sobota, 11 listopada 2023

Jeszcze domówki nie zginęły

Tradycyjny już (bo drugi) udział w niepodległościowym koncercie domowym. Inauguracyjny „Mazurek Dąbrowskiego" zabrzmiał dużo bardziej optymistycznie niż przed rokiem.


W części patriotyczno-punkowej m.in.:
- „Mazurek Dąbrowskiego” (wszystkie cztery zwrotki!)
- Bielizna – „Prywatne życie kasjerki PKP”
- Big Cyc – „Polacy”
- Kult – „Arahja”
- Kult – „Polska”
- Władysław Bełza – „Katechizm polskiego dziecka” (znalazł się adekwatny wiekowo wykonawca)
- Sztywny Pal Azji – „Spotkanie z…”
- Tilt – „Szare koszmary”
- Obywatel G.C. – „Nie pytaj o Polskę”
- T. Love – „Wychowanie”
- Kobranocka – „I nikomu nie wolno się z tego śmiać”.

A mojej części anarchistyczno-nostalgicznej (tu pamięć mam lepszą):
- The Rolling Stones – „Honky Tonk Women”
(ze szczególnym uwzględnieniem niedawnego pobytu w Nowym Jorku)
- Bob Dylan – „Death Is Not The End”
(i to dwa razy, w różnych tonacjach)
- Divlje Jagode – „Marija”
(i to po serbsku, chorwacku lub bośniacku, zależnie kto pyta)
- Creedence Clearwater Revival – „Have You Ever Seen the Rain?”
(z miłym wspomnieniem z rozmów przy stole o tym, o czym marzyliśmy w dzieciństwie – ja na przykład o tym, by pójść na koncert CCR, co prawie się udało)
- Jimi Hendrix – „Hey Joe”
(„akompaniowałem” w tym utworze niedawno zmarłemu Wojciechowi Kordzie)
- Stare Dobre Małżeństwo – „Zrozum, to co powiem”
(trup żeński zalega gęsto)
 - The Beatles – „Norwegian Wood (This Bird Has Flown)”
(z niewypowiedzianą dedykacją dla gospodarza, specjalisty od drewnianego sprzętu)
- The Doors – „Riders On The Storm”
(zdolny basista już w drugiej zwrotce ogarnął to, co trzeba, by ten utwór zwalał z nóg)
- „Trzynaście srebrników”
(coś od siebie, czyli jeszcze raz wspomnienia z dzieciństwa)
- The Eagles – „Hotel California”
(tak bez solówki na końcu?)
- Uriah Heep – „Lady in Black”
(zdolne chórzystki)
- The Rolling Stones – „Sympathy for the Devil”
(chodzi o współczucie, a nie o sympatię, prawda?)
- Toto Cutugno – „L'italiano”
(na cześć gospodarzy, którzy peregrynowali w tym roku po słonecznej Italii i oczywiście z pamięcią o zmarłym niedawno Cutugno)
- Wisława Szymborska – „Gawęda o miłości do ziemi ojczystej”
(z okazji dzisiejszego święta)
- „Cała Polska”
(coś od siebie z okazji wygranych wyborów)
- Monty Python – „Always Look on the Bright Side of Life”
(entuzjazmu powyborczego ciąg dalszy)
- Bill Withers – „Ain’t No Sunshine”
(na wyraźne oczekiwanie jakiejś piosenki z komedii romantycznej)
- „Ja bym to badał”
(i znów coś od siebie z okazji wygranych wyborów)
- Elvis Presley – „Heartbreak Hotel”
(coś pesymistycznego, by nie było tak słodko)
- Emerson, Lake And Palmer – „C'est La Vie”
(takie jest selawi, wiadomo)

Wybrane fragmenty, gdy dorywałem się do gitary i mikrofonu:


Beatlesi - na koszulce, na butach, na skarpetkach i oczywiście w sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz