Zjazdy hufca dzielą się na spokojne i burzliwe. Ten był spokojny, chociaż momenty były.
Spokojny zjazd to taki, przed którym jest kandydat na komendanta hufca i jest większość go popierająca. Inne sprawy to przy tym szczegóły.
Mieliśmy kandydata:
I była większość:
Jest jeszcze jedna kluczowa sprawa, czyli sprawozdanie ustępującej komendy. Bóła, jak zawsze, lakoniczny:
Skoro przy kwitologii jesteśmy, to ważny jest też regulamin zjazdu:
I nie miej istotny porządek obrad (czyli można odhaczać kolejne punkty z refleksją „kiedy to się skończy”):
Do historii przeszła interpretacja ordynacji wyborczej ZHP (to jeszcze inny dokument) w wykonaniu druha Wincentego, który wykoncypował, że skoro w przepisach zjazdowych stoi, że „każdy kandydat winien wyrazić zgodę na kandydowanie”, to żaden zgłoszony kandydat… nie może odmówić.
Po stosownych wyjaśnieniach zgłoszony kandydat, który nie miał ochoty kandydować nie został siłą zmuszony do zgody i wybory potoczyły się gładko. Ponownie wybraliśmy na komendanta hufca phm. Mariusza Bółkowskiego. Sznur przypięła Mariuszowi komendantka chorągwi hm. Małgorzata Arendt.
Końcowe głosowanie dotyczyło propozycji powołania w Olsztynie wspólnego dla ZHP i ZHR Ruchu Przyjaciół Harcerstwa. Głosując „za” byłem w trzyosobowej mniejszości. Czas pokazał, że miałem rację... Chyba.
Kącik filmowy (doceńcie, że zrobiłem siedmioipółminutowy skrót z ponad trzygodzinnej rejestracji):
18.02.1991
Zjazd Hufca „Rodło”
Dom Harcerza - Olsztyn