O rany, ponad miesiąc od poprzedniego wyjazdu? Jak ja to wytrzymałem…
No tak, przecież weekend 11-13 października był niedostępny, bo w niedzielę były wybory (czyt.: „wybory”) do Sejmu PRL. Kilka dni wcześniej zwieźli nas, starsze roczniki szkół średnich, na jakiś spęd propagandowy do „Uranii” w Olsztynie. Chodziło o zachętę młodzieży do pierwszego w życiu udziału w wyborach (oficjalna frekwencja wyniosła 78 proc., natomiast „Solidarność” policzyła ją na 66 proc., co trudno uznać za bojkot, w którym zresztą i tak nie uczestniczyłem, bo jako urodzony trzynaście do kwadratu lat po Adamie Mickiewiczu nie miałem jeszcze praw wyborczych). Wśród osób prowadzących agitacyjne spotkanie kojarzę pewnego radiowego dziennikarza, który dobrze się odnalazł po kilku latach w nowej rzeczywistości (11-12 lat później nawet negocjowałem z nim pewien poważny kontrakt).Młodzieżowa prasa w pełnej gotowości („Świat Młodych” z 12 października 1985 roku).
Przyganiał kocioł garnkowi (wracam do meritum) – dwa tygodnie po niedemokratycznych wyborach stawiłem się ze swoją drużyną na trasie rajdu sławiącego niedemokratyczne (nomen omen) Ludowe Wojska Polskiego. W kwestii ludowości Wojska Polskiego nic się nie zmieniło od poprzedniego roku… Ale za to znaczek w zdecydowanie lepszej technologii.
Nasza trasa III Rajdu Hufca Kętrzyn „LWP w Harcerskiej Gawędzie” zaczęła się w Reszlu, skąd dawnym nasypem kolejowym linii Reszel-Kętrzyn (Niemcy otworzyli ją w 1908 roku, a wycofując się bohatersko w 1945 roku wysadzili most kolejowy w Nowym Młynie tuż przed Kętrzynem, zamykając historię tej trasy na zawsze, pozostało tylko rozebrać tory, co nastąpiło chyba w latach 50.) dotarliśmy do Pieckowa. Na nocleg. O, w tym budynku, który rano nadal stał, mimo obecności choćby niejakiego Gonzona, sprawdzającego właśnie me uczucia tacierzyńskie.
Tego dnia w Pieckowie byłem jakiś tysiąc dwusetny raz, pokonując od ponad trzech lat codziennie w tę i z powrotem trasę Reszel-Kętrzyn. Nie, nie na piechotę. Pekaesem „w dni nauki szkolnej”. Jak widać, byłem dobrze wyekwipowanym turystą rajdowym – kangurka, gustowny szaliczek wydziergany przez babcię Irenę oraz laska skautowa, która potem odsłużyła swoje jako drzewiec proporca drużyny.
Po otrzymaniu zadań rajdowych i trasy ruszyliśmy dalej przez Pudwągi, Siemki, Linkowo, Tołkiny (trzy lata wcześniej spędziłem tu parę godzin na stacji PKP, bo pomyliły mi się kierunki przy wsiadaniu do pociągu w Kętrzynie) aż do Garbna, gdzie zanocowaliśmy.
A ostatniego dnia przez Gałwuny do Kętrzyna, gdzie zakończyliśmy naszą gawędę o LWP.
Kącik prasowy, czyli wycinek z „Dziennika Pojezierza”. Miło się dowiedzieć, że rajd o Ludowym Wojsku Polskim wygrała drużyna „Graty”.
Kącik formalny, czyli regulamin rajdu.
25-27.10.1985
III Rajd Hufca Kętrzyn „LWP w Harcerskiej Gawędzie”
Reszel-Pieckowo-Pudwągi-Siemki-Linkowo-Tołkiny-Garbno-Gałwuny-Kętrzyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz