niedziela, 4 września 2005

W Koływaniu zupełnie nie z tej bajki

Tallinn, Tallin, Rewel, Revel, Rewal, Lindanäs, Lindanise, Koływań – to chyba nie wszystkie nazwy, jakie w swej historii nosiła obecna stolica Estonii. Jako Tallinn występuje dopiero od 90 lat. Tak w 1918 roku, gdy Estonia ogłosiła swoją niepodległość, nazwano oficjalnie jej stolicę.



Tallinn, jak cała ziemia Estów, zmieniał wielokrotnie władców. Należał m.in. do Polski, ale nasza obecność była akurat najkrótsza. Pierwszym okupantem byli jednak Duńczycy, którzy zajęli te pogańskie ziemie w czasie wyprawy krzyżowej 1219-1222. Król duński Waldemar II kazał tu zbudować twierdzę Rewel. Estowie nazywali to miejsce Tallinem czyli Zamkiem Duńczyków (Taani Lina).


W 1227 roku Duńczyków pokonali pod Bornhöved rycerze Zakonu Kawalerów Mieczowych, zajęli Rewel i nadali mu w 1230 prawa miejskie. Po kilku latach Duńczycy odbili miasto. Rozpoczęła się rozbudowa Rewela i jego fortyfikacji. W 1285 roku miasto zostało członkiem Hanzy.


W 1346 roku Duńczycy... sprzedali Rewel i Estonię państwu krzyżackiemu. Krzyżacy panowali na całych Inflantach aż do XVI wieku. W 1561 roku Rewel wraz z całą Estonią przeszedł w ręce szwedzkie.


W 1600 roku Zygmunt III Waza (król Polski i tytularny król Szwecji) nadał oficjalnie Estonię wraz z Rewelem Rzeczpospolitej. Szwedzi jednak nie odpuścili i po kilkudziesięciu latach wojen panowali od 1645 roku nad całą Estonią.


Na tym nie koniec... W 1710 roku Rewel zajęła Rosja i uczyniła go portem wojennym. I dobrze, bo już 14 września 1939 roku zawinął do niego słynny ORP „Orzeł” (pamiętamy – internowanie i ucieczka 17 września).


Ogłoszenie 24 lutego 1918 roku niepodległości rozpoczęło oczywiście dwuletnią wojnę estońsko-bolszewicką. W 1919 roku udało się Estończykom wyprzeć ze swego terytorium wojska Rosji radzieckiej i 2 lutego 1920 roku bolszewicy uznali niepodległość Estonii.


Pierwsza estońska niepodległość trwała ledwie 20 lat. Nie tylko Polska padła ofiarą paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku. W czerwcu 1940 roku Związek Radziecki zajął Estonię i z pewnością „na prośbę jej mieszkańców” 6 sierpnia przyjął Estońską Socjalistyczną Republikę Radziecką w swój skład. Niecały rok później Eesti Nöukogude Sotsialistlik Vabariik zajęli Niemcy, a w 1944 roku ponownie Rosjanie. Poniższe tablice umieszczone na wzgórzu Toompea upamiętniają komunistyczne ofiary:


Ponad 50 lat żyli Estończycy w zniewoleniu. W 1988 roku ogłosili pierwszą nieśmiałą deklarację niepodległości, a ze ZSRR wystąpili 20 sierpnia 1991 roku. I można by powiedzieć, że żyli długo i szczęśliwie, gdyby nie to, że co czwarty mieszkaniec Estonii jest Rosjaninem. A jak wiadomo, władca Kremla zawsze może uznać, że jego rodakom za granicą dzieje się krzywda...


Rewelskie fortyfikacje miały 2,5 kilometra długości i do 16 metrów wysokości. Postawiono potężnych 45 baszt. To był największy fort nad Bałtykiem. Twierdza funkcjonowała aż do 1867 roku.


Tallińskie Stare Miasto czyli Vanalinn to serce miasta. Dzieli się na Górne Miasto (Toompea) i Dolne Miasto. Na Górne trzeba sobie pospacerować:


Pod górkę z Dolnego na Górne Miasto:


Toompea ma takie znaczenie jak nasz Wawel. Jest tu m.in. siedziba parlamentu, wieża Pikk Herman (czyli Długi Herman), protestancka katedra Toomkirik, ale również Sobór Aleksandra Newskiego, pamiątka po carskich czasach. Dodajmy do tego siedziby ambasad w zabytkowych kamienicach i wspaniałe punkty widokowe:


Dolne Miasto to przede wszystkim cudowne uliczki w skandynawskim stylu z domami, spichrzami, bramami i kościoły, jakie chcesz - protestanckie, prawosławne, katolickie. Wszystkie uliczki prowadzą do Reakoja Plats (czyli Placu Ratuszowego). Tak jak przed wiekami, tak i dziś jest to miejsce handlu i różnych imprez. Trzy wieki temu na jednej z bożonarodzeniowych uroczystych biesiad był tu nawet car Piotr Wielki. A dziś Reakoja Plats wygląda tak:

Ratusz pochodzi z XIV wieku. Ze szczytu cienkiej wieży miasta strzeże rycerz Vana Thomas czyli Stary Thomas.

Handel króluje na wszystkich starówkach świata, także na tallińskiej:


Jakoś tak się dziwnie składa, że w podbitych lub zależnych od Rosji krajach stawały cerkwie pod wezwaniem Aleksandra Newskiego. Tak było w Sofii, gdzie sobór stoi nadal, w Warszawie (zniknął po 1918 roku) oraz właśnie w Estonii. Talliński Sobór Aleksandra Newskiego wybudowano na Toompei w miejscu przeznaczonym wstępnie pod wielki pomnik Martina Lutra. Sobór pochodzi z przełomu XIX i XX wieku, czyli czasów największej rusyfikacji, jakiej poddana była Estonia. Świątynia wygląda efektownie, ale powiedzmy sobie szczerze - kulturowo jest całkiem nie z tej bajki. Mówiąc bardziej brutalnie – była narzędziem carskiej polityki rusyfikacji.


Tuż przy soborze znajduje się siedziba parlamentu:

Wychodzący ze swej siedziby estońscy parlamentarzyści widzą właśnie ten symbol minionego ucisku. Na pewno go nie zburzą...

Inflanckie banały

Nie nacieszyliśmy się tym miastem zbyt długo. W granicach I Rzeczypospolitej było raptem 66 lat. I dość.



Zanim miasto zostało estońskim Pärnu było niemieckim Pernau, polską Parnawą i rosyjskim, a potem radzieckim, Piarnu (Пярну). Typowe dla Inflant.


Parnawa założona została w 1241 roku przez zakon kawalerów mieczowych, a konkretnie przez ozylskiego biskupa (Ozylia czyli obecnie Sarema).


Po zakonie mieczowym nastał w Parnawie zakon krzyżacki. Jak przystało na miasto portowe nad Bałtykiem, została członkiem Hanzy.


Polska zawitała tu w 1561 roku, gdy w XVI wieku rozłożyliśmy na łopatki państwo krzyżackie. Z krótką przerwą miasto należało do Rzeczpospolitej (a konkretnie do Litwy) do 1617 roku, kiedy straciliśmy je na rzecz Szwedów. Sto lat później po wojnie północnej nastało tu Imperium Rosyjskie. Aż w 1918 roku miasto weszło w skład niepodległej Estonii.

sobota, 3 września 2005

Przepraszam panią, Anno, że zrobiłem pani dziecko...

Nauczycielka w szkole podstawowej skarciła mojego ojca za czytanie „Anny Kareniny” Lwa Tołstoja. Że to powieść „nie dla dzieci!!!” No pewnie, też bym zabronił czytać nieletnim książkę, w której Wroński robi Kareninie dziecko, a potem cały czas mówi do niej per „pani” :)

Ja „Anny Kareniny” nie czytałem. Wprawdzie Maksym Gorki powiedział, że „nie można uważać się za kulturalnego człowieka, nie znając Tołstoja”, ale w końcu on to mówił z 80 lat temu, więc jestem chyba usprawiedliwiony? Przyjmijmy, że „Annę Karinę” przekazał mi w genotypie ojciec.
No i przecież oglądałem w TVP w latach 70. serial „Anna Karenina”. Prawdopodobnie była to wersja BBC z 1961 roku z Claire Bloom w roli Kareniny i Seanem Connery w roli Wrońskiego. Niestety, nie była to pewnie wersja, w której scena śmierci Anny Kareniny kręcona była na dworcu w estońskiej miejscowości Haapsalu. Nie wyobrażam sobie, by BBC w 1961 roku pozwolono w kręcić film w Estonii (czyli w Związku Radzieckim).


Pozostaje mi więc kontaminacja dwóch wspomnień: serialu oglądanego w dzieciństwie (dobrze, że nauczycielka ojca nie wiedziała...) oraz wizyty w Haapsalu w 2005 roku. Wszelkie przewodniki zapewniają, że dworzec w Haapsalu z 1905 roku ma najdłuższy w Europie peron z drewnianym zadaszeniem. Wypada im wierzyć.