Konkurencja była dziś ogromna: The Doctors w Sowie, The Painkillers w Zgrzycie oraz The Bill i KSU w Sali Wasilewskiej. Na każdy z tych koncertów chętnie bym poszedł... Ale jako wierny fan Zarazy miałem inne obowiązki!
Gdyby ktoś mi powiedział na początku tego roku, że w 2023 zobaczę Zarazę na scenie i to trzy razy, powiedziałbym, że prędzej mi kajla na uberlaufie wyrośnie, niż Sikor zaśpiewa na żywo „Przewóz osób”. I wiecie co? Miałbym dziś kajlę na uberlaufie! Bo przecież najpierw było nieśmiałe preludium akustyczne w Kamienicy Naujacka, potem niewinne rozwinięcie unplugged w radiu UWM FM, a dziś… A dziś pełny elektryczny koncert dla naładowanej elektrycznie publiczności!
Pierwszy rzut na podejrzaną playlistę upewnił największych fanów (do których się zaliczam od 30 lat i pięciu dni, czyli od pierwszego razu, gdy zobaczyłem ich na scenie), że będzie dobrze.
Początek prawie w oryginalnym składzie, czyli z Szymanem (ale bez Welona).
Piotr Szymański zagrał tylko w trzech pierwszych utworach, bo potem nastąpiła era Pachoła.
Zgodnie z zapowiedziami na scenie podziemi Amfiteatru pojawiła się Basia Raduszkiewicz, która opuściła na cztery minuty Krainę Łagodności, by ujawnić swe rockowe oblicze.
A dalej już normalnie:
- publiczność płci obojga licytowała się, kto był większą/większym groupie,
- ze sceny leciały kolejne przeboje,
- na scenę leciała damska bielizna.
Kącik archiwalny, czyli prawie wszystkie dźwięki, jakie pojawiły się podczas dzisiejszego niezapomnianego, historycznego, wyjątkowego, zajebistego, porażającego, makabrycznego, nieprawdopodobnego, piekielnego, przeszywającego, szokującego, upiornego, paraliżującego, nieludzkiego, wstrząsającego, zatrważającego, a nawet po prostu dobrego koncertu.
„Get To You”
Niewinne szatańskiego początki.
„Przewóz osób”
Pachoł jeszcze nie zdecydował się, czy tego wieczoru będzie wokalistą, perkusistą czy gitarzystą.
„Jestem radio jestem telewizja”
Podaję tytuł jak na okładce płyty, chociaż gdyby był przy tym jakiś redaktor, to by postawił w środku przecinek (no co się czepiasz?).
„Dacza”
Pachoł zmienia Szymana i gwiżdże na to wszystko. Jeśli nawet Sikor spojrzał na mnie znacząco przy słowie „Robaczek”, to zapewniam, że ja na tej daczy nie byłem.
„Kochaj wariata (Zatańczymy?)”
Świetny udział Basi Raduszkiewicz w baletkach. No i „Czy te oczy mogą kłamać?”…
„Amfetamina”
Pachoł śpiewa, mikrofon prawie działa.
„Jesteś cool, bo jesteś grunge”
W pierwszej relacji z koncertu Zarazy napisałem blyskotliwie, że słychać tam Pearl Jam.
„Tato kupił nowy wóz”
Taki nadwiślański hajłej star.
„Dziewczyna błąd”
Środkowy fragment instrumentalny hipnotyzuje.
„Pierwsza gwiazda”
My ludzie z Olsztyna też mamy swój „Last Christmas”. Lepszy, oczywiście.
„Regina”
Jak ma imię właścicielka (?) dessous, które poleciało na scenę? To pytanie nie da nam dziś zasnąć.
„Ja chcę być Martiną Navratilovą”
Ozos się zepsuł, ale się naprawił.
„Blame It On the Boogie”
W oryginale The Jacksons. Sikor, jak wiadomo, w młodości był Majkelem Dżeksonem.
„Dziewczyna błąd”
Wyżebrany bis. Baczcie, że panowie mają razem jakieś ćwierć tysiąca lat.
Lista płac.
Maciej „Bajur” Bajur (gitara basowa)
Najbardziej gustowny strój sceniczny dzisiejszego wieczora.
Cezary „Ozos” Ozga (gitara elektryczna)
Zabezpieczający lewe skrzydło.
Marcin „Pachoł” Pacholski (gitara elektryczna, wokal)
Dostał propozycję zastrzelenia się z korkowca, ale nie skorzystał.
Piotr „Sikor” Sikorski (wokal)
Łan end only.
Roman „Ramon” Ślefarski (perkusja)
Dobry jak ramen.
Gościnnie:
Piotr „Szyman” Szymański (gitara elektryczna)
Szkoda, że tak krótko, ale w „Jestem radio jestem telewizja” zdążył zagrać solo wieczoru.
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
A może powinna zrobić woltę jak Dylan w 1966 roku i ruszyć z rockowym bandem w Polskę? Jakby co, pomysł był mój.
PS 1
Tak widzi sprawę plastyk z MOK-u, organizatora koncertu.
PS2
Po koncercie otrzymałem od Sikora kartkę z playlistą. Artefakt zawiśnie w ramce w strategicznym dla każdego mieszkania pomieszczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz