Kolejny spór (nie)zastępczy. Czy w Polsce powinno się karać za propagowanie symboli komunistycznych? Jasne, że powinno się karać. Tylko co to jest propagowanie i co to jest komunizm?
Ja sobie „Czterech pancernych i psa” oglądam setny raz z wypiekami na twarzy nie z powodu miłości do Armii Czerwonej, ale z nostalgii za dzieciństwem, w którym czarno-biały był nie tylko serial, ale i jego wersja historii – źli Niemcy, dobrzy Polacy (i podstępnie przemyceni dobrzy Rosjanie). I dla wspaniałego aktorstwa. Przecież tam gra kwiat polskiego aktorstwa, a każda rola to perełka.
Ale do tego trzeba mieć wiedzę. Oglądać ze świadomością, że to fałszywy obraz historii. Wiedzieć dlaczego naprawdę dzielny Janek Kos nie przekroczył Rudym latem 1944 roku Wisły. Wkurzać się, gdy polscy żołnierze wzruszają się, że są w Polsce dopiero po przekroczeniu Buga.
Oglądam z przyjemnością polskie filmy z lat 50., 60, 70. Ileż tam smaczków. Nawet w błahej wojennej historyjce „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” mam swoją ulubioną scenę. Nie tak całkiem jednoznaczną. Franek Dolas woła do sierżanta Kiedrosa, swego polskiego przełożonego w Legii Cudzoziemskiej, że też chce walczyć o Polskę. – O jaką Polskę chcesz walczyć? – pyta Pawlak, przepraszam, Kiedros. – Jak to jaką? Przecież Polska jest tylko jedna – mówi zdezorientowany Dolas. Nie wiedział, że w Teheranie już nas w zasadzie sprzedano... Nie wiem jakie były intencje autorów filmu, ale udało się tą sceną pokazać całą dramatyczną sytuację Polski podczas II wojny światowej.
A więc pokazywać stare, fałszujące historię filmy czy nie? Powiedzmy, że pójdziemy tym śladem. Zakazać trzeba byłoby innych dzieł sztuki. Na przykład taka „Pieśń o Rolandzie”, francuski epos średniowieczny całkowicie fałszujący przebieg bitwy w wąwozie Roncevaux 15 sierpnia 778 roku. I w dodatku wciągając w to wątki nienawiści religijnej i rasowej. Albo z polskiego podwórka – „Kronika” Galla Anonima to mieszanina prawd, półprawd i mitów. Zakazać!
I jeszcze jeden przykład. Najpierw fotka z Czeskich Budziejowic.
Czy tego też nie powinniśmy zakazać? Prędzej tego, niż „Pancernych”. Ja nie wnikam, kto torturował ludzi tą Żelazną Dziewicą. W słusznej czy niesłusznej sprawie. Ale po pierwsze zgodzimy się, że torturowanie jest czymś tak samo ohydnym jak realny komunizm. A po drugie pokazywanie dziś tego jako sympatycznej atrakcji powinno budzić niesmak. Wyobraźmy sobie, że za 500 lat obozy koncentracyjne będą taką samą wesołą atrakcją. Różnicy nie widzę. Upływ czasu osłabia wrażliwość.
Chodzenie w koszulce z podobizną Ernesto Che Guevary wydaje się niektórym nieszkodliwe. O tyle się z tym zgodzę, że w Polsce mało wiemy o jego faktycznych „dokonaniach” i poglądach. Więc jest to najczęściej przejaw beztroskiej głupoty, a nie manifestowanie jakichś konkretnych poglądów. Mam nadzieję. Ten człowiek nie nawidził świata, w którym żyjemy. Gotów był go podpalić, by zniszczyć kapitalizm. Gdyby doszedł do władzy w jakimś kraju, skończyłoby się jak w Kambodży, gdzie Pol Pot zabił jedną trzecią narodu. W imię walki o równość. Pol Pot miał mniej szczęścia od Che. Gdyby miał lepszy PR, może nosiłoby się dziś koszulki z jego podobizną...
Wolno obnosić się z podobizną Che, nikt nie pójdzie siedzieć za noszenie Stalina czy Lenina. A za Hitlera chcą sadzać. Konsekwencji w tym nie ma żadnej. Dziwne, że w Polsce, która najmocniej odczuła czym są obie wersje XX-wiecznego totalitaryzmu nie potrafimy ciągle połączyć ich wspólnym mianownikiem. Może te 45 lat komuny zrobiło nam jednak wodę z mózgu? Może to jednak wina „Pancernych”?
Ale do tego trzeba mieć wiedzę. Oglądać ze świadomością, że to fałszywy obraz historii. Wiedzieć dlaczego naprawdę dzielny Janek Kos nie przekroczył Rudym latem 1944 roku Wisły. Wkurzać się, gdy polscy żołnierze wzruszają się, że są w Polsce dopiero po przekroczeniu Buga.
Oglądam z przyjemnością polskie filmy z lat 50., 60, 70. Ileż tam smaczków. Nawet w błahej wojennej historyjce „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” mam swoją ulubioną scenę. Nie tak całkiem jednoznaczną. Franek Dolas woła do sierżanta Kiedrosa, swego polskiego przełożonego w Legii Cudzoziemskiej, że też chce walczyć o Polskę. – O jaką Polskę chcesz walczyć? – pyta Pawlak, przepraszam, Kiedros. – Jak to jaką? Przecież Polska jest tylko jedna – mówi zdezorientowany Dolas. Nie wiedział, że w Teheranie już nas w zasadzie sprzedano... Nie wiem jakie były intencje autorów filmu, ale udało się tą sceną pokazać całą dramatyczną sytuację Polski podczas II wojny światowej.
A więc pokazywać stare, fałszujące historię filmy czy nie? Powiedzmy, że pójdziemy tym śladem. Zakazać trzeba byłoby innych dzieł sztuki. Na przykład taka „Pieśń o Rolandzie”, francuski epos średniowieczny całkowicie fałszujący przebieg bitwy w wąwozie Roncevaux 15 sierpnia 778 roku. I w dodatku wciągając w to wątki nienawiści religijnej i rasowej. Albo z polskiego podwórka – „Kronika” Galla Anonima to mieszanina prawd, półprawd i mitów. Zakazać!
I jeszcze jeden przykład. Najpierw fotka z Czeskich Budziejowic.
Czy tego też nie powinniśmy zakazać? Prędzej tego, niż „Pancernych”. Ja nie wnikam, kto torturował ludzi tą Żelazną Dziewicą. W słusznej czy niesłusznej sprawie. Ale po pierwsze zgodzimy się, że torturowanie jest czymś tak samo ohydnym jak realny komunizm. A po drugie pokazywanie dziś tego jako sympatycznej atrakcji powinno budzić niesmak. Wyobraźmy sobie, że za 500 lat obozy koncentracyjne będą taką samą wesołą atrakcją. Różnicy nie widzę. Upływ czasu osłabia wrażliwość.
Chodzenie w koszulce z podobizną Ernesto Che Guevary wydaje się niektórym nieszkodliwe. O tyle się z tym zgodzę, że w Polsce mało wiemy o jego faktycznych „dokonaniach” i poglądach. Więc jest to najczęściej przejaw beztroskiej głupoty, a nie manifestowanie jakichś konkretnych poglądów. Mam nadzieję. Ten człowiek nie nawidził świata, w którym żyjemy. Gotów był go podpalić, by zniszczyć kapitalizm. Gdyby doszedł do władzy w jakimś kraju, skończyłoby się jak w Kambodży, gdzie Pol Pot zabił jedną trzecią narodu. W imię walki o równość. Pol Pot miał mniej szczęścia od Che. Gdyby miał lepszy PR, może nosiłoby się dziś koszulki z jego podobizną...
Wolno obnosić się z podobizną Che, nikt nie pójdzie siedzieć za noszenie Stalina czy Lenina. A za Hitlera chcą sadzać. Konsekwencji w tym nie ma żadnej. Dziwne, że w Polsce, która najmocniej odczuła czym są obie wersje XX-wiecznego totalitaryzmu nie potrafimy ciągle połączyć ich wspólnym mianownikiem. Może te 45 lat komuny zrobiło nam jednak wodę z mózgu? Może to jednak wina „Pancernych”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz