niedziela, 21 stycznia 2024

Wiadoma rzecz, smacznica

Tym razem stolicę smakowaliśmy przeważnie orientalnie, co nawet korespondowało z jedną z muzealnych wizyt.

Na początek mix tajsko-chiński w Pełną Parą na Siennej, czyli dwuosobowy zestaw, w którym znalazły się następujące specjały: bułeczka bao z tofu, bułeczka bao z kurczakiem, pierożki na parze z wołowiną, kurczakiem i szpinakiem, chrupiące pierożki gyoza z brie i truflą, spring rollsy z kaczką, wonton z wieprzowiną, krewetki w tempurze, tajska sałatka mango, kimchi, edamame, sosy sojowy, sweet chilli oraz majonez sojowy. Uff!

Wieczorem, po pierwszym oko w oko z Krystyną Jandą, małe co nieco w Hali Koszyki, gdzie w tapasowni Sobremesa na stół wjechały patatas bravas, empanada i krokiety rybne (no, Hiszpania to nie Orient, ale też nie Małopolska).

Kolejnego dnia wizytę w Muzeum Narodowym, gdzie podziwialiśmy Arkadię, zakończyliśmy w tamtejszej Restauracji Muzealnej, która podjęła nas deserem o składzie: ser Bursztyn, krakers gryczany oraz chutney z gruszki i chili.

No i ciastem czekoladowym z przyprawami korzennymi, wiśniami i musem z suszonych owoców.

Wieczorem wpadliśmy na plac Bankowy, gdzie w restauracji Thaisty przypominaliśmy sobie nie tylko ubiegłoroczną wizytę w tym miejscu, ale i tajlandzkie przygody kulinarne. Na wstępie gai sate, som tam thai, springrolls taro.

Potem odważni jedli esencjonalne owoce morza z woka, czyli tale chai yaa.

A nieodważni, czyli ja, klasykę gatunku w postaci pad thaia z kurczakiem.

Na deser, wiadomo, mango sticky rice. W zeszłym roku nie mieli, a w tym roku alternatywna wersja (zapewne z powodu pory roku), której w Tajlandii nie doświadczyliśmy.

Kolejny dzień, po pokonaniu Trasy Królewskiej, uświetniliśmy wizytą na Nowogrodzkiej. To nie to, co myślicie. To świetna Soul Kitchen (chciałbym, żeby nazwa pochodziła od utworu The Doors, ale skoro był film o tym tytule z takąż w nim restauracją…). Zamówiliśmy zestaw lunchowy, a w nim barszcz ukraiński…

…hamburger (skoro nawet w tajskiej bułeczka bao przybiera postać niemalże hamburgera, to znaczy, że wszędzie dają)…

…oraz sernik (zachodniopomorskie wino Solaris rocznik 2022 od Turnaua już za podszeptem wybrednej pani z sąsiedniego stolika).

Kolejnego dnia znów trafiliśmy do Pełną Parą, tym razem w Elektrowni Powiśle. Zamówiliśmy ten sam zestaw, co pierwszego dnia, ale w poszczególnych lokalizacjach są różnice, więc wjechały: bułeczka bao z tofu, bułeczka bao z kurczakiem, pierożki na parze z wołowiną, kurczakiem i szpinakiem, chrupiące pierożki gyoza z brie i truflą, spring rollsy z kaczką, wonton z wieprzowiną, krewetki w cieście filo (tu różnica), kimchi, edamame, wakame (tam nie było), sosy sojowy, śliwkowy (różnica) oraz pikantny aioli (różnica). Nie było sałatki mango.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz