Jako człowiek urodzony dokładnie trzynaście do kwadratu lat po Adamie Mickiewiczu, zawsze bywam lekko poszkodowany w kwestii oprezentowania. Na szczęście układ jest uczciwy – o północy prezenty urodzinowe, a kilkanaście godzin później upominki świąteczne. Do pierwszej gwiazdki jeszcze trochę czasu, więc na razie cieszę oko otrzymanym przed chwilą podarkiem urodzinowym. Cieszę oko i stopy, bo to się używa na nogach. Stopę zawsze miałem niemałą, ale żeby zamiast kajaków zaproponować mi łódź podwodną?
Uwaga, żart! – Jeśli nie znacie tej piosenki, to znaleźliście się w złym miejscu – oznajmił Ringo Starr intonując 15 czerwca 2011 roku w Sali Kongresowej „Yellow Submarine”.
Robienie sobie jaj z piosenki o żółtej łodzi podwodnej to zabawa lekka, łatwa i przyjemna. Przynajmniej dla robiącego jaja, nie wiem jak dla słuchaczy. Oto premiera mojego i Cypka jajczarskiego tłumaczenia z lipca 1998 roku:
Po dwóch dniach śpiewał już cały obóz (niechby nie chciał):
I jeszcze wykonanie z sesji w umywalni:
W naszym town wesoło jest,
Każdy pływa, tam gdzie chce.
Każdy śledź mają swoją sieć,
Każda ryba słona jest.
Polny śledziu, jak ci się wiedziu?
Będziesz dzisiaj na obiedziu.
Czemu tak wytrzeszczasz kły,
Przecież nie masz wcale ich.
Zęby po pas, już trzeszczy kra.
Pochłania morze Titanika.
Idzie na dno stare czółno,
Żegnaj DiCaprio, goodbye my love.
Marksoby, 11/12.07.1998
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz