sobota, 9 marca 2024

Urbaniak i nie tylko

Michała Urbaniaka już widziałem, i to co najmniej dwa razy. Miałem też okazję słuchać na żywo Urszulę Dudziak (ale nie pamiętam kiedy). Dziś zasiadłem na widowni Olsztyńskiej Sceny Jazzowej Mirka Mastalerza, by podziwiać nie tylko ich utalentowaną córkę, ale i „zięcia”.


Mama też się zresztą pojawiła.

Występ Miki Urbaniak i Victora Daviesa z gościnnym udziałem Urszuli Dudziak odbył się pod hasłem „The Beatles i nie tylko…”, więc oczywiście musiałem być. Wybór piosenek Lennona i McCartneya mnie nie zaskoczył, ale aranżacje były niebanalne, nie był to kolejny słodkopierdzący koncert z cyklu „a teraz posłuchamy pięknych melodii, jakie napisali Beatlesi”. W dodatku to wszystko tylko na gitarę akustyczną i dwa lub trzy jazzująco-rapująco-improwizujące wokale.

„With a Little Help from My Friends” (The Beatles)


„Crazy Little Thing Called Love” (Queen)


„Norwegian Wood (This Bird Has Flown)” (The Beatles)


„Drive My Car” (The Beatles)


„Yesterday” (The Beatles)


„Let’s Go Crazy” (Prince & The Revolution)


I tu Urszula Dudziak zrobiła falstart - najwyraźniej nie wiedziała, że ma grać po góralach (co piszę zachęcony przez nią słowami, by robić sobie jaja ze wszystkiego, z czego można).


Ale po następnym utworze już weszła na scenę, uraczyła nas kilkoma anegdotami (o niemieckiej publiczności, o Krystynie Prońko) i dołączyła do córki i „zięcia”.

„Get Back” (The Beatles)


„Pójdę wszędzie z Tobą”


„Papaya”


Bisu miało nie być, ale był.

„Happy” (Pharrell Williams)


To już drugi w odstępie trzech dni koncert w ramach Olsztyńskiej Sceny Jazzowej Mirka Mastalerza, na którym byłem. Konferansjerka szefa nieustająco balansuje na cienkiej granicy pomiędzy „nie bierze jeńców” a „ale o co chodzi”. Kochaj albo rzuć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz