Za samo wejście do tego sklepu trzeba zapłacić ponad dwadzieścia złotych. W dodatku nie sprzedają tam towarów pierwszej potrzeby. Ale warto zanurzyć się na pół godziny, by wrócić w głowie do czasów, gdy książka była jednak artykułem niezbędnym. Bo to księgarnia jest.
A może Livraria Lello w Porto księgarnią już nie jest? Nie sądzę, by masowo zaglądali tu po książki studenci mającego obok siedzibę Uniwersytetu w Porto lub zwykli mieszkańcy miasta. To miejsce się głównie zwiedza a nie z niego korzysta. Ogromna popularność księgarni Lello, która spowodowała w 2015 r. wprowadzenie opłat za wejście do środka, ma niewątpliwie związek z Harrym Potterem, chociaż nie wiadomo, czy słusznie.
Przez lata utarło się przekonanie, że wygląd księgarni zainspirował J.K. Rowling (mieszkała w Porto na początku lat 90., mając za męża Portugalczyka) i znalazł odzwierciedlenie w części „Harry Potter i Komnata Tajemnic”. Jakież musiało być rozczarowanie fanów, gdy autorka w maju 2020 r. napisała na Twitterze, że nigdy nie była w tej księgarni! A przygody młodego czarodzieja pisywała m.in. w Café Majestic (ciekawe, kiedy wprowadzą bilety…).
Pod witrażem „Honor jest w pracy” NIE przechadzał się…
Na pięterko w poszukiwaniu magicznych ksiąg NIE zaglądał…
W dół na innych adeptów Szkoły Magii i Czarodziejstwa NIE patrzył…
Na pewno, o czym Rowling milczy, byłem ja.
I współczytelniczka, która nad papier przedkłada czytnik.
Radość ze zwiedzania księgarni jest ogromna. Co krok człowiek natrafia na znany tytuł i cieszy się, że jest erudytą.
Wykładanie samych sprawdzonych autorów i ich najpopularniejszych tytułów, to może efekciarski pomysł na księgarnię, ale przecież nie będą tam prezentować niszowych portugalskich pisarzy. Portugalskiego noblistę – owszem!
Noblistę amerykańskiego również.
Swoją drogą, był Homer i Wergiliusz, ale nie dostrzegłem Horacego…
Był za to Szekspir w dowolnych ilościach. Ale kupiliśmy książkę z 1000 plakatami do sztuk stratfordczyka, zwłaszcza, że na okładce jest polski przykład (a w środku z 20 proc. to polska szkoła plakatu).
Kącik filmowy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz