Podpierając się autorytetem prof. Jerzego Bralczyka waham się, czy nie pozostać zwolennikiem używania, oczywiście w kontekście pozytywnym, takich słów jak Cygan czy Murzyn. W dobie poprawności politycznej wielu krępuje się używać tych nazw, bo słyszeli je setki razy jako obelgi.
Nie chcę, by ci, którzy używają tych wyrazów jako wyzwisk, wygrali. Bo jeśli zastąpimy Cygana Romem a Murzyna Afroamerykaninem, to zawsze się znajdzie ktoś, kto zacznie się wyzywać od Romów...A przecież pochodzenie tych nazw w polskim języku jest pozytywne. Cyganie to dalekie echo greckiej nazwy Egiptu (Aiguptoi), bo w średniowieczu sądzono, że Cyganie stamtąd pochodzą. Murzyni zaistnieli w polskim języku ok. XIV wiek i pośrednio pochodzą od Maurów czyli mieszkańców północno-zachodniej Afryki.
Wyposażeni w taką wiedzę śmiało możemy zasiąść do cycków Murzynki, jakie żona robi raz do roku z okazji moich imienin (nie, to nie dziś). Oczywistego seksizmu tej nazwy nawet nie zamierzam bronić...
Ciasto na spód
* 6 białek
* 2/3 szklanki cukru
* 1 szklanka wiórków kokosowych
* 1 szklanka suchego maku
* łyżeczka proszku do pieczenia
Białka ubić ze szczyptą soli. Dodawać stopniowo cukier i nadal ubijać. Delikatnie mieszając dodawać wiórki kokosowe i mak. Masę wylać na blaszkę wyłożoną papierem. Piec 15-20 minut w temperaturze 180 stopni.
Masa
* budyń śmietankowy
* 2/3 szklanki cukru
* 1,5 szklanki mleka
* ananas z puszki
Zagotować szklankę mleka z cukrem. W pozostałej części mleka rozpuścić proszek budyniowy i wlać do gotującego się mleka z cukrem. Ugotowany budyń wystudzić.
Miękkie masło zmiksować i dodawać do niego wystudzony budyń. Do powstałej masy dodać pokrojonego w drobną kostkę ananasa, zamieszać.
Obróbka końcowa
Masę wyłożyć na ciasto. Do soku z ananasa wlać trochę aromatycznego alkoholu, zamaczać krótko okrągłe biszkopty i równo układać na masie. Całość polać ciemną polewą czekoladową (przepis na polewę każdy zna...). Na koniec bierzemy garść rodzynek, żeby cycki jakoś wyglądały :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz