wtorek, 28 września 1982

Byłem panem świata

Tego wieczora o tym jeszcze nie wiedziałem, ale byłem w Kętrzynie na koncercie zespołu, który sprzedał w Polsce najwięcej płyt winylowych.

Precyzyjniejsza byłaby informacja, że chodzi o największą liczbę wyprodukowanych płyt. Obie informacje nie są sprzeczne – ile by płyt w pierwszej połowie lat 80. nie wyprodukować, tyle by się sprzedało. Z nieznanych dla mnie przyczyn ktoś w dyrekcji państwowych Polskich Nagrań (albo ktoś wyżej) podjął decyzję o rzuceniu całego granulatu na produkcję płyty „Jestem panem świata…”. W efekcie grupa Bank, bo o niej przecież mowa, może się pochwalić sprzedażą 960 tysięcy debiutanckiego albumu, który w tamtym czasie w urzędowej cenie 180 zł leżał dosłownie wszędzie – od księgarni przez kioski „Ruchu” po sklepy ogólnoprzemysłowe (owszem, w latach 90. Budka Suflera przekroczyła milion, a Piasek z Chojnackim półtora miliona ze swoimi albumami, ale na różnych nośnikach).

To zaskakujące, jak niewielkie znaczenie dla polskiego rocka ma po latach tak eksponowana płyta. Ciekawe, czego zabrakło, skoro miała: dobrych instrumentalistów (Marek Biliński!) i ciekawego wokalistę, znanych autorów słów (Ryszard Riedel, Grzegorz Tomczak i nawet Marek Gaszyński), a nawet niezapomnianą okładkę autorstwa Andrzeja Pągowskiego. Cóż... Było ostro, ale TSA było ostrzejsze. Były ciekawe teksty, ale w Perfekcie były bardziej na czasie (trudno być na czasie z tekstem, z całym szacunkiem, Marka Gaszyńskiego). Był dobry wokalista, ale to jednak nie Kora. Wszystko to nie zmienia faktu, że po 40 latach, gdy piszę te słowa, słucha się całkiem znośnie. Słowa nie burzą systemu, ale mają sens. Brzmienie jest archaiczne, ale pozwala wsłuchać się w instrumentarium. Wokalista nie jest Markowskim, ale buduje interpretacje.
O koncercie przeczytałem na plakacie w szkole. Nie wahałem się ani sekundy, by wybrać się na swój drugi koncert rockowy (tym razem nikt nie robił oficjalnej listy uczestników…). Znałem zespół z radia, telewizji, a nawet ze „Świata Młodych” (notka z 2 maja 1981 roku).

Wtedy najbardziej podobał mi się utwór „Jestem panem świata”. Słowa samego Grzegorza Tomczaka!


Koncert odbył się w sali kinowo-koncertowej na terenie kętrzyńskiej szkoły wojskowej. Zagrali chyba w składzie:
- Mirosław Bielawski – wokal,
- Mirosław Gral – gitara,
- Piotr Iskrowicz – gitara,
- Roman Iskrowicz – gitara basowa,
- Marek Biliński – instrumenty klawiszowe,
- Krzysztof Krzyśków (albo już Przemysław Niemiec) – perkusja.
Byłem pod wrażeniem. Jeszcze pod większym byłem dwie godziny po koncercie, gdy spotkałem zespół na pustym kętrzyńskim dworcu. Wielkie gwiazdy targały o północy cały sprzęt na plecach – gitary, klawisze i nawet perkusję. Niestety, nasze pociągi jechały w przeciwnych kierunkach…

A niecały rok później w „Razem” dowiedziałem się, że Marek Biliński pójdzie swoją drogą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz