wtorek, 12 czerwca 1990

Nie zjazd

O ile dwa miesiące wcześniej mieliśmy zbiórkę wyborczą, to teraz odbył się zjazd. Chyba.

Pamięć mnie zawodzi, więc może to nie był zjazd (a w zasadzie konferencja sprawozdawczo-wyborcza, bo takie nazewnictwo jeszcze obowiązywało), a na przykład dyskusja przed Zjazdem ZHP? Dyskusji komendanta hufca „Rodło” phm. Mariusza Bółkowskiego z komendantką chorągwi hm. Małgorzatą Arendt przygląda się, a może nawet przysłuchuje, Gałąz.

Moment oficjalny – komendantka chorągwi hm. Małgorzata Arendt wręcza harcerskie odznaczenie hm. Lechowi Dobradinowi.

12.06.1990
zjazd hufca „Rodło”
Dom Harcerza – ul. Niepodległości

niedziela, 10 czerwca 1990

Ameryka Łacińska

Jak w iberoamerykańskiej powieści - gorące pożądanie na tle skomplikowanych stosunków społecznych...


E F
Zamknięta lodówka nocy
Trwa w oczekiwaniu na światło,
Co wyskoczy nagłym błyskiem
Oczu Murzyna, zębów Pigmeja.
Zawsze zostanie jej jeszcze coś,
Choćby nadzieja.
Języczek (u)wagi zmysłowych zadrażnień
Zawaha się, zadrży, lecz zaraz odważnie
Wyzwoli kochanków nocy z bólu egzystencji.
Polecą przez noc, przez życie
Sobą przejęci, sobą zaklęci, sobą zawzięci.
Zapanoszy się trwoga i strach się rozpanuje,
A mocny w słowach człowiek
Zabiję tę, co w oczy kłuje.
Nieprawda, że nie umiem szukać i odnajdywać.
Jest jedna droga do celu,
A cel co noc odżywa
I ginie z Pigmejem w zębach, z Murzynem w oczach.
Ty biegniesz i biegniesz, już jesteś na zboczach.
Góra wielka i stromość kobieca.
Ty biegniesz i biegniesz, ten bieg cię podnieca.
Nóg dwóch jest za dużo, potykasz się, padasz.
Góra podchodzi, nachyla się, gada.
Nie słyszysz. Choć leżysz, biegniesz wytrwale.
Kamienie wołają, nie słyszysz ich wcale.
Kamienie się toczą, się toczą, się toczą,
A wszystko to we śnie, a wszystko to nocą.
Szamoce się w tobie dusz tysiąc, sto, miliony.
Kamienie są wolne, tyś uwięziony.
Jeńcem swej woli jesteś, a jakże!
W duszy się swojej codziennie babrzesz.
Alter i super. Wciąż walka na słowa.
No nie patrz tak durniu! Zacznijmy od nowa...
Poczekaj więc na mnie za drzwiami rozumu.
Nie mogę tu zostać, tak boję się tłumu.
Poczekaj choć chwilę, poczekaj choć moment.
Sam biec nie potrafię, wystrzegam się mrzonek.
I tylko to oko wysoko nade mną.
A wszystko to we śnie, a wszystko w noc ciemną.
Gdzie jesteś zapomniana historio bohaterów,
Czy trzymasz się wiosła, czy czepiasz się steru?
Nie umiesz, czy nie chcesz zrozumieć tragedii
Słów, co nie mogą wyzwolić się z bredni?
Gdzie szukać jasnego otworu na wolność?
Jest tu, czy nie, ten, co mu wolno,
Ruszać się, uśmiechać, mówić obleśnie?
A wszystko to nocą, a wszystko to we śnie.

Olsztyn, 10.06.1990



Kącik rękopisów (w tym przypadku maszynopisu):


Horacy Pisaty - na YT
Horacy Pisaty - lista moich piosenek

piątek, 1 czerwca 1990

Między Wysoką Bramą i Karolkiem

Jedną z tradycji „Swobodnych Elektronów” było organizowanie osiedlowego Dnia Dziecka. Tak urzeczywistniała się współpraca z Radą Osiedla, dzięki której drużyna miała od początku lat 80. harcówkę przy ul. Skłodowskiej.


Najbardziej spektakularny przebieg miała zabawa zorganizowana w 1990 roku. Odbyła się pod Wysoką Bramą.

A z tej perspektywy patrząc, to na Karolku, czyli na placu Karola Świerczewskiego, który od paru miesięcy był już chyba ponownie Targiem Rybnym (chociaż ryb w widocznych wczesnokapitalistycznych budach to raczej nie sprzedawano).

Od roku „Swobodne Elektrony” i „Szarpie” tworzyły wspólnie 2. Olsztyński Szczep Harcerski, więc Dżozef na pierwszym planie to nie przypadek.

Kędzior dla odmiany już chyba był w ZHR, więc wpadł raczej towarzysko.

Wytęż wzrok i dostrzeż wszystkie zmiany, jakie zaszły w tym miejscu…

1.06.1990
osiedlowy Dzień Dziecka 155 OSDT „Swobodne Elektrony”
Olsztyn