poniedziałek, 11 listopada 1985

Szarpie między rewolucją a niepodległością

Jak to było z powstaniem drużyny „Szarpie”? A kto to wie… Po latach nikt nic nie pamięta.

Już po roku, przed biwakiem rocznicowym, założyciele nie byli w stanie sobie przypomnieć, czy pierwsza zbiórka nowej drużyny odbyła się 7 czy 11 listopada. Szczęśliwie byłem przy tej dyskusji i zdecydowanie wskazałem tę drugą datę. Śmiali by się z nas do końca ZHP, gdybyśmy zawiązali się w 68. rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, która, jak wiadomo, nie była ani wielka (tylko taka sobie – ot, zajęto jeden pałac w Petersburgu), ani socjalistyczna (tylko bolszewicka), ani rewolucyjna (to była ewolucja od białego do czerwonego caratu), ani październikowa (w większości świata był już listopad).
Jako miłośnik historii Polski, uważający się nawet za znawcę, zdecydowanie zarekomendowałem datę 11 listopada, z którą wiadomo, co nam się powinno kojarzyć. Chociaż w połowie lat 80-tych skojarzenie mieliśmy zaburzone. Czterdzieści lat przekonywania narodu, że Polska odrodziła się 22 lipca, a nie jakiegoś 11 listopada, zrobiło swoje. Dobrze, że pierwsza zbiórka nie była w połowie lipca. Na szczęście doskonale pamiętam, że w 1985 roku Narodowe Święto Odrodzenia Polski, czyli rocznicę ogłoszenia Manifestu PKWN to ja spędzałem nieco towarzysko na Obozie Brązowych Sznurów w Bogdanach nad rzeką Baudą, skąd, po trzech dniach, udałem się w górę tej rzeki do Baranówki na zupełnie inny obóz, na którym dzieliłem namiot (a prawie udało się nam go spalić) z Gałązem.
Nie było mnie przy powstaniu drużyny. Po pierwsze mieszkałem w innym mieście. Wprawdzie dzień wcześniej byłem w Olsztynie, ale tylko przejazdem, wracając z mojego pierwszego spotkania z redakcją „Na Tropie” w Perkozie, co było dla mnie wydarzeniem o randze mieszczącej się między rewolucją a niepodległością.
Nie tylko kwestia daty jest anegdotyczna, ale także nazwa drużyny. Nie od pierwszych dni była to 2 Olsztyńska Męska Drużyna Harcerska „Szarpie”. Pierwszy znany mi dokument, czyli zaproszenie na Bal Kulawego Misia, który odbył się 17 stycznia 1986 roku, wystawiła Męska Środowiskowa Drużyna Sanitarna „Szarpie”. Jeszcze bez numeru.

A umundurowanie, zmiana barw na nowe, szarpiowskie? Oglądam zdjęcia z biwaku szkoleniowego w Marwałdzie, miesiąc później, grudzień 1985. Gałąz – czarna chusta, ale pagony „Skauta Warmińskiego”, Radas – chusta i pagony czarne, Misiek – kangurka z plakietką „Kłobuka” i mundur instruktorski, Bóła – czarna chusta (farbowanie metodą chałupniczą medycznej chusty trójkątnej, nici obrębiające zostały białe), Wróbel – mundur drużyny wodnej (!).
Corpus delicti, czyli Gałąz w okresie przejściowym:

Dwa miesiące później, w lutym 1986, na zimowisku w Białce Tatrzańskiej wszyscy jak trzeba z czarnymi barwami – Radas, Zyziek, Partyzant.

W marcu 1986 szkolenie w Lidzbarku Warmińskim – Misiek ma już zwykły mundur i czarne barwy, w czarnych barwach również Kędzior (ma je już wcześniej, co widać na zdjęciu z listopada lub grudnia 1985 z kursu instruktorów zuchowych, gdzie w takich barwach jest też Tuniek). Na rajdzie „Arsenał” z początku kwietnia 1986 wszyscy już jak trzeba – mundury, chusty, pagody, kangurki, moro, zomoskoki.
Zdjęcie z epoki, czyli listopad lub grudzień 1985, czas przejściowy. Tuniek już w barwach drużyny, a Bóła w barwach pracownika Komendy Chorągwi.


11.11.1985
powstanie 2 Olsztyńskiej Męskiej Drużyny Harcerskiej „Szarpie”
Olsztyn
(nie byłem, ale się wypowiem)

niedziela, 10 listopada 1985

Debiucik w wieku dojrzałym

Co za zmiana okoliczności, klimatu, podejścia do harcerstwa. Dwa tygodnie wcześniej na rajdzie sławiącym LWP, a teraz spotkanie harcerskich korespondentów z ciekawych i przeważnie niepokornych (cokolwiek by to znaczyło) środowisk z całej Polski.


Zanim zostałem zaproszony (zaprosiłem się?) do SHS „Perkoz” na V Spotkanie Kręgu Przyjaciół „Na Tropie”, wysłałem kilka materiałów do tej starszoharcerskiej mutacji miesięcznika „Drużyna”. Okazało się, że coś trzeba omówić przed publikacją.

Właśnie w sprawie tego „omówienia” byłem w „Perkozie”. Artykuł smagający fikcję szkolnego harcerstwa starszego (które na prowincji ciągle trwało mimo zmian, jakie wprowadził cztery lata wcześniej VII Zjazd ZHP) był może i dobry, ale miał jedną wadę – był za dosłowny (hufiec, szkoła, nazwiska…). „Kiedy masz maturę?” - zapytał przytomnie naczelny „Na Tropie”. No właśnie, działający w warszawskim harcerstwie Druh Adam, wiedział, jaki bywa los niepokornych pozbawionych zaplecza (społecznego, historycznego). A my przecież nie wydawaliśmy (o, już się podłączyłem) krakowskiego „Harcerza Rzeczypospolitej”, który, jak to w Krakowie, wywalczył sobie prawo do krytyki realizowanej przez poważnych autorów z doktoratami, ale harcerską gazetę centralną z autorami zbliżającymi się do matury.
Będąc zatem takim autorem z prowincji bez żadnego lokalnego wsparcia, musiałem pominąć niektóre kompromitujące (przecież nie mnie) fakty, darować sobie nazwiska, nazwy itp. Mój debiut prasowy nastąpił kilka tygodni później, w grudniu, niedługo przed 18. urodzinami. Nie o takich tekstach marzyła Komenda Hufca, ale krzywdy nie zaznałem.
Wspomniany Druh Adam to oczywiście hm. Adam Czetwertyński. Mój pierwszy redaktor naczelny, z którym miałem okazję do wielu spotkań i współpracy w kolejnych latach. „Na Tropie”, moja pierwsza gazeta (nawet dostawaliśmy przyzwoitą wierszówkę), miało chyba nakład 15 tys. egz., nie miałem się czego wstydzić po latach w żadnej z trzech „dorosłych” gazet, w których przyszło mi pracować.

8-10.11.1985
V Spotkanie Kręgu Przyjaciół „Na Tropie”
SHS „Perkoz”