niedziela, 29 maja 1988

Kręgi w Przerwankach

Nie mieliśmy jeszcze kręgu instruktorskiego, ale pojechaliśmy z Wróblem i Gałązem na Chorągwiany Zlot Kręgów Instruktorskich.


Pojechaliśmy albo jako organizatorzy (wersja premium), albo jako pracownicy fizyczni (wersja standard). W każdym razie dostaliśmy podziękowania podpisane przez komendanta chorągwi (chociaż wiemy, że dostaliśmy je de facto od Gosi Arendt).

Przerwanki to było miejsce już mi znane, chociaż wcale nie z obozów harcerskich (to była baza hufca Węgorzewo). Dokładnie 5 lat wcześniej mieliśmy tam biwak szkolny na zakończenie I klasy technikum, ze wszystkimi tego typowymi elementami. Kręgi instruktorskie i akademickie zachowywały się, trzeba przyznać, dużo spokojniej.

Kącik formalny. Zaproszenie:

Trasy:



Program:


26-29.05.1988
Chorągwiany Zlot Kręgów Instruktorskich
Przerwanki

niedziela, 15 maja 1988

Podzielona Wykapka

Polak nie wytrzyma, jak się nie podzieli. No więc nasza wspaniała drużyna latem 1987 roku się podzieliła. Wykapka w listopadzie 1987 roku odbyła się jeszcze wspólnie, ale już przed majowym terminem 1988 roku nie udało się tradycji rajdów trzynastego w piątek kontynuować wspólnie. Młodsza drużyna IV Wykapkę zrobiła w okolicach Łęgajn. My, szczątki starszoharcerskie, zrobiliśmy ją w okolicach SHS Perkoz. W latach 1988-1989 siedzieliśmy tam praktycznie co tydzień, więc niejako przy okazji wpadliśmy na pomysł, że tym razem to będzie tu.

W zaproszeniu na łamach marcowego „Na Tropie” w ogóle nie wspominamy o miejscu.

Obchód trasy zrobiliśmy z Gałązem z 30 kwietnia na 1 maja. Dwa tygodnie później, w piątek 13 maja 1988 roku, wystartowaliśmy. Uczestnikom kazaliśmy przywędrować ze stacji Gryźliny do Zielonowa, skąd przeprawiliśmy ich łódkami przez wąskie w tym miejscu jezioro Pluszne na półwysep, na którym leży Perkoz.

Wieczorne ognisko to było rozliczenie z zadania przedrajdowego, czyli zaśpiewanie na dowolną melodię mojej piosenki „Wykapka”, którą napisałem w pociągu wracając w listopadzie z Olsztyna do Krakowa z poprzedniej edycji rajdu. Jedną z najlepszych interpretacji, w którą został wpleciony cytat z Kobranocki, popisał się Bzyku, obecnie znany z licznych książek kryminalno-historycznych, a wówczas uczeń Liceum Wojskowego (w którego dawnych budynkach od 2017 roku mieszkam).
Kluczowy moment Wypadki odbył się w sobotę. Zarządziliśmy grę polegającą na przedarciu się na teren ośrodka wypoczynkowego Kormoran, należącego wówczas do Urzędu Rady Ministrów. Co więcej, w scenariuszu była mowa o pozostawieniu „bomby”. Post factum dowiedziałem się, że w tym czasie w Kormoranie odbywała się chyba narada ministrów rolnictwa RWPG. Ale to chyba nie prawda, bo by nas powystrzelali…
Kącik formalny, czyli nasze zaproszenie:






13-15.05.1988
Rajd 2 OMŚDH „Szarpie” – IV Wykapka
Gryźliny-Półwysep Waszeta

środa, 11 maja 1988

Harcerska miłość II

Tonacja ni to ironiczna, ni to nostalgiczna. Wówczas pewnie więcej ironii, dziś więcej nostalgii :)


a d
Nie przyjdzie już harcerz do naszej placówki,
E a
Nie przyjdzie, zabłądził, rozsypał borówki.
a d
I śliczna druhenka na niego nie czeka,
E a
A winny jest czas, co płynie jak rzeka.

F G
Harcerskie „Love story” to piękne wieczory,
C a
To słońca zachody, gdy nadchodzi noc.
F G
I love you szeptane po wyjściu za bramę,
C a
Spacery we troje, bo trzeci był koc.

a d
Nie przyjdzie, bo nie ma już naszej stanicy.
E a
Nie przyjdzie, studiuje w dalekiej stolicy.
a d
I śliczna druhenka do flirtów nieprędka,
E a
Bo teraz w Krakowie ma swego studenta.

a d
Nie przyjdzie na wartę, by gwiazdy policzyć,
E a
Nie przyjdzie, bo musi kolokwium zaliczyć.
a d
I śliczna druhenka już w niebo nie zerka,
E a
Bo ciężko pracuje, jej fach to kelnerka.
Reszel, 11.05.1988



Poniżej oryginalny tekst popularnej (niegdyś) harcerskiej ballady wyprzedzającej o lata poetykę disco-polo. Autora nie znam, niestety. Historia zupełnie jak w „Białym misiu”...

Harcerska miłość
Przychodzisz codziennie do naszej harcówki,
Dla ślicznej druhenki przynosisz borówki.
Przychodzisz codziennie, sam nie wiesz dlaczego
Ten obóz tak działa na ciebie kolego.

Ref.
Harcerska miłość to jakby nic nie było,
To jakby nam się śniło, to jakby powiał wiatr.
Harcerska miłość, na warcie fajnie było
I gwiazdy się liczyło od zmierzchu, aż po świt.

Gdy rano ci kumpel zwiastuje pobudkę,
Ty patrzysz na niego i oczy masz smutne.
Bo twoja dziewczyna ze swoją drużyną
Zdobywa sprawności, niepomna miłości.

Chcesz odejść daleko, już jesteś w pół drogi,
Gdy nagle ci chusta upada pod nogi.
To chusta dziewczyny dla ciebie jest znakiem,
Że jesteś harcerzem i fajnym chłopakiem.

Całkiem na serio śpiewa Gałąz:


A ja uprawiam postmodernistyczny dekonstruktywizm:


Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

wtorek, 10 maja 1988

Ecie-Pecie są na świecie (wiecie czy nie wiecie?)

Pierwsza zwrotka powstała w Puszczy Piskiej w sierpniu 1987 roku. Był to tzw. "Najdzikszy Obóz na Świecie", który nasza drużyna rozbiła nad jeziorem Przylasek (odnoga jeziora Wiartel). Do Leśniczówki Pranie rzut beretem, więc weny poetyckiej nie zbrakło... Wena poetycka nasiliła się podczas samotnego pobytu w lesie (Trzy Pióra), gdy leżałem schowany pod własnoręcznie wykonanym zadaszeniem z trawy i paproci. Kolejne zwrotki nie powstały, bo zaczęło padać i trzeba było zająć się sprawami bytowymi. "Primum vivere, deinde philosophari...".

Dowód rzeczowy – kartka z kroniki obozowej:

A kolejne zwrotki powstały, gdy porzuciłem pracę elektryka w pewnym państwowym zakładzie pracy w Reszlu. Wtedy stwierdziłem, że może jednak "Primum philosophari, deinde vivere...".

Po szerokim Bożym świecie

Chodzą sobie Ecie-Pecie.
Nic nie robią, tylko knują:
Coś naprawią, coś zepsują.

A gdy zmienią się w motyla,
To nadchodzi groźna chwila,
Bo jak mówią stare słowa,
Kto odkrywa, ten i chowa.

Gdyby chciały nam powiedzieć,
Ile mają w życiu niedziel,
Moglibyśmy zauważyć,
To, czego się nie da zważyć.

Jednak nie jest w ich zwyczaju
Oglądanie słońca w maju
I dlatego, drogie dzieci,
Słońce czasem jeszcze świeci.

W piątek chodzą do lekarza,
Bo się tak szczęśliwie zdarza,
Że piątego dnia tygodnia
Zamykana jest przychodnia.

Nikt na dobrą sprawę nie wie,
Gdzie mieszkają – czy na drzewie,
Czy w ogromnie małej sali,
Gdzie się jeszcze węglem pali.

Kiedy byłem małym chłopcem,
To słyszałem, że pokrowce,
Oburzone tą niewiedzą,
Oświadczyły, że wyśledzą
Miejsce przebywania winnych
Deszczu, śniegu, tudzież innych...,
Lecz nikt nie wziął ich w obronę,
Kiedy je na lewą stronę
Wywróciły Ecie-Pecie,
Bo złośliwe są, jak wiecie.
Szeroki Bór, 1.08.1987, Reszel, 10.05.1988

Tekst powyższy od biedy można podstępnie zamienić z tekstem piosenki "Bez słów - chodzą ulicami ludzie".

Piosenka z repertuaru Wolnej Grupy Bukowina i Elżbiety Adamiak, autorstwa Wojtka Belona.

Kącik rękopisów:

Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

niedziela, 8 maja 1988

Powrót do Perkoza

Po rocznej przerwie, wywołanej krakowską edycją, spotkania „Na Tropie” wróciły do macierzy, czyli do „Perkoza”.

Tradycyjne zaproszenie w marcowym numerze:

Tradycyjne zaproszenie od redaktora naczelnego:

I równie tradycyjne potwierdzenie:


W dyskusjach coraz odważniej zastanawialiśmy się nad przyszłością harcerstwa, Polski, świata. Druhna z Gdańska przywiozła świeże wiadomości ze strajku w Stoczni Gdańskiej.

6-8.05.1988
X Spotkanie „Na Tropie”
SHS „Perkoz”

niedziela, 1 maja 1988

Obchód w saunie

Dwa tygodnie przed IV Wykapką ruszyliśmy z Gałązem na obchód.

Obchód to dużo powiedziane. Przyszliśmy na Półwysep Waszeta, odwiedziliśmy „Perkoz”, gdzie udało się nam wydrukować informator rajdowy, a następnie zanocowaliśmy na przesiece kilometr od ośrodka, pod gołym niebem. Noce kwietniowe chłodne, ziemia ledwie odmarznięta, więc przed ułożeniem się na igliwiu rozpaliliśmy ognisko, które następnie zasypaliśmy ziemią. Wilgotna noc plus spanie na gorącej ziemi równa się sauna parowa w śpiworze…

30.04-1.05.1988
obchód trasy przed IV Wykapką
Półwysep Waszeta