niedziela, 29 czerwca 1986

Pół roku przygotowań

Poprzedni obóz szkoleniowy w Baranówce nie był wielkim sukcesem, więc rok harcerski 1985/1986 spędziliśmy na intensywnych przygotowaniach do kolejnej odsłony kursu. Byliśmy skazani na sukces.

Poniższa zbiorcza relacja jest desperacką próbą ukrycia faktu, że poszczególne zbiórki, podczas których planowaliśmy obóz, zlewają mi się w jedno. Co więcej, trudno mi dopasować do faktów niedbale zarchiwizowane (bo nie przeze mnie) zdjęcia. Ale będąc urodzonym archiwistą nie z takimi zagadkami dawałem sobie radę...

6-8.12.1985
Marwałd
To wszystko odbywało się pod szyldem... Właśnie, jakim? Zaproszenie na spotkanie w Marwałdzie tylko pogłębia chaos poznawczy.

Zaprasza Wydział Starszoharcerski Chorągwianej Szkoły Instruktorskiej „Matecznik”. A przecież Wydział Starszoharcerski był jednostką organizacyjno-programową Komendy Chorągwi. To strukturalne pomieszanie pojęć, zapewne nieświadome.
W każdym razie w Marwałdzie robiliśmy to wszystko, co było w zaproszeniu, czyli właściwości, planowanie, znaki… Chyba może na pewno. No przecież widać, że pracujemy. Załapały się moje gołe nogi (grudzień nie jest ŻADNĄ przeszkodą dla niespełna 18-latka w noszeniu krótkich spodenek).

Na dowód, że jednak naprawdę byłem, zdjęcie z Jackiem z morąskich „Kangurów” i z druhnami z Lubawy. Zwraca uwagę nowy mundur (poprzedni poległ tydzień wcześniej).


No i musiała być jakaś impreza muzyczna, skoro Gałąz przytargał swoje słynne Altusy 110. Zapewne coś w rodzaju spóźnionych andrzejek, zupełnie jak przed rokiem.

I to chyba w Marwałdzie, w wyniku przegranej w złośliwego marynarza, musiałem wypić wiadro herbaty. Do tematu jeszcze kiedyś wrócę…
Z rzeczy merytorycznych - przygotowałem kuźnicę starszoharcerską „Drużynowy - ojcem czy bratem?”. Na pewno w 17. minucie zaczęliśmy rozmawiać o Prawie Harcerskim, a w minucie 23. o jego 10. punkcie. 

10-12.01.1986
Reszel
Następne spotkanie już po miesiącu. W tym czasie zdążyłem osiągnąć wiek dorosły i odwiedzić stare śmieci, czyli Gorzyce.
Spotkanie w Reszlu, czyli najbliżej jak się dało, do domu miałem 300 metrów. Jako „gospodarz” przygotowałem quiz, nie tylko harcerski. Będąc posiadaczem wiedzy tajemnej, układałem pytania w rodzaju „Jaki związek z harcerstwem mają Dżeki i Nuka?” (to miało być trudne i było) lub „Jaka powieść zaczyna się słów ‘Ogary poszły w las’?” (to dla odmiany miało być łatwe, ale nie było).

7-9.03.1986
Lidzbark Warmiński

Po dwóch miesiącach spotkanie w Lidzbarku Warmińskim (w tym czasie zaliczyłem m.in. Rejonową Konferencję Instruktorską, która odbyła się w Sali Konferencyjnej Komitetu Miejskiego PZPR w Kętrzynie, co gospodarze skrzętnie wykorzystali do agitacji politycznej, bo przecież naturalne im się wydawało, że po to jesteśmy w ZHP, by za chwilę wstąpić do ZSMP, a potem, wicie-rozumicie, gdzie…; ale także XXXI Ogólnopolski Konkurs Recytatorski w szkole, gdzie interpretowałem wiersz Antoniego Słonimskiego, absolutnie nie mogąc przewidzieć, że już za 7 lat będę dziennikarzem gazety dowodzonej przez jego byłego osobistego sekretarza).
Tym razem za gospodynię mogła uchodzić Majka, bo spotkanie odbywało się w internacie Technikum Rolniczego, gdzie chyba się edukowała. Odebrała nas, spóźnionych, późnym wieczorem, z dworca, skąd taksówką (co za bourgeoisie…) pojechaliśmy na miejsce zbiórki.
To zdjęcie może jest z Lidzbarka Warmińskiego, a może nie jest…

Przypadający w sobotę Dzień Kobiet uczciliśmy rano upominkami, wieczorem psychozabawą, w której kluczową rolę odegrały środki do makijażu, a nocą grą w parku. Podzieleni na dwuosobowe patrole damsko-męskie (ja z druhną BB) mieliśmy jakąś trasę i jakieś zadania, ale coś było nie tak z naszą mapą, więc z góry uznałem, że i tak nie wygramy. Dla uniknięcia kompromitacji, tuż po wejściu do parku zdecydowałem, by świadomie wybrać złą drogę, że niby zabłądziliśmy… Makiawelizm w służbie człowieka.

18-20.04.1986
Iława
Dwa odkrycia podczas tego spotkania. Oba nieco spóźnione.
Po pierwsze, że istnieje zespół Stare Dobre Małżeństwo (piosenki się jakieś śpiewało, ale kto na prowincji wiedział, że to Myszkowski z resztą małżeństwa). Słuchaliśmy więc w Iławie kasety z jakimiś nieznanymi mi wcześniej nagraniami, a Bóła zawodził, wyraźnie z czegoś zadowolony, że „z nim będziesz szczęśliwsza”. Zastanawia mnie, co to mogła być za kaseta. Owszem, w 1986 roku ukazała się pierwsza kaseta SDM „Piosenki Stachury” wydana przez Akademickie Radio Pomorze, ale na oficjalnej stronie zespołu piszą, że ujawniła się dopiero latem. Więc albo jednak sprzedawali ją już wcześniej na koncertach (i pewnie taki koncert odbył się w Olsztynie), albo druhowie z drużyny „Szarpie” nagrali coś z radia (bo raczej nie na koncercie, jakość była za dobra).

Skoro padła już nazwa „Szarpie”… Właśnie wtedy dotarło do mnie, że zawiązała się taka drużyna, w której znalazło się kilku moich znajomych. Nie było mnie przy tym, ale gdy po kilku miesiącach usiłowali sobie przypomnieć, czy ich pierwsza zbiórka była 7 czy 11 listopada, poradziłem, żeby jednak postawili na 11…

Powyższe zdjęcie przedstawia „Szarpi” (druhna tylko dołączona do patrolu, bo to przecież była wtedy męska drużyna) w czasie pamiętnego zwiadu nad brzegami Jezioraka („Panie, którędy do wyjścia?” – zawsze tak pytaj, gdy wejdziesz nieproszony na czyjś teren i widzisz, że właściciel energicznym krokiem zmierza w twoją stronę…).

28-29.06.1986
HOW Olsztyn
Czysto organizacyjne spotkanie, podsumowujące przygotowania do obozu, który miał odbyć się już za miesiąc… I w końcu mamy niezależną nazwę naszego kursu. Od tej pory to nie „Matecznik” a „Wirydarz”. Jak nic, Gałąz wymyślił. Wyraz może i brzmi jak staropolski, ale jednak pochodzi z łaciny (dobra, wtedy też nie wiedziałem).


28-29.06.1986
spotkanie starszoharcerskiego Matecznika
Harcerski Ośrodek Wodny „Bryza w Olsztynie

PS
Mam nadzieję, że w maju nie spotykali się beze mnie i nie knuli czegoś, gdy byłem cały czerwiec na praktyce zawodowej w Bielsku-Białej (w fabryce produkującej m.in. silniki krokowe do czołgów urządziłem coś w rodzaju strajku, można powiedzieć, że zaatakowałem Układ Warszawski, podobno Gorbaczow nie spał całą noc). I tak przegapiłem z tego powodu pierwszy rajd Wykapka...

piątek, 27 czerwca 1986

Wielka ironia

To zakrawa na jakąś ironię. Na koniec roku szkolnego dostałem nagrodę książkową za pracę na rzecz szczepów starszoharcerskich „Barcja” i „Sudowia”.


Po pierwsze – te szczepy już dawno de facto nie istniały. Po drugie – od jakichś trzech lat walczyłem z tą fikcją. Ale za książkę o Kazimierzu Wielkim dziękuję. Po latach mogłem dzięki niej poświęcić królowi parę linijek w swej historii Polski.


Jak wiadomo, Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Ja wręcz przeciwnie - gdy zaczynałem naukę w szkole średniej były w niej podobno trzy (!) szczepy. Po maturze nie było żadnego.

środa, 25 czerwca 1986

Na chacie w krawacie

Ledwo w sobotę byłem na spotkaniu z przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej (a raczej on był u nas), a już w środę obserwowałem sesję WRN (czyli tym razem my u niego).

Wśród różnych tematów sesji, było coś „wicie-rozumicie” o młodzieży, więc na salę wpuszczono m.in. harcerzy z całego województwa (na pewno z ZSMP, ZSP i ZWM też).


Dla nas to była kolejna okazja do spotkania. Tym bardziej, że zbliżały się wakacje, obozy, było o czym towarzysko pogawędzić. Tylko u kogo to było na chacie? Na pewno nie u Wertepiusza, bo on wszakże z Morąga.


Pierwszy raz w życiu grałem na gitarze w krawacie…


Dzień wcześniej odbyło się zgrupowanie kondycyjne przed udziałem w sesji, ale chyba nie byłem na tym spotkaniu z kuratorem (a był nim wówczas Bogdan Meryng), mimo takiego pięknego usprawiedliwienia:

25.06.1986
XIV Zwyczajna Sesja Wojewódzkiej Rady Narodowej
Olsztyn

niedziela, 22 czerwca 1986

Amatorzy kwaśnych jabłek

Rano, po całonocnej podróży pociągami, wróciłem z miesięcznej praktyki zawodowej w Bielsku-Białej. Walizkę szkolnego praktykanta zamieniłem na harcerski plecak i ruszyłem do Martian.


W Martianach koło Kętrzyna odbywała się IV Chorągwiana Polowa Zbiórka Harcerstwa Starszego. O, mój plecak już jest.

Pole biwakowe bezpośrednio przy linii kolejowej. Do kwestii pociągu jeszcze wrócimy…

Program był naprawdę bogaty i ambitny.

Czyż nie?

No bo tak: występ Jarosława Śpiewankiewicza, aż trzy ogniska do wyboru, spotkania: z aktorem (był to chyba Władysław Jeżewski, z którym kilka lat później miałem ciekawe zajęcia warsztatowe na studium dziennikarskim), z seksuologiem (mówiłem, że wrócimy do kwestii pociągu) oraz z dziennikarzem z megapopularnego wówczas „Dziennika Pojezierza” (był to Jerzy U., co uświadomiłem sobie po kilku latach, gdy już byłem częścią tego biznesu, choć w zupełnie innej gazecie).

No i spotkanie na dużo wyższym poziomie politycznym – gościem ChPZHS-u był płk. Bogdan Mazurek, z jednej strony komendant pobliskiego Centrum Szkolenie WOP w Kętrzynie, a z drugiej ówczesny przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej (taka namiastka, żeby nie powiedzieć erzac, samorządu, w Konstytucji PRL opisany przecież w rozdziale „Terenowe organy władzy państwowej”). Spotkanie z władzą samorządowo-państwową (!) rozpoczęliśmy od próby zaśpiewania piosenki, niestety – gitara okazała się rozstrojona. Na szczęście to był 1986, a nie 1952, bo noc spędzilibyśmy zeznając w sprawie sabotażu. No i również dlatego, że były to jednak czasy Jaruzelskiego a nie Bieruta mogłem sobie pozwolić na podstępne pytanie: „Jak się zostaje przewodniczącym WRN?”. Pułkownik jakoś wybrnął, kluczowy moment odpowiedzi sprowadzał się do tego, że jak zaproponują, to się wyraża zgodę…
Co prawda, to prawda. Mnie, na przykład, gdy zaproponują zjedzenie jabłka, to nie odmawiam.

20-22.06.1986
IV Chorągwiana Polowa Zbiórka Harcerstwa Starszego
Martiany

niedziela, 15 czerwca 1986

Wykapka eksternistyczna

Nie byłem na pierwszej edycji legendarnej Wykapki, czyli rajdu „Szarpi” zaczynającego się zawsze trzynastego w piątek.


 Co wtedy robiłem? Przebywałem kilkaset kilometrów od Warmii, na praktykach zawodowych w Bielsku-Białej. Korzystając z weekendu wybrałem się na którąś z okolicznych gór. Być może nawet na Czantorię. Więc można powiedzieć, że rajd mam zaliczony zdalnie. W tym czasie w Pluskach:


13-15.06.1986
Rajd 2 OMŚDH 
Szarpie” - I Wykapka Kulawego Miśka
Pluski
(nie byłem, ale się wypowiem)

niedziela, 1 czerwca 1986

Silniki krokowe zamiast kroków rajdowych

Pojechałbym na ten rajd, słowo daję, ale w tym czasie produkowałem silniki krokowe dla Układu Warszawskiego. Więc zajawka w kwietniowym numerze „Na Tropie” wywołała we nie mieszane uczucia…


Miałem je już w marcu, gdy Matecznik miał się przyłączyć do organizacji Rajdu Absolwentów SHS „Perkoz”. Może się i przyłączył, ale mnie przy tym nie było…

Wprawdzie od 26 maja spędzałem już profesjonalne momenty na praktyce zawodowej w bielsko-bialskiej Apenie, ale siłą rozpędu dostałem jeszcze prośbę o zwolnienie mnie z zajęć (jest w tym jakieś echo któregoś tam Plenum KC PZPR, na którym ustalono, że proces wychowawczy ma dominować nad dydaktyką).

O rajdzie wiem tyle, co z informatora. Zapewne tak przebiegał…






















30.05-1.06.1986
Rajd Absolwentów SHS Perkoz
Perkoz
(nie byłem, ale się wypowiem)