Dwa lata przerwy w Polowych Zbiórkach Harcerstwa Starszego, a tyle się zmieniło…
PZHS w 1987 roku odbywał się w atmosferze postępującej normalizacji życia społeczno-polityczno-gospodarczego, która to normalizacja doprowadziła do referendum tylko trochę głupszego od tego (wybiegam mocno w przyszłość) z 15.10.2023.
PZHS w 1989 roku odbywał się po Okrągłym Stole, po powstaniu „Gazety Wyborczej”, po wyborach czerwcowych, po nieudanej misji Kiszczaka i rozpoczął się dzień po powołaniu przez sejm na premiera Tadeusza Mazowieckiego. Wiadomość o tym usłyszałem z grającego radia w sklepie spożywczym w Przemyślu.
Gdy w lutowym „Na Tropie” ukazała się zapowiedź przemyskiego PZHS, Okrągły Stół się dopiero zaczynał.
Informacja w majowym numerze „Na Tropie” ukazała się, gdy trwała już kampania przed wyborami czerwcowymi.
Że to PZHS przełomu, widać choćby po liście zaproszonych gości. I wprawdzie wszyscy raczej się nie zjawili (nie sądzę, by Lech Wałęsa miał głowę do spotkania z młodzieżą, gdy montował przełomową koalicję rządową), ale nazwiska są naprawdę z różnych bajek - zestawmy dwa: Aleksander Małachowski i Jerzy Majka.
Na przemyski PZHS trafiliśmy na koniec obozu wędrownego, w czasie którego byliśmy na Warmii, na Mazurach, w Krakowie i w Bieszczadach.
Jak widać z powyższej notatki w kronice kręgu, atmosfera była gorąca. Rada Harcerzy Starszych, w na pewno krzywdzącym mniemaniu wielu złośliwców, oderwała się od mas.
A może chodziło o to, że Rada Harcerzy Starszych współorganizowała ten PZHS, co zawsze było zajęciem podwyższonego ryzyka, ale teraz można było wskazać winnego innego niż aparat etatowy. Co do aparatu etatowego, to utkwił mi w pamięci druh z przemyskiej Komendy Chorągwi, który ze sceny zaintonował „O, Ela, ZYSKAŁAŚ przyjaciela” (i tak dalej, przerabiając popularny wówczas przebój Chłopców z Placu Broni na piosenkę o pozytywnym przekazie, bez noża sprężynowego).
Do apelu stanęły oba środowiska starszoharcerskie naszego szczepu, czyli 2 Krąg Starszoharcerski „Szarpie” oraz 155 Olsztyńska Starszoharcerska Drużyna Turystyczna „Swobodne Elektrony”.
Biwakowaliśmy nad Sanem.
Zwiedzaliśmy oczywiście Twierdzę Przemyśl. Bez strat.
I sobie pojechaliśmy. Pociągiem. Do Warszawy. A potem do Olsztyna. W końcu.
A w Olsztynie czekaliśmy na wrześniowy numer „Na Tropie”, gdzie Ency podsumowała zgrabnie ducha przemyskiego PZHS.
Kącik archiwisty.
Propozycje programowe:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz