niedziela, 27 listopada 2022

Magiczna podróż morsa, czyli miały być jaja

Podobno najsłabszy album Beatlesów. Mors by się uśmiał. Niechby inni nagrywali takie najsłabsze płyty, jak „Magical Mystery Tour”.

Co nie zmienia faktu, że nagrania, jakie wydali w II połowie 1967 roku, to w kilku przypadkach pewien krok wstecz, a na pewno dotarcie do psychodelicznej ściany. Beatlesi wyciągnęli z tego wnioski siedząc w Indiach (albo je opuszczając) i w następnym roku zerwali z poetyką naiwnego flower power. Inni będą jeszcze w niej siedzieć aż do pierwszego pierdnięcia w towarzystwie Johny’ego Rottena.


Dziś 55. rocznica ukazania się amerykańskiego wydania „Magical Mystery Tour”, które po latach stało się kanoniczne w beatlesowskiej dyskografii, zastępując podwójną EP-kę, jaką Beatlesi chcieli się wykpić, by coś rzucić na rynek. Sprytni Amerykanie dodali do sześciu numerów z EP-ek pięć innych piosenek, które ukazały się na singlach i powstał pełnowymiarowy album. Jego opinii zaszkodził film „Magical Mystery Tour”, który kręcono na zasadzie pospolitego ruszenia pod wezwaniem „będą jaja”. No, nie były. Ale sekwencja z „I’m The Walrus” mnie kręci.

Magical Mystery Tour
To nie jest reklama biura podróży

Fool On The Hill
Świeżo poznany głupiec

Blue Jay Way
Dawno temu w Hollywood na ulicy Modrej Sójki

Flying
Autorów więcej od słów

Your Mother Should Know
Hity z matki płyty 

I Am The Walrus
Jestem morsem

Hello, Goodbye
Za, a nawet przeciw

Strawberry Fields Forever
Bez końca Plac Truskawek

Penny Lane
Piosenka warta jednego pensa

Baby, You're a Rich Man
Ludzie piękni, ryby grube

All You Need Is Love
Kochaj i rób, co chcesz

To już szósty album The Beatles całkowicie polsku, czyli zbliżam się do półmetka.
1 czerwca 2017 – „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz