Zanim pomyślę, co zrobię w rozpoczętym osiemnaście godzin temu 2019 roku, muszę tradycyjnie zacząć od rozliczenia się z planów, jakie postawiłem sobie na rok, który właśnie się zakończył (też osiemnaście godzin temu, co za zbieg okoliczności).
1. Urlop zagraniczny w listopadzie. Album z najpiękniejszymi miejscami na świecie, jaki dostałem na urodziny, otworzył mi się na Tajlandii. Natomiast Żona użyła słowa na Z.
TAK
No więc ani Tajlandia, ani Zanzibar, ale zgodnie z planem w listopadzie. No i Andaluzja to za granicą jest, więc śmiało stawiam sobie TAK.
2. Pojechanie do takiego miasta w Polsce, w którym jeszcze nie byłem.
NIE
Niestety, Grabowo to nie miasto.
3. Jakaś forma występów publicznych.
TAK
„Jakaś”, czyli na przykład wykonanie po polsku kilku piosenek The Rolling Stones w Gietrzwałdzie.
„Jakaś”, czyli na przykład wykonanie „Whole Lotta Love” na ateńskiej ulicy.
„Jakaś”, czyli wywiad w Radiu Olsztyn u Gosi Sadowskiej.
4. Koncert The Rolling Stones.
TAK
To było łatwe. Tylko koniec świata albo jakieś wspinaczki na palmy mogły spowodować, że Stonesi nie zagraliby zaplanowanego i sprzedanego koncertu. No więc sprzedali i zagrali. A ja żyję tą satysfakcją (wraz z kilkudziesięcioma tysiącami innych ludzi), że byłem na ostatnim jak do tej pory koncercie The Rolling Stones. I będę w tej satysfakcji trwać do 20 kwietnia, gdy Stonesi zagrają w Miami.
5. Przetłumaczenie 25 piosenek.
NIE
Znów obniżyłem sobie poprzeczkę i znów nie zrealizowałem planów.
6. Dokończenie projektu z okazji 1050-lecia państwowości przed 11 listopada.
NIE
Powiedzmy, że w ramach emigracji wewnętrznej odłożyłem pracę nad tym projektem. Poszukam innej okazji. Póki co przekroczyłem półmetek.
7. Udział w ambitnym projekcie floydowskim.
TAK
Udział to skromnie powiedziane. We współpracy ze Spare Bricks dokończyłem tłumaczenie „The Wall” i powstała sceniczna wersja tego albumu, którego czterdziestolecie będziemy świętować w 2019 roku. Prapremiera odbyła się 10 lipca w Mrągowie, a 15 grudnia zapełniliśmy filharmonię w Olsztynie.
8. Koncert Rogera Watersa w Krakowie.
TAK
Niezniszczalny Waters robi trasy idące w setki koncertów, więc to też był bezpieczny punkt w moim planie. Z przyczyn zawodowych pojechałem do dalszego Krakowa zamiast do bliższego Gdańska.
9. Zapanowanie nad wszelkim sprzętem muzycznym zgromadzonym w domu.
TAK
To zdjęcie SPRZED zapanowania. Jest dużo lepiej. Żona nie ma uwag natury porządkowo-estetycznej, więc z czystym sumieniem TAK.
10. Coś dla zdrowia.
NIE
Takie postanowienie są tylko po to, by się irytować i psuć sobie zdrowie.
Realizacja całego planu na poziomie 60 proc. to nie mistrzostwo świata, ale też i nie kompromitacja.
Czym zatem będę się irytował*/fascynował*/podniecał*/stresował*/zajmował* (niepotrzebne skreślić) w 2019 roku?
1. Urlop zagraniczny w październiku, listopadzie lub grudniu. A może nawet zakończony w 2020 roku.
2. Weekend w mieście, do którego ciągle nie mogę się wybrać, bo za blisko i się nie opłaca, ale przecież warto i trzeba.
3. Kontynuowanie występów publicznych.
4. Koncert Johna Fogerty’ego w Dolinie Charlotty.
5. Przetłumaczenie 25 piosenek.
6. Napisanie trzech własnych utworów.
7. Zainteresowanie jakiegoś profesjonalnego wykonawcy swoimi tłumaczeniami, np. piosenek The Beatles.
8. Trzy dowolne koncerty za granicą.
9. Nowy instrument muzyczny.
10. Jakiś ciekawy spektakl podczas Olsztyńskich Spotkań Teatralnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz