piątek, 3 listopada 2023

Kadry również z mojego życia

Zazwyczaj, gdy idziesz do muzeum czy na jakąś wystawę, czujesz się wyalienowany od ekspozycji. Chyba że oglądasz przegląd wydarzeń, które są kadrami filmu wyświetlanego w tle twojego życia. Bo wprawdzie nie możesz pamiętać tego, co stało się w grudniu 1970 roku w Gdańsku i Gdyni, ale odsłonięcie Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 chyba widziałeś w telewizji w grudniu 1980 roku.


W Trójmieście bywam regularnie od kilkudziesięciu lat, ale tak się złożyło, że w tym miejscu byłem pierwszy raz. Nie zdarzyło się ani trafić pod trzy krzyże, ani do Europejskiego Centrum Solidarności.

Przekraczamy bramę. Tę bramę. Nasz przewodnik, podobnie jak ja, jest zdania, że na historycznym obiekcie powinien być cały historyczny napis, ale dekomunizatorzy w swym zapale usunęli „im. Lenina”.

Wita nas hasło archiwalne i aktualne zarazem..

Też odbijałem jako robotnik taką kartą, choć tylko przez pięć tygodni. Było to jeszcze w czasach, gdy podczas zatrudniania chciano mnie zapisać do OPZZ, ale było to już rok, w którym nikt nie naciskał.

I taką szafkę też miałem. Nie tylko przez te pięć etatowych tygodni robotnika, ale też przez dwa lata warsztatów szkolnych.

Bratnie wizyty ich u nas oraz nas u nich były w każdym „Dzienniku Telewizyjnym”, częściej niż „Schody do nieba” w Programie Trzecim Polskiego Radia.


Z propagandą człowiek się budził i zasypiał. Tak smakowało moje dzieciństwo, co uwieczniłem w „Trzynastu srebrnikach”:
Siedem razy do bramki na niemieckich stadionach
Górnik rocznie fedrował dwieście w tonach, w milionach
ABBA zeszła po schodach, „Kosmos” w telewizorze
Polska tak rosła w siłę, szczęście za pożyczone


I nawet nie wyobrażałem sobie, że mogę sobie wyobrazić zmiany na tej mapie.

Nawet w czasach karnawału „Solidarności” 1980-1981 nie przebiły się chyba do oficjalnej prasy informacje o prawdziwym przebiegu i znaczeniu powstania węgierskiego 1956 roku. Pamiętam za to, że rozpamiętywaliśmy wówczas własny 1956 r. w Poznaniu, np. duży artykuł w z czerwca 1981 roku w „Kurierze Polskim”.

1968 roku nie dostrzegłem na tej wystawie (widziałem w styczniu gdzie indziej ten wątek), może merytorycznie nie pasuje do tej układanki. Jest oczywiście rok 1970.

To, co przykuło moją uwagę, to brak strachu w oczach tych zatrzymanych wówczas przez milicję młodych dziewczyn.

Tamtej zmiany Konstytucji PRL z 1976 roku nie pamiętam, ale dzień wyborów 21 marca tamtego roku owszem.

O Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z 1975 roku to nawet jakąś książkę miałem…

Gdybym wiedział w 1977 roku, że powstał ROPCiO, może bym pomyślał, że to na moją cześć. Nie, w telewizji nie powiedzieli, w „Nowinach” nie napisali.

O proszę, mój biskup (przemyski). Gdy mnie bierzmował, nie wiedziałem, że wspierał „Solidarność”, choć w sumie powinienem to wiedzieć z definicji. Ciekawe, że miał też epizod na Warmii i Mazurach, ale to jeszcze w latach 50. (Pluski, Orzechowo, Gutkowo).

Nigdy nie byłem żoną, ale w listopadzie 1981 roku stałem jakieś 5 godzin, by kupić ćwiartkę dużej paczki smalcu, takiej kilkukilogramowej. Pan życia i śmierci, czyli kierownik sklepu mięsnego, kroił je ogromnym nożem na oczach PT Klientów. Najgorsze jest to, że wydawało mi się to normalne.

Na temat 21 postulatów napisałem nawet kiedyś felieton.

Nie zapominajmy o drugiej tablicy.

Nie zapominajmy o suwnicowej Annie Walentynowicz.

Nie zapominajmy o artystach wspierających sprawę. Rozpoznaję Stanisława Michalskiego, Elżbietę Goetel i Macieja Pietrzyka.


Każdy kadr z filmu „Robotnicy ‘80” jak symbol.

Gdy ledwie 12-13 lat później zaczynałem pracę w prasie, bałem się, że padnę na raka płuc (i marskość wątroby też). Na szczęście lata 90. szybko przyswoiły sobie z Zachodu nie tylko takie nowinki, jak wolność prasy, ale i dbałość o zdrowie.

Prasa była wtedy potęgą… Nie tylko na Zachodzie, gdzie dziennikarze raz w miesiącu zwalniali ministra, raz w roku premiera, a raz na dekadę prezydenta. W Polsce oprócz dzienników regionalnych, wychodzących jako organy komitetów wojewódzkich PZPR, można było poczytać ciekawe tygodniki i miesięczniki, o ile poszło się bardzo wcześnie do kiosku. Meldowałem się tak wcześnie przy osiedlowym kiosku Ruchu, że pomagałem kioskarce przewozić i rozpakowywać gazety. Liczyła już sama, co było jej ewidentnie namiętnością (popartą zapewne systemem rozliczeń).

To jest chyba posiedzenie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Dwie osoby z tego zdjęcia będą prezydentami Polski, a dwie zginą w Smoleńsku. To chyba jedyne zdjęcie Lecha Kaczyńskiego na wystawie.

Rok 1980 przyniósł mnóstwo wydarzeń, które przeżywałem już na bieżąco (a nie historycznie, jak na przykład Woodstock): śmierć Bona Scotta, katastrofę lotniczą „Mikołaja Kopernika”, igrzyska w Moskwie, serial „Kariera Nikodema Dyzmy”, śmierć Johna Bonhama, X Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, pożar ropy w Karlinie, zamordowanie Johna Lennona. I oczywiście literackiego Nobla dla Czesława Miłosza. „Dla kogo?” pytała cała Polska, która z polskich poetów współczesnych znała może Różewicza, Szymborską i Poświatowską. 10 grudnia wręczył ją w Sztokholmie (będziemy tam jutro…) król Karol XVI Gustaw.

Rok 1981 również pełen wydarzeń… Rozwój rocka w Polsce (moi faworyci: Perfect, Maanam, TSA). W tłumaczeniu „American Pie” posłużyłem się polskimi okolicznościami tamtego okresu:
Paranoja latem była goła
Czy Pepe do nas wrócić zdoła?


Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz obejrzałem „Człowieka z żelaza”, ale na pewno nie w kinie. „Złota Palma” w Cannes dla Andrzeja Wajdy (u jego boku Krystyna Zachwatowicz) też była jednym z kluczowych momentów pierwszej „Solidarności”. Statuetkę wręcza Sean Connery.

Marzec w Bydgoszczy:

Tę wiadomość usłyszałem w popołudniowej audycji w Programie Trzecim Polskiego Radia:

Ten pogrzeb transmitowała nawet telewizja:

Ta telewizja, jak widać tradycja zobowiązuje:

O sierpniowym I Przeglądzie Piosenki Prawdziwej, który odbył się w Gdańsku, mało słyszałem, ale przeczytałem na pewno coś w miesięczniku „Non Stop”. Były pogłoski o zaproszeniu Franka Zappy, ale na przeszkodzie miały stanąć kłopoty z ubezpieczeniem przyjazdu artysty do „jednego z bardziej zapalnych miejsc na świecie” (cytuję z pamięci). Jacek Kaczmarski nie musiał się ubezpieczać, by wystąpić w hali Olivia. Miałem już wówczas na oku tego artystę, śpiewając „Obławę” w drodze do szkoły posiłkując się tekstem z „Radaru”.

Któż tam nie wystąpił… Na zdjęciach niewielki wycinek długiej listy: Piotr Szczepanik, Ewa Dałkowska, Jacek Zwoźniak („Ragazzę” znam na pamięć do dziś, no i przecież w czasie studiów chodziłem tymi samymi korytarzami, choć oczywiście kilkanaście lat później), Maciej Zembaty (byłem na jego występie trzy miesiące później, czyli 11 listopada 1981), Jan Tadeusz Stanisławski, Andrzej Garczarek (też widziałem na żywo, ale po wielu latach na Spotkaniach Zamkowych).

Szyki się zwierały. 2 października Lech Wałęsa został wybrany na przewodniczącego „Solidarności”, 18 października Wojciech Jaruzelski został I sekretarzem KC PZPR. A od lutego był już premierem. Słowo junta było już mi znane…

Wiele rzeczy przerwało wprowadzenie stanu wojennego, ale niemożliwość dokończenia Kongresu Kultury Polskiej była symboliczna. Zdjęcie pokazujące, że kultura wysoka pełniła wtedy ważną rolę – Andrzej Łapicki, Jan Józef Szczepański, Gustaw Holoubek, Karol Małcużyński, Witold Lutosławski, Andrzej Wajda…

Wprowadzenie stanu wojennego przywitaliśmy, jako uczniowie 7. klasy szkoły podstawowej, z mieszanymi uczuciami. Długie ferie zawsze mile widziane… Po powrocie w styczniu do szkoły najpierw wysłuchaliśmy pogadanki oficera LWP, który w starszych klasach uzasadniał stan wojenny i pomstował na konfrontacyjną „Solidarność”, a następnie porwaliśmy z Mariuszem jakiś plakat propagandowy (czyli mam epizod opozycyjny). Znów fragment „Trzynastu srebrników”:
Tam zabili Lennona, tutaj pali się ropa
No to z kim jest ta wojna, czemu nie jest w okopach

Tak, byłem wtedy na „Czasie apokalipsy”. Nie w warszawskim kinie „Moskwa” oczywiście, ale w Sandomierzu. Otwierająca scena z „The End” nas zahipnotyzowała na wieki…

To zdjęcie z Białołęki robi ogromne wrażenie. Henryk Wujec, Lech Dymarski, Janusz Onyszkiewicz (chyba korzystałem z jakiegoś jego podręcznika akademickiego w czasie studiów matematycznych w Krakowie), Jacek Kuroń (współpracowałem na odległość w czasach pracy w „Gazecie Wyborczej” z Danutą Kuroń, odeszła w 1995 roku w związku z kandydowaniem męża na prezydenta), Jan Rulewski. Gdy w nocy z 1 na 2 listopada 1987 roku pisałem tekst „Oto nasz świat II”, nie znałem oczywiście tego zdjęcia.
Ludzie gaście swoje światła Jacek Kuroń wam to ułatwia
Gdy ściemnieje klatka cała Będzie władza się was bała

Tu idealny będzie cytat z „Trzynastu srebrników”:
Czemu jest tak fatalnie, skoro było tak dobrze
Papież został Polakiem, naszym dali dwa Noble



Ja też w połowie lat 80. używałem takiego sprzętu. Były niby jakieś zabezpieczenia w ZHP, ale w zasadzie można było wydrukować co się chciało. Z drugiej strony podejrzewam, że gdybyśmy na tym szczycie myśli poligraficznej wydrukowali coś nieprawomyślnego, to ja nie zdałbym matury i może potem bym jakimś posłem został (koleżanka z hufca została nawet ministrą a potem europosłanką, ale ona się po prostu dobrze uczyła).

O tym, jak wygląda Gdańsk w czasie majowego strajku w Stoczni Gdańskiej opowiadała nam druhna z Trójmiasta podczas X Jubileuszowego Spotkanie Kręgu Przyjaciół „Na Tropie” w SHS „Perkoz”. Dwa dni później strajk się zakończył. Kolejne zdjęcie o randze symbolu narodowego – Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Zapaśnik, Andrzej Celiński, Andrzej Drzycimski, Brunon Baranowski. I jeszcze raz odwołam się do mojego tłumaczenia „American Pie”:
Choć etos gasł, mijały dni
To z Gdańska band nie stracił sił


Ale „Solidarność” i PZPR nie wyczerpywały spectrum myśli politycznej końca lat 80. Z działaniami Pomarańczowej Alternatywy zapoznałem się jesienią 1988 roku w SHS „Perkoz” dzięki filmowi telewizji austriackiej „Dzieci rewolucji”, który oglądaliśmy na VHS-ie. Obecny tam redaktor z Rozgłośni Harcerskiej (taki od alternatywnego rocka) powiedział w dyskusji, że pokolenie wąsatych dziadków z „Solidarności” nie ma już nic młodzieży do zaoferowania…

Historia nie przyznała mu racji, a radiowy guru z lat 80. jest dzisiaj raczej mało znany. Już kilka tygodni później była debata Wałęsa-Miodowicz i powstał Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie.

Kilka miesięcy później był Okrągły Stół. Stosowny cytat z siebie samego:
Mebel może okrągły, może kanty mu rosną
Jak trzydzieści pięć procent wysiać dobrze na wiosnę
Kupić, sprzedać, zarobić, przejąć, dostać, pozyskać
Zdechł czy żyje socjalizm, kiedy wrócą igrzyska


Chwilę później pierwszy oficjalny wolny dziennik w bloku wschodnim, w którym przepracowałem z satysfakcją około sześć lat.

Mniej niż rok później Tadeusz Mazowiecki został premierem. Usłyszałem tę wiadomość z radia w sklepie spożywczym w Przemyślu w czasie Polowej Zbiórki Harcerstwa Starszego, nota bene bardzo rozgorączkowanej politycznie.

To było trzęsienie ziemi, a potem napięcie zaczęło rosnąć. Runął Dzierżyński, runęła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, runął blok wschodni.

Minęło 30 miesięcy od przegranego strajku majowego w Stoczni Gdańskiej, a Lech Wałęsa był już prezydentem, nie bez mojej pomocy.

Aneks, czyli wizyta w pobliskiej Sali BHP. Tak, to tu Lechu dzierżył gigantyczny długopis.

I aneks do aneksu, czyli wystawa w Sali BHP pokazująca gorzką (nieuchronną?) sytuację Stoczni Gdańskiej w warunkach gospodarki rynkowej.


Kącik filmowy, muzyka własna:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz