Na powyższe pytanie nie znam odpowiedzi. Nie wiem również kto zabił Kennedy’ego. To może dziś o zabójcach Indiri Gandhi...
Indira Gandhi, premier Indii, zginęła z rąk dwóch sikhów (a może Sikhów, o czym za chwilę) z jej osobistej ochrony: Beanta Singha i Satwanta Singha. Nie, Beant i Satwant nie byli braćmi. „Singh” to przydomek znaczący „lew”, który nosi każdy sikh-mężczyzna.Sikhizm to religia powstała w XV wieku w Pendżabie czyli krainie leżącej na pograniczu dzisiejszych Indii i Pakistanu. Jej twórcą był Guru Nanak Czand, który stworzył syntezę islamu (monoteizm i równość wszystkich wyznawców) i hinduizmu (reinkarnacja). Po Guru Nanaku było jeszcze dziewięciu guru, a za jedenastego guru uznano 7 października 1708 roku księgę „Sri Guru Granth Sahib”. Od tego czasu sikhizm nie ma już nowych guru, jedynym guru pozostaje właśnie owa księga.
Jej oryginał znajduje się w mieście Amritsar (oczywiście w Pendżabie) w Złotej Świątyni. To odpowiednik katolickiego Watykanu czy też muzułmańskiej Mekki.
W 1983 roku świątynię tę obrali za swoją siedzibę sikhijscy separatyści, chcący utworzyć w Pendżabie własne państwo. Wyznawanie sikhizmu wytworzyło grupę społeczną, której niektórzy członkowie zaczęli uznawać się za naród. Więc już nie tylko sikhowie (wyznawcy), ale i Sikhowie (naród). Widziałem w Delhi graffiti "Sikh = nation". Trzeba tu dodać, że sikhowie są najczęściej dobrze wykształceni, bogaci, pracowici i zorganizowani we wspólnoty. Prawdziwa elita. Nasuwa się tu analogia z wyznawcami judaizmu.
Sikhijscy separatyści siedzieli w 1983 i 1984 roku w Złotej Świątyni w Amristarze i robili wypady, mordując swoich przeciwników. Zabili ponad 400 osób. Rząd Indiry Gandhi musiał interweniować i w czerwcu 1984 roku świątynia została zajęta siłą przez wojsko. Sikhowie uznali to za świętokradztwo. Finał nastąpił rankiem 31 października 1984 roku, gdy Beant Singh i Satwant Singh zastrzelili Indirę Gandhi w jej rezydencji.
W Amristarze nie byłem. Nie sposób zobaczyć całych Indii nawet w ciągu 1,5 miesiąca. Na szczęście w Delhi jest również Złota Świątynia. Znajduje się w niej kopia "Pani Księgi".
W świątyni odbywa się stale czytanie świętej księgi.
Można, a nawet trzeba, się do niej zbliżyć. Sikhowie nie robią z tym żadnego problemu. To bardzo otwarci ludzie.
Byliśmy w ich świątyni trzeciego dnia pobytu w Delhi i przyzwyczailiśmy się, że za wszystko trzeba płacić, a każdy Hindus oferuje się za płatnego przewodnika. U sikhów inaczej. Nie dość, że młody sikh oprowadził nas po świątyni, to jeszcze zaprowadził do darmowej publicznej jadłodalni znajdującej się na zapleczu. My też mogliśmy w niej zjeść, ale trzeciego dnia jeszcze nie mieliśmy tyle odwagi. Nie każdy musi być Tonym Halikiem.
Najpierw jednak zaprosił nas do kuchni, gdzie każdy może popracować przy produkcji ciapatów. Tu ciapaty jeszcze w postaci mąki:
A tu już w postaci gotowej:
Skąd na to pieniądze? Każdy może złożyć datek. Liczeniem kasy zajmują się oczywiście mężczyźni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz