Cały dzień turniej dzikich drużyn, a wieczorem dzika plaża. Może nie do końca dzika plaża, bo to jednak w środku miasta było. Stan Borys to artysta, na którego stronę internetową zaglądałem bez przerwy od kilku lat, sprawdzając gdzie koncertuje. No i doczekałem się, wystąpił dziś wieczorem na ulicy Dąbrowszczaków w Olsztynie.
Stan był w stanie rzucić mnie na kolana. I rzucił. Zaśpiewał naprawdę dobrze, to nie są jakieś popłuczyny po latach 60. i 70.
Stan był w stanie pokazać, że ma poczucie humoru. I pokazał. Dowcip z Olsztynem i Olsztynkiem ryzykowny, ale przyjęty ciepło.
Stan był w stanie udowodnić, że ma więcej przebojów, niż „Jaskółka uwięziona”, którą jakiś ćwok wywoływał już w piątej minucie koncertu. I udowodnił. „Wiatr od Klimczoka”, „Anna”, „Spacer dziką plażą”, „Krzyczę przez sen”, „Szukam przyjaciela”.
Koncert nosił tytuł Noc Wolności. Przed Stanem Borysem wystąpił Oddział Zamknięty. Dla mnie bez emocji.
A po Borysie zobaczyliśmy pokaz laserowy. Dwadzieścia pięć lat temu miałbym wypieki na twarzy. Dziś tyle rzeczy nie robi na nas wrażenia, bo nam spowszedniały, bo są na wyciągnięcie ręki. I to jest prawdziwa cena wolności.
Kącik „Świata Młodych”. Na przełomie 1974 i 1975 roku zacząłem zaglądać do „Świata Młodych”. Czy ten wywiadzik w numerze z 4 stycznia 1975 roku zwrócił moją uwagę? Wątpliwe, raczej dostałem wypieków przy kolejnym odcinku przygód Tytusa, który z druhami peregrynował żelazkolotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz