Jedną z rzek mojego dzieciństwa jest San, choć nie tak ważną, jak Łęg, w którym regularnie się moczyłem wiosną i latem, a jak dobrze poszło, to i zimą. San istniał raczej w podwórkowej metafizyce, jako rzeka wprawdzie nieodległa i równie groźna jak jeszcze bliższa Wisła, ale rzadko widziana.
Po latach można było nadrobić te zaległości chociażby w bieszczadzkim Chmielu, gdzieś w połowie drogi między Dwernikiem i Zatwarnicą. Znajdują się tam malownicze progi na Sanie, znane jako Chmielowe Kaskady.
Jest też cerkiew św. Mikołaja z początku XX wieku, obecnie świątynia katolicka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz