piątek, 19 stycznia 2024

Kawałek serca na scenie

Jak zaznaczyć 81. rocznicę urodzin Janis Joplin? Najlepiej jakimś koncertem z adekwatnym repertuarem. Adekwatny repertuar zapewniła Natalia Sikora.


Po dwóch dniach wróciliśmy na dokładnie te same miejsca w pierwszym rzędzie Teatru Polonia. Tym razem pstrykająca pani fotograficzka nie mogła nam przeszkodzić, bo było bardzo głośno. Na tym zdjęciu jest jeszcze cicho, bo Natalia Sikora z rewelacyjnym zespołem dopiero koncentrują się przed wejściem na scenę.

Zaczęli zresztą bardzo spokojnie. Jak to w teatrze, był element dramaturgiczny w postaci zapalonej świecy, z którą Natalia weszła na scenę. A brzmiało to tak, jakbyśmy dziś obchodzili urodziny Jima Morrisona i za chwilę utwór przeszedłby w „The End”.
Nic takiego nie nastąpiło, po pierwszym utworze Natalia polała się wodą i poleciało (prawie) wszystko to, po co tu przyszliśmy, czyli m.in. „Move Over”, „Me and Bobby McGee”, „Piece of My Heart”, „Mercedes Benz”, „Try (Just a Little Bit Harder)”, „Ball and Chain”. Nie było „Summertime” (w końcu jest zima) i nie było „Cry Baby” (nie wszystko musi być tak oczywiste), ale było za to coś własnego oraz świetny przerywnik instrumentalny, w którym okazało się, po co są dwie gitary w składzie.

Muzycznym bohaterem wieczoru był Paweł „Kadłub” Stankiewicz, czyli człowiek z Olsztyna (w ubiegłym roku widziałem w Kamienicy Naujacka).

Fragmencik dowodzący, że było naprawdę dobrze.


Nie jestem pewien, bo nie wgapiałem się bezczelnie w faceta, ale wyglądało mi, jakby kilka rzędów za nami siedział inny świetny artysta. Jeśli to nie był on, to ktoś perfekcyjnie pożyczył sobie stylówę… Mniejsza z tym, ważniejsi dziś byli ci z przodu, którzy zostawili dziś kaweł serca na scenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz