Nie trzeba było się wyprawiać na Antarktydę ani czekać na zlodowacenie, by zobaczyć siłę lodowca. Uwolniona tafla naparła na giżyckie molo.
A wyglądało to dziś tak:
Chciałem tylko, żeby gdzieś przekroczyć granicę, wszystko jedno którą, bo ważny dla mnie był nie cel, nie kres, nie meta, ale sam niemal mistyczny i transcendentny akt przekroczenia granicy. (Ryszard KAPUŚCIŃSKI, „Podróże z Herodotem”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz