Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować na Wielkim Marszu Patriotów. Z braku lepszego zajęcia, rozmyślam…
W słuchawkach The Doors. Jim Morrison pewnie miałby gdzieś emocje związane z wyborem między jakimiś dwoma facetami. Śpiewał przecież jednak również o rozstrzelanym nieznanym żołnierzu i krwi lejącej się na ulicach Chicago w 1968 roku.
Pod Grób Nieznanego Żołnierza dziś nie pójdę i mam też nadzieję, że nie będzie dzisiaj żadnej masakry, chociaż w dwóch przeciwnych kierunkach pójdą dziesiątki tysięcy ludzi, którzy są na dobrej drodze, by stać się oddzielnymi narodami. Bo różnymi plemionami już są.
Dobra, ja też przecież jestem w jednym z tych plemion... Jadę do Warszawy, bo tam bije polityczne serce Polski. Ale w porównaniach lubię konsekwencję – gdzie zatem Polska ma swoją wątrobę, gdzie płuca, gdzie mózg, a gdzie żołądek, że o końcu układu pokarmowego nie wspomnę?
Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. W myślach mam podróż do Warszawy w 1985 roku. 40 lat temu jechałem na jednej nodze w przepełnionym, ale za to śmierdzącym korytarzu. Ci, którzy pójdą dziś na południe, mówią, że to nasze korzyści z niebycia na wschodzie. Ci, którzy pójdą na północ, twierdzą, że sprzedaliśmy się zachodowi za luksusowe pociągi. Bo przecież dzisiaj wszyscy znają się na geopolityce. I na zdrowiu, lotnictwie, muzyce, leśnictwie, ekonomii, marketingu, prawie.
Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. W tejże klasie poseł, nawet nie wiem czy były czy obecny (nastąpiła jakaś inflacja wartości tej funkcji, nie znam swoich posłów), ale potrafię jeszcze odróżnić, czy pójdzie Marszałkowską czy Nowym Światem. Za oknem rzeka, chyba Narew. Od razu mi się kojarzy ta przypowieść o patriotyzmie – który z dwu kandydatów rzuciłby się dla dobra ojczyzny wypić ją całą, aż by pękł, a który przychodziłby codziennie przez całą kadencję, by wychylić szklaneczkę za zdrowie Polski?
Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. Na stoliku leży moja przeczytana już „Polityka” z twarzami kandydatów. Wszyscy inni z nosami w komórkach, niezależnie od wieku. Może czytają coś o losach naszej ojczyzny, a może przeglądają memy o tym, jak jeden Polak zaorał drugiego Polaka. A może już tylko interesują ich obrazki z kotkami.
Jadę pierwszą klasą, żeby demonstrować. Morrison śpiewa (a raczej mówi na koniec „Celebration of the Lizard”), że jutro wejdzie do miasta, w którym się urodził i że chce być na to gotowy. Ja za chwilę wjadę do miasta, w którym się nie urodziłem, ale „gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje”... Jeszcze Warszawa Wschodnia. Wpada dziewczyna z plastikowym workiem, by posprzątać. Bez takich metafor proszę, niech mi Mickiewicz do spółki z Soplicą takich rzeczy nie podpowiadają, że tu trzeba kraj czyścić…
Wysiadam z pierwszej klasy, żeby demonstrować. Na antresoli przy peronach kamera telewizyjna stacji, której nie oglądam. Tak, mam odruch, by się przyczepić, by skomentować, by dać wyraz, ale wiem, że tylko na to czekają, a ja nie chcę być bohaterem reportażu „Nienawiść przyjechała Kolbergiem”.
Poruszam się Marszałkowską, żeby demonstrować. Na marszu entuzjazm, hasła, okrzyki. Wzajemne serdeczności. Wiadomo, jesteśmy tu we własnym gronie. Każdy to brat w liberalnej wierze, każda to siostra w demokratycznych przekonaniach. Ale odejdź parę kroków w stronę dworca i już nie poznasz swój czy nie swój, bo każdy przecież ma taką samą flagę, więc na wszelki wypadek patrzysz nieufnie.
Czasem w identyfikacji pomaga przypadek. Oto dwóch lekko wstawionych z jedną flagą. Ten z prawej ma spodnie tak nisko, że odsłaniają pół tyłka. Nie jest już w wieku hip-hopowym, ale był w latach 90., gdy pewnie oglądał w MTV młodzieńców z Kris Kross. W roli przypadku wystąpił wyrosły na przejściu dla pieszych poseł z opozycji. Byli hip-hopowcy rozpoznali w nim swojego i witają się z nim wylewnie, choć ubolewają, że ich marsz chyba mniejszy. „Pokora i praca” – odpowiada na to poseł Dobra Rada, ignorując stan psychofizyczny swego elektoratu i czym prędzej odchodzi ku świetlanej przyszłości Polski.
Zademonstrowałem, wracam pierwszą klasą…
PS
Wracając do przypowieści z piciem wody z rzeki (w oryginale była to chyba Wisła w Krakowie), zwracam uwagę, że to już moja trzecia szklanka:
- pierwsza 4.03.2023
- druga 1.10.2023.
- pierwsza 4.03.2023
- druga 1.10.2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz