiem, pierożki na parze z wołowiną, kurczakiem i szpinakiem, chrupiące pierożki gyoza z brie i truflą, spring rollsy z kaczką, wonton z wieprzowiną, krewetki w tempurze, tajska sałatka mango, kimchi, edamame, sosy sojowy, sweet chilli oraz majonez sojowy. Uff!

Wieczorem, po pierwszym oko w oko z Krystyną Jandą, małe co nieco w Hali Koszyki, gdzie w tapasowni Sobremesa na stół wjechały patatas bravas, empanada i krokiety rybne (no, Hiszpania to nie Orient, ale też nie Małopolska).

Kolejnego dnia wizytę w Muzeum Narodowym, gdzie podziwialiśmy Arkadię, zakończyliśmy w tamtejszej Restauracji Muzealnej, która podjęła nas deserem o składzie: ser Bursztyn, krakers gryczany oraz chutney z gruszki i chili.

No i ciastem czekoladowym z przyprawami korzennymi, wiśniami i musem z suszonych owoców.

Wieczorem wpadliśmy na plac Bankowy, gdzie w restauracji Thaisty przypominaliśmy sobie nie tylko ubiegłoroczną wizytę w tym miejscu, ale i tajlandzkie przygody kulinarne. Na wstępie gai sate, som tam thai, springrolls taro.

Potem odważni jedli esencjonalne owoce morza z woka, czyli tale chai yaa.

A nieodważni, czyli ja, klasykę gatunku w postaci pad thaia z kurczakiem.

Na deser, wiadomo, mango sticky rice. W zeszłym roku nie mieli, a w tym roku alternatywna wersja (zapewne z powodu pory roku), której w Tajlandii nie doświadczyliśmy.

Kolejny dzień, po pokonaniu Trasy Królewskiej, uświetniliśmy wizytą na Nowogrodzkiej. To nie to, co myślicie. To świetna Soul Kitchen (chciałbym, żeby nazwa pochodziła od utworu The Doors, ale skoro był film o tym tytule z takąż w nim restauracją…). Zamówiliśmy zestaw lunchowy, a w nim barszcz ukraiński…

…hamburger (skoro nawet w tajskiej bułeczka bao przybiera postać niemalże hamburgera, to znaczy, że wszędzie dają)…

…oraz sernik (zachodniopomorskie wino Solaris rocznik 2022 od Turnaua już za podszeptem wybrednej pani z sąsiedniego stolika).

Kolejnego dnia znów trafiliśmy do Pełną Parą, tym razem w Elektrowni Powiśle. Zamówiliśmy ten sam zestaw, co pierwszego dnia, ale w poszczególnych lokalizacjach są różnice, więc wjechały: bułeczka bao z tofu, bułeczka bao z kurczakiem, pierożki na parze z wołowiną, kurczakiem i szpinakiem, chrupiące pierożki gyoza z brie i truflą, spring rollsy z kaczką, wonton z wieprzowiną, krewetki w cieście filo (tu różnica), kimchi, edamame, wakame (tam nie było), sosy sojowy, śliwkowy (różnica) oraz pikantny aioli (różnica). Nie było sałatki mango.