– Co to za koncert będzie? – zaciekawił się facet sprzedający watę cukrową tuż obok kętrzyńskiego amfiteatru położonego malowniczo nad jeziorkiem. – Zajebisty, będą grali utwory Pink Floyd – odpowiedziałem spontanicznie kładąc piątaka za watolinę ogromną jak ego Rogera Watersa. – Piosenki Pinka Floyda? A, to sobie posłucham – uśmiechnął się zadowolony przedstawiciel small businessu i w promocji nawinął mi jeszcze jedną warstwę białej śmierci.
A słuchać, jak zawsze na występach Spare Bricks, było czego. Wprawdzie każdy koncert dolnośląskiej grupy jest inny, ale dwóch rzeczy można być pewnym – będą wspaniałe utwory i będą świetne wykonania.
Czym ten występ różnił się od siedmiu (!) innych, jakie miałem przyjemność oglądać w ciągu ostatnich trzynastu miesięcy? Po pierwsze był za darmo. Po drugie w plenerze.
Bezpłatne koncerty cokolwiek się w Polsce skompromitowały przez te wszystkie dni miast, podczas których włodarze dostarczają poddanej ludności igrzysk (skoro nie mogą rozdawać chleba). A ludzie nie doceniają tego, co jest za darmo. Jeszcze pół godziny przed rozpoczęciem były obawy, że zespół zagra dla przyjaciół i ich rodzin. Ja sam zorganizowałem cztery osoby, w tym bratową i bratanicę. Na szczęście punktualnie o godz. 21.00 widownia stanowiła kompromis między pożądaną frekwencją a niepożądanymi przypadkowymi gapiami, co to przychodzą na każdą darmochę. Kętrzyn znów mnie nie zawiódł. Owszem było sporo perypatetyków, łażących bez celu, ale na szczęście ginęli w mroku i ogromnej przestrzeni amfiteatru.
Koncert w plenerze to zupełnie inne wyzwanie niż granie klubowe. Ale w końcu Pink Floyd też bardzo szybko został zespołem stadionowym. W kętrzyńskim plenerze udało się uzyskać bardzo czytelny dźwięk, czego niestety nie oddają moje filmy (mikrofon w kamerze nie zdał egzaminu).
Kętrzyński amfiteatr rozmiarem wygrał konfrontację z kętrzyńską sceną. Oglądanie występu z trybun nie pozwalało się w pełni cieszyć wizualizacjami, m.in. nastrojowymi fotografiami Leszka Paradowskiego.
Wystarczyło jednak podejść bliżej, żeby docenić nie tylko kunszt muzyczny, ale również atrakcje wizualne.
Program koncertu jak zawsze tak samo... inny. Zero rutyny. Inne utwory, inna kolejność.
1. „Shine on You Crazy Diamond”
Jak w sztuce Czechowa – skoro na początku jest mur, to wiadomo, że w którymś akcie zostanie użyty. Ale nie uprzedzajmy wypadków...
2. „Comfortably Numb”
Tancerze z „Pryzmatu” kończą budowę muru, nie bez pewnych problemów konstrukcyjnych.
3. „Another Brick In The Wall – part II”
Strzelba Czechowa wypala już w trzeciej scenie spektaklu.
4. „Echoes”
Ścieżka dźwiękowa do sprzątania tego bałaganu to mój ulubiony utwór naszego ulubionego zespołu.
5. „Money”
Podobno wśród rozrzuconych banknotów była jedna prawdziwa stówa...
6. „Time”
Znów świetne solo na rototomach, znów ciary na plecach na myśl o tekście.
7. „The Great Gig In The Sky”
Znów zasłużone brawa dla Agi. Nie jestem zbyt wylewny, ale pod sceną wyrwało mi się „Aga, jak to zrobiłaś?!”
8. „Wish You Were Here”
Jeden z bardziej entuzjastycznie przyjętych utworów dzisiejszego wieczora.
9. „Dogs”
Jak się okazuje do piosenek Pink Floydów można tańczyć. W romantyczne przytulanki można iść nawet przy utworze traktującym o wyścigu szczurów.
10. „Run Like Hell”
Tu romantyczna przytulanka mogłaby przejść w pogo, ale nie wszyscy chyba mieli glany.
11. „Coming Back To Life”
Nie mam serca do tych „nowych” utworów Pink Flodyów, ale miło się słucha.
12. „High Hopes”
Miło się słucha, chociaż nie mam serca do tych „nowych” utworów Pink Floydów.
13. „Brain Damage” / „Eclipse”
Księżyc i tak nie zdoła zakryć talentu Agi, Jacka, Pawła, Tomka i Michała.
14. „Louder than Words”
Pół roku temu, gdy pierwszy raz grali w Kętrzynie, ten utwór był na pierwszym miejscu Listy Przebojów PR III. Dziś premiera w wykonaniu Spare Bricks.
15. „Hey You”
Pierwszy bis. Agnieszka swoim niespodziewanym wezwaniem przegoniła mnie przez plac, sforsowałem ochroniarza i zdyszany wpadłem na scenę, żeby znów zaprosić do Pink Flodyów po polsku. Ludziom się podobno podoba, więc może faktycznie pora przybliżyć Polakom poezję Rogera Watersa?
16. „Another Brick In The Wall – part II”
Drugi bis. Dzieciaki z Art Music Center pod dyrekcją Cezarego Nowakowskiego ponownie na scenie.
PS 1. Pozdrowienia dla kolegów ze szkoły średniej – na widowni pojawili się Żuku, Targoń i Dżery.
PS 2. Przyznaję, dopuściłem się cudzołóstwa – na koncercie z muzyką Pink Floydów pojawiłem się w trampkach z Yellow Submarine.
PS 3. Widzimy się w Ostródzie 18 lipca 2015 – bilety można kupić lekko, łatwo i przyjemnie tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz