Nie wdając się w rozważania o (nie)subtelnej różnicy między widnokręgiem i horyzontem, ustalmy, jak daleko sięgał mój wzrok, gdy stałem na klifach Dingli.
To najwyższa część przeważnie niskiej (w części północno-wschodniej) Malty. Szału nie ma – najwyższy punkt, czyli wzgórze Ta’ Dmejrek to 253 m n.p.m. Znajduje się prawie nad samym brzegiem Morza Śródziemnego, czyli można pobłądzić wzrokiem po bezkresie. Bezkresie nie tak bardzo bezkresnym, bo wzrok wyłapuje dwie wyspy.
Po chwili okazuje się (w czym pomaga zoom w Canonie), że prawa wyspa to kontenerowiec.
No dobrze, ale jak daleko do tego widnokręgu? Adekwatny wzór, sprawdzający się na niskich wysokościach (takich niekosmicznych) mówi, że liczba kilometrów wynosi 3,57 x pierwiastek kwadratowy wysokości w metrach nad poziomem morza. Więc jeśli stałem na 253 m n.p.m. i patrzyłem oczami umieszczonymi prawie 2 m nad ziemią, to miałem przed sobą 57 km wody.
O, „wyspa” się przesunęła.
Zejdźmy na ziemię. Ceny w najwyższym punkcie Malty okazały się (wbrew tabliczce zakrawającej o kicz godny handlowej alei przed świątynią Hatszepsut) wyższe niż na lotnisku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz