środa, 17 września 1997

Stupa na 365 stopniu

Tego dnia mieliśmy ambitny plan wycieczek po Katmandu i okolicach, ale nie mogliśmy złapać ani pół rikszy motorowej (na dłuższe odległości tylko takie mają sens). Od kilku dni zapowiadany był totalny strajk. Faktycznie, większość sklepów jest zamknięta, choć po przepowiedniach, że stanie WSZYSTKO, nie wygląda to tak strasznie. Niemniej rikszy nie uświadczysz, przemykają tylko rowerowe.

Decydujemy się w końcu na trzy (po 50 rupii) i jedziemy do Monkey Temple, która tak wygląda z dachu naszego hotelu na Tamelu.


Karkołomna jazda po wybojach kończy się przed jakąś świątynią. Rikszarz twierdzi, że to małe Monkey Temple.


Jesteśmy już kilka dni w Katmandu, widzieliśmy już buddyjskie świątynie, więc kolejna nie rzuca nas na kolana.


Wnętrze świątyni wypełniają małe stupy.


Ostatni rzut oka na małe Monkey Temple...


Prawdziwa Monkey Temple jest wyżej, widzimy ją w oddali. Dalej pójdziemy na piechotę. Zaczyna padać drobny, ale przenikliwy deszcz.


Cali mokrzy i spoceni rozpoczynamy wspinaczkę po schodach.


Mijamy pielgrzymów i żółte posągi Buddy.


Wędrówkę w górę kończymy po 365 stopniach. Całe szczęście, że to tylko ok. 1400 m n.p.m.


Monkey Temple tak naprawdę nazywa się Swayambhunath i znajduje się na wzgórzu o takiej samej nazwie. Wzgórze ma też inną, tybetańską, nazwę Phagspa Shingkun, co znaczy Wyniosłe Drzewa. W stolicy Nepalu dwie najważniejsze stupy to właśnie Swayambhunath oraz leżąca poza miastem Boudhanath.
A czemu Monkey Temple? Małpy cieszą się tu dużym szacunkiem.


Są przyzwyczajone do obecności mnichów, pielgrzymów i turystów. Im pewnie wszystko jedno, od kogo dostają jedzenie...


Świątynia na wzgórzu Swayambhunath istniała już prawdopodobnie ponad 2 tys. lat temu, a stupę postawiono tam ok. 1500 lat temu. Legenda mówi jednak, że istniała „od zawsze”, a cała Dolina Katmandu zalana była wodą, z której wystawała jedynie stupa.


Stupy mają głęboką symbolikę. Mogą swoją budową symbolizować budowę materii, budowę Wszechświata, ciało Buddy, drogę do oświecenia. Najprostsza do zrozumienia jest oczywiście symbolika ciała Buddy, zwłaszcza, że ze szczytu stupy spoglądają na cztery strony świata jego oczy.


Działający w Polsce Związek Buddyjski Karma Kagyu tak wyjaśnia tę symbolikę (zacytuję, każdy zrozumie te słowa po swojemu): „Swajambhu oddaje jedną z buddyjskich symbolik wszechświata, który składa się z podstawowej skały – wzgórza stanowiącego podstawę Stupy. Ono jest również częścią budowli, która symbolizuje embrion, początek życia. To wszystko jest spajane przez oś Wszechświata – centralny pień Drzewa Życia opierający się na skale.”


Gdy jako dziecko dowiedziałem się, że obracanie młynków modlitewnych zastępuje modlitwę, byłem pełen oburzenia na tak prymitywną religię :) Dziś wiem, że mantra wypisana na młynku i modlitwa z różańcem w ręku to w zasadzie to samo... Liczy się przecież intencja, prawda? Mistycyzm w obu przypadkach jest równie oderwany od Tu i Teraz.


Zamiast młodego mnicha, który uciekł przed moim aparatem, zdjęcia czcigodnych lamów.


Ostatnie spojrzenie ze wzgórza na spowite smogiem Katmandu...


...i możemy schodzić. Co ciekawe, w dół jest tyle samo stopni. Cud!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz