niedziela, 1 czerwca 2025

Dolewka Portera

Był słynny rok 1980. Każdą wizytę u Mariusza zaczynaliśmy od nałożenia na gramofon płyty „Helicopters” zespołu Porter Band.

Trudno mi powiedzieć, który utwór na tej świetnej płycie podoba mi się najbardziej. Od dawna chciałem coś przetłumaczyć, bo John Porter oczywiście pisze w swoim ojczystym języku (prawie ojczystym, bo przecież jest Walijczykiem). Padło na „Refill”, dzięki czemu mogłem użyć w polskiej wersji słowa „trzask”, w sam raz na dzisiejsze, przed chwilą zakończone wybory prezydenckie.


Dosiadam życia, jak motorem gnam
Wypadki i upadki, wewnętrzny trzask
Łkałem jak Romeo, śmierć i miłość znam

Ten czas burzy i naporu już znużył mnie
Iluzje poety, przymilanie się
Gotowy i zdolny – jeśli chcą mnie

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Chcę jakiejś akcji – chcę twojej reakcji
Chcę jakiejś akcji – nie żałuj reakcji

Na karuzeli mi mija czas
Pogardliwych krytyków tu pełno mam
Jestem mechanikiem, gdyby wysiadł wał

Już minął czas, ohydny dość
Płakałem, chudłem, dostawałem w kość
Mam plaster na rany - na ciele swym całym

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Nie żałuj akcji – twej pragnę reakcji
Chcę jakiejś akcji – nie żałuj re-re-reakcji

Dosiadam życia, jak motorem gnam
Wypadki i upadki, wewnętrzny trzask
Jestem znany z uczuciowych jazd

Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy chcesz znów dolewki?

Czy-czy-czy
Czy chcesz znów?
Czy chcesz znów?
Czy-czy-czy-czy-czy-czy
Czy znów dolewki chcesz?

Olsztyn, 1.06.2025



Kącik plastyczny, czyli we wrocławskim klubie Liverpool widziałem grafiki autorstwa Aleksandra Mrożka, który na płycie robił świetną robotę ze swoją gitarą.

Horacy Tłumacy - na Facebooku
Horacy Tłumacy - na YT
Horacy Tłumacy - lista przetłumaczonych piosenek

piątek, 30 maja 2025

Purpura w kolorze blue

Z muzyką, jak z polityką… Jedni lubią bluesa, a inni hard rocka. Są też tacy, co nie lubią ani bluesa, ani hard rocka. Za oknem ostatnie godziny walki wyborczej, a w Sowie spotkali się ci, którym pasuje i blues, i hard rock.

Free Blues Band zawiązał się jeszcze za późnego Gierka i był wielokrotnie w Olsztynie, ale jakoś nie złożyło się mi być dotąd na jego koncercie. Tym razem nie mogłem przegapić dzisiejszego wieczoru, skoro do swego i nie swego bluesa dokładają utwory Deep Purple. To ciekawe, bo wprawdzie hard rock wywodzi się w prostej linii od bluesa, ale z całej klasycznej trójki zespołów, które dały popularność hard rockowi (bo przecież go nie wymyśliły), czyli Led Zeppelin, Black Sabbath i Deep Purple, twórczość tego ostatniego z bluesem kojarzy się najmniej.

W części bluesowej utwory własne i standardy, że odnotuję nieśmiertelny „Every Day I Have the Blues”. Ale były też dwa cytaty z Hendriksa – jeden krótki („Third Stone From The Sun”) i jeden dłuższy („Purple Haze”, przed którym rozgrzany już lider zespołu zdjął kurtkę i zmienił gitarę na białego Stratocastera).


Po krótkiej przerwie część purpurowa. Repertuar ciekawie wybrany i wcale nie oczywisty (zupełnie jak na koncercie Mandrake Route, którzy zagrali na tej samej scenie w listopadzie).

Na początek, zupełnie jak na prawdziwym koncercie Deep Purple, „Highway Star”.


„Black Night”


„Strange Kind of Woman”


„Perfect Strangers”


„The Mule” (z wycieczką perkusity)


„Woman from Tokyo”


„Space Truckin'”


Kto dziś purpurowo bluesował?

Andrzej Malcherek – gitara elektryczna, śpiew

Agnieszka Malcherek – organy Hammonda

Mateusz Pawelec – gitara basowa

Dariusz Kamiński – perkusja

niedziela, 25 maja 2025

Trzecia szklanka wody dla ojczyzny

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować na Wielkim Marszu Patriotów. Z braku lepszego zajęcia, rozmyślam…


W słuchawkach The Doors. Jim Morrison pewnie miałby gdzieś emocje związane z wyborem między jakimiś dwoma facetami. Śpiewał przecież jednak również o rozstrzelanym nieznanym żołnierzu i krwi lejącej się na ulicach Chicago w 1968 roku.

Pod Grób Nieznanego Żołnierza dziś nie pójdę i mam też nadzieję, że nie będzie dzisiaj żadnej masakry, chociaż w dwóch przeciwnych kierunkach pójdą dziesiątki tysięcy ludzi, którzy są na dobrej drodze, by stać się oddzielnymi narodami. Bo różnymi plemionami już są.

Dobra, ja też przecież jestem w jednym z tych plemion... Jadę do Warszawy, bo tam bije polityczne serce Polski. Ale w porównaniach lubię konsekwencję – gdzie zatem Polska ma swoją wątrobę, gdzie płuca, gdzie mózg, a gdzie żołądek, że o końcu układu pokarmowego nie wspomnę?

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. W myślach mam podróż do Warszawy w 1985 roku. 40 lat temu jechałem na jednej nodze w przepełnionym, ale za to śmierdzącym korytarzu. Ci, którzy pójdą dziś na południe, mówią, że to nasze korzyści z niebycia na wschodzie. Ci, którzy pójdą na północ, twierdzą, że sprzedaliśmy się zachodowi za luksusowe pociągi. Bo przecież dzisiaj wszyscy znają się na geopolityce. I na zdrowiu, lotnictwie, muzyce, leśnictwie, ekonomii, marketingu, prawie.

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. W tejże klasie poseł, nawet nie wiem czy były czy obecny (nastąpiła jakaś inflacja wartości tej funkcji, nie znam swoich posłów), ale potrafię jeszcze odróżnić, czy pójdzie Marszałkowską czy Nowym Światem. Za oknem rzeka, chyba Narew. Od razu mi się kojarzy ta przypowieść o patriotyzmie – który z dwu kandydatów rzuciłby się dla dobra ojczyzny wypić ją całą, aż by pękł, a który przychodziłby codziennie przez całą kadencję, by wychylić szklaneczkę za zdrowie Polski?

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. Na stoliku leży moja przeczytana już „Polityka” z twarzami kandydatów. Wszyscy inni z nosami w komórkach, niezależnie od wieku. Może czytają coś o losach naszej ojczyzny, a może przeglądają memy o tym, jak jeden Polak zaorał drugiego Polaka. A może już tylko interesują ich obrazki z kotkami.

Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. Morrison śpiewa (a raczej mówi na koniec „Celebration of the Lizard”), że jutro wejdzie do miasta, w którym się urodził i że chce być na to gotowy. Ja za chwilę wjadę do miasta, w którym się nie urodziłem, ale „gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje”... Jeszcze Warszawa Wschodnia. Wpada dziewczyna z plastikowym workiem, by posprzątać. Bez takich metafor proszę, niech mi Mickiewicz do spółki z Soplicą takich rzeczy nie podpowiadają, że tu trzeba kraj czyścić…

Wysiadam z pierwszej klasy, żeby demonstrować. Na antresoli przy peronach kamera telewizyjna stacji, której nie oglądam. Tak, mam odruch, by się przyczepić, by skomentować, by dać wyraz, ale wiem, że tylko na to czekają, a ja nie chcę być bohaterem reportażu „Nienawiść przyjechała Kolbergiem”.

Poruszam się Marszałkowską, żeby demonstrować. Na marszu entuzjazm, hasła, okrzyki. Wzajemne serdeczności. Wiadomo, jesteśmy tu we własnym gronie. Każdy to brat w liberalnej wierze, każda to siostra w demokratycznych przekonaniach. Ale odejdź parę kroków w stronę dworca i już nie poznasz swój czy nie swój, bo każdy przecież ma taką samą flagę, więc na wszelki wypadek patrzysz nieufnie.

Czasem w identyfikacji pomaga przypadek. Oto dwóch lekko wstawionych z jedną flagą. Ten z prawej ma spodnie tak nisko, że odsłaniają pół tyłka. Nie jest już w wieku hip-hopowym, ale był w latach 90., gdy pewnie oglądał w MTV młodzieńców z Kris Kross. W roli przypadku wystąpił wyrosły na przejściu dla pieszych poseł z opozycji. Byli hip-hopowcy rozpoznali w nim swojego i witają się z nim wylewnie, choć ubolewają, że ich marsz chyba mniejszy. „Pokora i praca” – odpowiada na to poseł Dobra Rada, ignorując stan psychofizyczny swego elektoratu i czym prędzej odchodzi ku świetlanej przyszłości Polski.

Zademonstrowałem, wracam pierwszą klasą…


PS
Wracając do przypowieści z piciem wody z rzeki (w oryginale była to chyba Wisła w Krakowie), zwracam uwagę, że to już moja trzecia szklanka:
- pierwsza 4.03.2023
- druga 1.10.2023.