niedziela, 24 sierpnia 2014

Wróci król na białym koniu

Mam cię bratku! Już się bałem, że portugalska kultura będzie nieprzejrzysta dla mej słowiańskiej duszy, a tu proszę – jest wspólny mianownik, który wiele, o ile nie wszystko, wyjaśnia.

Portugalczycy też czekają na męża opatrznościowego, który powróci na białym koniu. W dodatku to mianownik z dwoma czynnikami – my także mieliśmy króla, który zginął w młodym wieku, podjudzony do walki z niewiernymi. A nawet jesteśmy lepsi, bo nasz król miał ledwie 20 lat, a portugalski całe 24. Myśmy walczyli z pogaństwem na wschodniej rubieży, a Sebastian I Aviz (Sebastião de Portugal), bo o nim mowa, na zachodniej.


Historia jest krótka, ale tragiczna. Sebastian urodził się w 1554 roku jako pogrobowiec. Gdy miał trzy lata, przypadła mu, po śmierci dziadka, korona. Władzę objął jako 14-latek. Wychowany na żarliwego katolika, rzucił się bić z Maurami. Na pobliskim marokańskim wybrzeżu 4 sierpnia 1578 roku stoczył przegraną bitwę pod Alcácer-Quibir (Al-Kasr al-Kabir). W tej bitwie zginęło trzech królów, Sebastian oraz dwaj sułtani Maroka. Portugalia pogan nie pokonała, sama za to tak się osłabiła (brak następcy tronu, ruina finansowa), że popadła w hiszpańską niewolę.
Ciała króla nie znaleziono i dało to początek legendzie, która przybrała formę portugalskiego mesjanizmu pod nazwą „sebastianizm”. Jeszcze na początku XVIII wieku prawdziwie wierzono, że „O Encoberto”, czyli król w ukryciu, znów się pojawi i poprowadzi Portugalię ku nowej chwale. Portugalia spadła w ciągu kilkudziesięciu lat z wysokiego konia, rządziła przecież połową świata. Jest powód do saudade.
O Sebastianie (i innych postaciach z portugalskiego panteonu) pisał Fernando Pessoa, jeden z największych portugalskich poetów, postać też w sumie tragiczna. Za jego życia, w 1934 roku, rok przed śmiercią, w postaci książkowej ukazał się jedynie poemat „Mensagem” („Przesłanie”), będący przeglądem postaci z portugalskiej historii. Nie mogłem się powstrzymać przed zostaniem właścicielem tej książki (przekład Henryka Siewierskiego przy wsparciu Agostinho da Silvy).


Stosowny fragment o Sebastianie:

Szalony, tak, szalony, bo pragnąłem chwały,
Jakiej nie daje Los.
Ta pewność była ponad miarę;
Dlatego w piasku pustyni zostało,
Czym byłem, nie czym jestem wciąż.

Niech to szaleństwo biorą ode mnie
Inni, ze wszystkim, co miało w sobie.
Bez szaleństwa czymże jest człowiek,
Jak nie bydlęciem zdrowym,
Niedoszłym trupem, co się mnoży?

Żeby więc nie być jeno „niedoszłym trupem”, rzuciłem się, szalony, na tłumaczenia z portugalskiego. Na pierwszy ogień poszło fado, ale śpiewają nad Tagiem również rock and rolla. Założony w 1967 roku zespół Quarteto 1111, prekursor portugalskiej psychodelii i rocka progresywnego, zadebiutował piosenką o królu Sebastianie. Może „A Lenda de El-Rei D. Sebastião” to nie jest rock and roll, ale też nie fado.


Tak to będzie po polsku w moim przekłdzie:

Opuścił Al-Kasr al-Kabir
Sebastian król, ten nasz pan
Zagubił się w labiryncie
Na koniu królewskim tam gnał

Czarownic i wróżek słuchaj, w wysokich górach ich los
Przyrzekły, że mgła go skryła, gdy dzień wyganiał już noc
Sebastian, nasz młody pan
Pasterze i trubadurzy wpatrzeni w grzbiet morskich fal
Mówili, że widzieli, jak mijał sosnowy las
Sebastian król, ten nasz pan

Cyganów witaj w ich drodze
Żelazna nieznana broń
Chcą ludzie wierzyć tym słowom
Że właśnie to będzie on
Sebastian król, ten nasz pan
Że wróci, stanie tu znowu

Wszystko to już nadaremne, na galerach ma swój kres
Tam gdzie piasek plaż Algarve, tam gdzie przypływ wznosi się
Tu się jego koń odnalazł, obok strzępy drogich szat
Kawałki miecza i serca, skrywała je ciemna mgła
Sebastian król, ten nasz pan

Opuścił Al-Kasr al-Kabir
Sebastian król, ten nasz pan

Mówi legenda, że syn w mgle przeszłości się narodzi
Choć tak wyczekiwany, wciąż nie wrócił do swych ludzi
Sebastian król, ten nasz pan
Sebastian król, ten nasz pan
Olsztyn, 23-24.08.2014

Się tłumaczy, się śpiewa:


Autorem piosenki, i liderem grupy, która już chyba nie istnieje, jest José Cid. Może trafię w Lizbonie na jego koncert, gdy już mi się znudzą noce z fado. Cid ciągle w formie:


Swoją sztandarową piosenkę w 1980 roku nagrał też po angielsku. Bohaterem jest niejaki count James. Nie potrafię zidentyfikować w angielskiej historii, o którego księcia Jamesa chodzi.


Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz